Jeden sekret skrywany przez dekady może odmienić życie całej rodziny
Marta Wielgórska przez wiele lat żyła w przekonaniu, że jest jedynaczką. Jej matka dopiero na łożu śmierci wyjawiła szokującą tajemnicę: dziecko nie zmarło w trakcie porodu, ale zostało przez nią porzucone w szpitalu. Dobiegająca osiemdziesiątki Marta postanawia zrobić wszystko, by odnaleźć swojego brata lub siostrę. Wspierana przez wnuka, zleca sprawę Adamowi Floriańskiemu, który prowadzi cieszące się renomą biuro genealogiczne. Poszukiwania prowadzone nowatorską metodą przynoszą efekty, jakich żadne z nich nigdy by się nie spodziewało. Czy odkrycie bolesnej rodzinnej historii przyniesie Marcie ukojenie? A może stanie się dla niej trudnym do zniesienia echem przeszłości, które od tej pory będzie jej towarzyszyć na każdym kroku?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-06-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 282
"Rodzinny sekret" to książka opowiadająca o możliwościach współczesnej techniki na znalezienie swoich korzeni. Kto z nas nie interesował się swoimi przodkami i nie tworzył drzewa genealogicznego?
👉 Marta Wielgórska przez wiele lat żyła w przekonaniu, że jest jedynaczką. Jej matka dopiero na łożu śmierci wyjawiła szokującą tajemnicę: dziecko nie zmarło w trakcie porodu, ale zostało przez nią porzucone w szpitalu. Dobiegająca osiemdziesiątki Marta postanawia zrobić wszystko, by odnaleźć swojego brata lub siostrę.
👉 „Chęć bycia ze sobą i szczerej rozmowy o zwykłych codziennych sprawach buduje relacje. A dobre relacje są podstawą życia rodzinnego.” Wbrew pozorom książka nie jest o Marcie, dlatego tu czułam uszczypnięcie niespójności. Myślałam, że główną bohaterką będzie Marta, która pragnie odnaleźć rodzeństwo. Książka jest dobra, ale trochę rozjeżdża się z opisem, mimo to warto przeczytać ze względu na pokazanie jak ważne relacje rodzinne i rozmowa jest ważna.
❗ Ocena: 7/10
„Chęć bycia ze sobą i szczerej rozmowy o zwykłych codziennych sprawach buduje relacje. A dobre relacje są podstawą życia rodzinnego.”
Rodzina stanowi ważny element w życiu każdego człowieka. Wprawdzie funkcjonuje powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, ale nie ma chyba nikogo, kto nie doceniałby siły tkwiącej w tego rodzaju więzi. Czasami jednak tkwią w przeszłości niewyjaśnione sprawy lub ukrywane, które dopiero po latach wychodzą na jaw, a wówczas może być za późno, by wszystko sobie wyjaśnić. Bywa też, że budzi się w nas chęć poznania historii naszego rodu, a wówczas możemy odkryć nie jedną tajemnicę. Często odnalezienie powiązań między członkami rodu jest utrudnione, gdyż brakuje dokumentów lub świadków tamtych wydarzeń. Wówczas z pomocą może przyjść nauka, zwana genealogią, która w obecnych czasach korzysta z nowoczesnych metod, dzięki którym łatwiej jest odnaleźć poszczególnych członków rodziny. Ten wątek został wykorzystany w książce „Rodzinny sekret”.
Marta Wielgórska niedawno skończyła 80 lat i od jakiegoś męczy ją sprawa rodzinnej tajemnicy, którą wyjawiła kiedyś siostra jej matki, cocia Krystyna. Historia sięga lat powojennych, dokładnie kilku miesięcy po zakończeniu wojny, gdy mama pani Marty była w ciąży. Kilkanaście lat później wyznała swojej siostrze, Krystynie prawdę o dziecku, które wówczas się urodziło. Teraz pani Marta, bojąc się, że zostało jej niewiele czasu życia, postanawia wyjawić ją swemu ukochanemu wnukowi, Sebastianowi i poprosić o pomoc w odnalezieniu jej rodzeństwa. Sprawa jest dosyć trudna, gdyż nawet nie wiadomo czy szukać mężczyzny czy kobiety, ani też nie zachowała się żadna dokumentacja z urodzin dziecka. Sebastian postanawia pomóc babci i zwraca się do eksperta w dziedzinie genealogii, Adama Floriańskiego, który prowadzi biuro genealogiczne cieszące się renomą ze względu na odnoszone sukcesy.
