Sarah Grimké jest środkową córką sędziego sądu najwyższego Karoliny Południowej, plantatora zaliczanego do elity Charlestone. Matka nazywa ją odmienną, ojciec twierdzi, że jest wyjątkowa. Na swoje 11 urodziny dostaje niecodzienny prezent - wyciągniętą z czworaków i obwiązaną lawendowymi wstążkami czarnoskórą Hetty, zwaną Szelmą. Sarah nie chce ,,takiego prezentu", czuje, że drugiego człowieka nie można posiadać... To dopiero początek jej problemów.
Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, wspaniała powieść, która prowadzi nas w głąb do korzeni stanów południowych Ameryki, ukazując świat szokujących kontrastów, gdzie piękno współistnieje z brzydotą, a prawość towarzyszy na co dzień okrucieństwu. To nowe spojrzenie na problem niewolnictwa, niezwykła pochwała siły przyjaźni i siostrzanej miłości, wbrew wszelkim przeciwnościom losu, świadectwo walki o wolność i prawo do głosu.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-09-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 485
Tytuł oryginału: The Invention of Wings
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marta Kisiel-Małecka
Myślałam, że wiem już wiele o niewolnictwie, ponieważ poznałam kawałek amerykańskiej historii i widziałam dużo filmów, czytałam także sporo książek na ten temat. Niestety okazało się, że to ciągle za mało. Trudno sobie wyobrazić co się działo w tamtych czasach, skonfrontować przeżycia ciemiężonych, tak realne i straszne. Zdałam sobie sprawę, jak niewiele tak naprawdę wiem o niesprawiedliwości niewolnictwa...
Hetty Grimke, niewolnica żyjąca na początku XIX wieku, tęskni za wolnością, za życiem poza dusznymi ścianami, które otaczają ją w zamożnym domu sędziego sądu najwyższego - Grimke. Pewnego dnia staje się prezentem na 11 urodziny dla jego córki, Sarah. Jednak dziewczęta się zaprzyjaźniają. Razem dorastają, kształtują wzajemnie swe losy i tworzą złożoną relację naznaczoną poczuciem winy, wyobcowaniem. Szukają odwagi, miażdżą nadzieje, ulegają zdradom, doświadczają niespełnionej miłości i ostracyzmu...
Bohaterki główne zostały tu szczegółowo scharakteryzowane. Zarówno Sarah i Hattie są więźniarkami. Nie akceptowane przez rodziny, przez kościół, przez ludzi. Jedną ogranicza poczucie obowiązku, istniejące konwenanse i ambicje rodziny. Drugą brak kontroli nad swoim życiem. Postać ich przyjaźni nacechowana jest bolesną świadomością odległości pomiędzy nimi, która została stworzona przez społeczeństwo. I właśnie z tego powodu ta relacja jest bardziej przekonująca, realistyczna. Odniosłam wrażenie, że to Sarah jest sercem tej historii. To ona stara się dojść do porozumienia z systemem, nie może zaakceptować i znaleźć miejsca w świecie, wbrew wszelkich oczekiwaniom. Marzy, aby pewnego dnia móc pójść w ślady ojca. To emancypantka. Co więcej Sarah Grimke została zainspirowana postacią historyczną. Sue Monk Kidd daje wgląd we wnętrze bohaterki, która staje się tu uosobieniem feminizmu i abolicjonizmu.
Autorka idealnie przeniosła tę historię, ludzi i miejsca. Ożywiła. Byłam tak zanurzona w narracji, że czułam się jakbym siedziała na ganku plantacji w Południowej Karolinie popijając słodką herbatę i była naocznym świadkiem tych wydarzeń. Niezwykle trudno było mi czytać o złym traktowaniu niewolników, ich cierpieniu. Naprzemienna narracja Sarah i Hetty jest tu ciekawym zabiegiem literackim. Rzadko można spotkać książkę, która ukazuje także punkt widzenia niewolnicy. Zastosowanie pierwszoosobowej narracji sprawiło, że poznałam ich najgłębsze marzenia i myśli. Bolesne doświadczenia. Każda z nich wykorzystuje odpowiednie słownictwo. Mowa i dobór słów dobrze odzwierciedla ich pochodzenie społeczne. Ale pod koniec powieści, gdy już obie są kobietami w średnim wieku, nadal brzmią jak nastolatki. Ten fakt nieco psuje odbiór całości. Bardzo spodobało mi również, że autorka znalazła miejsce w książce na to, aby wyjaśnić swoje badania i fascynację tym tematem. Informuje nas także, które postacie i wydarzenia są prawdziwe.
