Nie zawsze warto upierać się przy spełnianiu marzeń. Wywiad z Anną Rybkowską
Data: 2023-04-25 12:56:50– Wolno nam mieć marzenia, ale nie zawsze warto się upierać przy ich spełnieniu. W bajkach o Muminkach jest taka opowieść, w której Panna Migotka marzy o wielkich migdałowych oczach drewnianej królowej z wraku statku, bodajże. Ale kiedy je zyskuje, zauważa, że one do niej nie pasują i wpada w rozpacz – mówi Anna Rybkowska, autorka książki Miłosna loteria.
Miłość i magia nie bez przyczyny zaczynają się na tę samą literę?
Tak. Medycyna określa zakochanie jako szereg reakcji biochemicznych zachodzących w mózgu. Z kolei magia polega na mieszaniu mikstur i wypowiadaniu zaklęć. Obu zjawiskom na „m” towarzyszą objawy skłaniające do podejrzeń o chorobę psychiczną.
Pytam, bo trochę jednej i drugiej znajdziemy w Pani nowej powieści. No właśnie – Miłosna loteria to opowieść o miłości, czarach, wschodnich mafiosach czy jeszcze o czymś innym?
Najlepiej wyjaśnia to sama bohaterka, pytana na spotkaniu autorskim, o czym jest jej powieść. Pokusiłam się o tę przewrotność, gdyż jej Figa z makiem to tytuł, którego nie zaakceptowało wydawnictwo. A tak w ogóle to Miłosna loteria została napisana z przymrużeniem oka jako satyra na trendy w popularnych powieściach. Dlatego mafioso jest odbity w krzywym zwierciadle, czary – przypadkowe, a miłość trafia pod zły adres. Jak w życiu, które nie jest bajką, jakiej byśmy sobie życzyli.
W swojej powieści w dużej mierze stawia Pani na kobiety. Trzy przyjaciółki — Zuzę, Bernadetę i Mariannę — wydaje się więcej łączyć niż dzielić. Co trzyma je razem?
Wspólnie przeżywane zawody miłosne, przyjaźń, która potrafi osłodzić każdą porażkę i wiara, że jest gdzieś ten wymarzony facet, tylko jeszcze musi to do niego dotrzeć, że jest pożądany i wyczekiwany.
Każda z nich ma za sobą burzliwą przeszłość związaną z facetami. Opowieści o miłości od pierwszego wejrzenia czy byciu sobie zapisanym w gwiazdach są równie prawdopodobne, co działanie miłosnych zaklęć?
Szukanie drugiej połówki jest jak szukanie igły w przysłowiowym stogu siana. Zaklęcia – tak miłosne, jak i magiczne – potrzebują łutu szczęścia, a ten bywa ospały w wędrowaniu pod właściwą strzechę (śmiech)
Przyjaźń wcale nie musi opierać się na zupełnej zgodności charakterów, a na podobnych doświadczeniach w życiu osobistym?
Na to chyba nie ma recepty, podobnie jak na idealną miłość. Zależy od naszych charakterów, a raczej ich naginania do potrzeb partnera czy partnerki i, moim skromnym zdaniem, warto sobie uzmysłowić, że nie ma ludzi idealnych, zatem budowanie relacji musi zakładać pewien trud i samozaparcie, przy jednoczesnym elastycznym zachowaniu balansu, między marzeniami a rzeczywistością.
Zuzanna jednak przyjaźni się nie tylko z dziewczynami, ale także swoim sąsiadem. Przyjaźnie damsko-męskie to jednak prawda, a nie tylko miejskie legendy?
Podejrzewam, że to jednak fikcja (śmiech). Żyjemy w czasach, kiedy to kobiety znajdują i walczą, a mężczyźni potrzebują czasu, żeby się podporządkować (śmiech) I nie wiem, czy wynika to z ich wygody, czy emancypacji pań.
Tymczasem wymarzonego partnera w życiu Zuzy jak na złość brak. Bohaterki „Miłosnej loterii” stanowią doskonały przykład tego, że w trudnych przypadkach nie pomogą nawet zaklęcia?
Wiele kobiet woli samotność niż byle jakiego partnera. Z upływem czasu albo gorzknieją, albo systematycznie wykreślają punkty z listy oczekiwań. Zaklęcie jest tu aktem desperacji.
To chyba nie przypadek, że Zuzanna, zawodowo trudniąca się pisaniem, postanawia zaryzykować i decyduje się na skorzystanie z usług wróżbity? Spontaniczne i nieprzemyślane decyzje to coś, co bardzo pasuje do pisarek?
Archetyp pisarki z szaloną głową? Przyznaję, taka jest mi bliska, ale istnieją też pisarki logiczne, poukładane i niezwykle precyzyjne. Ciąg skojarzeń pisarka-kobieta-fiksatka może, ale nie musi się tu sprawdzać.
Pojawiający się w Miłosnej loterii kot Styks wcale nie przypomina typowego sierściucha. Żeby pogadać ze zwierzętami, nie trzeba wcale czekać do północy w Wigilię?
Wymyśliłam Styksa, żeby żartobliwie, w „kostiumie” sierściucha przemycić stereotypy. Jak typowy facet postrzega baby? Czy przypadkiem nie boi się wpaść w sidła jednej z nich? I czy siła takiego kobiecego gremium nie wzbudza w nim agresji?
Podsumowując: zaklęcia miłosne, jeśli już, to należy rzucać bardzo ostrożnie? A może lepiej nie rzucać ich wcale?
Tonący brzytwy się chwyta (śmiech). Uwielbiam przysłowia! Mądrość zawarta w nich definiuje wiele, zdawałoby się, beznadziejnych przypadków.
Wydarzenia z Miłosnej loterii mają więc, obśmiewając, jednocześnie przestrzec, by uważać na to, czego sobie życzymy? I chodzi nie tylko o życzenia wypowiedziane w obecności wróżbity?
Oczywiście. Wolno nam mieć marzenia, ale nie zawsze warto się upierać przy ich spełnieniu. W bajkach o Muminkach jest taka opowieść, w której Panna Migotka marzy o wielkich migdałowych oczach drewnianej królowej z wraku statku, bodajże. Ale kiedy je zyskuje, zauważa, że one do niej nie pasują i wpada w rozpacz.
Jeśli nie wizyta u wróża, to co w takim razie robić, gdy niedoszła miłość życia albo nie chce nas znać, albo w ogóle nie wie o naszym istnieniu?
Radzę ją sobie odpuścić. Nic nie upokarza nas bardziej niż usilne pukanie do drzwi, które przed nami zamknięto. To trudne, bolesne i wymaga czasu, ale życie polega na ciągłych zmianach. I znów cisną się przysłowia, które dobrze znamy! (śmiech) O osłach, żłobach i amatorach potworów...
Ostatecznie więc miłość nie kieruje się ani logiką, ani czarami, a zwyczajnym przypadkiem, tak jak ma to miejsce w loterii?
Warto czasem jej dopomóc, ale skoro coś jest tak nieuchwytne, cudowne i wyjątkowe jak miłość, to przecież wymyka się i czasem wymaga ofiar. O prawdziwej miłości nie da się powiedzieć nic pewnego. I nic nielogicznego.
Warto więc grać tak długo, aż trafi się szóstkę?
Jestem tego żywym dowodem. Czasem tych kuponów jest tyle, że człowieka nachodzi wątpliwość w sens tej operacji, ale... Ale! Kto nie ryzykuje, traci na starcie. I może mieć pretensje tylko do siebie.
Książkę Miłosna loteria kupicie w popularnych księgarniach internetowych: