NIE MA PRZYPADKÓW, SĄ TYLKO ZNAKI
Czy doświadczeni dziennikarze wzięli się za sprawę, która ich przerasta?
Czy prawnicy zatrudnieni przez bywalców klubu nocnego zatopią lokalny serwis, którego dziennikarze przyłapali miejską elitę z nastolatkami?
Czy Robert Pruski słyszy głos porwanej dziewczynki? Ma urojenia? Zwariował?
Wydawca lokalnego serwisu, Robert Pruski, prowadzi śledztwo w sprawie seksualnego wykorzystywania nastolatek w toruńskim klubie nocnym. Jedna z dziewczynek zaginęła. Jej ojciec, bogaty Rom, podpala się w proteście przeciw bezczynności policji. Przed śmiercią najpewniej dostał nagranie z torturami córki.
Niemiecka reporterka Gelerda Gast bada rynek makabrycznej pornografii, rozpowszechnianej przez romską mafię heroinową. Filmy produkują i udostępniają w darknecie budzący postrach ,,porządkowi" mafii, których inni Romowie uważają za wcielenie potworów ze starożytnej legendy.
Robert i Gelerda ruszają w Karpaty śladem kolejnej porwanej dziewczynki, tymczasem znika syn marszałek Senatu, a policja ogłasza child alert...
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2022-06-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Za furtką zamkniętą na skobel leży stary wilczur. Nazywa się Ugryź i z tego, co gliniarz mówił, ostatnio sra pod siebie. Na prawym oku ma bielmo. Jego pan tez brzydki: cera jak spód dywanu, poplamione spodnie i kamizela włożona na bebech rozmiaru bojlera. Jedyne zmiany w jego życiu to zmiany na skórze, więc pije.
Książka Głuchowskiego pod tytułem „Alert” to pozycja dosyć niesamowita. Wartka akcja, oparta na autentycznych faktach, choć zmienionych na potrzeby fabuły, wciąga od pierwszej strony. Język, trochę inny, niż używamy, jest niezwykle pociągający. Cyniczność, prostota, czasami wręcz toporność ludzi, którzy bardzo zobojętnieli na otaczającą ich, często niebezpieczną i bezduszną rzeczywistość, sprawia, iż ciężko jest się oderwać od lektury. Ale do rzeczy.
Niezwykłość ”Alertu” wynika z kilku powodów. Po pierwsze – język. I wbrew temu, co sądzą inni, wcale nie jest wulgarny, a przynajmniej nie w taki sposób, jaki znamy na co dzień. Wulgarność polega raczej na tym, że Głuchowski używa różnego rodzaju slangów – czy to dziennikarskich, czy tych z półświatka… I szczerze, jestem ogromnie zachwycony. Po raz pierwszy spotykam się z wieloma słowami, wyrażeniami, o których istnieniu nie miałem pojęcia. To trochę tak, jakbym przeniósł się do innego świata. A przecież ten „świat” znajduje się gdzieś pod naszym nosem, i tylko usilnie staramy się go nie zauważać. To coś naprawdę intrygującego, pociągającego.
Kolejny plus za fabułę. Akcja dzieje się szybko, wątki – początkowo odrębne – zaczynają się splatać i w niesamowity sposób gmatwać, a mimo to, całość pozostaje jasna jak słońce. Coś takiego to niezłe dokonanie literackie. Rzadko komu udaje się ten wyczyn. Jestem pod ogromnym wrażeniem. I od tego momentu, pozostanę wiernym czytelnikiem twórczości Głuchowskiego.
Po trzecie – Autor ma ogromne rozeznanie w tematyce o której pisze. Nie wiedziałem, że społeczność romska jest aż tak podzielona. Tym bardziej nie znałem ich „mitologii”, choć co nieco obiło mi się po uszach. Fascynujący jest również wątek powiązań pomiędzy światem „nadludzi” – policji, wymiaru sprawiedliwości (sędziowie i adwokaci), polityków, bandziorów wszelakiej maści. Niby każdy wie, każdy ma świadomość, że coś takiego ma miejsce. Zawarte w „Alercie” szczegóły, nawet jeśli nie są prawdziwe, od razu wiadomo, że były z czegoś zaczerpnięte. Nie da się nie zauważyć, że Głuchowski korzystał z rzeczywistych zdarzeń, które miały miejsce kilka, kilkanaście lat temu w Polsce. Zresztą od samego początku miałem wrażenie, jakbym tę lekturę miał już wcześniej w rękach.
Po czwarte – wszystko okraszone jest taką realnością, taką dosadnością, że trudno nie odczuwać odrazy wobec przedstawicieli świata „grubych” ryb. Aż chciałoby się ich wszystkich strącić z ich piedestałów, zgnoić, poddać szykanom psychicznym, niektórych nawet potorturować. Nic przeto dziwnego, że od razu nasz główny bohater zyskuje naszą sympatię. To taki ostatni szeryf na polskim „dzikim zachodzie”.
Na bohater, Robert Pruski, to człowiek po przejściach. Sam w życiu wiele przeżył, jeszcze więcej zepsuł, ale w końcu wyszedł na prostą. Jako redaktor jednego z toruńskich portali, prowadzi śledztwo, które – w ostateczności – prowadzi go do powiązania ze sobą wielu innych, znanych z gazet i telewizji spraw. Okazuje się, że świat przestępczy jest tuż pod nosem, i nikt, nawet organy ścigania, są z nimi w konszachtach. Znajdziemy tutaj społeczność romską, handlarzy narkotyków i żywym towarem, biznesmenów wszelakiego pokroju, polityków, skorumpowanych policjantów, nieletnie prostytutki… Słowem ogromną część półświatka. Wszystko to jest tak realne, tak namacalne, że aż bierze dziw, iż coś takiego istnieje pod naszym niewyszukanym, beztroskim nosem. Książka jest niezwykle interesująca, więc z tego powodu, staram się za wiele wam nie zdradzić. Musicie mi to wybaczyć.
Czy polecam? Tak, jak najbardziej. To książka nie tylko dla ludzi o mocnych nerwach, ale i dla wszystkich tych, którzy lubią wartką i ciekawą akcję. Przy lekturze nie można się nudzić. Ja pochłonąłem ją w nieco ponad 2 godziny i to pomimo faktu, że czytałem ją nocą, po ciężkim dniu z narzekaniem moich rozchorowanych dzieci. Choć nie jestem fanem czy zwolennikiem kryminałów czy też thrillerów, tym razem jestem zachwycony. To literatura przez duże „L” i z pewnością Głuchowski stanie się jednym z autorów, których twórczość będę śledził.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Tytuł: „Alert”
Autor: Piotr Głuchowski
Wydawnictwo: Agora
Gatunek: Kryminał, sensacja, thriller
Seria: Tak
Nazwa serii: Robert Pruski (tom 4)
Premiera: 15.06.2022
Ocena: 9/10
„Nie ma przypadków, są tylko znaki”, po których trzeba iść jak po nitce do kłębka, by odkryć prawdę. Sama prawda jest interesująca, ale dochodzenie do niej równie fascynujące. Jak droga. Nie sam cel jest często ważny, ale droga, którą pokonujemy, by osiągnąć swój cel. Intrygująca okładka. Czerwona. Oczy. Co mówią? „Oczy są zwierciadłem duszy” jak powiedział Stedhal. Przemoc, wykorzystywanie seksualne nastolatków. Zaginięcia. Od pierwszej strony byłam ciekawa jak Robert Pruski główny bohater właściciel i dziennikarz serwisu Glostorunia.pl poradzi sobie z odkrywaniem prawdy i czy ją odkryje? Co wspólnego ma Gelerda, niemiecka dziennikarka?
