Wojna odebrała jej wszystko, czego pragnęła od życia. Spokój. Miłość. Przyszłość.
Astrid Rosenthal, młodziutka żydówka z Łomży, na kilka dni przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Na swojej drodze spotyka Waltera Schmidta, oficera SS. Początkowo mężczyzna jest oczarowany dziewczyną, do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona. Na szczęście Astrid udaje się uciec z rąk wroga i niespodziewanym zrządzeniem losu znajduje schronienie w maglu prowadzonym przez Niemkę. Ścieżki bohaterów będą się nieustannie przecinać. Walter za wszelką cenę będzie próbował odnaleźć Astrid. Ona z kolei zrobi wszystko, aby nie dać się złapać, gdyż wie, że skończy się to dla niej tragicznie. Nie przeczuwa jednak, czym tak naprawdę kieruje się oficer SS, szukając dziewczyny…
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2023-04-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 363
Język oryginału: polski
Majątek i sława są nic niewarte, jeżeli nie masz z kim się nimi podzielić
Mimo, że osadzona rzeczywistym czasie i przestrzeni, ta niezwykła miłość wydaje się nierealna... A może jednak historia zna takie przypadki, a jedynie z powodu ludzkiej zawiści nie mogły ujrzeć światła dziennego?
Akcja książki rozpoczyna się w getcie żydowskim, w Łomży. Rodzina Rosenthal czuje nadchodzący koniec. Ograbieni z posiadanego majątku mogą zorganizować ucieczkę jedynie dla swojej córki Astrid. Piękna, młoda żydówka zmienia tożsamość i po bardzo niebezpiecznej podróży przedostaje się do Warszawy. Tam poznaje Waltera Schmidta, przystojnego oficera SS. Od tej pory Astrid, czyli Karolina walczy już nie tylko o przetrwanie, ale toczy również swoją wewnętrzną walkę z zakazaną miłością. Walter wydaje się stracić głowę dla pięknej dziewczyny. Karolina wyznaje mu jednak w liście swoje prawdziwe pochodzenie. Ryzykując życiem, obserwuje go z ukrycia i podrzuca pod drzwi pełne miłości i żalu listy. Czy można w tym samym czasie kogoś kochać i nienawidzić? Obowiązkiem niemieckiego żołnierza jest eliminacja każdego napotkanego Żyda. Walter rozpoczyna poszukiwania dziewczyny. Czy Astrid zdoła się przed nim ukryć?
Akcja powieści rozgrywa się równolegle na innej płaszczyźnie czasowej, w roku 2014, kiedy to współczesna właścicielka kamienicy Warszawskiej, Zosia odnajduje w kominie, ukryte w czasie wojny listy…
Miłość, nie jest jedynym wątkiem tej powieści. Przedstawia ona życie codziennie ludzi podczas II wojny światowej. Opisuje prześladowania Polaków i Żydów, których nazywano podludźmi lub szczurami, walkę o przeżycie, o kawałek normalności, niesprawiedliwość, nienawiść i pogardę człowieka dla człowieka, łatwość, z jaką odbiera się godność i życie ludzkie.
Autorka opisuje również tragizm młodych ludzi, którzy snują swój sen o wolności, wiarę w odzyskanie niepodległości poprzez walki i wzniecenie powstania, które nie ma prawa się udać. Następuje dość obszerny opis heroicznych walk i scen, jak z filmu "Miasto 44 ".
Zauważyć można też postawę dzielnych kobiet: „Były zaradnymi kobietami, które wpadły na genialny pomysł legalnego zarobkowania w czasach, gdy tylko świnie siedzą w kinie, a co bogatsze w teatrze, nie chcąc pracować dla Niemców na ich zasadach. Otworzyły tę oto kawiarnię. "
Autorka prezentuje różne zachowania ludzi, dowodząc, że to nie narodowość jest zła, czy dobra, ale człowiek. Poznajemy Polaka, który wykorzystuje uciekinierów, Niemkę, która pomaga Karolinie, choć dobrze wie, że jest Żydówką, syna właścicielki magla, który zabija własną matkę, za to, że pomaga Żydówce…
Powieść chwyta za serce. Przepełniona jest całą gamą emocji- smutek i szczęście, ludzkie dramaty i powroty do życia… Sposób, w jaki Anna Rybakiewicz ich dotyka sprawia, że wydaje się ona niesamowita, po prostu piękna, być może nieco naciągana w utopijnej miłości, ale od czego ma się wyobraźnię…. Polecam!
„Wojna odebrała jej wszystko, czego pragnęła od życia. Spokój, miłość, przyszłość”
„Złodziejka listów” to druga powieść, po „Lekarce nazistów” Anny Rybakiewicz i moje drugie spotkanie z jej twórczością. Obie książki wpisują się w modny obecnie trend nie tyle wojenny, co z wojną w tle. Nie jestem specjalistką w tym temacie, ale ostatnio kilka książek przeczytałam, w dość krótkim czasie.
Tym razem bohaterką książki jest młodziutka Żydówka z Łomży, Astrid Rosenthal, która krótko przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam zmuszona jest się ukrywać i przyjmuje tożsamość Polki. Odtąd posługuje się nazwiskiem Karolina Bednarska. I żeby nie było słodko i za pięknie, dziewczyna „wpada w oko” oficerowi SS Walterowi Schmidtowi.
Nie wiem czy to dobrze, czy nie, ale od pierwszych stron zwyczajnie się wie, że autorką obu powieści jest Anna Rybakiewicz. Niezmienny styl, bardzo przyjemny, plastyczny, lekki sposób pisania i przedstawiania historii. Wykreowanie bohaterów również wychodzi tej początkującej pisarce całkiem nieźle. Są ludzcy, są jacyś, a nie papierowi i pozbawieni charakteru. Można ich lubić, albo nienawidzić, czyli wzbudzają emocje.
Poza tym istnieje pewne podobieństwo między obydwiema książkami. Tak w jednej, jak i w drugiem bohaterkami są samotne kobiety, które na swojej drodze spotykają Niemca. Dzisiaj nie byłoby to dziwne, ani zakazane, ale w czasie II wojny światowej związek Polki czy Żydówki z wrogiem był co najmniej dziwny a tak naprawdę zakazany. Czy takie uczucie ma w ogóle sens? Odpowiedzcie sobie sami, albo sięgnijcie po tę książkę – polecam ten drugi wariant.
Tytułowe listy stanowią oś fabuły i zostały wplecione w tekst. Autorką jest Astrid/Karolina, a odbiorcą Walter. Zakochana młoda kobieta pisze, nie widząc Niemca. Widzi oczami wyobraźni ukochaną twarz. To bardzo przejmujące i czytelniczki, które lubują się w powieściach romantycznych i trochę sentymentalnych bardzo szybko powinny odnaleźć się w tej historii.
Akcja „Złodziejki listów” przenosi nas, jak już wiecie w czasy II wojny światowej, kilka lat po wojnie, ale również do współczesności (o której nie napisałam nic, bo w końcu musicie mieć jakąś niespodziankę). To piękna opowieść, która mogłaby wydarzyć się naprawdę – a może się wydarzyła. Kto wie? Przecież tak naprawdę (podobno) wszystko jest możliwe. Myślę, że jeśli czytaliście „Lekarkę nazistów” to i po tę książkę sięgnięcie bez zbędnego ociągania. Jeśli nie, to szczerze polecam, bo jest zwyczajnie dobrze i ciekawie napisana, a czytanie nie zajmuje dużo czasu.
💌 OPINIA 💌
Tytuł: " Złodziejka Listów"
Autor: Anna Rybakiewicz
Wydawnictwo: FILIA
Młodziutka Astrid Rosenthal dzięki pomocy swojego ojca ucieka z łomżyńskiego getta do Warszawy.W Warszawie jednak znowu zaczyna się walka o przetrwanie, pełna strachu i ucieczek. Na swojej drodze spotyka Waltera Schmidta,oficera SS. Oboje są sobą oczarowani,ale Astrid jeszcze nie wie jak bardzo zmieni się jej życie.
Schronienie znajduje w maglu prowadzonym przez Niemkę i wynajmuje u niej pokój.Zauroczona Astrid zaczyna pisać listy do Waltera i podrzuca mu je pod drzwi. W swoich listach wyjawia mu swoje uczucia i zdradza swoje pochodzenie.Ścieżki bohaterów będą się nieustannie przecinać. Walter za wszelką cenę będzie próbował odnaleźć Astrid. Ona z kolei będzie robić wszystko aby nie dać się złapać.
Rok 2014. Podczas remontu Zosia znajduje w piecu listy Astrid które pisała do Waltera. Próbuje szukać ich właścicieli i zamieszcza treść listu w internecie.Zgłasza się do niej pewien młody mężczyzna który chce je odzyskać. Dlaczego te listy są dla niego tak ważne?
Ta historia bardzo mnie poruszyła i zachwyciła.Książka porusza temat zakazanego uczucia i holokaustu.Ta historia osadzona jest w trzech liniach czasowych. Autorka pięknie odzwierciedla trudy z którymi mierzyli się ludzie w tamtym czasie.Chwytająca za serce lektura, gdzie osoby żyły ze świadomością śmierci, tylko dlatego że byli z pochodzenia Żydami.Byli zastraszani, gnębieni,zmuszani do opuszczenia swoich domów i odseparowani od reszty zamknięci w gettach. Po przeczytaniu tej książki zaczęłam doceniać to ,iż mogę cieszyć się słońcem, bezchmurnym niebem . Nie muszę chować się w piwnicy czy schronie.Doceńmy to i cieszmy się życiem w poczuciu bezpieczeństwa, bo nic nie jest nam dane na zawsze.Polecam całym sercem ❤️
Ania Rybakiewicz jest młodą autorką, w jej dorobku są dwie książki o tematyce wojennej. Pierwsza, której jeszcze nie miałam przyjemności czytać, to książka opisująca zło jakie było obecne w czasie II wojny światowej. ,,Złodziejka listów" to też literatura wojenna, ale napisana znacznie delikatniej. Ania skupia się tutaj na emocjach zakochanej młodej kobiety.
