Wręcz boleśnie pragnęłam mieć dziecko. Ale teraz, bardziej niż czegokolwiek, łaknę snu.
Nie rozumiem, dlaczego ludzie szydzą z tych celebrytek. Jeśli masz w sobie tyle miłości, co one i ja, to wręcz twój Boży obowiązek pomagać, jak tylko możesz. Ocalić tyle istnień, ile się da. Może ludzie myślą, że są zbyt chciwe, mając tęczową gromadkę małych łobuziaków, uczepionych ich spódnic od projektantów. A może są zbyt ładne. Zbyt szczupłe. Inne kobiety nie wybaczają takich rzeczy.
Od tak dawna modliłam się o dziecko, ale w jakichś odległych zakamarkach umysłu słyszę głos mojej mamy, mówiącej: "Uważaj, czego sobie życzysz".
Od chwili, kiedy przytuliłam lalkę mojej siostry do piersi, zapragnęłam własnego dziecka. Wiedziałam, że będę potrzebowała cudu. I oto jest!
Zrobiłam jej gorącą czekoladę, którą trzymałam w schowku na specjalne okazje, i dodałam do niej czegoś na uspokojenie. Tylko małą, maluteńką kropelkę. Skończyły mi się prawdziwe krople, więc brandy musiała wystarczyć. Ale to przecież właściwie to samo.
Inny ojciec. Mówią na to rodzina patchworkowa. Ja twierdzę, że ona po prostu zbyt chętnie ściąga majtki.
Kamiński słyszał kiedyś, że dopóki nie było internetu, nie wiedzieliśmy, że na świecie jest tylu idiotów. Mógł dodać do tego stwierdzenie, że dopóki nie pojawiły się komputery i smartfony, nie wiedzieliśmy, że na świecie jest tylu złych ludzi.
Wszyscy wiedzieli, że korupcja jest zła, niemoralna i zakazana prawem, więc nikt nie był na tyle głupi, żeby za posadę prezesa dużej spółki odwdzięczać się ministrowi albo posłowi prymitywna kopertą. Odwdzięczać należy się zawsze dobrym i regularnie opłacanym kontraktem na usługi doradcze dla firmy prowadzonej przez krewnego lub dobrego znajomego ministra albo posła.
Doszła do wniosku, że pewnie dorośli mają takie dziwne zasady, że ojcowie mogą bić dzieci albo mamę tylko w domu, ale nie powinni tego robić w przedszkolu ani na ulicy. Pomyślała, że bicie to trochę jak robienie siku, jest to coś normalnego i koniecznego, ale należy to robić w przeznaczonym do tego miejscu.
Miliony obywateli z wypiekami na twarzy osiągają szczyty rozkoszy, czytają o tym, że Polak zdobył gola w jakimś meczu ligi niemieckiej albo że zagraniczna prasa przychylnie pisze o Polsce.
Nie tylko wszyscy mają wszystko w dupie, ale wszyscy ten stan rzeczy jednocześnie akceptują, uważają go za naturalny, być może nie za dobry ani pożądany, ale mimo wszystko za całkowicie zrozumiały. W konsekwencji nie mamy wcale pretensji do lekarza, urzędnika, polityka czy nauczyciela, że potraktował nas lekceważąco. Rozumiemy, że tak nas potraktował, bo sami na jego miejscu zachowalibyśmy się podobnie.
W teorii to politycy powinni z najwyższą troską pochylać się nad problemami zwykłych ludzi. W praktyce to właśnie oni - bardziej niż wszyscy inni - maja wszystko w dupie najgłębszej i najbardziej czarnej, bo obywatel jest dla nich mrówką, komarem, irytująco bzyczącą muchą, która domaga się uwagi.
Teoretycznie, jeśli idziesz do lekarza, powinien on zająć się dokładnie twoim problemem, zbadać cię, zdiagnozować, doradzić kolejne kroki. W praktyce lekarz ma cię w dupie i bez badania diagnozuje to, co jako pierwsze przychodzi mu do głowy, kierując się statystyczną zasadą, że w dziewięćdziesięciu procentach przypadków będzie miał rację...
Ludzie generalnie lubią rozmawiać z tymi, którzy podzielają ich przekonania i z entuzjazmem pokiwają głową, przytakną, poklepią po ramieniu.
Wręcz boleśnie pragnęłam mieć dziecko. Ale teraz, bardziej niż czegokolwiek, łaknę snu.
Książka: Zła mamusia
Tagi: dziecko, rodzicielstwo, sen