Główny bohater prowadzi własne śledztwo w sprawie zaginięcia córki Roma, Plamena Pollaka. Sprawa jest niestety nie wyjaśniona przez policję. Nowy trop pojawia się w momencie podpalenia się ojca zaginionej na komendzie policji. Na jaw wychodzą nowe fakty: tajemniczy film, przez który Plamen podpalił swój dom, w którym zginęła żona i matka, zaginięcie dokumentów policyjnych w sprawie Pranki Pollak, zaginionej dziewczynki. Robert Pruski pracuje intensywnie, nie śpi po nocach, robi wnikliwy research dziennikarski, co rusz trafia na nowe fakty, powiązania. Odnajduje osobę, która jest w posiadaniu zaginionych z policji dokumentów, komisarza Waldemara Wrangla, zwanego „Wiedźmin”. Robert odwiedza go w jego domu na uboczu, na wsi, ale ten nie chce podzielić się ani swoją wiedzą ani pokazać dziennikarzowi filmu, który może rozwiązać zagadkę zaginięcia Pranki. W międzyczasie dziennikarka Glostorunia.pl, Anna, pisze artykuł, który pogrąża polityków, ważne osobistości w Toruniu. Wszystkie te osoby jak się okazuje mają coś wspólnego z zaginięciem Pranki. Wykorzystywanie seksualne dzieci, handel narkotykami to tylko niektóre z brudnych tematów opisanych przez dziennikarkę. Publikacja artykułu ściąga niebezpieczeństwo na wszystkich najbliżej związanych z tematem: Roberta, Anny i Jaśka, syna dziennikarza. Coś więcej kryje się pod tą sprawą i niebezpieczeństwo staje się realne.
Pewnego dnia Wrangler odwiedza Roberta Pruskiego i pokazuje mu film z Pranką Pollak w roli głónej. Ostrzega go, że „raz zobaczonego odzobaczyć się nie da”. Po obejrzeniu filmu dzieją się niesamowite, przerażające rzeczy. Robert, trzeźwiejący alkoholik, zachowuje się jakby był opętany, w ciągu alkoholowym. Jasiek, jego syn obawia się, że koszmar z dzieciństwa wrócił. Nic nie rozumie, ale Wrangler uspokaja, że to minie. Choroba Pruskiego trwa kilka dni, gdy dochodzi do równowagi, całą wiedzę jaką wcześniej zdobył o zaginięciu Pranki, wszystkie poszczególne składowe układają się w rozwiązanie, ale tylko częściowo. Wrangler kontaktuje dziennikarza z Wiotchkiem, niemiecki specjalistą od egzorcyzmów a następnie z niemiecką dziennikarką Gelerdą. Pruski jedzie do Berlina. Gelerda wprowadza Pruskiego w sprawę, którą prowadzi o zaginięciach dzieci i wykorzystywaniu ich seksualnie. Okazuje się, że sprawa wcale nie jest tak prosta jak się wydaje, a kolejne tropy prowadzą w Karpaty, dokąd Pruski jedzie z Gelerdą. Zaginięcie syna Pani Senator dodatkowo komplikuje sprawę. Czy porwany Krzyś się odnajdzie? Czy uda się uratować dziecko? Co wspólnego mają zaginięcia nastolatków, narkotyki i polityka?
Powieść Piotra Głuchowskiego porusza przerażający temat wykorzystywania seksualnego nastolatków. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby krzywdzić dzieci i czy nadal to jest człowiek? Konfrontuje człowieka z jego własnymi ograniczeniami. Co jest w stanie złamać człowieka, doprowadzić, że oszaleje? Czy można pogodzić się ze śmiercią dziecka, z torturami, jakie mu zadano? I przeżyć? Opowieść o stracie na kilku wymiarach. O demonach tych, które być może istnieją w realnym świecie i w naszej duszy. Opowieść o obawach Dorosłego Dziecka Alkoholika, że koszmar z dzieciństwa powróci. O pokonaniu depresji i znalezieniu sensu swojego życia po stracie dziecka i żony a także brata i matki. Psychologiczny błysk, którego doświadcza Robert Pruski „budzi” go do życia. Znajduje cel. I powstaje jak Feniks z popiołów.
Fascynująca powieść w formie reportażu. Od pierwszej strony czytelnik wchodzi w historię jako naoczny świadek. Rozpoczyna się przesłuchaniem podejrzanego, o którym dopiero na końcu czytelnik wie, kim był. I retrospekcja, 8 dni i dowiadujemy się po kolei wszystkiego. Akcja toczy się niespiesznie, by gwałtownie przyspieszyć do maksymalnych obrotów naszego mózgu. Serce bije szybciej, puls przyspiesza. W pewnym momencie akcja tak biegnie, że czytelnik traci oddech, doświadcza uczucia ogromnego strachu. Przerażenie, że aż włosy dęba stają. Czuje opisywany zapach. Widzi wszystko jak w filmie. Wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Następnie hamuje, zwalnia, by wyjaśnić i zrozumieć opowiadaną historię. „Przed ważną podróżą trzeba posiedzieć w milczeniu. Wtedy wyprawa się uda”. Opowieść kończy się niedopowiedzeniem. Nie ma kropki nad „i”. A może jednak wszystko jest jasne? Tyle wiadomych, ile niewiadomych jak podczas podróży w tej historii.
Zakończenie niedopowiedziane. Czy na pewno? A może jednak wszystko wiemy? Czy cała historia to opowieść schizofrenika czy trzeźwiejącemu alkoholikowi miesza się rzeczywistość z obrazami, które widział? „Nie da się odzobaczyć raz zobaczego”. Odważysz się oczami swojej wyobraźni zobaczyć? Ja się odważyłam i polecam. Świetny kryminał. Historia przerażająca.
Dziękuję #Wydawnictwo Agora za egzemplarz do recenzji.
To była dla mnie niesamowicie trudna książka. Ciężko, topornie się ją czytało i z każdą stroną byłam coraz bardziej zniechęcona. Styl, dobierane słownictwo, fabuła - nic mi w "Alercie" nie odpowiadało. Niewiele mogę o książce powiedzieć, bo zwyczajnie się w niej ciągle gubiłam. Miałam wrażenie, że wiele w niej skrótów myślowych, za którymi nie byłam w stanie nadążyć. Bohaterowie zlewali się w jedno, ciężko ich było rozpoznać, język był surowy i wulgarny, zmieniały się miejsca akcji, wydarzenia były jakąś dziwną układanką... Żeby to wszystko poskładać w całość potrzeba dużego skupienia i wysiłku, a ja nastawiłam się raczej na niezobowiązującą kryminalną rozrywkę.
Powieść jest specyficzna, dlatego polecam ją wyłącznie czytelnikom lubiącym wyzwania, eksperymenty z formą, fanom autora.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.
Robert Pruski ma talent. Potrafi dotrzeć do przestępstw dobrze chronionych na najwyższym szczeblu, po czym wywołuje afery na portalu informacyjnym, którego jest właścicielem. Talent pisarski i instynkt dziennikarza śledczego nie przysparzają redakcji przyjaciół, zatem i on i jego współpracownicy balansują codziennie na granicy aresztowania, a sprawy sądowe są praktycznie codziennością.
Tym razem Pruski i niemiecka reporterka Gelerda, próbują rozwiązać zagadkę zaginięcia nastolatki, córki podejrzanie bogatego Roma. W tym czasie znika syn marszałek Senatu... Dokąd zaprowadzi ich śledztwo? Jakie sekrety skrywają bohaterowie?
Dla mnie ta książka ma zalety, ale też niestety wady.
Zdecydowanie zaletą jest pomysł na fabułę. Wciągająca, szczegółowo i wnikliwie opisany każdy krok. Ponury, nieco mroczny i depresyjny nastrój opowiadania nadaje specyficznego klimatu. W tej powieści zapomina się, że Toruń kojarzony jest głównie z wielkim astronomem czy słynnymi piernikami. Idąc śladami Pruskiego i jego towarzyszy, widzimy brud, rozpustę i bezwzględność.
