Oczywistość jest nudna. Wywiad z Aniką Gielzak
Data: 2021-12-07 14:37:03– Wiem, że trudno jest zrobić pierwszy krok, ale kiedy się go już zrobi, inaczej na to doświadczenie patrzymy. Warto ryzykować, robimy to dla siebie i daje nam to niesamowite szczęście, wyzwolenie, satysfakcję, i wtedy sobie myślę: kurczę, zrobiłam to! – mówi Anika Gielzak, autorka książki Po drugiej stronie strachu.
Po drugiej stronie strachu kojarzy się z Po drugiej stronie lustra. Przypadek?
Zbieżność przypadkowa, choć przyznam, że porównanie jest interesujące. Fajne jest to, że każdy będzie w powieści widział zupełnie coś innego, niż to co sama miałam na myśli – i o to chodzi w literaturze... Nie wszystko jest tak oczywiste, jak nam się wydaje. Oczywistość jest nudna.
Bohaterką powieści Lewisa Carolla jest zagubiona, młoda dziewczyna – Alicja. Blake Blue może być jej współczesną, dorosłą już odpowiedniczką?
Owszem, są pewne elementy, które mogą łączyć obie postacie. Jedna i druga chce być niezależna, obie mają silne osobowości i wiedzą, czego chcą od życia, nie boją się marzyć. Nie dają się ograniczać i szufladkować, dlatego też obie wpadają w swój własny wir dziwnych zachowań i wydarzeń. Dla Blake to metaforyczna królicza nora, w której próbuje się odnaleźć i zagłębia w niej z wypiekami na twarzy. To samo powinien czuć czytelnik, kiedy tylko zanurzy się w tej powieści.
Alicja w powieści Carolla stara się odpowiedzieć na pytanie, kim naprawdę jest. Chyba podobnie jest w przypadku wchodzącej w dorosłe, odpowiedzialne życie Blake?
Blake ma o wiele trudniejsze zadanie, bo do końca nie jest świadoma, jak wiele rzeczy o sobie nie wie. Pierwsza część powieści zbudowana jest tak, aby czytelnik dowiedział się o niej tyle samo, ile ona sama o sobie wie, poznał ją, polubił lub znienawidził. Jednak kim jest Blake, dowiemy się z kolejnej części i mogę zapewnić, że jak w powieści Carolla, nic nie jest oczywiste i nie będzie.
Już z pierwszych rozdziałów dowiadujemy się, że Blake w młodości wcale nie była miła i pokorna. Choć przecież wydawałoby się, że żyjąc w dostatku, powinna wieść życie – no właśnie – jak z bajki…
Niemiła? (śmiech) Jest szalona, wyzwolona, pewna siebie i zabiera nas w swoją podróż, w której panuje chaos i kiedy nam się wydaje, że już nieco się uspokoiła, ona znów serwuje nam ostrą przejażdżkę.
Lubi swój hermetyczny świat, mało osób do niego wpuszcza, ale jeśli to robi, to czyni to świadomie. Kiedy się ją bliżej poznaje, wzbudza sympatię, chce się być taka, jak ona. To moja ulubiona postać, jest mi wyjątkowo bliska, bo tworzyła się na moich oczach, w moich myślach i do końca nie wiedziałam, jaka tak naprawdę będzie… Wciąż nie wiem, bo Blake ma wiele twarzy. I fakt, wydawać by się mogło, że żyje jak w bajce, ale jednak ma uczucia, pewne sytuacje stwarzają emocje, nad którymi nie panuje i życie w bajce tutaj nie pomoże.
Nadmierna troska, a może raczej kuratela rodziców może przynieść odwrotne skutki od zamierzonych?
