Bohaterki drugiego planu. Rozmowa z Lily Koppel
Data: 2014-03-06 14:56:12Skąd Pani zainteresowanie żonami astronautów i decyzja, by o nich napisać?
Zobaczyłam cudowne zdjęcie magazynu „Life”, na którym żony astronautów miały kosmicznie wysoko upięte włosy i krótkie sukienki od Pucciego w cukierkowych kolorach. Zawsze uwielbiałam „Pierwszy krok w kosmos”, „Apollo 13” i „Mad Men”, ale dopóki nie spojrzałam na to zdjęcie, nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo chciałam dowiedzieć się więcej o tych kobietach. Teraz wiem, że tym, co sprawiło, że zaintrygowały mnie tamte filmy i książki, było właśnie zainteresowanie tymi kobietami. Kiedy dowiedziałam się, że one miały nawet swój klub – że wychowywały swoje rodziny w społeczności znanej jako „Togethersville” [„Miasteczko Razem”] na „kosmicznych przedmieściach” Houston, w pobliżu działań NASA – to wszystko było po prostu niesamowite!
Co Panią najbardziej zaskakuje w historiach tych kobiet?
One były naszymi pierwszymi gwiazdami, których prawdziwe życie oglądaliśmy i moja książka jest o tym, jak tę bardzo zróżnicowaną grupę kobiet połączyła wspólna więź. W samym środku „zimnej wojny” cały świat dał się porwać wyścigowi w kosmos, a te kobiety wiodły w blasku fleszy pełne wyzwań życie z ich „zdobywcami kosmosu”. To było porywające i przerażające. Najbardziej zaskoczyło mnie, jakimi „Astrożony” były narzędziami propagandy. Mając uosabiać amerykański ideał stylu życia, w tym samym czasie otrzymywały bardzo nikłe wsparcie NASA.
Wbrew pozorom, astrożony nie były idealne...
Każdą z nich przedstawiano światu jako ideał amerykańskiej gospodyni domowej, gdy ona mierzyła się z tym, że jej mąż wylatuje w kosmos i na Księżyc na szczycie ogromnej laski dynamitu. Jak ona to robi? Wszyscy chcieli to wiedzieć. Prawda była taka, że jej się to udawało z wielkim trudem, ale była tak samo oddana programowi jak jej mąż. Te kobiety nigdy nie mogły szczerze pokazać, kim były ani pod jaką presją działały – w niektórych przypadkach okazało się to tragicznym odzwierciedleniem ówczesnych czasów. Cieszę się , że kobiece role zmieniały się do momentu, w którym te kobiety czują się na siłach żeby „opowiedzieć wszystko” dzisiaj.
Dlatego napisała Pani o nich książkę?
Wiedziałam, że muszę napisać tę książkę i opowiedzieć ich historię - tę emocjonalną historię wyścigu w kosmos.
Jak zareagowały na taki właśnie obraz ich życia?
Powiedziały mi, że w końcu czują, iż doceniono nie tylko ich mężów, ale ich własne bohaterstwo.
Czy planuje Pani swą literacką podróż kontynuować?
Pracuję nad cyklem beletrystycznym. Jestem tym bardzo podekscytowana. Pisanie przypomina trochę podróżowanie w kosmosie.