Początki lektury były dla mnie dość trudne. Nie czytałam poprzednich tomów i prawdopodobnie dlatego mój odbiór książki jest nieco zaburzony. Miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje, nie rozumiałam niektórych aluzji i sposobu opisów sytuacji sprzed lat. Być może były to retrospekcje z poprzednich części i myślę, że jednak znajomość poprzednich tomów jest wskazana.
Wadą jest język opowiadania. Zdania są aż za krótkie a dialogi obcesowe. Przede wszystkim za dużo w nim było skrótów myślowych, wulgaryzmów i żargonu, który niestety nie pomagał w odbiorze. Przy tak zagmatwanym sposobie prowadzenia akcji, niestety często się gubiłam.
Poruszony problem porywania dzieci jest oczywiście ważny i cieszę się, że został tu przedstawiony. Niestety odniosłam wrażenie, że ten motyw nieco gubił się przy tym ogromie opisów z zakresu demonologii cygańskiej, a wewnętrzne rozmowy Roberta z Pranką zupełnie mnie nie przekonały.
Zapewne miłośnicy thrillerów inaczej odbiorą „Alert”, docenią wartości, których ja nie zauważyłam lub ich zwyczajnie nie czuję. Z thrillerami zawsze mam ten kłopot, że się ich obawiam. Nie twierdzę, że ta książka jest zła. Nie jest. Przeczytałam ją w jeden dzień, czyli dałam się porwać opowieści, ale nie poczułam, by między nami była chemia.
"Nie ma przypadków, są tylko znaki."
Po raz pierwszy zetknęłam się z kryminałem z serii "Robert Pruski" autorstwa Piotra Głuchowskiego. Szczerze mówiąc sądziła, że to będzie bardzo ciekawa i wciągająca lektura. Jednak moje oczekiwania nie sprawdziły się, lecz zupełnie możliwe jest to, że zaczęłam czytać tę serię od środka. Lecz myślę, że po prostu nie do końca odpowiada mi styl autora. Trudno było mi się czasem połapać i bardzo się męczyłam próbując połączyć fakty z datami. Dodatkowo sposób łączenia kryminału z fantastyką, czyli demonami i tym podobnymi stworami jakoś mi nie pasował. Początkowo myślałam, że książka będzie bardzo dobra w odbiorze, ale im dalej tym nawet było gorzej. Może po prostu to nie moja bajka, ale natłok różnych pseudonimów trochę robi zamieszania i trudno jest za nimi nadążyć a fabuła rozwija się jednocześnie bardzo powoli, wręcz mozolnie.
"Gdy Pruski miał długie włosy, Jacul mu powtarzał, że kiedyś za sam wygląd dostałby w łeb blondyną, czyli rabarbarem."
Robert Pruski jest pracownikiem lokalnego serwisu - Głos Torunia, zajmuje się między innymi rozwiązywaniem kryminalnych zagadek. Tym razem sprawa dotyczyła zaginięcia córki bardzo bogatego Roma, który prawdopodobnie był zamieszany w działalność przestępczą. Jego córka Pranka zaginęła już trzy lata temu i ślad po niej zaginął. Ostatnio była widziana w okolicach miejsca, gdzie spotykali się różni, często bardzo wpływowi ludzie, przy okazji zabawiając się z nastolatkami. Gdy ojciec dziewczyny otrzymał film z udziałem Pranki, z wściekłości podpalił swój dom z żoną i teściową w środku. Sam znalazł się po tym wydarzeniu w szpitalu psychiatrycznym.
"Nie da się odzobaczyć raz zobaczonego."
Ślady prowadzonego przez Pruskiego dochodzenia wykraczają poza granice Polski, więc dziennikarz rusza tym tropem.