Jestem mamą, mam dwóch synów i mogę z własnego doświadczenia powiedzieć, że ograniczanie, nadmierna troska nie zawsze przynosi coś dobrego. Trzeba umieć się w tym poruszać, nie ma na to złotego środka, trzeba działać intuicyjnie i kiedy jest opcja, żeby odpuścić, to odpuszczamy. W taki sposób postąpił ojciec Blake. Dotarło do niego, że zbyt długo już jej nie zatrzyma przy sobie, że parasol, który nad nią tworzył, męczył ją i zaczęła się buntować. Chciała poznać samą siebie i doświadczyć konsekwencji własnych wyborów – nawet jeśli okazałby się gorzkie.
Bohaterka Pani powieści zrywa się z ojcowskiej smyczy, imprezując często i niezwykle intensywnie. To jednak chyba nie stanowi rozwiązania problemu, tylko przynosi chwilowe zapomnienie?
Nie uważam, by ona rozwiązywała jakieś problemy. Blake chciała poznać siebie – co może, czego nie może, jak będzie postrzegana i jak daleko może się posunąć. To są właśnie te doświadczenia, wybory – gorzkie, słodkie. Chciała żyć po swojemu, a że jest raczej zbuntowaną osobą, to jej wyborem było nadmierne imprezowanie. Do tego dochodzi fakt, że żyła jak w bajce. To wszystko otwiera inne horyzonty…
Blue ostatecznie udaje się wyjść na prostą i w jakiś sposób swoje życie ustabilizować. Czasem trzeba stoczyć się na samo dno, by móc rozpocząć budowanie życia od nowa?
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że czasem dotknięcie dna jest swoistym oczyszczeniem, to szansa na zobaczenie siebie w inny sposób. To pomaga, by zacząć żyć, by podjąć słuszne decyzje, by dotarło do nas, co jest naprawdę ważne.
Istotne jest jednak, że to, co uznał Pan za wyjście Blake na prostą, jest tak naprawdę dopiero początkiem jej problemów, bo cała historia jest dużo bardziej zlożona niż mogłoby się wydawać po lekturze pierwszego tomu powieści.
Cała powieść składać się będzie z trzech części, jednak z pełną świadomością i premedytacją tak rozplanowałam opowiadanie historii, by czytelnik mógł spojrzeć na Blake i jej życie z różnych perspektyw. Ta historia ma wzbudzać emocje i to robi, a przy okazji uświadamia, że nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje.
Jednocześnie do Blake powracają dziwne wspomnienia. Przeszłość powraca do nas w najmniej oczekiwanym momencie?
Raczej nie chodzi o to, czy moment jest odpowiedni, ale co ta przeszłość ze sobą przyniesie. Blake nie pamięta swojej przeszłości. Mało tego: ona nawet nie wie o tym, że jej nie pamięta i nie może się ani z nią zmierzyć, ani z nią pożegnać. To wiele zmienia, bo to sprawi, że kiedy ją odkryje... Tu zostawiam niedosyt.
Nasza historia może mieć znaczny wpływ na to, jak wyglądać będzie nasza przyszłość?
Zawsze nasza przeszłość ma wpływ na naszą przyszłość, jednak ważne, abyśmy tę przeszłość znali, bo tylko wtedy ma ona szansę wpłynąć na to, co dopiero się wydarzy. Ukształtuje nas, pozwoli zbudować swój własny świat i w nim żyć.
Niewątpliwie wpływ na Blake ma jej przyjaciółka. Czasem szczera przyjaźń bywa znacznie cenniejsza niż więzi rodzinne?
Zoe pojawiła się w życiu Blake tak naprawdę, kiedy była na rozdrożu. Potrzebowała wówczas bratniej duszy, kotwicy, która ją przyhamuje. Wniosła w jej życie powiew świeżości – nagle pojawił się ktoś, kto jest innym chaosem niż ona sama, stabilnym chaosem, spokojem. Nie oceniała jej, nie zadawała pytań i zaakceptowała taką, jaką ją poznała. Zaprzyjaźniły się, Zoe dla niej znaczy wiele, ale to zupełnie inna więź i nie porównywałabym jej z więzami rodzinnymi.
