Właśnie to jest najgorsze w kwestii swołoczy: rzadko występuje samodzielnie, zwykle ma jakąś rodzinę albo znajomych, a oni już niekoniecznie muszą być swołoczą, czasami wręcz się przydają. Moja teściowa, dla przykładu, zna świetnych medyków sądowych i stracenie jej koneksji wskutek rozwodu byłoby mi bardzo nie na rękę...
Powinnam pacnąć się w głupi łeb. Rozwód to rozwód, trup ściele się gęsto. Polubownie z Pawłem się nie da.
Rozwód to jedno z trzech najbardziej traumatycznych przeżyć i czasami kobiety załamują się pod presją.
– Nie rozumiem, czemu się, kobieto, nie rozwiedziesz i nie przegonisz tego łajdaka?
– Boże, mam być rozwódką? Co tez pani opowiada? Co ludzie powiedzą? Jak im spojrzę w oczy? To przecież wstyd, ksiądz by mnie z ambony wyklął.
Przez większość czasu nie jest pewien, co ma myśleć albo czuć. Chciałby być większy, żeby zrozumieć, co to rozwód. Rozwód to brzydkie słowo i w ogóle go nie lubi. Rozwód smuci tatę i męczy mamę. Rozwód jest zły.
Wiem, że jestem dojrzałą kobietą, ale rozwód rodziców to chyba zawsze jest rewolucja i szok, nieważne, czy się ma dziesięć, dwadzieścia, czy pięćdziesiąt lat.
Właśnie to jest najgorsze w kwestii swołoczy: rzadko występuje samodzielnie, zwykle ma jakąś rodzinę albo znajomych, a oni już niekoniecznie muszą być swołoczą, czasami wręcz się przydają. Moja teściowa, dla przykładu, zna świetnych medyków sądowych i stracenie jej koneksji wskutek rozwodu byłoby mi bardzo nie na rękę...
Książka: Na tropie trupa
Tagi: rozwód, teściowa, rodzina, związki