Okazuje się, ze w tym czasie zostaje porwany chłopiec o imieniu Krzyś, który jest synem pani marszałek...
Czy oba zaginięcia są ze sobą powiązane? Czy Robert Pruski trafi na ślad Pranki i Krzysztofa? Kto i dlaczego dokonał prwania?
Muszę powiedzieć jeszcze, że zakończenie książki było niemal błyskawiczne, moim zdaniem nie do końca wszystko stało się jasne, ale podejrzewam, że wyjaśnienie tych spraw będzie można znaleźć w następnej części serii.
Nie mogę napisać, że jest to zła książka. To dobry kryminał, chociaż nie wszystkie jego elementy mi się podobają. Jest to jednak tylko moje subiektywne spostrzeżenie, z którym nie wszyscy muszą i nie powinni nawet się zgadzać.
Porusza bardzo trudny temat - porwania dzieci w celu ich torturowania, gwałtów a w końcu zabójstw i jeszcze kręcenia filmów z tych zdarzeń.
Autor w książce nawiązuje do prawdziwych spraw, które wcześniej i obecnie się wydarzyły.
Książkę mogłam przeczytać dzięki Wydawnictwo AGORA, za co bardzo dziękuję.
Sięgając po ALERT kompletnie nie wiedziałam czego mogę się po tej lekturze spodziewać.
Bowiem było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, które de facto oceniam pozytywnie.
.
6.5/10?
Fabuła tego kryminału była specyficzna. I wobec tego nie każdemu może ona podpasować.
Mamy tu odczynienia z dość brutalnym i mrocznym klimatem. Bo musicie wiedzieć, że tę historię autor oparł w głównej mierze na głośnych i prawdziwych aferach. Dodatkowo w tej książce zostały poruszone naprawdę ciężkie tematy. Mi jedynie odrobinę przeszkadzała znaczna liczba bohaterów. Na początku można się było lekko pogłębić, kto jak się nazywa.
.
ALERT to dobry kryminał dziennikarski, ale należy go przeczytać w skupieniu. Tu wszystkie wątki w świetny sposób się ze sobą łączą, tworząc przerażającą rzeczywistość. Okrutna zbrodnia i ciekawie przedstawiona intryga tylko podsycają zaciekawienie czytelnika.
Autor nie powiedział jeszcze ostatecznego słowa ...czyżby w planach miał kolejny tom?
.
We współpracy @wydawnictwo_agora
https://www.instagram.com/rudy_lisek_czyta/
Autor książki Piotr Głuchowski to reporter, współtwórca między innymi bestsellerowej biografii ,,Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator." ,,Alert" to kolejna, nowa część przygód Roberta Pruskiego i moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Na okładce nie ma informacji o tym, że są dalsze losy Pruskiego. Tym razem dziennikarz śledczy pracujący w ,,Głosie Torunia" prowadzi dochodzenie w sprawie seksualnego wykorzystywania dzieci w toruńskim klubie nocnym. Ginie Pranka, córka bogatego Roma. Jej ojciec podpala najpierw pałacową willę, w której ginie jego żona i teściowa, a potem w trzecią rocznicę zaginięcia córki podpala siebie w proteście przeciw bezczynności policji, dokonuje tego na posterunku policji. Tylko, że on również nie jest bez winy.
Tematem książki jest wykorzystywanie seksualne nieletnich w Zakątku Sztuk Pięknych. W precedens uwikłany jest m. in. senator komisji do spraw pedofilii, wysokiej rangi duchowny i biznesmeni. Jest to odniesienie do sprawy Iwony wieczorek, która zaginęła w Sopocie. Reporterka Gelerda Gast współpracująca z Pruskim próbuje rozwikłać kto jest odpowiedzialny za produkcję i rozpowszechnianie dziecięcej pornografii.
Otrzymałam egzemplarz recenzencki, jeszcze przed ukazaniem się ,,Alertu" w sprzedaży. Akcja dzieje się od 20 września do 2 października głownie w Toruniu. Dowiadujemy się tego z tytułu rozdziałów. Nie ma podanego roku, ale można przypuszczać, że jest to 2021 rok. Ale jest już nawet wzmianka o napaści Rosjan na Ukrainę. Możemy się też dowiedzieć o wcześniejszych przeżyciach głównego bohatera. ,,Alert" to bardzo mroczny kryminał. Przewija się informacja o tajemniczym Proskero, obojnaczym demonie o czerwonych oczach. Czyta się ciężko, mnóstwo tu odniesień do dawnych legend, religii i bóstw. Nie wydaje mi się to konieczne, opisana historia nic by na tym nie straciła. Styl pisarski autora niezbyt mi odpowiada, przypomina reportaż. Temat i opisane problemy są ciekawe, fabuła wciąga, ale język i styl pisarski odebrał mi przyjemność czytania. Mnóstwo slangu młodzieżowego, dziennikarskiego i przekleństw, którym posługują się bohaterowie. Książka z serwisu nakanapie
Cała książka jest jednym wielkim przeciwieństwem. Niby porusza bardzo delikatne tematy wykorzystywania seksualnego młodych dziewcząt, aczkolwiek wszystko opisane jest w nieco brutalny sposób. Cała treść aż kipi od męskiego pióra i nie delikatnego słownictwa. W zależności od postaci styl ich wypowiedzi i zachowań będzie się zmieniał. Począwszy od nastoletniego aż po wysoko branżowy. Poznacie legendę o strażniczce ognia i dziewięciu stworach, które niosą choroby. Te stwory były jej dziećmi spłodzonymi w bardzo dziwny sposób. Niestety będzie się to łączyło ze śledztwem i zaginięciem pewnej osoby. O kogokolwiek by nie chodziło, poznacie ich dosyć dokładnie bez względu na stan w jakim się znajdują. Miałam wrażenie, że każda postać niesie za sobą osobną historię, którą musimy poznać, by dowiedzieć się dlaczego w późniejszych wydarzeniach jest o niej mowa. Ogólnie cała książka będzie toczyła się wokół śledztwa, którego świadkami będziemy na bierząco. Tytuły rozdziałów będą sugerowały czas w którym odbywały się dane sceny. Co jakiś czas będziemy otrzymywali wiadomości o kolejnych zaginięciach dzieci. Pewne w tej pozycji jest tylko to, że nikt z wyższych sfer nie chce by prawda o ich intymnych stosunkach z nieletnimi wyszła na jaw. Są zdolni do wszystkiego, by zataić każdy nawet najmniejszy dowód.
Wiele spraw jest tutaj niejasnych, gdyż do tych, które już się rozgrywają dochodzą kolejne. Trzeba będzie doczytć do końca, by poznać odpowiedzi nawet na nasze pytania.
To książka bardziej z tych drastycznych, gdzie nie ma miejsca na współczucie, czy dobre serce. Tutaj coś jest za coś i oni otwarcie o tym mówią. To mieszanka thrillera z sensacją kryminalną. Dla osób o mocnych nerwach, których nie przerazi podpalający się ojciec zaginionego dziecka. Chwilami nawet myślałam o niej jako o horrorze, gdyż cokolwiek by się tutaj nie wydarzyło z pewnością nikt nie chciałby tego przeżyć. Bardzo męska i przerażająca książka:-)
Sensacyjna historia rozpięta między Afganistanem i Toruniem, której akcja rozpoczyna się w 1984 roku i kończy współcześnie....
Skandal! Paparazzi przyłapuje magnata katolickich mediów w objęciach pornocelebrytki. Gdy wszystkie oczy w kraju zwrócone są w stronę pikantnego zdjęcia...
Przejechali dwie wioski, bandyci – inaczej niż w filmach – nie zasłonili porwanemu oczu, jakby się w ogóle nie bali, że ich potem pozna. Może nie będzie "potem"? Starał się o tym nie myśleć.
Więcej