Powieść to obraz niszczycielskich ran w amerykańskiej historii. Walki o równouprawnienie, o zniesienie segregacji rasowej. Ukazuje życie niewolnika, jego niesłabnącą nadzieję, marzenia i trudy. To historia pełna wytrwałości, kontrastów pomiędzy warstwami społecznymi w XIX w Stanach Zjednoczonych. Tak prawdziwa jak biografia. A ponadto intensywna, głęboka i brutalna. Ponadto rytmiczna, smutna a momentami bardzo przygnębiająca. Pełna rozczarowań, bólu i tragedii. Krótko mówiąc o prawdziwym życiu. Czytałam ją z ociąganiem. Kawałkami. Dlaczego? Ponieważ nie chciałam jej szybko skończyć. Pragnęłam jeszcze choć przez chwilę pozostać w towarzystwie tych silnych kobiet. Kibicować im w ich walce. Jednak ostatnia strona nadeszła niespodziewanie. I zakończyło się me obcowanie z tą lekturą. Niestety...
Zauważyłam ostatnio pewną prawidłowość: książki, które znajdują się na szczycie mojej czytelniczej listy, w moje ręce trafiają na samym końcu. Zawsze znajdzie się jakaś inna pozycja, na którą przychodzi mi ochota i ta bardziej pożądana odkładana jest na później. Teraz nadeszła pora na lekturę "Czarnych skrzydeł", które od października czekały na swoją kolej.
Karolina Południowa, pierwsza połowa XIX wieku. Bogata rodzina plantatorów bawełny wykorzystuje do pracy dziesiątki niewolników. Ci, którzy służą w ich wielkim domu w Charleston, nie są wcale w lepszej sytuacji. Nad ich plecami często zawisa bat, który bezlitośnie rani plecy, przecinając skórę i powodując okropny ból. Ciężka praca, brak pieniędzy i dotkliwe kary za nieposłuszeństwo to nie jedyne zmartwienia niewolników. Szelma, choć jest jeszcze małą dziewczynką, od matki uczy się, że jest warta nie mniej, niż biały człowiek i powinna być - tak samo jak on - wolna. Jedenastoletnia Sara, jako jedna z rodziny Grimké, nie potrafi zaakceptować idei posiadania na własność drugiego człowieka. Niewolnictwo ją brzydzi; jej drugą bolączką jest zniewolenie kobiet, które - choć wolne - są zależne decyzji mężczyzn i całkowicie im poddane.
Sue Monk Kidd w umiejętny sposób łączy losy dwóch kobiet, które w tamtych czasach, w normalnych okolicznościach nie miałyby prawa zaprzyjaźnić się ze sobą. Opisuje małe i większe przejawy buntu czarnej niewolnicy oraz jej białej pani, ukazując nie tylko walkę o lepszą przyszłość, ale też burzliwy okres dorastania. Otaczająca je dziewiętnastowieczna codzienność, pełna jest niezrozumiałych dla dzisiejszych pokoleń konwenansów. Szelma i Sara na każdym kroku sprzeciwiają się bezsensownym prawom, nakazom i zakazom, które ograniczają wszystkich, oprócz białych mężczyzn.
Wątek abolicjonistyczny jest w tej książce szczególnie mocno rozbudowany. Mimo to, autorce świetnie udaje się wpleść w tę historię kobiecą opowieść o dążeniu do szczęścia i spełnienia w niesprzyjających warunkach. Sara, wbrew przyjętemu porządkowi, marzy o karierze prawnika. Szelma, idąc w ślady matki, uczy się sztuki krawiectwa, a jej głowę zaprząta nie młodzieńcza miłość, a głęboka fascynacja historią własnej rodziny. Jak poradzą sobie w swoim dążeniu do wolności - zarówno fizycznej, jak i umysłowej? Tego nie mogę zdradzić, bo popsułabym przyszłym czytelnikom przyjemność z lektury "Czarnych skrzydeł".
