W życiu wszystko zaczyna się od pragnień. Wywiad z Andrzejem H. Wojaczkiem

Data: 2022-12-15 14:00:09 Autor: paulinakaluza
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla W życiu wszystko zaczyna się od pragnień. Wywiad z Andrzejem H. Wojaczkiem z kategorii Wywiad

– Porażki i niepowodzenia to nieodłączna część naszego życia. Ważne, żeby umieć przyjąć je i zaakceptować. Nie potyka się ten, kto nie chodzi. Zrozumienie tej prawdy zajęło mi wiele lat, co wcale nie oznacza, że przede mną już tylko pasmo sukcesów. Szczęśliwie przetrwałem kilka rund, ale koniec jest daleki, a przeciwnik szalenie wymagający – mówi Andrzej H. Wojaczek, autor trzeciej już części sagi Wrzeciono Boga, zatytułowanej Jutrznia. W swojej najnowszej książce autor opowiada o dojrzewaniu do podejmowania trudnych decyzji; o miłości umożliwiającej przetrwanie najgorszego, a nade wszystko o czyhającej za zakrętem wojnie na prostej drodze młodzieńczego życia.

Mając w głowie perspektywę ponad dwudziestu lat czekania na swój debiut, niejeden pisarz zrezygnowałby na starcie. Rzadko spotyka się tak wytrwałe osoby w dążeniu do celu.

W filmie Father Stu postać grana przez Mela Gibsona zwraca się do głównego bohatera – nieuleczalnie chorego mężczyzny – słowami: Widziałem wystarczająco wiele walk bokserskich, aby zrozumieć, że człowiek przegrywa nie wtedy, kiedy pada na deski, tylko wtedy, kiedy nie wstaje. Porażki i niepowodzenia to nieodłączna część naszego życia. Ważne, żeby umieć przyjąć je i zaakceptować. Nie potyka się ten, kto nie chodzi. Zrozumienie tej prawdy zajęło mi wiele lat, co wcale nie oznacza, że przede mną już tylko pasmo sukcesów. Szczęśliwie przetrwałem kilka rund, ale koniec jest daleki, a przeciwnik szalenie wymagający.

Pańskie słowa na pewno powinni mieć na uwadze początkujący pisarze, którzy mają za sobą pierwsze odrzucone książki i dzięki tym słowom być może spróbują ponownie. Myślał Pan o tym?

Moje słowa dla jednych będą świadectwem, dla innych – inspiracją do działania. W życiu wszystko zaczyna się od pragnień. Jakie pragnienia, takie życie. Powtarzam, żeby nie rezygnować z pragnień, bo one bardzo często pokazują prawdę o nas samych. Uświadamiają nam, ku czemu rwie się nasze serce.

Niedawno ukazała się trzecia część Wrzeciona Boga, czyli Jutrznia. Myślę, że tak długi okres oczekiwania na spełnienie pisarskich pragnień pozwala docenić swój sukces znacznie bardziej niż gdyby wszystko poszło, jak z płatka po pierwszym mailu do wydawnictwa.

W jednej z piosenek Perfectu pojawia się wers: Wszystko ma swój czas. To doskonała metafora mojej literackiej przygody. Nie ma co gdybać, ale jestem przekonany, że w alternatywnym życiu nigdy nie napisałbym Wrzeciona Boga, co już samo w sobie napełnia mnie zgrozą.

Przejdźmy zatem do książki. W czasie, gdy Teofil Kłosek przebywał w więzieniu, Klara podjęła decyzję o zerwaniu kontaktu, aby nie narażać go na niebezpieczeństwo. Miłość w dwudziestoleciu międzywojennym była tak samo trudna, jak i cenna. Zgadza się Pan?

Miłość jest trudna niezależnie od czasów i okoliczności. Kochać znaczy umierać dla drugiego człowieka, poświęcać się. To jest bardzo trudne, ponieważ człowiek z reguły najbardziej kocha samego siebie. Klara musiała dojrzeć do decyzji, którą ostatecznie podjęła, to nie był poryw serca, tylko odnalezienie właściwej życiowej perspektywy.

Teofil zaczął się dużo więcej modlić po powrocie do domu. W chwilach, gdy człowiek nie może na nikogo liczyć, zbliża się do Boga?

Na Śląsku jest bardzo popularne powiedzenie: Gdy trwoga, to do Boga, jakby człowiek podświadomie szukał oparcia w kimś, kto panuje nad chaosem. Z tym że bardzo często utożsamia on Boga z „ponboczkiem”, „bozią” – religijną figurą, której dla przebłagania należy się paciorek, jakaś ofiara, coś za coś. A potem dziwimy się, że nasze „modły” nie zostały wysłuchane; że i tak zdarzyła się tragedia i nasze zaufanie do „ponboczka” maleje. Życie pokazuje, że w chwilach rozpaczy człowiek nie zawsze zbliża się do Boga, mimo że Bóg jest wtedy najbliżej człowieka.

Zbliżała się piętnasta rocznica wybuchu trzeciego powstania śląskiego i znaczna część książki skupia się na spektaklu Przeor Paulinów. W różnych fragmentach powieści pojawiają się cytaty z powstałego w XIX wieku dramatu. Dlaczego akurat ta sztuka?