Jest wojna, rok 1942, getto w Łomży ma zostać zlikwidowane. Dzięki pomocy rodziców z getta udaje się uciec Astrid Rosenthal. Dziewczyna udaje się do Warszawy, gdzie ma rozpocząć życie jako Polka od zawsze mieszkająca w stolicy. Już na początku swojej drogi ucieczki, Astrid spotyka przystojnego oficera SS, Waltera Schmidta. Ich spotkanie jest elektryzujące, oboje nawet nie wiedzieli kiedy zakochują się w sobie. Trwa wojna i takie przyziemne uczucia jak miłość są niestety spychane na dno serca. Dziewczyna przestraszona korzysta z chwili nieuwagi Niemca i ucieka. Jednak los przygotował coś więcej dla tych dwojga... Astrid zamieszkuje u poznanej przypadkiem Niemki. Kobieta prowadzi magiel, w którym zatrudnia dziewczynę. Kiedy Astrid orientuje się, że Walter mieszka niedaleko, usycha z tęsknoty, co dziennie wygląda za nim przez okno. W końcu zaczyna pisać listy do niego, które mają ulżyć jej zbolałej duszy. Astrid na swojej drodze wielokrotnie spotyka przystojnego oficera SS. Jednak nie zna jego intencji, wiedziona strachem i pragnieniem przetrwania wciąż przed nim ucieka.
Jakie intencje ma Walter wobec Astrid? Czy ich drogi w końcu się przetną? Czy Astrid uwierzy w Waltera?
To była piękna książka!!! Praktycznie od początku książki historia przenosi nas do wojennej Polski pokazując jaki los spotykał w tych czasach Polaków i Żydów. Przeczytałam już sporo książek o tematyce wojennej i wciąż nie jestem w stanie tak po prostu przyjąć do wiadomości tego co wtedy się działo. Mój umysł nie może pogodzić się z faktem, że ,,człowiek człowiekowi zgotował ten los".
Ania pokazuje tragizm tych czasów, który objawiał się kiedy ludzie musieli zostawiać swoje dobytki i przeprowadzać się do miejsc, gdzie w jednym małym mieszkanku gniotło się po 3-4 rodziny.
Kiedy ludzie musieli poruszać się na ulicy w określony sposób, by Niemcy nie widzieli w nich zagrożenia. Kiedy ludzie walczyli o swoją ojczyznę, nie mając przy tym co jeść i gdzie spać. To tylko nieliczne i chyba najdelikatniejsze przykłady tego co działo się w tych nieludzkich czasach. Ania w tym tragizmie umieściła też odrobinę miłości, która nawet gdy jest beznadziejnie, potrafi choć na chwilę wprowadzić radość w serca walczących.
Ania skupia się tu na emocjach Astrid. To ona jest tutaj w większości narratorem. Dzięki temu możemy poznać jej myśli, rozterki sercowe, ale także strach i ogromną wolę życia. A te wszystkie uczucia i emocje przedstawione są na tle wojennej Polski.
Obraz wojny nie jest tu aż tak bardzo brutalny, pomija bardzo dużo drastycznych momentów. Nie mniej jednak wojna przedstawiona jest jako zła i jak brutalnie odziera człowieka z godności. To wystarczy by poczuć zło, które wylewało się wtedy na Polskę.
Krótko mówiąc to wzruszająca historia Astrid i Waltera, którą Wam serdecznie polecam.
Dziękuję Wydawnictwu Filia za egzemplarz do recenzj.
"(...)Dziś brakuje mi słów. Czuję się oszukana. Chociaż przeczuwałam, że może Pan mnie zdradzić, to jednak postanowiłam zaryzykować i dać szansę mej miłości... Po cichu liczyłam, że w najgorszym wypadku nie otworzy Pan okna, że nie zagra Pan Chopina, ale byłam niemal- że pewna, że nie zrobi mi Pan żadnej krzywdy, bo jakby to powiedział Goethe: w końcu byłam niedawno Pańskin "szczęściem, pieśnią każdą", a teraz, mimo że jestem "udręką, to wciąż pieśnią każdą"...
Dlatego, Drogi Panie Schmidt, tym listem pragnę się pożegnać. Lepiej dla nas, gdy jedno zapomni o tym drugim. Ja zapomnę, że wbrew zasadom Pana pokochałam, a Pan zapomni, że zgodnie z zasadami Pan mnie znienawidził...
Astrid Rosenthal, Żydówka z Łomży"
Skąd się biorą takie uczucia w człowieku, że spotykając kogoś na swej drodze w jednej, krótkiej spędzonej chwili potrafimy obdarzyć go silnym, wybujałym, przesadnym uczuciem.
Miłość naiwna, niezrozumiała, niczym z romantycznej powieści, która zrodziła się w cierpiącej duszy bohatera.
Myślę, że taka myśl przyjdzie do głowy współczesnemu czytelnikowi tej historii.
Astrid Rosenthal, młodziutka żydówka ucieka z łomżyńskiego getta do Warszawy. Ze sobą ma niewiele, a jedną z rzeczy, którą posiada jest egzemplarz "Cierpienie młodego Wertera" Johanna Wolfganga Goethego. Czy to miłość do literatury i muzyki Chopina sprawiła, że serce ma tak wrażliwe i romantyczne?
W Warszawie na drodze Astrid uciekającej z fałszywymi dokumentami staje oficer SS, Walter Schmidt. Spędza z dziewczyną tylko chwilę, a w jej sercu rodzi się to dziwne uczucie do tego niebezpiecznego mężczyzny.
Mimo wrażliwego serca Astrid to silna, odważna i zaradna dziewczyna. Jej ucieczka jest pełna dramatycznych zwrotów w akcji. Jednak Astrid ma dużo szczęścia, bo na jej drodze usłanej wybojami spotyka wielu dobrych ludzi.
Jednocześnie autorka prowadzi powieść w drugiej linii czasowej - współczesnej. Współcześnie poznajemy Zosię, która w swoim domu odkrywa listy pisane przez żydowską dziewczynę do niemieckiego oficera. Ciekawość sprawia, że za wszelką cenę chce przetłumaczyć listy z niemieckiego. Wkrótce pojawi się ktoś, kto nazwie dziewczynę Złodziejką listów.
Wydarzenia wojenne i współczesne przeplatają się ze sobą, tworząc wyjątkową historię, którą czyta się z wielkim zainteresowaniem.
I mało mnie obchodzi, że ktoś może powiedzieć, że to dość niewiarygodna historia, dla mnie ma w sobie wiele romantycznego piękna.
I można sobie narzekać, że to kolejna fikcyjna powieść osadzona w wojennej rzeczywistości, cóż, kiedy ja osobiście lubię takie opowieści. W polskim świecie literackim mamy grono bardzo uzdolnionych autorek, które w przepiękny sposób potrafią przenieść swoje opowieści na papier, sprawiając, że czytelnik otrzymuje emocjonalną powieść odrywającą go na chwilę od rzeczywistości.
I może "Złodziejka listów" wydawać się lekko naiwną historią miłosną na tle tragicznych wydarzeń wojennych, ale czyta się ją z zapartym tchem i nie sposób odłożyć na potem.
To druga powieść młodziutkiej autorki, która według mnie przebiła "Lekarkę nazistów". Zdradzę jeszcze, że bohaterka debiutu pojawia się na chwilę i tu😉.
Autorce serdecznie gratuluję, a czytelnikom
ogromnie polecam "Złodziejkę listów".
Czy piszecie jeszcze listy?
Przyznaję, że już dawno nie skusiłam się na ten sposób komunikacji, czasem zdarza mi się wysłać pocztówkę, a szkoda. Kiedy tylko przypomnę sobie chwilę otwierania kopert i zaczytywania się w słowach, które ktoś przelał na papier od razu pojawia się uśmiech na mojej twarzy. To było takie intymne, takie prawdziwe, można było odczuć jakby większą więź z nadawcą.
Kiedyś listy to była najważniejsza forma przekazu informacji, a Astrid Rosenthal namiętnie je pisała do Waltera Schmidta. Oboje żyli w trudnych czasach, w czasach wojennych, a że ona była żydówką, on oficerem SS nie mogli sobie pozwolić na otwarte spotkania. Kiedy to się zaczęło? Młoda dziewczyna uciekła z getta i na swojej drodze spotkała właśnie jego. Skrywane tajemnice sprawiły, że choć przez chwilę mogli się poczuć w swoim towarzystwie jak bratnie dusze. To szybko minęło, a uczucie, które pojawiło się w sercu Astrid do Niemca nie dawało o sobie zapomnieć…. on też jej później szukał, ale jaki miał w tym cel?
Astrid ze względu na swoje pochodzenie musiała się ukrywać, musiała przyjąć inne nazwisko, aby poczuć się choć na chwilę bezpiecznie. Chciała żyć, przetrwać i chciała zaznać szczęścia… ale próbowała je osiągnąć w bardzo naiwny sposób. Gubiła się w swoim poczynaniach, niemalże sama pchała się w paszczę lwa…Momentami wręcz mnie irytowała, ale mimo swojej nieostrożności polubiłam ją, jak i całą historię przedstawioną przez autorkę. Czasami mówiłam do siebie: „dziewczyno, co Ty robisz, przecież to nie może się dobrze skończyć!”, w innych chwilach chciałam, aby odnalazła szczęście, zwyczajnie było mi jej żal.
Przez książkę wręcz się płynie, miałam wrażenie, jakbym siedziała w fotelu i ktoś obok opowiadał mi pewną miłosną historię trudnych czasów.
Waltera w jakiś sposób również polubiłam, w końcu grał na fortepianie, a jego ulubionym kompozytorem był Chopin, choć był wtedy zakazany, nie można go było grać…
Anna Rybakiewicz kolejny raz zaczarowała mnie 🙂
Wojna odebrała jej wszystko, czego pragnęła od życia. Spokój. Miłość. Przyszłość. Anna Rybakiewicz – młoda i utalentowana pisarka, skradła moje serce swoją debiutancką powieścią „Lekarka nazistów”. Do dzisiaj pamiętam emocje, jakie wywołała we mnie ta powieść. Wiele razy wspominałam, że literatura wojenna jest jednym z gatunków, po który sięgam z ogromną przyjemnością, więc nie mogłam odmówić sobie kolejnej powieści osadzonej w latach wojennych, która wyszła spod pióra Pani Anny. Młoda Żydówka, Astrid Rosenthal, z pomocą ojca i szmuglera na kilka dni przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Na przekór złu i okrucieństwu panującemu dookoła, Astrid spotyka na swej drodze ludzi, którzy w miarę możliwości próbują jej pomóc. Niekiedy jest to dobre słowo, innym razem czuły gest, który podnosi dziewczynę na duchu. Na swojej drodze spotyka również oficera SS Waltera Schmidta. Mężczyzna jest oczarowany dziewczyną, jednak wszystko się zmienia, gdy na jaw wychodzi jej prawdziwa tożsamość. Astrid udaje się uciec z rąk wroga, jednak Walter nie daje tak łatwo za wygraną. Za wszelką cenę próbuje odnaleźć Astrid, ona zaś zrobi wszystko, by nie dać się złapać. Tych dwoje młodych ludzi połączyło uczucie, jednak czy w tak trudnych czasach, Żydówka i oficer SS mają szansę na miłość? Anna Rybakiewicz w swoich powieściach czaruje czytelnika słowem pisanym. W sposób wysublimowany z niezwykłą precyzją kreśli losy bohaterów na tle realiów drugiej wojny światowej. Od pierwszych stron zostałam oczarowana tą historią, czytałam ją z ogromną przyjemnością. Śledziłam losy bohaterów z zapartym tchem, kartkując kolejne strony. Podczas lektury towarzyszyło mi mnóstwo emocji, jednak muszę przyznać, że „Złodziejka listów” nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia, jak poprzednia powieść autorki. Niewątpliwie jest to piękna historia miłości dwojga ludzi, która nie miała prawa się wydarzyć, a jednak przetrwała i udowodniła, że silne uczucie łączące dwoje młodych ludzi jest w stanie przezwyciężyć wszystko. Autorka pięknie przedstawiła historię w dwóch ramach czasowych, jednak nie do końca wszystko w tej historii mi pasowało. Nie wiem, być może jest to spowodowane tym, że w swoim życiu przeczytałam już wiele podobnych powieści i ciężko jest mnie zaskoczyć czymś nowym. Nie zmienia to jednak faktu, że Anna Rybakiewicz ma ogromny talent pisarski, potrafi zaangażować czytelnika w historie, które przelewa na papier. „Złodziejka listów” na pewno oczaruje fanów pięknych wzruszających historii o zakazanej miłości z wojną w tle. Polecam!
Czy pisaliście listy? Ja uwielbiałam, te miłosne zwłaszcza, przepełnione były romantyzmem i intymnością. Teraz w dobie internetu i telefonów wszystko wyglada inaczej mimo ze towarzysza temu te same emocje to jednak dotyk papieru i pióra budzi wspomnienia.
"Wiedziałam, że od dziś na kartach kolejnych czytanych przeze mnie romansów, każdy bohater będzie miał już tylko jego oblicze"
Astrid Rosenthal, młoda żydówka z Łomży, na kilka dni przed likwidacja getta ucieka z Warszawy. Otrzymuje nowe dokumenty, które mają uchronić ją przed łapanką oficerów SS. Niestety jej fałszywe polskie pochodzenie nie przyćmi prawdziwej żydowskiej urody. Gdy udaje się jej dotrzeć do Warszawy na swojej drodze spotyka Waltera Schmidta, oficera SS. Początkowo mężczyzna jest oczarowany dziewczyną do czasu aż Astrid powie o kilka słów za dużo i jej tożsamość zostaje ujawniona. Gdy nadarza się okazja , dziewczynie na szczęście udaje się uciec. Brudna, głodna i zmęczona błąka się po mieście nie wiedząc gdzie osiąść . Znajduje schronienie w maglu prowadzonym przez Niemkę. Pani Kluge jest zawzięta fanką przywódcy niemieckiego i wierząc, że Astrid jest pochodzenia polskiego, zatrudnia ją i wynajmuje jej pokoj w swoim domu. Drogi Astrid i Waltera będą nieustannie się przecinać. Kim jest Albert i jakie ma zamiary w stosunku do dziewczyny ? Życie Astrid jest pełne bólu, strachu i ciągłej ucieczki.
Przepadłam!
To niezwykle wzruszająca opowieść . Przepełniona bólem, śmiercią, ciągłym strachem i ucieczką.
W tych trudnych chwilach rozkwita miłość, której każdy pragnie bo chociaż na chwile może dać sercu ukojenie. Ukojenie którego tak potrzebują. Pióro autorki przenosi nas w czasie , gdzie czujemy się towarzyszem głównej bohaterki. Nie odstępujemy jej na krok. Zwłaszcza ze poleci nie jedna łza i nie jedna skrajna emocja będzie nam towarzyszyć to gdzieś znajdzie i zaświeci się światełko w tym tunelu. Książka trudna, która skłania do nie jednej refleksji. Piękne zakończenie, które daje spełnienie.
Bardzo polecam!
,,Na świecie jesteśmy tylko gośćmi, którzy przychodzą tu na krótko, po czym znikają w przestrzeni i czasie. Czy naprawdę zdajemy sobie z tego sprawę? Czy tylko udajemy, że rozumiemy, przekonani o swojej wyjątkowości i ważności. Tak, jesteśmy wyjątkowi i ważni, ale w inny sposób, niż nam się wydaje. Nie jesteśmy królami świata, a tylko przechodniami. Nie bądźmy przypadkowymi turystami, żyjmy świadomie i z namysłem. Zbyt wiele bierzemy, zbyt mało dajemy z siebie."
Astrid Rosenthal jest Polką żydowskiego pochodzenia, która dzięki pomocy rodziny ucieka z getta w Łomży.Trafia do Warszawy, gdzie już pierwszego dnia los stawia na jej drodze niemieckiego oficera SS Waltera Schmidta. Astrid wie, że powinna jak najszybciej uciekać, jednak jakaś tajemnicza siła przyciąga ją do tego mężczyzny. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi, spędziła w jego towarzystwie miłe chwile. To była malutka namiasta normalności w tej strasznej wojennej rzeczywistości. Musiała jednak uciekać, gdyby ją zdemaskowano czekałaby na nią śmierć. Schronienie udało jej się znaleźć u Pani Kluge, rodowitej Niemki prowadzącej magiel, dla niemieckich żołnierzy . Traf chciał, że dom Pani Kluge mieści się niedaleko willi, w której mieszk Walter. To miejsce stało się dla niej jednocześnie schronieniem i pułapką. Potrzebowała tej miłości, gdyż to ona trzymała ją przy życiu, gdy straciła wszelką nadzieję. To w swojej wyobraźni kochała i była kochana. Ta miłość dodawała jej siły a listy, które zaczęła pisać do Waltera pozwalały choć na chwilę zapomnieć o sytuacji, w której się znalazła.
Czy to zakazane uczucie ma szansę przetrwać? Czy ta miłość naprawdę istniała? Czy Astrid i Walter czeka wspólna przyszłość?
To najbardziej fascynująca powieść wojenna, jaką ostatnio czytałam. Rzadko sięgam po powieści dotyczące okresy II wojny światowej, gdyż niosą ze sobą ogromny bagaż emocjonalny ale tej powieści dałam szansę i nie zawiodłam się. Koniecznie przeczytajcie.
Czy miłość w czasie wojny jest możliwa? Oczywiście. A czy jest możliwa miłość w czasie wojny między młodą Żydówką a oficerem gestapo? Na to pytanie odpowiedź już nie jest tak oczywista i prosta. Jeżeli jesteście ciekawi, czy taki scenariusz ma szansę się zrealizować, sięgnijcie po Złodziejkę listów. Piękna i wzruszająca opowieść …
Astrid Rosenthal, młoda Żydówka pochodząca z Łomży, dzięki usilnym prośbom i pomocy ojca, ucieka z getta. Za chwilę miało ono być zlikwidowane, a los jej mieszkańców był przesądzony. A tak być może dziewczyna ma szansę na ucieczkę i nowe życie. Dzięki pomocy napotkanych na swojej drodze ludzi udaje jej się znaleźć schronienie. Niebawem spotyka oficera SS, który zakochuje się w niej od pierwszego spojrzenia. Ale on nie ma pojęcia, jakie ma pochodzenie. Aby nie mieć kłopotów, dzięki swojemu wrodzonemu sprytowi, kobieta nieoczekiwanie znika i znajduje pracę w maglu prowadzonym przez Niemkę. Syn właścicielki zakochuje się w dziewczynie, ale ona na wszelkie możliwe sposoby stroni od niego. Żyje wspomnieniami niebieskich oczu Waltera i nieustannie wzdycha do niego. A on jest tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Dziewczyna pisze do niego listy i podrzuca mu w nocy pod drzwi. Czy Walter odkryje gdzie jest Astrid? Czy będzie ją szukał za wszelką cenę, aby pozbyć się, jak każdego obywatela niższej kategorii? A może ich drogi się przetną i będą żyli długo i szczęśliwie? Ależ ja mam oczekiwania, prawie niemożliwe i nierealne …
Złodziejka listów to wzruszająca, pełna miłości i nadziei powieść. Wydaje się na pierwszą myśl, że krystalizujący się związek nie ma racji bytu, kto słyszał, aby oficer SS wiódł szczęśliwe życie z Żydówką. Jednak życie pisze często nieoczekiwane scenariusze i zaskakuje. Każdy ma prawo do miłości i szczęścia, każdy ma prawo kochać i być kochanym. Ta opowieść wyraźnie potwierdza, że miłość może się zdarzyć wszędzie. Miłość uderza nieoczekiwanie i nie ma narodowości, rasy i zawodu. Każdy zasługuje na promyk nadziei i iskierkę szczęścia. Cóż miłość czyni z każdym człowiekiem?
Mnie ta opowieść bardzo wzruszyła, łzy roztapiały drobne literki … Bardzo trudno jest mnie rozmiękczyć, ale przy tej lekturze się rozkleiłam. Z jednej strony im kibicowałam, chciałam ich szczęścia. A z drugiej miałam w sobie złość na działania żołnierzy niemieckich, za mordowanie niewinnych i bezbronnych ludzi, za wojenne bestialstwo. Mimo, iż historia jest owocem wyobraźni autorki, to gorąco polecam. Trudna i bolesna, ale bardzo emocjonalna. Zapewni nam głębokie przeżycia na wiosenne długie wieczory. W nas ta historia zagości na dłużej, być może na zawsze … Takich historii nie sposób zapomnieć …
Polecam, moc przeżyć i wrażeń, piękna podróż do krainy spełnienia i miłości …
Astrid Rosenthal młodziutka żydówka z Łomży, która kochała książki i śpiew. Na początku wojny miała tylko jedno pragnienie być zwyczajną dziewczyną, iść do parku, sklepu i żeby nikt się za nią nie oglądał. Buntowała się przeciwko noszeniu ubrań z naszytą żółtą łatą, ale nie wiedziała, że ta niedogodność będzie niczym w porównaniu z tym, co ją spotka później.
Jako Karolina Bednarska ucieka z Łomżyńskiego getta i udaje jej się cudem dotrzeć do Warszawy. Tam przez przypadek na ulicy poznaje, Waltera Schmidta, oficera SS. Już wtedy los mijał wobec niej swoje plany.
Akcja książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Wojna, życie w zajętej przez Niemców Warszawie, Astrid, której udało się przez koszmar wojny przejść. Czasy współczesne, gdzie poznajmy Zosię i odnalezione tajemnicze listy w jej domu. Łapanki, represje, odizolowanie, dyskryminacja, kradzież cudzej tożsamości, życie w ciągłym strachu i kłamstwie. To wszystko było tylko tłem do głównego wątku, jakim jest piękna, niemożliwa, wręcz zakazana miłość, oficer SS i wyjątkowa Żydówka.
„Co za ironia, że jeden Niemiec chce ocalić mi życie (..), a pozostali próbują nafaszerować mnie łuskami”.
Często bywa tak, że różne sytuacje w naszym życiu są zbiegiem okoliczności, a nasze decyzje są dziełem przypadku. Astrid w tym całym nieszczęściu, miała dużo „szczęścia”, bo na swojej wyboistej drodze spotkała wielu ludzi, którzy w mniejszym czy większym stopniu mieli wpływ na jej pokręcone losy, którzy niczym niewidzialna ręka kierowali ją ku przeżyciu. Jednak byli też tacy, którzy w tej niedoli szukali tylko okazji, bo tu każdy chciał przeżyć, tu nikomu nie można było ufać.
„Złodziejka listów” wyjątkowa historia, napisana z wielką wnikliwością i wrażliwością. Dzieje młodej dziewczyny, które urzekły mnie od pierwszych stron i od razu zamieszkały w mym sercu. Annie Rybakiewicz udało się stworzyć coś niepowtarzalnego, coś wnikającego głęboko w duszę czytelnika, tu emocje płyną strumieniami z każdej strony i na długo zostają z nami. Czytanie od początku do końca było ogromną przyjemnością i dużą niespodzianką sentymentalną. Pani Aniu chapeau bas. Polecam gorąco.
Coraz tragiczniejsza sytuacja w łomżyńskim gettcie zmusza młodą żydówkę ,Astrid ,do ucieczki do Warszawy. W stolicy, z dala od najbliższych, na fałszywych papierach, próbuje przetrwać każdy kolejny dzień. Poznany przypadkiem niemiecki oficer SS, Walter Schmidt, zaprasza dziewczynę na kawę. Niestety w trakcie rozmowy wychodzi na jaw prawdziwa tożsamość Astrid. Na szczęście udaje jej się uciec. Traf chce, że dziewczyna dostaje pracę i mieszkanie w maglu sąsiadującym z willą Waltera Schmidta. Czy ten niezwykły zbieg okoliczności doprowadzi do tragicznego końca jej pobytu w stolicy? Czy wręcz przeciwnie? Co tak naprawdę kieruje oficerem SS w chęci odnalezienia Astrid?
Zakochałam się... otworzyłam książkę, zaczęłam czytać i świat wokół przestał istnieć. Jeden dzień wystarczył, bo nie wyobrażałam sobie żebym mogła odłożyć historię Astrid i Waltera do jutra... I choć moje serce w trakcie czytania pękło w kilku miejscach, było warto.
To piękna, poruszająca opowieść o uczuciu, które narodziło się wtedy, gdy świat wokół umierał. Gdy okrucieństwo ludzkie odbierało sens istnienia, w tym samym czasie dwa serca z przeciwnych obozów połączyło jedno spojrzenie, Goethe i.. muzyka Chopina. I ja, niczym dźwięki nocturn es dur ,przepłynęłam przez książkę pani Ani w zachwycie, uniesieniu, bólu i złości. Dziękuję autorce za to, że dane mi było wejść do świata Astrid.. świata pełnego bólu, straty ale i miłości, która niesie ze sobą wielką odwagę i wolę przetrwania.
Cieszy mnie też fakt, że książka idzie dwutorowo, gdzie przeszłość przeplatana jest teraźniejszością. To daje czytelniowi pogląd na całość historii, i pokazuje dalszy los bohaterów z okresu wojny.
W moich rękach pojawiła się przepiękna, wzruszająca, ale i pełna okrucieństwa powieść, która mnie zachwyciła. Raczej ostrożnie sięgam po literaturę z czasów II wojny światowej, gdyż ciężko jest mi potem zapanować nad emocjami i długo jeszcze rozpamiętuję haniebne postępowanie okupanta i tragiczny los ciemiężonego ludu. Jednak ta pozycja zrobiła na mnie piorunująco dobre wrażenie i jestem naprawdę szczęśliwa, że zdecydowałam się na jej lekturę.
Wojna to samo piekielne zło o czym przekonała się na własnej skórze Astrid Rosenthal Żydówka z Łomży.
Przetrzymywana w getcie wraz z innymi w karygodnych warunkach, obawia się o swe życie i rodziny. Z pomocą ojca wymyka się poza mury tego tragicznego miejsca i ucieka do Warszawy. Tam spotyka kilku oficerów niemieckich, a jednym z nich jest Walter Schmidt. Oczarowany dziewczyną esesman zaprasza ją na kawę. Oboje mają wiele wspólnych zainteresowań i najwyraźniej przypadli sobie do gustu. Niestety Astrid przypadkowo zdradza swą tożsamość i ku jej zdziwieniu, mężczyzna pozwala jej odejść nie zabijając jej.
Schronienia udziela jej pewna Niemka prowadząca magiel. Po jakimś czasie przewrotny los znów ich ze sobą styka, lecz przerażona żydówka ucieka, nie zatrzymując się mimo wołania Waltera.
Jak myślicie, czy oficer SS chciał skrzywdzić Astrid? Dlaczego ją gonił? Czy zakazane uczucie będzie miało szansę się urzeczywistnić? Czy te dwa serca z tak różnych światów połączą się w jedno? Czy dziewczyna przeżyje wojnę i spotka jeszcze kiedyś mężczyznę, który w czasie okupacji wydał jej się bliski?
Kochani, to była dla mnie bardzo wartościowa powieść, od której nie potrafiłam odejść. Pełna nerwowego napięcia przewracałam kolejne stronice uważnie śledząc losy tej dzielnej kobiety oraz tajemnice jakie odkrywała. Kibicowałam bohaterce przez cały czas obawiając się o jej życie.
Polubiłam ją bardzo i wraz z nią przeżywałam każdy jej ból i to czego musiała doświadczyć. Mimo wszystko była odważna pisząc te wszystkie listy do mężczyzny, który był dla niej najważniejszy, ale gdyby ją odnalazł mógł przyczynić się do jej śmierci. Lecz czy aby na pewno taka była prawda? Czy Rosenthal się myliła?
Uważam, że każdy kto zdecyduje się przeczytać książkę przepadnie i stwierdzi, iż czas jaki poświecił na czytaniu nie był zmarnowany. Czas II wojny światowej i wpleciony w niego zakazany romans to połączenie idealne w wykonaniu pani Anny, które doceni każdy.
Poza tym fabuła jest spójna, dynamiczna i intryguje. Wspaniale wykreowane postaci są wyraziste i charyzmatyczne. Cudownie lekki i przystępny styl ułatwia szybkie czytanie, więc nie zajmie wam ono zbyt dużo czasu.