Na korzyść książki wpływa niemal całkowite odejście od nudzącego już w powieściach obyczajowych i historycznych wątku miłosnego. Sue Monk Kidd oszczędziła czytelnikom lektury łzawych wyznań, poprzez ograniczenie się jedynie do okazjonalnego wspomnienia o problemach sercowych głównych bohaterek. Dzięki temu, historia ta zyskuje na autentyczności - a przecież warto wspomnieć, że siostry Sara i Angelina Grimké nie zostały stworzone przez umysł pisarki, a faktycznie żyły w dziewiętnastowiecznej Ameryce. Dociekliwym polecam zajrzenie na koniec książki, na posłowie od autorki.
Na koniec muszę wspomnieć o tłumaczeniu. Miałam okazję czytać w oryginale zarówno "Sekretne życie pszczół" tej samej autorki, jak i głośną powieść "Służące" pióra Kathryn Stockett. Nietrudno zgadnąć, że wszystkie te historie łączy charakterystyczny język używany przez Południowców oraz szczególna odmiana angielskiego, którą posługiwali się niewolnicy, a w późniejszych latach przejęli ją wolni Afroamerykanie. Miałam ogromne obawy, biorąc do ręki podobną tematycznie książkę, przetłumaczoną na nasz język. Tym razem raczej niepotrzebnie, ponieważ dzięki dobremu tłumaczeniu lektura "Czarnych skrzydeł" okazała się niezwykle interesująca. Gwarantuję, że zachwyci każdego, kto po nią sięgnie.
Recenzja z: www.book-loaf.blogspot.com
Walka o Wolność
Niewolnictwo jest tematem, który przez wiele wieków budził kontrowersje. "Posiadanie niewolników" szczególnie znane było w starej Ameryce. Nie wiem, jak Was, ale mnie temat ten zawsze przerażał. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ludzie byli zdolni do takiego okropieństwa, jak pozbawienie innych wolności i zmuszenie do niewolniczej pracy. Wiem jednak, że tak było, a po przeczytaniu opisu "Czarnych Skrzydeł" postanowiłam zagłębić się bardziej w tym temacie. Chciałam spróbować spojrzeć na historię z perspektywy osób stojących po różnych stronach barykady - służącej i białej pani.
Zarówno Sarah, która odgrywa rolę kobiety o wysokim statusie, jak i Szelma, będąca niewolnicą, są silnymi kobietami, które na swój sposób próbują walczyć z otaczającym je światem. Gdy jedna jest zniewolona przez prawo, druga została zamknięta w pułapce własnego umysłu.Ich wspólna historia rozpoczyna się, kiedy w wieku jedenastu lat Sarah dostaje w prezencie Szelmę. Od tej pory dziewczyna zostaje panią, której powinno się usługiwać. Sarah zawsze była przeciwna niewolnictwu i posiadanie kogoś na własność budzi w niej obrzydzenie. A życie tych dwóch, nie będzie usłane różami.
Zacznijmy od okładki, która jest bardzo klimatyczna i cieszy oko. Kiedy przerywałam lekturę, aby chwilę pomyśleć nad opisywanymi wydarzeniami, zawsze przez jakiś czas wpatrywałam się w tą grafikę. Rzeczą, która wpłynęła na moje zdanie i sprawiła, że ostatecznie zainteresowałam się książką, jest jej opis. Bałam się sięgnąć po powieść Sue Monk Kidd, bałam się tego, że może mnie przytłoczyć. Jest to niewątpliwie trudny temat, ale z drugiej strony wydaje mi się, że trzeba sobie zdawać sprawę z istnienia tego fragmentu historii ludzkości, o którym, za pomocą przygód dwóch kobiet, opowiada autorka.
"Czarne Skrzydła" to opowieść o walce o niezależność, wolność i równouprawnienie. W tamtych czasach kobiety nie mogły się uczyć, a nie do pomyślenia było, żeby jakaś dziewczyna została prawnikiem. To świat kontrastów. Poruszyła mnie determinacja bohaterek i ich sprzeciwy. Jedna z niewolnic, po zapytaniu, czemu ukradła jedwab, powiedziała, że to dlatego, bo mogła. Taki mały, cichy sprzeciw pozwalał na zachowanie niezależności, choćby umysłowej.