Na plan pierwszy tej powieści wyłaniają się państwo Floriańscy Adam i Anna, która jest w ciąży i przeżywa w związku z tym rozterki. Początki ich znajomości mogliśmy poznać w pierwszej części pt.: „Cień przeszłości", która była debiutem pana Grzegorza Gołębiowskiego. Kolejne wydarzenia w życiu Adama i Anny mogliśmy śledzić w książce pt.: „Dziedzictwo” i „Dług krwi”. „Rodzinny sekret” jest, zatem już czwartym tomem z udziałem warszawskiego genealoga i jego żony. Ja spotkałam się z nimi po raz pierwszy, ale na szczęście każdy z tomów dotyczy innej sprawy i stanowi zamkniętą całość.
Czytając opisy trzech pierwszych części zamieszczonych na stronie wydawnictwa Novae Res, wyraźnie zaznaczały się w nich wątki kryminalne związane z prowadzonym śledztwem, do którego był angażowany Adam Floriański. Tym razem czwarta część przypomina bardziej powieść obyczajową, w której zaznaczają się wprawdzie elementy sensacyjne, ale nie w przeważającym stopniu.
Pomysł na kolejną przygodę z genealogią zrodził się na podstawie historii pewnej rodziny, których losy autor poznał w czasie swoich badań. Pan Gołębiewski jest pasjonatem genealogii i swoje doświadczenia wykorzystał w swojej serii. Dzięki temu w formie beletrystycznej przybliżył nam specyfikę pracy nad poszukiwaniem rodzinnych śladów poprzez między innymi wykorzystanie wyników DNA pozyskiwanych od najbliższych członków rodziny. W ten sposób autor podkreśla ogromną rolę genealogii genetycznej w poszukiwaniu dalszych i bliższych rodowych korzeni.
Sięgając po tę książkę, spodziewałam się zupełnie innej historii, niż to, o czym nam opowiada autor. Wbrew pozorom główną postacią nie jest pani Marta, lecz Adam Floriański, na którym skupia się fabuła, ale poza nim pojawiają się jeszcze inne osoby, a wraz z nimi nowe wątki w badanej sprawie. Obserwujemy ich działania, problemy, ale też kolejne podejmowane kroki w prowadzonych badaniach, tok rozumowania prowadzący do poznawania tajemnic rodzinnych, które łączą w sobie w kilka wątków, które przez większą część fabuły biegną osobno. Jednak stopniowo każdy z epizodów zawiązuje się z innymi, tworząc sieć sekretów, które z niej się wyłaniają i wyjaśniają. Po przeczytaniu książki „Rodzinny sekret” pozostaje refleksja, że bez względu na czasy i okoliczności, więzy rodzinne są jednym z ważniejszych w naszych relacjach międzyludzkich.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
„Jeden sekret skrywany przez dekady może odmienić życie całej rodziny”.
Marta Wielgórska jest osiemdziesięcioletnią kobietą, która przez całe życie myślała, że jest jedynaczką. Jednak na łożu śmierci jej matka wyznała, że dziecko, które urodziła wcale nie zmarło, ale zostało przez nią porzucone w szpitalu. Marta postanawia zrobić wszystko, żeby odnaleźć swoje rodzeństwo, dlatego z pomocą wnuka Sebastiana zleca poszukiwania Adamowi Floriańskiemu, który prowadzi biuro genealogiczne. Dzięki nowatorskiej metodzie poszukiwawczej otrzymują efekty, których żadne z nich nigdy by się nie spodziewało. Czy odkryte fakty pozwolą Marcie zaznać spokoju?
Ale to było dobre. Na początku miałam mieszane uczucia, gdyż bohaterowie mieszali mi się ze sobą. Nie bardzo wiedziałam, kto i z której rodziny pochodzi, ale to był tylko początek. Później dałam się porwać fabule, która była naprawdę wciągająca, ciekawa, ale również pozwalała dowiedzieć się czegoś nowego. Po pewnym czasie doszło też zrozumienie w jakim celu autor stworzył te wszystkie postacie i co je ze sobą łączyło.