Podsumowując, uważam to dzieło za jedno z lepszych i na pewno sięgnę po inne książki autorki. Ja ze swej strony zachęcam i polecam! Warto przeczytać!
Kocham pisać listy! Uwielbiam przelewać swoje uczucia na papier, czy też inny zbiornik emocji i myśli - mail chociażby! Strasznie dużo gadam, a piszę chyba jeszcze więcej. Myślę, że dla wielu osób łatwiej jest napisać niż powiedzieć. Ja uwielbiam zbierać swoje chaotyczne myśli w jedną kupkę i gdzieś zapisać. Może czas kupić pamiętnik...
Ostatnio pisałam Wam, że książki o tematyce wojennej mają szczególne miejsce w moim małym serduszku. Dlatego też, kiedy zobaczyłam opis "złodziejki listów" widziałam, że zdecydowanie to będzie coś dla mnie. Nie zawiodłam się... jejku, jakie to było piękne.
Nie ma co sobie mydlić oczu, wojenna rzeczywistość była przerażająca. Astrid to żydówka, której dzięki pomocy rodziców, udaje się uciec z Getta. Od tej pory musi sobie radzić sama.
Żydówka i Niemiec - zakazana miłość - uwielbiam takie wątki, chociaż klasyczni Schakeasperowscy (kurcze pieczone! jak to w ogóle napisać?) Romeo i Julia - totalnie nie przypadli mi do gustu. Jednak bohaterowie "złodziejki listów" to zupełnie inna historia - kibicowałam im przez całą książkę.
Podobał mi się pomysł z przeplataniem teraźniejszości z czasami wojny. Ciekawy zabieg, który sprawił, że książkę czytało się lekko i przyjemnie. Autorka głównie skupia się na emocjach, uczuciach, myślach i rozterkach Astrid.
Piękna, poruszająca i niezwykła historia napisana w wyjątkowy sposób. Jeśli nie boicie się pobudzenia wszystkich nawet najbardziej skrywanych emocji, musicie ją przeczytać. Moim skromny zdaniem łezkę tu uroni nawet największy twardziel.
Uważajcie! Ta książka jest "nieodkładalna".
Czy lubicie polecać książki bliskim Wam osobom? Mówicie, np. mamie, koleżance, partnerowi, czy siostrze- koniecznie musicie przeczytać tą, czy ową książkę? Ja bardzo lubię i dziś powiem to Wam- koniecznie musicie przeczytać książkę ze zdjęcia!
"Wtedy to zrozumiałam. Nie mogłam zostać... Wiedziałam, że to mnie zniszczy. Prędzej czy później poczucie winy mnie zabije. Ja jedna przeżyłam, a oni nie... A na dodatek miałam czelność być szczęśliwa... I to dzięki komu? Dzięki naziście..."- fragment książki
Historii, które toczą się podczas II wojny światowej, w literaturze, jest naprawdę coraz więcej. Jedne są bardzo brutalne, inne emocjonalne, czy też pełne "suchych" faktów. Ale są też i takie, które poruszają człowieka do głębi. Sprawiają, że zostaną w czytelniku już na zawsze... Taką właśnie powieścią jest "Złodziejka listów", czyli historia pięknej, niezwykle młodej i odważnej Żydówki, Astrid. Poznajemy jej życie z kilku perspektyw- Żydówki wychowywanej w getcie, sławnej aktorki z hollywoodzkich scen, a także kobiety, która nastawiona była na to, by przetrwać... Poznajemy również jej jakże romantyczną stronę, w której miłość do książek i wątków trudnych miłości, przesłania jej własna okupiona cierpieniem miłość. Miłość do wroga, do oprawcy, do nazisty...
Tak ciężko jest mi ubrać w słowa emocje po przeczytaniu tej książki... Były momenty, gdy królowało współczucie. Była też radość, smutek, wzruszenie i pełno łez.
Autorka połączyła tu dwa wątki z różnych stref czasowych, które były zajmujące i bardzo ciekawe. Z jednej strony chciałam czytać, jak najszybciej, by poznać losy Astrid i Zośki, ale i nie wyczekiwałam końca, bo żal było mi się rozstawać z bohaterami.
Więc, o czym jest "Złodziejka listów"?
O trudnych momentach życia, pod uciskiem nazistów.
O wyjątkowo poruszającej muzyce.
O tęsknocie, trosce o najbliższych, strachu, okruchach nadziei, cierpieniu, listach bez odpowiedzi...
I przede wszystkim o miłości, która wymaga poświęcenia, a nawet porzucenia w imię własnych wartości i zasad.
O miłości, której nie złamią lata rozłąki, czy utarte schematy... Polecam♥️
Astrid Rosenthal jest młodą Żydówką z Łomży, której dzięki rodzicom udało się uciec przed likwidacją Getta. Kieruje się do Warszawy, a tam poznaje młodego oficera SS Waltera Schmidta. Główna bohaterka oczywiście nie wyjawia mu kim tak naprawdę jest, bo dostała nowe papiery, nowe imię, nowe życie. Podczas rozmowy mężczyzna jest nią oczarowany, lecz odkrywa również to kim z pochodzenia jest dziewczyna. Astrid w panice ucieka i trafia pod dach Niemki, właścicielki magla, gdzie dziewczyna otrzymuje pracę. Oficer SS za wszelką cenę będzie się starał znaleźć młodą Żydówkę, jednak ona mieszkając po sąsiedzku będzie się starała tego uniknąć.
Dziewczyna wie czemu on jej szuka, oraz jak to się może dla niej skończyć.
Jednak czy na pewno wie czym kieruje się młody oficer w poszukiwaniu jej? Kto jest złodziejką listów? I do kogo należą te listy? Czy Astrid uda się przetrwać wojnę?
Już po przeczytaniu pierwszej książki autorki wiedziałam, że każdą kolejną również będę chciała przeczytać. Sięgając po tę książkę przeczuwałam, że na tej historii również się nie zawiodę. Już od pierwszych stron byłam bardzo zaciekawiona jak dalej potoczą się losy Astrid.
W czasach Drugiej Wojny Światowej nikomu nie było łatwo, a co dopiero młodej Żydówce, która musiała radzić sobie sama, z dala od rodziny. Zmuszona była do posługiwania się innym imieniem i nazwiskiem, oraz innymi dokumentami, bo gdyby tylko wyjawiła swoje pochodzenie mogło to się dla niej źle skończyć. Mało komu mogła ufać, to był niemalże cud, że na swojej drodze spotykała życzliwe osoby jak np. Niemka która dała jej dach nad głową oraz pracę.
Główna akcja książki dzieje się oczywiście w czasie Drugiej Wojny Światowej. Mamy jednak również dwa poboczne wątki, z których jeden z nich toczy się w roku 1958 a drugi w 2014. Wszystko jednak jest świetnie opisane więc nie miałam zupełnie problemu żeby połapać się, co w którym momencie, praz w którym roku się dzieje.
Książka wzbudziła we mnie naprawdę wiele emocji, były też momenty w których miałam łzy wzruszenia w oczach. Nieraz byłam wręcz zła na młodego oficera SS za to, że stara się odnaleźć Astrid.
Koniec końców jednak wszystko zostało wyjaśnione. Zakończenie może było minimalnie przewidywalne jednak nie zniechęciło mnie to.
Jeśli lubicie książki nawiązujące do Drugiej Wojny Światowej z romansem w tle, to gorąco polecam książki autorki. Ja oczywiście mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejną równie wciągającą historię.
Astrid, młoda żydówka z Łomży tuż przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam spotyka Waltera, oficera SS. Astrid i Walter są nawzajem sobą oczarowani, jednak gdy dziewczyna nieopatrznie ujawnia swoją tożsamość, grozi jej niebezpieczeństwo. Udaje jej się uciec i znaleźć schronienie w maglu prowadzonym przez Niemkę, ale drogi Astrid i Waltera wciąż będą się przecinać.
“Złodziejka listów” należy do książek z kategorii: cokolwiek bym o niej nie napisała, będzie za mało, za słabo, nie odda jej doskonałości i emocji, które towarzyszyły mi podczas jej czytania. Nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałam książkę w dzień. Chłonęłam ją całą sobą, drżałam o losy bohaterów, przerażało mnie okrucieństwo wojny, ale też przekonałam się, że nawet wśród Niemców byli ludzie zwyczajni, prości, którzy brzydzili się zbrodnią i narażając swoje życie pomagali innym.
Nie potrafię wyrazić tego, co czułam i co dalej czuje na myśl o Astrid i Walterze. Ten wątek jednocześnie łamał mi serce i rozlewał w nim ciepło.
Nie chcę zdradzać za dużo, napiszę tylko, że w tej powieści było mnóstwo takich małych rzeczy, pozornie szczegółów, które jednak miały ogromny wpływ na całość przekazu. Wspomnę tylko o pewnej matce i synu, dwóch zupełnie różnych osobowościach, o innych przekonaniach i poglądach - ich relacja była na pozór idealna, a jednak kończy się tragicznie. Nie sposób nie wspomnieć o roli muzyki i teatru w całej historii. Jednak ta historia to przede wszystkim ludzie – obcy, którzy bezinteresownie pomagają przetrwać młodej żydówce, rodzina, z którą musi się rozstać i nie wie, czy kiedykolwiek ich zobaczy, przyjaciele, których zyskuje w tym trudnym czasie.
Do powieści wpleciona jest teraźniejsza perspektywa czasowa, ściśle powiązana z wydarzeniami które miały miejsce w czasie wojny. Ten zabieg ubarwił fabułę, wzbudził ciekawość czytelnika i nieco zamieszał w głowie, dzięki czemu nic co wydawało się oczywiste takie nie było.