A jaką rolę w jej życiu odgrywa… Maks?
Maks ma trudne zadanie, próbuje ją poskromić i kiedy wydaje mu się, że być może to się udało, ona ponownie się wymyka. Jest rozdarta między miłością do niego a tym, jaki ma charakter i jak postrzega związek. Niewątpliwie Maks jest miłością jej życia, można to zauważyć, kiedy są razem.
Choć Maks wiele znaczy dla Blue, ta nie zamierza całkowicie mu się podporządkować. Warto zmieniać się dla innych, ale nie należy zapominać o własnej tożsamości?
Blake to osoba, która nie podporządkowuje się nikomu. To wolnym elektron i ma to dla niej ogromne znaczenie. Dlatego też trudno jest jej się odnaleźć w pewnych sytuacjach – często zapomina, że musi liczyć się z drugą osobą i że może czasem kogoś zranić.
Ale pracuje nad tym. Potrafi iść na kompromis, wie, że zmiany są dobre i zgadza się na nie, jeśli to nie przeszkadza w tym, by była sobą.
Kiedy Blake powraca w rodzinne strony, na horyzoncie pojawia się też… inny mężczyzna. To chyba nie najlepszy moment na kłopoty w związku?
Kłopoty nie wybierają sobie dogodnych momentów, ale to właśnie one sprawiają, że Blake jest tym, kim jest. Ona chyba lubi kłopoty, bo lgnie do nich, nasyca się nimi, są jej potrzebne by czuć, choć zabrzmi to próżnie.
Jednak czy ulegając pokusie, nie przekroczymy granicy, po której nie pozostanie nam już nic poza tytułowym strachem?
To właśnie strach jest tą granicą, po przekroczeniu której zyskujesz szansę na nowe doświadczenia – czasem złe, czasem dobre. Blake jest osobą, która nie boi się podejmować niepewnych posunięć i chętnie zagląda na tę drugą, kuszącą stronę.
Czy więc w życiu warto ryzykować?
Gdybym nie ryzykowała, o wielu rzeczach bym nie wiedziała, nie poznałabym siebie, innych... Teraz wiem, że tylko strach mnie ograniczał, nic poza tym. Ryzykując, poszerzyłam swój hermetyczny świat, doświadczyłam innych emocji, pokonuję swoje ograniczenia, ufam sobie, ruszyłam dalej, wybierając różne ścieżki, jakie się pojawiają. Dzięki temu zmieniłam się, poznaję ludzi, fajnych ludzi, doświadczam ich emocji, kiedy relacjonują mi swoje odczucia odnośnie do książki, kiedy wgryzają się w postacie, zadają pytania. Sprawiają, że one zaczynają żyć poza książką, że są ciekawi, co będzie dalej. To świetne uczucie i nie poznałabym go, gdybym nie zaryzykowała. Wiem, że trudno jest zrobić pierwszy krok, ale kiedy się go już zrobi, inaczej na to doświadczenie patrzymy. Więc tak, warto ryzykować, bo robimy to dla siebie, przede wszystkim dla siebie, co daje niesamowite szczęście i wyzwolenie, i satysfakcję, i wtedy sobie myślę: kurczę, zrobiłam to!
Po drugiej stronie strachu to mój debiut i napisanie tej książki było fajne. To wgryzanie się w postacie, próba urzeczywistnienia sobie ich, to, jak mają wyglądać, jak powinny się zachowywać, jakie imiona trzeba im nadać… To całe mnóstwo notatek, emocji, które zakreślasz różnymi kolorami. Ten właśnie strach mnie zainspirował i wciąż inspiruje. Przede mną jeszcze wiele do odkrycia – nie tylko w książce i chętnie sprawdzę, co jest po drugiej stronie strachu.
Książkę Po drugiej stronie strachu kupicie w księgarni internetowej gielzak.pl