Nauka potrafi być pasjonująca. Wywiad z Aleksandrą Glapą-Nowak
Data: 2024-12-06 14:47:06 | artykuł sponsorowany– Kiedy wybuchła pandemia, byłam w pierwszej ciąży i pochłaniałam wiele książek oraz audiobooków. Gustuję w literaturze faktu i biografiach. Kiedy opowiadałam mężowi o jednej z biografii (była to chyba autobiografia Edisona), mój mąż zapytał: co robiła jego żona w tym czasie? Może trzeba napisać książkę o żonach naukowców? Zdałam sobie sprawę z tego, że Minna Edison była wspomniana jedynie pod koniec książki. Szybko sprawdziłam czy ktoś już podejmował ten temat i okazało się, że nie ma takiej książki na rynku polskim czy angielskim. Od tego momentu przy okazji czytania książek zaczęłam gromadzić materiał, by zobaczyć, czy w ogóle jest go wystarczająco dużo – mówi Aleksandra Glapa-Nowak, autorka książki Kobiety naukowców.
Kobiety naukowców, ich żony, pozostawały często w cieniu. Zastanawiam się, czy to znak dawnych czasów, gdzie kobieta zawsze była niżej od mężczyzny, czy bardziej chodziło o ego naukowców?
Myślę, że to w dużej mierze wynika z czasów, chociaż dziś przecież również bardziej skupiamy się na pewnych wyróżniających się postaciach niż choćby ich rodzinach czy współpracownikach, którzy pomogli im osiągnąć pełnię potencjału. Kobiety, które opisuję, żyły na przełomie XIX i XX wieku, stopniowo zaczęły uzyskiwać prawa wyborcze, zwykle nie studiowały na uniwersytetach, często nie pracowały zarobkowo po wyjściu za mąż. Pracując nad książką, odnosiłam wrażenie, że ego niektórych opisywanych naukowców też nie pomagało, by kobieta była zauważona. W przypadku Clary Haber trudno mi uwierzyć, by skomplikowana relacja z mężem nie pozostawała zupełnie bez związku z późniejszym samobójstwem. Warto jednak wspomnieć, że są też przedstawione kobiety takie jak Ava Pauling, o której jednak było dość głośno. Działała razem z mężem, którego zaangażowała w walkę na rzecz praw społecznych, a niektórzy nawet twierdzą, że powinna dzielić z nim Pokojową Nagrodę Nobla. A dlaczego jej nie otrzymała? Może to znak tamtych czasów?
Wielcy naukowcy, tacy jak Einstein czy Edison, zakładali rodziny. Mieli dzieci. Ale ich serca należały wyłącznie do nauki? Edison pracował bezustannie…
O tak, często ponad 90 godzin tygodniowo. Wielu spało w pracy, Edison, Weigl…Pasteur niemal zapomniał o swojej ceremonii zaślubin! Nauka potrafi być pasjonująca.
Zastanawiam się, czy na podstawie relacji z kobietami mamy prawo oceniać słynnych naukowców? Szczerze mówiąc, można mieć o niektórych spośród nich nie najlepsze zdanie. Egoiści, egocentrycy, niewdzięcznicy… A jak Ty to odbierasz?
Jestem daleka od jakichkolwiek ocen w tej kwestii. Celowo starałam się tak pisać książkę, aby przedstawić raczej suche fakty. Niech mówią same za siebie. W dzisiejszych czasach jesteśmy przyzwyczajeni do nieco innych realiów. Choćby z tego powodu ocena przedstawionych osób nie jest do końca możliwa, jednak daje do myślenia w kontekście dzisiejszych relacji.
Są jednak i opowieści bardziej podnoszące na duchu. Czy jednak wszystkie żony naukowców mają jakieś wspólne cechy, które zauważyłaś?
Ciekawe pytanie. Książka opisuje życiorysy 25 kobiet. Szczerze mówiąc, jest mi trudno znaleźć wspólną cechę dla nich wszystkich. Myślę, że wiele z nich, mimo trudności, było dobrze wykształconych. Wiele było zapatrzonych w mężów – i może słusznie, bo były to wyjątkowe jednostki. Szanowały ich pracę oraz naukę. Takie uwielbienie wykazywała Anny Schrodinger, która była dumna z męża-geniusza i choć ten romansował z innymi, mawiała, że woli żyć z koniem wyścigowym niż z kanarkiem. Minna Edison dla dobrego imienia męża zrobiłaby wszystko. Mileva Einstein nazywała męża jedynym towarzyszem i przyjacielem.
Skąd pomysł, aby w końcu postawić właśnie żony naukowców na pierwszym planie? Sama jesteś żoną naukowca. I naukowczynią!