“Złodziejka listów” to rewelacyjna książka o tematyce wojennej. To historia o miłości i przyjaźni, smutku i cierpieniu, niebezpieczeństwie i okrucieństwie. Jestem nią oczarowana, i mam wrażenie, że długo nie znajdę książki, która ją przebije.
"Złodziejka listów" to historia o Astrid Rosenthal, młodej żydówce z Łomży, której spokojne życie zakłóca wojna. Dziewczyna uciekła z getta do Warszawy. Tam spotyka Waltera Schmidta, oficera SS. Mężczyzna jest oczarowany dziewczyną i zaprasza ją na kawę. Gdy na jaw wychodzi prawdziwa tożsamość Astrid musi uciekać. Znajduje schronienie u pewnej Niemki, która prowadzi magiel. Walter próbuje odnaleźć Astrid, ale ona robi wszystko, by nie dać się złapać. Jednak pisze do niego listy, które wsuwa pod drzwi jego domu.
Czym tak naprawdę kieruje się oficer SS?
Dlaczego szuka Astrid?
Czy dziewczyna przeżyje wojnę?
Odpowiedzi szukajcie na kartkach tej znakomitej lektury.
Rewelacyjna historia, którą będą zachwyceni fani literatury obyczajowo - wojennej. Poznajemy Astrid, która po ucieczce z getta poznaje niemieckiego oficera. Zakochuje się w nim, ale ze względu na swoje pochodzenie musi uciekać. Z tęsknoty pisze do niego listy. Poznajemy też Zosię, która w 2014 roku podczas remontu znajduje stare listy napisane po niemiecku.
Podczas czytania tej historii zastanawiałam się, w jaki sposób te listy trafiły do Zosi. Losy Astrid śledziłam z ogromną ciekawością i koniecznie chciałam poznać jak zakończyła się jej historia.
To powieść pełną bólu, okrucieństwa, strachu, ale też dająca nadzieję na lepsze jutro. Bohaterowie tej powieści mierzą się z piekłem wojny. Widzimy ich determinację i siłę w obliczu dramatu jaki ich spotkał. Gwarantuję Wam prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Naszykujcie sobie chusteczki, bo łzy pojawią się podczas czytania tej książki.
Autorka ponownie skradła moje serce i wzruszyła mnie. Lekki styl i przyjemne pióro autorki sprawiły, że książkę czyta się w tempie błyskawicznym. Czekam na kolejne powieści autorki.
Gorąco polecam!
BRUNETTE BOOKS
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
We współpracy z wydawnictwem Filia
„Złodziejka listów”
Lubicie książki o tematyce wojennej? Jeśli tak, to mam dla Was świetną propozycję. „Złodziejka listów” napisana przez Annę Rybakiewicz to lektura, która zostanie z Wami jeszcze długo po przeczytaniu.
Astrid Rosenthal to młoda żydówka z Łomży, której na kilka dni przed likwidacją getta udaje się uciec do Warszawy. Na swojej drodze spotyka oficera SS – Waltera Schmidta, który tak samo, jak ona, okazuje się zainteresowany ich znajomością. Niestety przypadkowo, prawdziwa tożsamość Astrid zostaje ujawniona. Dziewczynie udaje się uciec, ale nie może przestać myśleć o Niemcu. Mimo tego, że jej życiowym celem staje się również ukrywanie przed mężczyzną, to zaczyna pisać do niego listy, na które on nie będzie mógł nawet odpowiedzieć. Czy ta para młodych ludzi jeszcze kiedyś się spotka i stanie ze sobą twarzą w twarz? Jak potoczą się ich losy w czasach tak niepewnej sytuacji?
Książki, w których pojawia się obraz II Wojny Światowej, są zwykle trudniejsze od tych zwykłych. Wystarczy nieświadoma, lekka nieścisłość w jakiejś sytuacji i już na autora spada lawina negatywnych opinii. Za każdym razem, gdy sięgam po takie lektury, to zawsze gdzieś tam z tyłu głowy mam świadomość, że mogą tam być rzeczy, które zwyczajnie mnie uszczypią. Zwykle po prostu przymykam na to oko. W książce Anny Rybakiewicz nie miałam po co tego robić. Historia Astrid tak mną poruszyła, że nawet gdyby działy się tam rzeczy nie z tej ziemi, to pewnie miałabym je gdzieś. Między życiem w czasach wojny przeplatało się też życie z teraźniejszości i było to zrobione tak, żeby nie było tego ani za dużo, ani za mało. Te wszystkie sytuacje, które działy się w książce sprawiały, że włosy stawały dęba. Było wiele różnych emocji, które tak naprawdę towarzyszyły od początku do końca. Nawet łza w oku się zakręciła. Oprócz samej Astrid, w książce pojawiało się bardzo dużo różnych bohaterów, niektórzy gościli tylko na chwilę, ale i tak wiedziałam, kto jest kim. Świetna robota! Podsumowując, uważam, że „Złodziejka listów” jest bardzo dobrą i wciągającą lekturą oraz że powinna trafić na listę najwyżej ocenianych książek. 9.5/10
Złodziejka listów Anny Rybakiewicz
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Filia miałam możliwość przeczytania tej pozycji przedpremierowo i napisać do niej kilka słów. Jest to pierwsza pozycja spod pióra pani Anny i już teraz wiem że nie ostatnia, zdecydowanie w niedługiej przyszłości sięgnę po jej debiut. Złodziejka listów jest to opowieść obyczajowa z nutką romantyzmu. Książka nie jest tak oczywista jak by się mogło wydawać na samym początku. Lubię historię osadzone w latach wojennych, ponieważ dzięki temu możemy poznać historię z innej strony, najczęściej tej prostych ludzi. Historię te wzbudzają wiele emocji w mojej osobie.
W książce poznajemy historię z dwóch perspektyw Astrid oraz Zosi. Astrid jest młodą Żydówką, która wraz z rodziną mieszka w getcie w Łomży. Droga perspektywa jest oczami Zosi młodej dziewczyny, która znajduje w swoim starym domu listy miłosne do niemieckiego nazisty. To właśnie Zosia jest naszą tytułową złodziejką listów, ale czy można nazwać złodziejem znalazcę i jakie konsekwencje mogą wynikać z nagłośnienia takiej sprawy. Historia rozgrywa się w trzech ramach czasowych czyli czasy drugiej wojny, kilka fragmentów pochodzi z 1958 oraz czasy obecne czyli 2014.
Historia tak płynie przechodzi między czasami, że nie sposób się pogubić i można stopniowo poznawać historię Astrid czy może Karoliny. Dziewczyna ta ucieka z getta, ponieważ obiecuje rodzicom że w Warszawie znajdzie mieszkanie i ściągnie całą swoją rodzinę ściągnie tam. Droga do miasta była pełna przygód i już w tej drodze poznaje wiele osób, które mimo niewielu słów, pomaga Astrid na tyle że dzięki temu pozwoliła jej przeżyć. Najważniejszy moment jest już na miejscu jej podróży ponieważ tam spotyka oficera SS Waltera, przystojnego i młodego mężczyznę. Dziewczyna od razu się w nim zakochuje. Jest to niebezpieczna miłość między Żydówką a Niemcem. Dziewczyna się nie poddaje i pisze do niego listy mając nadzieję że mężczyzna odwzajemni jej uczucia. Niestety wojna rządzi się swoimi prawami i ich drogi się rozeszły a Astrid/ Karolina poznaje inne osoby na swojej drodze, dzięki którym uczy się życie oraz jak przeżyć. Poznaje co to miłość, przyjaźń i wielki strach.
Pozycja ta mimo dość trudnego tematu jakim jest zakazana miłość i wojna jest napisana w tak prostym i jasnym języku, że książkę czyta się błyskawicznie. Chronologia jest zachowana w tak przejrzysty sposób że każdy ważny szczegół jest ujawniany powoli, przez co historia trzyma w napięciu aż do ostatniej strony i potrafi zaskoczyć czytelnika. Książę zdecydowanie Mona polecić osobą które lubią tematy wojenne, trudna miłość oraz gdy nie jest wszystko podane na samym początku a należy to odkrywać powoli wraz z kolejnymi stronami.
Pozycji tej dałam 9/10 ponieważ jest naprawdę dobra ale mimo to zabrakło mi aż tak wielkiego wow. Nie ukrywam że czekam niecierpliwie za następnymi książkami pani Anny i bardzo gratuluję jej tej książki.