"Czarne Skrzydła" to również niezwykle piękna i poruszająca historia o przyjaźni, walce o prawo do głosu i marzenia. Nie mogłam wyzwolić się z sideł zastawionych przez autorkę. Z każdą kolejną stroną łaknęłam więcej. Po prostu wiedziałam, że muszę się dowiedzieć, jak skończy się ta historia. "Czarne Skrzydła" polecam absolutnie każdemu. Myślę, że jest to temat ważny, który warto poznać i to nie tylko, dlatego, że niewolnictwo w pewnym momencie historii odegrało ważną rolę, ale również, by zrozumieć ile przyniosło cierpienia. Poza tym książka jest naprawdę niezwykła i bardzo się cieszę, że została tak doceniona, a w planach jest jeszcze ekranizacja.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/09/walka-o-wolnosc-czarne-skrzyda-sue-monk.html
Coś chyba ze mną nie tak skoro nie podobała mi się ta książka, a inni oceniają ją w samych superlatywach. Chyba to wina tematu, bo przeczytałam sporo książek o niewolnictwie, także literartury faktu i niczym mnie ta pozycja nie zaskoczyła. Nie poczułam nici sympatii do żadnego z bohaterów, a książka mnie po prostu wynudziła.
Ku mojemu zdziwieniu jest to ten typ książki, w której nie polubiłam żadnej z postaci. Czytając ją bardziej skupiałam się na myśli, żeby czytać ją szybciej i zabrać się za kolejną.
Najbardziej spodobała mi się nota historyczna napisana przez autorkę, gdzie dowiedziałam się jaka jest geneza jej powstania oraz, że książka oparta jest na faktach.
Podjęto tu wiele trudnych tematów, ale moim zdaniem autorka nie podołała.
To wspaniała powieść o kobietach:silnych,niezależnych, uciemiężonych a zarazem kruchych i uczuciowych.Takich,które pragną miłości,własnego szczęścia i godnego życia.
Sue Monk Kidd przedstawia nam losy dwóch kobiet,z dwóch różnych światów.Wraz z autorką przenosimy się do dawnej Ameryki,w czasy niewolnictwa.Kraj bogaty ale również podzielony politycznie,klasowo i narodowościowo.Gdy ktoś miał pieniądze mógł zdziałać wszystko.Kupić drugiego człowieka na własność to nie był problem.Można było w pełni decydować o jego losie i życiu.Tak jest również i w tej historii.
Sara -córka wpływowego sędziego, znamienitego plantatora,należąca do miejscowej elity.I ona..czarnoskóra Hetty nazwana Szelmą.Obie małe dziewczynki a jednak historia smutna.Ta pierwsza dostaje tą drugą na własność jako prezent na jedenaste urodziny.Jednak już wtedy czuje ,że tak nie powinno być.Drugiego człowieka nie można przecież posiadać na własność!
Dziewczynki łączy niezwykle silna więź przyjaźni.Wbrew rodzinom,wbrew konwenansom,wbrew całemu światu... Wraz z dorastaniem obie dziewczynki, nastolatki,a potem już młode kobiety przechodzą niesamowitą przemianę.Zmieniają się ich charaktery,światopogląd,sposób postrzegania świata.Sara-cicha, spokojna powoli uczy się walczyć o siebie i swoje szczęście.Szelma- zbuntowana,nie może pogodzić się z niewolnictwem i otaczającym ją światem.Każda z nich na własną rękę i swoimi sposobami próbują walczyć o swoje marzenia.Czy im się to uda?Jak potoczą się ich losy?
Książka została napisana perfekcyjnie wręcz.Od początku do końca potrafi trzymać w niepewności i budzić napięcie.Wywiera duży wpływ na nasz światopogląd i postrzeganie otaczającego świata.Autorce doskonale udało się wpleść fikcję literacką w autentyczne wydarzenia.Tak zarysowała cały ten świat dawnej Ameryki,niewolnictwa i otaczającego świata ,że bez problemu oczami wyobraźni możemy przeżywać wszystko wraz z głównymi bohaterkami.
Polecam!
Najsłynniejsza książka Sue Monk Kidd, autorki bestsellerowych Czarnych skrzydeł. Pachnąca miodem, ciepła, wzruszająca i przerażająca zarazem opowieść o...
Po raz kolejny Sue Monk Kidd umiejscowiła opisywane wydarzenia w bliskiej swemu sercu i okrutnej zarazem Karolinie Południowej. U jej wybrzeży leży mała...