Przeor Paulinów, czyli Obrona Częstochowy, pięcioaktowy dramat, napisany przez Elżbietę Bośniacką, należał do najbardziej popularnych i najczęściej wystawianych sztuk w kraju i poza jego granicami. Patriotyczne widowisko, którego akcja rozgrywa się w czasie oblężenia klasztoru jasnogórskiego przez wojska szwedzkie, cieszyło się na Śląsku ogromną popularnością. Tematyka spektaklu doskonale wpisywała się w program polskiego amatorskiego ruchu teatralnego, którego celem było budzenie świadomości narodowej w okresie od plebiscytu, powstań śląskich, aż do wybuchu II wojny światowej. Przeor był wielokrotnie wystawiany przez wiele zawodowych i amatorskich organizacji, związków, kół, stowarzyszeń i zespołów. Ewa Majewska postanawia pokazać Przeora w czasach, kiedy widmo światowej wojny staje się coraz bardziej prawdopodobne. Zamierza sprowokować widownię do refleksji i uświadomić ludziom cenę, jaką przyjdzie im zapłacić za udział w kolejnym zbrojnym konflikcie.

Dobitnie przedstawił Pan podział młodzieży, która dzieliła ze sobą szkolne korytarze. Jedni chcieli słownie przekazać, co niesie konflikt zbrojny, a drudzy tworzyli młodzieńczą bojówkę, wyrażającą swoje poglądy siłą.

W powieści bohaterowie nazywają ten podział terrorem kultury i terrorem siły. Konkurencją dla zajęć teatralnych staje się chłopięca sekcja sportowa. Dowodzona przez Kurta Hamana – niemieckiego ideologa, zafascynowanego kultem wodza i ideą Rzeszy – grupa, bardzo szybko porzuca zasady fair play i przeradza się w groźną bojówkę, wzorowaną na niemieckiej organizacji młodzieżowej Hitlerjugend. 

Rudolf Kaszyca szydził z Ryśka Mieleckiego, dowiedziawszy się, że ten chce się zapisać na zajęcia teatralne. W dzisiejszych czasach to zupełnie normalne, że mężczyzna występuje na deskach teatru.

W zespole teatralnym, który prowadziłem przez kilkanaście lat, dziewczęta były większością. Do dziś szkolny teatr bywa postrzegany jako domena dziewcząt. Nie ma w tym niczego dziwnego – zwłaszcza gdy chłopcy skłaniają się ku zajęciom sportowym. Problem zaczyna się wtedy, kiedy dzieci przestają wykazywać zainteresowanie jakąkolwiek formą ekspresji, którą umożliwiają zajęcia pozalekcyjne.

Bohaterką godną szczególnej uwagi jest Ewa Majewska. Każdego ucznia przyjmowała z otwartymi ramionami i przekonywała o powodzeniu spektaklu, mimo zniszczeń, jakich dokonała grupa kierowana przez Kurta Hamana. Skąd taka determinacja?

Taka jest rola nauczyciela – lśnić. Być może to banał, ale dla sporej części ludzi banalne sformułowania brzmią jak wyrocznia. Ewa Majewska jest nauczycielką świadomą zagrożeń, z którymi na co dzień stykają się jej wychowankowie. Wie, że młodzież nie może czerpać wzorów z trudnej rzeczywistości, dlatego przestrzega przed nienawiścią i jej strasznymi konsekwencjami.

Niemniej istotną postacią jest Joachim Vogt. Bycie szpiegiem w niemieckich oddziałach wymagało odwagi i pełnej gotowości do przyjęcia okrutnych konsekwencji w razie zdemaskowania.

Nazwałbym to „ryzykiem zawodowym". Nie chcąc wchodzić w szczegóły fabuły, nadmienię, że najważniejsze są motywacje, które przyświecają bohaterowi decydującemu się wejść w rolę szpiega.

To bardzo wyniszczające psychicznie: strach nie tylko o siebie, ale też bliskich. Jak wspomniał Pan w książce – często poprzez najbliższych oprawcy wydobywali informacje z przesłuchiwanych.

Strach o najbliższych towarzyszy każdemu człowiekowi. To jedna z najsilniejszych fobii, którą bezlitośnie wykorzystują oprawcy; rodzaj pewnego szantażu emocjonalnego, którego celem jest wywołanie w osobie szantażowanej poczucia winy oraz strachu. Boimy się o kogoś, z kim łączą nas głębokie relacje. Ze strachu o najbliższych człowiek jest skłonny do największych ustępstw.

Jutrznia jest ostatnią częścią sagi, a jednak zdradził Pan, że czytelnicy będą mieli jeszcze okazję do wglądu w życie Teofila Kłoska. Może Pan powiedzieć coś więcej?

Jutrznia kończy się krótko przed wybuchem II wojny światowej. Uważam, że kończąc opowieść w takim momencie, zachowałbym się bardzo nieuczciwie względem rzeszy czytelników, którzy pokochali moich bohaterów. Przed Teofilem najbardziej dynamiczny i ekscytujący etap w życiu. Zapewniam, że Teofil powróci, ale zanim się to stanie, pozwolę czytelnikom i sobie zaczerpnąć tchu przed kolejną emocjonującą podróżą literacką.

Powieść Wrzeciono Boga. Jutrznia kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.