To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, poprzednio czytałam debiutancką powieść Ani - "Lekarkę nazistów", która całkowicie skradła moje serce, dlatego jak tylko zobaczyłam, że pisarka napisała coś nowego wiedziałam, że będę musiała to przeczytać i naprawdę nie mogłam się doczekać kiedy "Złodziejka listów" trafi w moje ręce! Muszę od razu wspomnieć o pięknej, klimatycznej okładce, która niesamowicie przyciąga wzrok! Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki i przyjemny, co sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko i z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem, ja pochłonęłam ją w jeden poranek nie mogąc się oderwać od historii Astrid. Fabuła została w bardzo interesujący i wciągający sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i równie dobrze poprowadzona. Mamy tutaj w zasadzie trzy przestrzenie czasowe: przeszłość - lata czterdzieste XX wieku, rok 1958 oraz teraźniejsze czasy - rok 2014. Autorka w bardzo realistyczny, momentami nawet brutalny i bolesny sposób obrazuje Czytelnikowi to co działo się na ziemiach polskich w trakcie wojny, jak wyglądało życie mieszkańców, z czym musieli się mierzyć oraz jakie skutki i konsekwencje przyniosiły ich niektóre decyzję. Bohaterowie tej powieści zostali naprawdę świetnie wykreowani - są autentyczni, różnorodni, popełniają błędy, często postępują pod wpływem emocji, chwili, dlatego tak łatwo się z nimi w wielu kwestiach utożsamiać, nawet pomimo dzielących nas kilkudziesięciu lat i okoliczności. Historia została przedstawiona z perspektywy Astrid oraz Zosi (chociaż wiadomo, że autorka w głównej mierze skupiła się na losach młodej żydówki) co pozwoliło mi lepiej poznać kobiety, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się borykają, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Obie bohaterki od pierwszych stron zaskarbiły sobie moją sympatię. Jestem naprawdę pod wrażeniem determinacji, niezłomności, poświęcenia, walki o przetrwanie oraz uczucia, jakim Astrid pomimo tak wielu przeciwności losu obdarzyła oficera SS - Waltera Schmidta. Listy, które kobieta pisała do Waltera wywołały we mnie naprawdę wiele emocji! W "Złodziejce listów" spodobał mi się również wątek współczesny i śledziłam go również z ogromnym zainteresowanie, kilka kwestii udało mi się rozszyfrować bardzo szybko, natomiast inne były dla mnie sporym zaskoczeniem. Tutaj z każdej przeczytanej strony wylewa się natłok emocji, które ja podczas czytania chłonęłam całą sobą! Obie historię tworzą naprawdę spójną całość! Autorka udowadnia, że w obliczu wojny możliwa jest również miłość, nawet ta zakazana, z góry skazana na potępienie i niepowodzenie. Pokazuje również, że nawet w tak trudnym dla wszystkich czasie znaleźli się dobrzy ludzie, którzy ryzykując własne życie ofiarowali swoją pomoc, wsparcie i troskę. "Złodziejka listów" to emocjonująca, poruszająca, wartościowa i pełna życiowych mądrości i prawd historia, która skłania do refleksji, daje nadzieję oraz uderza w najczulsze struny ludzkiej duszy! To kolejna historia spod pióra autorki, która zostanie w mojej pamięci i sercu na bardzo długo! Gratuluję Aniu! Czekam na więcej! A Wam ogromnie polecam tą powieść!
Cześć kochani ❤️
W święta Wielkanocne towarzyszyła mi najnowsza powieść Anny Rybakiewicz -Złodziejka listów.
Cóż to była za porywająca lektura.
Fabuła powieści toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych, w czasach Drugiej Wojny Światowej oraz współcześnie.
Rok 1941. Młodziutka Żydówka z Łomży Astrid Rosenthal zmuszona okolicznościami ucieka z tamtejszego getta, by zacząć nowe życie pod przybranym nazwiskiem.
Już pierwszego dnia zwraca na siebie uwagę wysoko postawionego oficera SS, Waltera Schmidta- spędzają ze sobą miłe chwile przy filiżance kawy , jednak dziewczyna podświadomie czuła, iż ta znajomość nie ma racji bytu w czasach w których przyszło im żyć.
Z bólem serca ucieka i wkrótce rozpoczyna pracę w maglu prowadzonym przez panią Kluge.
Szybko okazuje się ,że budynek sąsiaduje z willą w której mieszka przystojny Niemiec...
Nie mogąc z nim otwarcie porozmawiać z obawy o swoje życie, Astrid zaczyna pisać do niego listy.. .
Czy to zakazane uczucie ma szanse na szczęśliwe zakończenie?
Rok 2014
Zosia odkrywa w starym piecu plik listów z czasów Drugiej Wojny Światowej.
Chcąc uzyskać informacje o nich , publikuje jeden z nich w Internecie licząc na pomoc innych, życzliwych ludzi.
Wkrótce potem zgłasza się do niej David Harper- tajemniczy mężczyzna twierdzi,że jest właścicielem owego tajemniczego znaleziska i kategorycznie żąda jego zwrotu.
Jak łączą się te dwie historie?
Czy listy Astrid są pomostem między teraźniejszością i przeszłością?
Tego dowiecie się czytając tę cudowną książkę.
Po przepięknej debiutanckiej "Lekarce nazistów ' nie mogłam oprzeć się pokusie sięgnięcia po kolejną fabułę autorstwa Pani Anny i przepadłam z kretesem. Bardzo szybko wciągnęłam się w tę historię i polubiłam dzielną młodą kobietę z wielką wolą życia.
Przez pewien czas nie byłam jednak pewna co sądzić o Walterze , lecz w miarę rozwoju sytuacji i akcji książki robiło się coraz ciekawiej i bardziej intrygująco..
Ta fabuła porwała mnie od pierwszej strony, zaś listy pisane przez główną bohaterkę dodają całości magii..
Emocje natastają z każdym przeczytanym fragmentem i nie sposób się oderwać nie poznawszy zakończenia tej niesamowitej książki.
Polecam z całego serca z niecierpliwością czekając na kolejne powieści spod pióra autorki. ❤️
Świat ciągle pędzi naprzód, ewoluuje, rozwija się. Tak samo jest z komunikacją międzyludzką. W przeszłości ludzie, jeśli chcieli przesłać wiadomości, słali do siebie listy. I często czekali długo na odpowiedź. Teraz istnieją telefony, internet, szybkie łącza. Można w kilka sekund połączyć się z kimś, kto mieszka na drugim końcu świata.
W pisaniu listów jest coś romantycznego. Nadawca przelewa na papier swoje przeżycia, marzenia, refleksje, pragnienia. Dzieli się z adresatem najskrytszymi przemyśleniami.
Astrid Rosenthal, bohaterka książki "Złodziejka listów", to młoda Żydówka, która ukrywa się przed Niemcami. Przypadkowe spotkanie odmienia jej życie. Zakochuje się w Walterze, oficerze SS. Niestety dziewczyna przez lata musi uciekać, chować się. Często udaje kogoś, kim nie jest. Dzięki pomyślnym zbiegom okoliczności na swojej drodze spotyka ludzi, dzięki którym nadal żyje.
Dla Astrid pisanie listów do ukochanego jest momentem szczerości oraz sposobem na wyrażenie swoich emocji. Jest chwilą wytchnienia od strachu i okrucieństw wojny.
"Potrzebowałam tej miłości jak powietrza. Ona trzymała mnie przy życiu, gdy straciłam już wszelką nadzieję. Wcześniej czułam jedynie lęk. Pragnęłam ukryć się przed całym światem, stać się niewidoczną."
Czy zakazane uczucie doprowadzi Astrid do zguby? A może przetrwa wszystkie przeciwności losu?
"Złodziejka listów" to powieść wielowątkowa. Jej akcja dzieje się w czasie drugiej wojny światowej i w 2014 roku. Jest niesamowita, porywająca, nie pozwala na chwilę wytchnienia. Fabuła potrafi zaskakiwać raz po raz, a historia przeszywa serce i duszę Czytelnika. Mocno wierzę, że zakochacie się w tej książce.
Temat wojny nawet po tylu latach sprawia, że na skórze mamy gęsią skórkę, a łzy same pojawiają się w naszych oczach, zdecydowanie był to trudny czas, ale pomimo tego ludzie starali się żyć normalnie, pracowali, spędzali czas z rodziną i się zakochiwali.
Złodziejka listów to historia Astrid Rosenthal, Waltera Schmidta oraz Zofii Kalety, chociaż tak naprawdę główną i najważniejszą bohaterką jest Żydówka Astrid. Dziewczyna za pomocą swojego taty ucieka z getta i tak naprawdę w większości musi sobie radzić sama, chociaż cały czas na jej drodze pojawiają się życzliwi ludzi, którzy jej pomagają. Przypadkiem spotyka również Niemca oficera SS, który zaprasza ją na kawę, od razu wybucha między nimi miłość od pierwszego wejrzenia, niestety podczas rozmowy wychodzi na jaw, kim jest Astrid, a mężczyzna pozwala jej uciec. Tak już trwa cała historia, kobieta ucieka przed mężczyzną, jednocześnie grając mu na nosie i pisząc do niego listy, on odnajduje ją kilka razy, ale jej za każdym razem udaje się uciec, chociaż ja ani razu nie zwątpiłam w Waltera i byłam pewna, że on chciał ją uratować.
Jest to jedna z tych powieści, której nie da się opisać słowami, tych emocji towarzyszącym całej historii, tych uczuć między dwojgiem ludzi to trzeba samemu przeczytać i to poczuć. Książka wciągnęła mnie na tyle, że nie mogłam się od niej oderwać, ja byłam tam razem z Astrid, przeżywałam to wszystko, co ona, wstrzymywałam oddech, kiedy mogła zginąć i czułam mocniejsze bicie serca, kiedy była blisko Waltera. Również historia współczesna Zofii jest pełna młodzieńczego zauroczenia i mocno wiąże się z historią sprzed lat, bo dzięki starym listom, możliwe, że ta młoda dziewczyna również znalazła swoją miłość życia.
Jest to jedna z piękniejszych historii, które poznałam i która pewnie zostanie we mnie na dłużej, ponieważ zakazana miłość między dwojgiem ludzi jest naprawdę wyjątkowa.
ZŁODZIEJKA LISTÓW to emocjonująca wędrówka, która zabierze was do łomżyńskiego getta oraz do Warszawy pogrążonej w wojnie.
Najnowsza powieść Anny Rybakiewicz dotarła do mnie wczoraj, a ja już dziś wstawiam recenzję 😎. To mówi samo przez siebie - powieść przeczytana na raz! I jestem ją oczarowana. Tym bardziej, że była to moja pierwsza książka autorki, więc kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać.
Otrzymałam pasjonującą historię z pełną gamą uczuć, od złości po wzruszenie, która tak mnie zaangażowała, że oderwałam się od jej dopiero, gdy przeczytałam ostatnie zdanie. Z zapartych tchem śledziłam losy głównej bohaterki Astrid, współczując i ciesząc się wspólnie z nią. Dobrze, że posiadała dar do spotykania dobrych ludzi na swojej drodze, a będąc młodą żydówką, takie osoby były na wagę złota. Byłam również zaintrygowana jak potoczy się historia z Walterem, oficerem SS, wrogiem, do którego zapałała uczuciem.
Autorka świetnie opowiedziała tą historie, jej styl i język bardzo mi odpowiada, więc z chęcią sięgnę po debiut, a także wypatruję kolejnych książek.
Miłość w czasach wojny, tym bardziej osób stojących po dwóch stronach barykady wydaje się niemożliwa, ale zdarzyła się. Żydówka i Niemiec, oficer SS, dzieliło ich pochodzenie, wiara, poglądy, ale połączyło uczucie.
Astrid to młodziutka i dość naiwna dziewczyna, która też za bardzo ufa ludziom. I czasami wydaje się, że ma więcej szczęścia niż rozumu, albo ogromne szczęście do spotykania dobrych ludzi na swojej drodze. Natomiast co do Waltera miałam mieszane uczucia, do końca nie byłam pewna jego intencji.
Bardzo ciekawie prowadzona fabuła. Mamy tutaj podział na przeszłość- historia Astrid i teraźniejszość, gdy pewna kobieta odnajduje listy z okresu drugiej wojny światowej.
Co skrywają listy? Jak połączy się przeszłość i teraźniejszość?
Literatura obyczajowa z wątkiem romantycznym obsadzona w trudnych czasach wojennych to trudny temat, który nie każdemu się spodoba, ale to akurat kwestia gustu. Akurat mi historia Astrid i Waltera się spodobała.
Złodziejka listów to losy młodej żydówki, która chcąc znaleźć dom dla swej rodziny w Warszawie ucieka z getta. W stolicy w kawiarnii Astrid z książką Goethego spotyka oficera SS. Ich ścieżki od tej pory będą się przecinać, aż do szczęśliwego finału.
Zobaczyłam tą pozycję na Legimi wśród popularnych książek. Tytuł nawiązywał do bardzo znanej powieści "Złodziejki książek" (przypadek?). Pomyślałam, czemu nie i sięgnęłam po tą lekturę.
Lubię książki, które nawiązują do II wojny światowej. Co prawda przeważnie wybieram fabularyzowaną literaturę na faktach bądź książki typowo historyczne. Jednak wydaje mi się, że czytałam też książki, w których cała fabuła była wymyślona, ale realia wojenne były prawdziwe. I to było ok...
W przypadku "Złodziejki listów" mam nierealną historię, w którą naprawdę trudno jest uwierzyć. A dla mnie magia książek faburyzowanych polega na możliwości uwierzenia w historię.
Główną bohaterką jest Żydówka, która po jednym spotkaniu (sic!) zakochuje się w niemieckim ofierze SS. Wysyła mu listy, a raczej podkłada. Mieszka blisko niego. Obserwuje go (no, starterka jakaś).
On, oficer SS (!!!) również się w niej zakochuje, choć przy tym pierwszym spotkaniu szybko zauważa, kim główna bohaterka jest. Całkiem prawdopodobne
Ten Niemiec oczywiście jest oczytany, potrafi grać na pianinie i jako, że jest uduchowiony to i jest dobry. Nie to, co inny Niemiec. Niedobry żołnierz, niezainteresowany kimś takim jak Goethe. Bo gdy człowiek lubi poezje i poważną muzykę to już złych czynów robić nie może...
W przyszłości a raczej teraźniejszości główna bohaterka nr 2 znajduje listy, które pisała Astrid. I... pojawia się nagle gość, który jej grozi. Bo chce odzyskać listy (co mogę zrozumieć). Ale powody odzyskania listów, zakończenia obu historii zrozumieć nie umiem.
Być może nie rozumiem tego typu literatury. Pewnie nie dla mnie są takie romanse. I wiele nie wiem...
Ale wiem, że na tle Holocaustu i innych wydarzeń z II wojny światowej można stworzyć świetne książki, które wciągają, pokazują dość dobre realia i sprawiają, że bohaterowie są interesujący. Wiem, bo czytałam takie książki i to z różnych gatunków.
Anna Rybakiewicz debiutowała pod koniec stycznia bieżącego roku. Jednak mnie bardziej zaintrygowała zapowiedź jej drugiej powieści pt. ,,Złodziejka listów", która ukazała się 12 kwietnia tego roku i to właśnie od niej postanowiłam rozpocząć moją przygodę z twórczością tej autorki.
W książce poznajemy losy Astrid Rosenthal, która jest żydówką. W roku 1941, jako młoda dziewczyna Astrid ucieka z łomżyńskiego getta dzięki czemu ratuje swoje życie. Trafia do Warszawy jako Karolina Bednarska i tam przez pewien czas toczą się jej dalsze perypetie, a jej ścieżki krzyżują się z oficerem SS Walterem Schmidtem.
Akcja tej opowieści toczy się jednak dwutorowo. Drugi jej nurt autorka osadziła w roku 2014, gdzie młoda polka - Zosia - odnajduje w starym piecu zamieszkiwanego domu tajemnicze listy sprzed lat... Kobieta próbuje rozwikłać kto jest ich autorką, a tymczasem ktoś postrzega ją samą jako złodziejkę listów...
Co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami sięgając po tę książkę.
Autorka osnuwając swoją opowieść na wspomnieniach wykreowanej przez siebie bohaterki ukazuje historię zakazanej miłości. Nośnikiem tego uczucia są pisane w sekrecie i podrzucane Walterowi przez ich autorkę listy. Odczucia i emocje przelewane na papier w listach są szczere, prawdziwe i przepełnione platonicznym uczuciem.
W powieści tej opisana jest również wojenna rzeczywistość, walka o życie i byt toczona nieustannie przez ludność żydowską. Jednak jak widzimy to na kartach ,,Złodziejki listów" nawet w cieniu wcześniej wspomnianej zawieruchy niezmienna pozostaje prawda, że ,,serce nie sługa"...
Burzliwe i jak się domyślacie niełatwe losy Astrid zawłaszczają uwagę czytelnika. Historia opisana jest w sposób bardzo realistyczny, a targające bohaterami niekiedy sprzeczne emocje udzielają się odbiorcy.
Jeśli macie ochotę dowiedzieć się jak potoczyły się losy młodej żydówki, a także czy Zosia odkryła prawdę dotyczącą zagadkowej korespondencji? to koniecznie sięgnijcie po tę wciągającą, choć niełatwą powieść.
Ja z całą pewnością zapoznam się z debiutem autorki, który czeka cierpliwie na mojej półce, a także z kolejnymi jej publikacjami kiedy pojawią się one na rynku wydawniczym.
A ,,Złodziejkę listów" bardzo polecam Waszej uwadze.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2023/07/bez-wzgledu-na-czasy-serce-nie-suga.html
" Wojna odebrała jej wszystko, czego pragnęła od życia. Spokój, Miłość. Przyszłość ''.
Astrid jest młodą żydówką pochodzącą z Łomży, dziewczyna zmuszona jest jednak do ucieczki z rodzinnego miasta. Zatrzymuje się w Warszawie gdzie spotyka na swojej drodze oficera SS Waltera Schmidta. Mężczyzna jest bardzo oczarowany dziewczyną aż do czasu, kiedy dowiaduje się kim naprawdę jest.
Kobiecie udaje się uciec, znajduje schronienie u Niemki prowadzącej Magiel. Jednak Oficer zrobi wszystko aby odnaleźć dziewczynę,a ona zrobi wszystko, aby nie dać się złapać, gdyż wie że skończy się to tragicznie.
Co tak naprawdę kieruje Walterem, że ze wszystkich sił stara się ją odnaleźć ?
Czy Astrid uda się żyć w spokoju?
" Do pewnych rzeczy lepiej się nie przyznawać, nawet przed samą sobą. Czasem lepiej żyć w kłamstwie, aż do końca... ".
" Złodziejka listów" to jedna z tych książek, po które sięgam z wielką rezerwą. Czasy wojny były bardzo ciężkie i jest to bardzo emocjonujący temat. Ja jakoś nie często sięgam po tego typu książki.
Jednak Historia Astrid bardzo mnie wciągnęła i przyznam że to jest książka po która sięgnę na pewno jeszcze nie raz, czasem lubię wracać do książek które zapadają mi głęboko w pamięci.
Walka o przeżycie jaką toczyła główna bohaterka jest naprawdę imponująca, myślę że niejedna osoba nie miałaby takiej woli walki.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, pióra autorki. Chodź Historia zawiera bardzo trudny temat, to styl i język jakim napisana jest książka, jest tak lekki że płynie się przez nią . Fabuła zawiera dużo bólu, cierpienia oraz wiele innych emocji.
Już od pierwszej strony książka wciąga nas w sidła wojny i nie wypuszcza aż do ostatniej. Bohaterowie to silni ludzie z którymi bardzo zżyłam się emocjonalnie.
Ja serdecznie polecam i na pewno sięgnę po więcej książek spod pióra autorki ?
JESTEŚ MIŁOŚCIĄ MOJEGO ŻYCIA. JEDYNYM ŚWIATŁEM, KTÓRE ROZJAŚNIA MROKI WOJNY. Jesienią 1942 roku młodziutka Henia podejmuje niesłychanie odważną decyzję...
Jest rok 1941. Alicja Sambor - lekarka chirurg - ucieka wraz z córką z Warszawy, gdzie dzień wcześniej jej mąż został rozstrzelany przez Gestapo. W trakcie...
Czasem jest tak, że kogoś spotykasz i już wiesz, że od teraz nie będziesz widział świata poza nim
Więcej