Żeby było ciekawiej, moja teściowa też jest żoną naukowca! Pomysł wyszedł od mojego męża. Kiedy wybuchła pandemia, byłam w pierwszej ciąży i pochłaniałam wiele książek oraz audiobooków. Gustuję w literaturze faktu i biografiach. Kiedy opowiadałam mężowi o jednej z biografii (była to chyba autobiografia Edisona), mój mąż zapytał: co robiła jego żona w tym czasie? Może trzeba napisać książkę o żonach naukowców? Zdałam sobie sprawę z tego, że Minna Edison była wspomniana jedynie pod koniec książki. Szybko sprawdziłam czy ktoś już podejmował ten temat i okazało się, że nie ma takiej książki na rynku polskim czy angielskim. Od tego momentu przy okazji czytania książek zaczęłam gromadzić materiał, by zobaczyć, czy w ogóle jest go wystarczająco dużo.
Badając życiorysy żon naukowców z dawnych lat, co czułaś i myślałaś? Miałaś jakieś poczucie niesprawiedliwości?
Przede wszystkim napotykając na wzmianki o żonach znanych naukowców, byłam zaskoczona, jak nieraz blisko były samych wiekopomnych odkryć. Niektórzy kojarzą pierwszą fotografię rentgenowską, przedstawiającą rękę z obrączką na palcu, a tak mało ludzi wie, że była to właśnie ręka żony Roentgena. Nie mogłam uwierzyć, że tak mało o nich wiemy. Pisząc byłam bardzo podekscytowana, żeby podzielić się tymi historiami z innymi. Oczywiście niektóre z nich są bardzo przykre.
Czy jest wiele źródeł, w których o żonach naukowców się wspomina? Czy to jednak jest temat spychany na dalszy plan, nieistotny?
To zależy. O niektórych z nich można dość łatwo znaleźć podstawowe informacje, nawet po polsku. O niektórych jakby historia zapomniała. Najwięcej można znaleźć w biografiach ich mężów, ale – jak pokazuje przypadek Edisona – nawet w nich są wątkiem pobocznym. Sporo się zmieniło na przestrzeni kilku ostatnich lat, bo gdy zaczynałam zbierać materiały, było ich dużo mniej niż teraz.
Która z tych 25 historii poruszyła Cię najmocniej? Mnie chyba opowieść o Milevie Einstein… Jej los był gorzki i smutny.
To bardzo trudne pytanie. Mnie również żal było Milevy Einstein, która poświęciła swoją karierę, a zmarła w osamotnieniu, sparaliżowana po kilku udarach.
Szczególnie przykro było mi czytać o życiu Lilian Vaughan Morgan, żony Thomasa Morgana, który odkrył, że geny są zlokalizowane na chromosomach. Sama wcześnie wybrała karierę naukową, 13 lat przed ślubem. Była wyróżniającą się studentką, dostała stypendium dla najlepszego absolwenta, w ramach którego wyjechała na rok do Zurychu. Przed urodzeniem pierwszego dziecka była już autorką 6 publikacji naukowych. W roku 1906 roku stanowiło to osiągnięcie absolutnie wybitne, była bardzo dobrze zapowiadającą się naukowczynią. Jednak po ślubie zrezygnowała z kariery na 16 lat. Urodziła czwórkę dzieci, którym poświęciła dużo czasu. Zajmowała się ich edukacją niestandardowo, włożyła w to wiele wysiłku. Po 16 latach wróciła do laboratorium, jednak sposób, w jaki była traktowana w pracy, m.in. przez męża, który był jej nieformalnym kierownikiem (nie miała oficjalnego stanowiska), wywołał we mnie największe poczucie niesprawiedliwości.
Muszę przyznać, że poznanie historii tych wspaniałych kobiet to wielka przyjemność. Zastanawiam się jednak, jakie można wysnuć wnioski: kobiety potrafią się poświęcić? Kochają bezwarunkowo?
Również cieszę się, że te historie mogą ujrzeć światło dzienne. O tak, zdecydowanie o większości z nich można to powiedzieć. Najlepszym tego przykładem jest Jane Hawking, której fotografia ślubna zdobi okładkę książki. Jest to pozytywna strona tych biografii, ponieważ pokazuje, jak wielki wpływ na naukę (a może nawet na ludzkość) może mieć codzienna ofiarność czy wyrzeczenie jednej osoby.
Czego życzysz kobietom, które zajmują się nauką?
Dobrych odkryć, wiary w siebie i godnych warunków pracy. Warto, aby kobiety w nauce się wzajemnie wspierały w tych kwestiach, w których napotykają wyzwania obce mężczyznom. Życzyłabym im też poprawy warunków finansowych, które obecnie pozostają nieatrakcyjne, często jest to pensja minimalna. Potrzebne jest podejście długoterminowe, aby połączyć w życiu wiele zadań i wątków, ponieważ wszystkich na raz nie da się zrealizować.
Książkę Kobiety naukowców kupicie w popularnych księgarniach internetowych: