Odbieranie życia ma w sobie więcej pierwiastka boskiego niż dawanie.
Ale tu się nie zatrudnia miejscowych. Tu zatrudnia się obcokrajowców. A im gorzej mówi człowiek po polsku, tym lepiej. Mniej powie, gdy będzie się wymagało, by mówił.
Cienie skrywają się za drzewami, choć tak, aby były widoczne, bo tylko wtedy ich obecność ma sens. Ambroży kroczy, cienie udają, że ich nie ma, podobnie jak udaje prokurator, chociaż wzajemnie wiedzą o swojej obecności.
Robi to, co umie najlepiej – knuje, a gdy knuje, to zachowuje się, jakby był w innym świecie.
Na nowotwór ojciec Grubego umierał siedem lat. A oprócz umierania zajmował się już tylko pędzeniem i spożywaniem bimbru.
Nienawidzi swojego o dwa lata starszego kuzyna. I choć absolutnie nie wie dlaczego, pała do niego nieskończoną nienawiścią, a ta rozpala mu płuca.
Ma jedenaście lat. W ciągu kilku kolejnych lat rośnie dwukrotnie i z wątłego chłopca staje się dynamicznym, odważnym i lekceważącym ryzyko podrostkiem. Później zaczyna odnosić małe sukcesy na lokalnej arenie.
Spojrzałam przez przednią szybę i dostrzegłam, że zbliżamy się do ogromnego hotelu. Przed nim znajdowała się wielka fontanna z marmuru, z której tryskała woda. Szczęka niemal opadła mi z wrażenia. Aż takiego bogactwa się nie spodziewałam.
Odbieranie życia ma w sobie więcej pierwiastka boskiego niż dawanie.
Książka: Znieczulenie