Jako, że jest to powieść obyczajowa, to nie spodziewałam się żadnych wielkich zwrotów akcji, ale zostałam mile zaskoczona. Same poszukiwania rodzeństwa Marty i punkty zwrotne w tym czasie sprawiały, że chwilami szybciej biło serce. A zakończenie zostawiło po sobie słodko – gorzki posmak, gdyż wcale nie było takie kolorowe, jakby się mogło wydawać. A oprócz tego na samej końcówce znowu fantastyczny zwrot akcji, który wywołał sporo emocji.
Autor, który z zamiłowania jest genealogiem bardzo szczegółowo przedstawił opisy procedur, poszukiwania poprzez DNA i przydatne strony internetowe, ale również pokazał jak żmudna i drobiazgowa jest to praca oraz jak wiele często zależy od zwykłego szczęścia. Wprowadził również wątek neonazizmu i neofaszyzmu, który został bardzo umiejętnie wpleciony i osadzony w fabule. A przede wszystkim sprawił, że nasza uwaga została zwrócona również na te problemy.
Pozycja ta może niektórych zachęcić do zainteresowania się własnym drzewem genealogicznym i poszukiwaniem przodków. W końcu w którymś pokoleniu wszyscy jesteśmy ze sobą spokrewnieni 😊
A książkę bardzo polecam. Nie spodziewałam się, że powieść obyczajowa tak mnie wciągnie!
Egzemplarz pochodzi z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Kto z nas nie interesował się przeszłością swojej rodziny i nie próbował odtworzyć wszystkich znanych członków drzewa genealogicznego? Ja sama nie tak dawno wraz z córką sporządzałam uproszczony spis przodków, których pamiętali nasi najstarsi żyjący krewni. Jaka była radość, gdy skończyłyśmy.
W tej powieści ujęła mnie niezwykle intrygująca zagadka jak i historia osiemdziesięcioletniej Marty Wielogórskiej. Obawiająca się kresu swego życia bohaterka, postanawia odszukać swojego brata lub siostrę. Dziecko w dniu porodu zostało porzucone przez ich wspólną matkę w szpitalu. Wnuk Marty pomaga babci, zabierając ją do Adama Floriańskiego, który jest świetnym genealogię i zajmuje się takimi sprawami.
Czy nowatorskie metody sprawdzą się i przyniosą efekty? Czy zdoła odnaleźć zaginionego członka rodziny? Jakie informacje zostaną ujawnione podczas śledztwa i czy będą one pozytywne?
Muszę przyznać, że lektura okazała się dla mnie mega wciągająca i pobudziła moją wyobraźnię. Bardzo lubię zagadki historyczne, a ta okazała się rewelacyjna i nie było wcale tak łatwo odkryć oraz dopasować wszystkie elementy układanki.
Nie jest to typowy kryminał. Jak dla mnie bliżej tej pozycji do obyczajówki z wątkiem kryminalnym, ale to wcale nie umniejsza atrakcyjności tej książce. Czytałam ją z dużą przyjemnością i odłożyłam ją dopiero jak dotarłam do świetnego finału.
Było to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością autora, który ma wielki talent pisarski i wie jak posługiwać się piórem. Jego styl jest przystępny i bardzo plastyczny. Od początku pan Grzegorz stopniowo dozuje nam informacje, wzbudza napięcie i wywołuje szereg emocji. Mój mózg pracował na najwyższych obrotach, a mimo tego nie przewidziałam fabuły, która co rusz potrafiła mnie nieźle zaskoczyć.
Dlatego pragnę zachęcić was do sięgnięcia po tę powieść. Jestem przekonana, że przypadnie wam ta historia do gustu i z zaciekawieniem będziecie próbowali rozwikłać sprawę.
Myślę, że warto uprzyjemnić sobie czas czytając „Rodzinny sekret”, a i wrażeń wam nie zabraknie. Nie zwlekajcie tylko łapcie za książkę. Chętnie poznam wasze opinie i o nich z wami podyskutuję. Ja z całego serca polecam.
PRZESZŁOŚĆ ZAPISANA W GENACH
"Rodzinny sekret" Grzegorza Gołębiowskiego to książka, którą otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Zaintrygowana opisem wydawcy postanowiłam wraz z bohaterami tej opowieści zagłębić się w tematykę genealogicznych poszukiwań przodków i osób z bohaterami spokrewnionych. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu sama staram się odkrywać przeszłość swojej rodziny i temat ten jest mi całkiem bliski.
