Film "300" to przyszłość kina!
Data: 2021-09-11 13:49:39To jest przyszłość kina. Pietyzm i ekspresja scen przykuwają uwagę i pozwalają cieszyć oczy oraz doskonale wczuć się w akcję.
300 – opis filmu
Treść filmu zasługuje na pochwałę. Nie spotkałem jeszcze filmu anglosaskiego, który tak wiernie trzymałby się faktów historycznych. Jako historyk-hobbysta jestem bardzo ukontentowany. Po pierwsze – genialnie ukazana została falanga greckich hoplitów. Na tę formację nie było mocnych w świecie starożytnym. Film dobitnie to ukazuje. Pierwszy raz w życiu wydałem mało cenzuralny okrzyk zachwytu podczas seansu, gdy falanga zaatakowała. Nie raz wyobrażałem sobie, jak to mogłoby wyglądać, ale ten obraz przerósł moją wyobraźnię.
Czytaj także: 300: Początek imperium – Podążyć drogą zemsty!
Kolejna sprawa to Gwardia Nieśmiertelnych. To bardzo mało znana ciekawostka dotycząca króla Kserksesa. Nie mogę się nadziwić, że ujęto to w filmie oraz wykorzystano jako ważny motyw. Jaki? Zobaczycie sami. Warto pamiętać, że wszystko to fakty, a nie fantazja (choć momentami trochę przesadzona pod względem formy).
Nieścisłość pojawiła się tylko w przypadku rady Eforów. Faktycznie była to Rada Wojenna złożona z urzędników-dowódców, a w filmie "lekko" ją przekoloryzowano.
300 – film na podstawie komiksu
Po filmie Sin City, inspirowanym komiksem Franka Millera pod tym samym tytułem, przyszedł czas na 300, czyli historię obrony Wąwozu Termopilskiego przez króla Leonidasa i 300 doborowych hoplitów spartańskich. Komiks Millera był utrzymany w wyblakłych kolorach, przywodzących myśli o starych obrazach i malowidłach. To dodawało historii niepowtarzalnego klimatu i szczęśliwie twórcy filmu dołożyli starań, by tę kolorystykę utrzymać.
Czytaj także: 300 – Wąwóz Termopile stanie się obiektem cudu?
Cechą charakterystyczną Millera było hiperbolizowanie niektórych rzeczy. Twórca celowo wyolbrzymiał pewne cechy, by podkreślić odpowiednie treści, jakie niesie dana postać lub scena. Czasem może sie to kojarzyć z kiczem, przeważnie jednak takie zabiegi czynią film bardziej "charakterystycznym".
300 – recenzja filmu
No właśnie – kicz. W każdym filmie komercyjnym musi być dla niego miejsce. Tak jest i tutaj. Jednak jego dawki są na tyle niewielkie, że można to przeżyć. Czasem mogłoby się wydawać, że dialogi trącą myszką, a walczący Spartanie używają tylko trochę zarchaizowanego języka "kowbojów-twardzieli"...
To fakt, choć momentami histeryczne poczucie humoru straceńców jest oddane doskonale np. cięte i butne uwagi Greków wywołują u widza odruchowy rechot.
Czytaj także: Robin Hood: Początek – Nieco inne spojrzenie na słynnego bohatera uciśnionych!
Jednak mimo to 300 to kolejna produkcja wspaniałego nurtu łączącego genialnie obraz ruchomy i statyczny. Efektem jest niesamowita ekspresja i możliwość przeżywania filmu po stokroć lepiej, niż kiedy miga nam przed oczami huragan obrazów i bombarduje się nas milionami kolorów. To jest moim zdaniem przyszłość kina. Pietyzm i ekspresja niektórych scen przykuwają uwagę i pozwalają cieszyć oczy oraz doskonale wczuć się w akcję. Zwłaszcza, że, podobnie jak w Sin City, tak tutaj bardzo wiele scen to "żywe" obrazy Millera. Nawet podczas bardzo dynamicznych i dramatycznych scen walki obraz zwalnia, by jeszcze dobitniej ukazać brutalność ciosu, czy zręczność wojownika.
300 – czy warto zobaczyć?
Gdzieś przeczytałem opinię, ze przy 300 Władca Pierścieni się chowa. Moim zdaniem został on stratowany, jeśli już uparcie będziemy porównywać te filmy... 300 to film nowego sortu, który powinien wkrótce zdominować kino. Jest pod wielkoma względami komercyjny i to fakt. Jednak wiele bym dał, aby komercja była zawsze takiej jakości.
Polecam, jak już dawno nie polecałem!