Na kłopoty... Floriański. Wywiad z Grzegorzem Gołębiowskim

Data: 2022-08-12 11:27:57 Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Na kłopoty... Floriański. Wywiad z Grzegorzem Gołębiowskim z kategorii Wywiad

– Z jednej strony interesuje nas, kto był przed nami, a z drugiej strony – wśród ludzi bardziej świadomych widoczne jest zainteresowanie tym, kim byli ich przodkowie, jacy byli i jak to wpływa na nich samych. Motywacją może być też przyjemność z samych odkryć podczas takich poszukiwań. Czyż czasem nie jest też tak, że przyjemnością jest gonić króliczka? – mówi Grzegorz Gołębiowski, autor powieści Rodzinny sekret z cyklu o genealogu Adamie Floriańskim.

Najbardziej niebezpieczne w życiu bywają sekrety? 

Nie wiem, czy najbardziej niebezpieczne, ale w skrywanej przez lata tajemnicy może być zarówno coś dobrego, jak i coś złego. Wiele zależy od kultury czasów, wyznawanych wartości i dystansu do rzeczywistości. Choć, oczywiście, mogą to też być tajemnice o obiektywnie dużym ciężarze gatunkowym.

I dlatego czasem niektórzy postanawiają wziąć swoje tajemnice wraz ze sobą do grobu? 

Coś może być na rzeczy.

Jednak czy to sprawia, że tajemnice te naprawdę przestają stanowić zagrożenia? A może wręcz przeciwnie? 

Nie sądzę. Wydaje mi się, że można posłużyć się odniesieniem do powtarzanej, przynajmniej w czasie mojego dzieciństwa prawdy życiowej – oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa. Albo można odwołać się do świata policjantów, którzy powtarzają, że nie ma przestępstw doskonałych. Innymi słowy, w tym przypadku tajemnice mają to do siebie, że gdzieś zawsze wkrada się jakaś słabość i ktoś jest jej powiernikiem bądź pozostaje jakiś inny ślad, który po latach prowadzi do jej odkrycia. W zależności od wagi tajemnicy, jej ujawnienie może być jakimś zagrożeniem dla następnych pokoleń. 

W przypadku Marty, bohaterki „Rodzinnego sekretu”, sekret jej matki wcale nie umiera wraz z nią. Brak odpowiedzi może nas męczyć i nie dawać spokoju? 

Oj tak. Gdy znamy strzępki jakiejś wiadomości, zawsze nurtuje nas pytanie o jej całość. I tak jest w tym przypadku. Martę Wielgórską tajemnica, której zrębki poznała, męczyła przez wiele lat. Próbowała ją rozwikłać sposobami będącymi w zasięgu jej możliwości, aż w końcu, jak to często w takich sytuacjach, pojawia się inspiracja i nowa szansa na wyjaśnienie zagadki. Marta chwyta się tej nadziei.

W tym momencie z pomocą przychodzi ktoś taki jak Adam Floriański. Czym naprawdę zajmują się genealodzy? 

Chciałoby się powiedzieć: na kłopoty… Floriański, parafrazując tytuł jednego z popularnych niegdyś seriali. Genealodzy zajmują się przede wszystkim zbieraniem informacji o powiązaniach rodzinnych i ich identyfikacją. Budują drzewa genealogiczne. Coraz bardziej powszechne jest też odkrywanie dziejów rodzin, które łączą więzy krwi. Jeśli wyjdziemy poza żmudną i czysto techniczną identyfikację krewnych, podejmowane działania stają się fascynujące.

Zapotrzebowanie na tego typu usługi nie jest już dziś chyba jedynie fikcją literacką?

Oczywiście, że nie. Istnieją biura genealogiczne świadczące takie usługi. Nie należy jednak zapominać, że wiele osób prowadzi takie poszukiwania na własną rękę. Nie znam statystyk dla Polski, ale podobno w Stanach Zjednoczonych genealogia jest drugim co do znaczenia hobby Amerykanów, zaraz po uprawianiu ogródka.

Co Pana zdaniem sprawia, że tak chętnie poszukujemy odpowiedzi na pytania dotyczące historii – naszej, naszych rodzin?

Chęć odpowiedzi na pytania o nas samych oraz zwykła ludzka ciekawość. Motywacje są zresztą różne. Z jednej strony interesuje nas, kto był przed nami, a z drugiej strony – wśród ludzi bardziej świadomych widoczne jest zainteresowanie tym, kim byli ich przodkowie, jacy byli i jak to wpływa na nich samych. Motywacją może być też przyjemność z samych odkryć podczas takich poszukiwań. Czyż czasem nie jest też tak, że przyjemnością jest gonić króliczka?

Historycy prowadzący badania genealogiczne są trochę jak śledczy z archiwum X?

Rzeczywiście takie porównania pojawiają się stosunkowo często.

Myślę, że z detektywem czy policjantem Adama Floriańskiego łączy jednak coś jeszcze. Ciekawość i determinacja. To cechy ważne zarówno w profesji śledczego, jak i historyka?

Adam Floriański ma wiele cech ważnych również u stróżów prawa. Zresztą mówiliśmy już o tym, że prowadzenie poszukiwań genealogicznych może mieć coś ze śledztwa prowadzonego przez organy ścigania. Podjęcie się jednak tego zadania nie ma zazwyczaj tak dramatycznych przyczyn, jak praca śledczych z Policji.

W nieco inne śledztwo zaangażowana zostaje Anna Floriańska, ekspertka od nowych technologii. Czytelnicy kojarzą także inną powieściową bohaterkę dobrze znającą się na komputerach – Lisbeth Salander. Przypadek czy celowe podobieństwo? 

Jestem fanem trylogii Stiega Larssona. Inspiracją dla postaci Anny była Lisbeth Salander oraz moja prywatna fascynacja nowymi technologiami i światem informatycznym. Proszę zwrócić uwagę na to, że Anna jednak jest inna. Przykładowo nie jest tak pokiereszowana przez życie, jak bohaterka powieści Larssona i oficjalnie występuje „po dobrej stronie mocy” – jest cenioną specjalistką, pracującą na renomowanej polskiej uczelni. 

Anna zostaje zaproszona do współpracy przez prokuraturę w sprawie o charakterze neonazistowskim. Fascynacja przeszłością może mieć też swoją drugą, mroczną stronę?

To konsekwencja jej specjalizacji i występowania jako ekspertki w dziedzinie, którą się zajmuje. Sądzę, że jej zawód, podobnie zresztą jak profesja Adama, nie jest wolny od stykania się z sytuacjami, które mogą pochodzić z tej mrocznej strony. Na myśl przychodzi mi od razu tzw. Darknet – skryta i dla wielu mroczna część Internetu.

Bardziej mroczna będzie też kolejna książka o Adamie Floriańskim? Mam bowiem nadzieję, że planuje Pan już kontynuację… 

Czy będzie mroczniej? Nie wiem. Mam już pomysł na piąty tom serii. Będzie w nim intrygująca historia genealogiczna i może zwrócenie uwagi na nieco zakurzoną technikę pracy genealoga. Gdybym dziś zaczął ją pisać, rozpoczęłaby się podczas wyjazdu wakacyjnego Anny z Adamem oraz ich dzieckiem w jednym z popularnych w Polsce miejsc. Mogę jeszcze zdradzić, że poszukiwania Adama doprowadziłyby go do historii z czasów napoleońskich. Póki co jestem na etapie zbierania materiałów, bo tło historyczne oraz ramy fabuły osadzam w rzeczywistości, która powinna być tak prawdziwa, jak to tylko możliwe. Jedynie wymyślona przeze mnie historia jest fikcją literacką. Równolegle zbieram materiały na powieść kryminalną, którą być może napiszę jako pierwszą, o ile moje inne zobowiązania mi to umożliwią, a Czytelnicy będą mnie motywować. Nie będzie miała żadnych związków z historiami, w których ważną rolę odgrywają Adam i Anna, poza jednym wyjątkiem. Powróci Jakub Luty. Będzie to ukłon w stronę Czytelników, którym spodobał się Dług krwi. Piątemu tomowi z serii o Adamie Floriańskim, podobnie jak to było z Rodzinnym sekretem, bliżej będzie do powieści obyczajowej.

Powieść Rodzinny sekret kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.