Adam Floriański prowadzi biuro genealogiczne w Warszawie. Z wykorzystaniem dostępnych metod i zasobów archiwów państwowych wraz ze swoją współpracownicą Wiolą wykonuje usługi tworzenia drzew genealogicznych dla swoich klientów. Czasem jednak trafiają do niego ludzie ze specjalnymi zleceniami. Jednym z takich zadań jest odnalezienie młodszego rodzeństwa osiemdziesięcioletniej Marty Wielgórskiej. Mają w tym pomóc stare, rodzinne fotografie i badanie kodu genetycznego DNA. Nikt się nie spodziewa, że przeszłość zleceniodawczyni może skrywać tyle niespodzianek. A jednak... Decydując się na otwarcie drzwi do przeszłości musimy być świadomi, że nasze odkrycia mogą okazać się szokujące, a prawda o przodkach i osobach spokrewnionych nie zawsze będzie się nam podobała.
Powieść Grzegorza Gołębiowskiego w stu procentach trafiła w moje zainteresowania i prawdę mówiąc dzięki pewnym linkom zaczerpniętym z książki udalo mi się odkryć nieznany dotąd fragment przeszłości własnej rodziny. Opowieść czytało mi się bardzo przyjemnie i z zainteresowaniem śledziłam poczynania genealogów oraz ich oddanie sprawie. Muszę przyznać, że każdy, kto choć trochę interesuje się własnymi korzeniami, na pewno skorzysta z niejednej podpowiedzi Adama i zrobi z niej dobry użytek.
Autor zawarł w tej historii naprawdę sporo wątków, które z racji niespełna trzystu stron, jakie liczy "Rodzinny sekret", nie zostały niestety należycie rozbudowane i wyczerpująco opisane. Zamysł był taki, że tematyka dotycząca neofaszystowskich ideologii, czy prokuratorskiego śledztwa miały za zadanie ubarwić opowieść, a pozostawiły niestety spory niedosyt. Na szczęście wątek główny został doprowadzony do końca i ostatecznie okazał się zaskakujący i niespodziewany.
Grzegorz Gołębiowski oparł fabułę tej historii w znacznej mierze na zdarzeniach, które naprawdę miały miejsce. Niektóre były nawet udziałem jego rodziny, albo znajomych. I może właśnie dlatego opowieść jest taka wiarygodna i ma w sobie sporo autentyzmu.
Każdy, kto choć raz zastanawiał się nad przeszłością, swoim pochodzeniem i pragnął dowiedzieć się czegoś o własnych przodkach, na pewno odnajdzie w książce Grzegorza Gołębiowskiego wiele ciekawych informacji i wskazówek. Bo trzeba Wam wiedzieć, że genealogia jest frapującą dziedziną, a każdy kolejny przodek dopasowany do rodzinnego drzewa to całe mnóstwo satysfakcji i kolejny mały krok w nieznaną dotąd, coraz bardziej odległą, przeszłość. Zgłębianie własnych korzeni jest bardzo ekscytujące. Uczy cierpliwości, dostarcza zadowolenia z każdego najmniejszego sukcesu oraz pozwala dowiedzieć się więcej o tym, skąd pochodzimy i kim jesteśmy. "Rodzinny sekret" ułatwi podróż do przeszłości, a jego lektura będzie dobrym wyborem.
Każda rodzina ma swoje tajemnice, małe i duże sekrety o których wiedzą tylko jej członkowie, nieliczni „wybrańcy”, albo nie wie nikt.. Czasem zabiera je ktoś ze sobą do grobu, innym razem po prostu z upływem lat płowieją jak stare zdjęcia. Niekiedy przychodzi moment, gdy te pokryte warstwą kurzu niemal wyblakłe już plamy czyjejś historii, ktoś pragnie zgłębić.. by wiedzieć, poznać, zrozumieć.
Marta Wielgórska skończyła już 80 lat i mimo wieku całkiem nieźle sobie radzi w ogarnianiem rzeczywistości. Choć czyje się życiowo spełnioną osobą, skrywa w sercu pewien sekret, który nie daje jej spokoju. Wie, że młodsza nie będzie i być może właśnie teraz przyszedł czas, by już po raz ostatni spróbować wyjaśnić rodzinną tajemnicę.
Marta przez wiele lat myślała, że jest jedynaczką. Jej ukochana matka dopiero na łożu śmierci wyznała swojej siostrze, że drugie dziecko, które kiedyś urodziła, wcale nie zmarło w trakcie porodu, jak wszystkim powiedziała. Urodziło się żywe, a ona porzuciła jej w szpitalu. I miała ku temu swoje powody..
80-letnia kobieta kiedyś już próbowała odnaleźć nieznanego jej członka rodziny – brata lub siostrę. Bezskutecznie. Teraz stojąc u schyłku życia i mając wsparcie w ukochanym wnuku – postanawia podjąć ostatnia próbę.
Wnuk staruszki zleca sprawę profesjonaliście – Adamowi Floriańskiemu. Mężczyzna prowadzi w Warszawie cieszące się renomą biuro genealogiczne.
Nie mając punków zaczepienia, a jedynie skromny punkt odniesienia, Adam postanawia przyjąć „nietypowe” zlecenie – zadanie bardziej dla detektywa niż genealoga. Jego otwartość na zawiłość ludzkich losów, oddanie swojej pracy, zaangażowanie, wiedza i cierpliwość, z czasem prowadzą do odkrycia nieoczekiwanych faktów z życia przodków Marty i rozwikłania rodzinnego sekretu..
„Rodzinny sekret” to krótka powieść obyczajowa, której osią jest historia rodzinna inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że jej autorem jest człowiek będący z zamiłowania genealogiem. Ciekawie wiec pisze o ożywianiu wspomnień, poznawaniu swoich przodków, odkrywaniu jakimi byli ludźmi, odtwarzaniu historii ich życia, jakby w ten sposób można było móc ich wskrzesić. O tym, że pamiętając o nich, można nadać ciąg dalszy ich egzystencji, nakreślić kontynuację dziejów. Autor za pomocą swojej książki przybliża rolę DNA w badaniach genealogicznych, pokazuje do jakich odkryć w poszukiwaniach bliskich zagubionych może doprowadzić genealogia genetyczna, choć wymaga to niekiedy czasu i cierpliwości, i że dzięki tym naukowym możliwościom – wszystko jest możliwe.
Przeczytałam z ogromną ciekawością. Widać tu ogromną pasję i wiedzę autora w dziedzinie genealogii i jej współczesnych szerokich możliwości.
Kto wie, może warto przyjrzeć się historii swoje rodziny.. może są tam jakieś „niewiadome” i może to właśnie my jesteśmy tymi, którzy je odkryją.
Sekrety, sekrety, sekrety, zawsze wywołują w ludziach ciekawość, zwłaszcza te rodzinne. Właśnie taką tajemnicę obiecuje nam w swojej książce o intrygującym tytule "Rodzinny sekret" jej autor Grzegorz Gołębiowski.
Marta Wielgórska jest kobietą tak zwanej "starej daty", jak moglibyśmy powiedzieć. Właśnie niedawno skończyła 80 lat i mimo wieku zawsze jest elegancka, zadbana i o nienagannych manierach. Mimo tego, iż ma śliczną sunię i wnuka Sebastiana, studenta, który dba o nią i robi jej zakupy, to starsza pani czuje się dość samotna.
Postanawia więc z pomocą wnuczka rozwikłać pewną rodzinną tajemnicę, która nie daje jej spokoju, odkąd się o niej dowiedziała. Sebastian poproszony przez babcię zleca to trudne zadanie pewnemu biuru genealogicznemu, którego właścicielem jest Adam Floriański.
Temat poszukiwań swoich przodków jest dla mnie bardzo ciekawy, bo w końcu kimżeż jesteśmy bez znajomości swoich korzeni.? Dodatkowo łańcuch genów na okładce nad starym zniszczonym domiszczem, plus interesujący opis z tyłu książki, zapowiadał niezmiernie ciekawą lekturę.
Niestety nie do końca zostałam usatysfakcjonowana przeczytaną książką. Owszem jest w niej historia poszukiwania rodzeństwa, jest przedstawiony sposób działania potencjalnego biura genealogicznego, jednak jakoś to wszystko bez ikry i mało ciekawie. Wręcz odniosłam wrażenie, że akurat ten wątek, który według opisu, powinien być zasadniczy, został w tej książce potraktowany dość marginalnie.
Natomiast na znaczące pierwsze miejsce zdecydowanie wysuwają się "scenki" z życia właściciela biura genealogicznego, Adama Floriańskiego, jego małżeństwa, pracy, a zwłaszcza ciąży jego żony, czyli tematów, które mnie średnio interesują.
Początek książki zapowiadał się naprawdę dobrze. Opowieść o Mennonitach którzy przybyli na gościnne ziemie Rzeczypospolitej z Europy Zachodniej, gdzie byli prześladowani, bardzo mnie zaciekawił. Niestety autor po pobieżnym wytłumaczeniu skąd przybyli i dlaczego oraz jakie to miało skutki dla późniejszych pokoleń, zajął się życiem Adama i Anny Floriańskich.
Więc dowiemy się, kim jest Anna, gdzie pracuje i przede wszystkim, że jest w stanie "błogosławionym" co dla niej zawsze było i jest priorytetem i wręcz nie rozumie kobiet myślących inaczej. Przytoczę w tym miejscu dość długi cytat, ale chcę być dobrze zrozumiana i nie chcę, by coś było postrzegane jako wyrwane z kontekstu.
"Dla niej jednak priorytetem było dziecko i macierzyństwo. Wielu jej akademickim koleżankom, jak to określała na własny użytek, uciekł pociąg z napisem "macierzyństwo". Ich dokonania naukowe były tylko pozornie celem samym w sobie. Sukcesy zawodowe i zaangażowanie w pracę zwyczajnie wypełniało lukę po braku chłopaka, męża i spełnienia się w roli matki. Podobnie czasem mówią singielki, że był to ich świadomy wybór i że są szczęśliwe. Rzadko bywa to prawda"
Tak więc sprawa Marty Wielgórskiej, gdzieś tam w tle się dzieje, a my dalej poczytamy sobie się, jakie Anna ma zachciewajki ciążowe i że popełnia "grzech śmiertelny", bo jednemu z nich ulega i wypija małą colę, no i przecież jakie to straszne dla dziecka !.
Zostaniemy uraczeni wiedzą, jak straszne dla ciężarnej kobiety jest parcie na pęcherz i brak w jej zasięgu ubikacji, tudzież, dobrych ludzi, którzy by jej do tej ubikacji pozwolili wejść. Oraz o tym, że rodzice Anny się pokłócili i tym Annę zdenerwowali, a przecież przyszłej matki absolutnie denerwować nie wolno !. Co jeszcze w sprawie dziecka? No więc wybieranie imienia i obiecywanie sobie nawzajem, że zrobią dla tego małego człowieka, który ma się pojawić na świecie, wszystko, aby był szczęśliwy. To wszystko pięknie i wspaniale, tylko nie o tym miała być ta książka...
Nie omieszkał autor również poinformować czytelników co się dzieje w polskiej polityce
"W polskiej polityce się kotłowało. Znów planują podnieść podatki, a kreatywność rządzących, żeby nie nazwać rzeczy po imieniu, jest wprost nadzwyczajna".
Reasumując, być może nie jest to zła książka, bo rzeczywiście czytałam gorsze. Jednak ta według mnie była tylko trochę na temat który mi obiecywał opis, więc może powinnam swoje wątpliwości kierować właśnie do kogoś, kto stworzył właśnie taki, a nie inny opis?
Zabrakło mi w tej lekturze porządnego genealogicznego śledztwa i dokładniejszego zdecydowanie opisu tego co zostało wyśledzone, tych osób, które się znalazły. Na to liczyłam i na to czekałam. A nie na opowieści o ciężarnej żonie właściciela biura i jej poglądów na to, czy inne kobiety mają, czy nie mają racji, zostając singielkami, lub nie chcąc się "spełniać" w roli matki. Tak więc ode mnie ocena taka średnia, jak i ta książka.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Śmierć syna znanego ożarowskiego przedsiębiorcy wstrząsa miastem. Komu zależało na tym, by Jan Podgórski cierpiał? Czy ta śmierć może być skutkiem dawno...
Adam Floriański jest młodym zapalonym genealogiem. Gdy pewnego dnia odwiedza Archiwum Główne Akt Dawnych i przypadkiem spotyka staruszka przeglądającego...