Niezwykle przejmujący film "Źródło"
Data: 2021-09-11 14:33:30Takie już jest kino Aronofsky’ego – niezwykle efektowne, sugestywne i oryginalne, a do tego niezwykle przejmujące.
Źródło – opis filmu
Aronofsky próbuje opowiedzieć trzy różne historie. Choć może raczej należałoby powiedzieć, że snuje tę samą historię na trzy różne sposoby. Zmieniają się dekoracje, lecz sedno opowieści pozostaje niezmienne.
Pierwsza z nich rozgrywa się w świecie współczesnym. Tom (Hugh Jackman) jest przeprowadzającym eksperymenty na zwierzętach naukowcem, który próbuje wynaleźć lek na raka. Jego determinacja jest tym większa, że na nowotwór cierpi jego żona, Izzi (świetna Rachel Weisz). Tom dniami i nocami przesiaduje w laboratorium, swej pracy poświęcając wszystko. Wszystko – włącznie z towarzyszeniem żonie, która coraz bardziej potrzebuje jego bliskości. Dążąc do celu, Tom zapomina o tym, co naprawdę pragnął osiągnąć.
Zupełnie inaczej jest z Izzi. Pogodzona z losem kobieta próbuje wytłumaczyć mu, co jest naprawdę ważne. Pisze książkę, której zakończenie Tom będzie musiał stworzyć samodzielnie. Książkę, której bohaterem jest konkwistador, wyruszający do kraju Majów, by odnaleźć ich skarb – drzewo pozwalające osiągnąć wieczną młodość. Drzewo to jest jedynym ratunkiem dla królowej Hiszpanii, która wciąż dręczona jest przez demonicznego Inkwizytora.
Drzewo to także sprawi, że Tom w innej wersji tej historii odnajdzie lek na chorobę Izzi. Ale czy zdąży? Jest to również to samo drzewo, którym w kolejnym wątku opowieści Aronofsky’ego opiekuje się buddyjski duchowny. Dąży on wśród przestrzeni kosmicznej do światła Nebuli, umierającej gwiazdy, czczonej przez Majów jako symbolu odrodzenia się duszy w chwili śmierci.
Źródło – recenzja filmu
Trzy wątki ciągle się przeplatają, a widz odnosi wrażenie, że stanowią one po prostu różne wersje tej samej opowieści. Wrażenie potęguje fakt, że różne postaci grają tu ci sami aktorzy. Lekarza, konkwistadora i mnicha gra Hugh Jackman, zaś Izzi oraz królową Hiszpanii – Rachel Weisz. Grze obojga nie można zarzucić absolutnie nic. Są oszczędni w gestach i środkach wyrazu, a przez to jeszcze bardziej wiarygodni. Przy tym poszczególne ich postaci są zarysowane nieco inaczej – nie tylko dzięki świetnej charakteryzacji.
Czytaj także: Twój na zawsze – zemsta i miłość nie idą w parze
Aronofsky bawi się konwencjami, miesza i łączy elementy współczesnego dramatu, science fiction i historycznego kina przygodowego. Konwencje realizowane w sposób bardzo efektowny. Reżyser z wielką starannością zadbał o stronę plastyczną opowieści. Również muzyka Clinta Mansella – choć miejscami zbyt nachalna i pretensjonalna – jest bardzo sugestywna i nieźle dopełnia całość.
Czytaj także: Film "300" to przyszłość kina!
Można w Źródle dopatrywać się elementów filozofii, gnozy czy teologii. Można uznać ten film za pochwałę filozofii Wschodu, buddyzmu, zen czy reinkarnacji, która prowadzi do zjednoczenia się ze światłością. Ale obawiam się, że w takim razie byłaby to filozofia rodem z powieści Coelho – do cna zbanalizowana i wyprana z prawdziwej głębi. Dla mnie interesujące jest w tym filmie coś innego. Mianowicie rozgrywający się przed oczami widza dramat. Dramat mężczyzny, który do końca próbuje walczyć o życie ukochanej kobiety, a który swej walce oddany jest tak bardzo, że zapomina o najważniejszym.
Źródło – czy warto zobaczyć?
Źródło Darrena Aronofsky’ego to film przejmujący, choć momentami wydaje się, że reżyser spokojnie mógłby zrezygnować z części efektów specjalnych (tak pięknych, że miejscami ocierających się o granicę kiczu). Mógłby też spróbować traktować widzów jako osoby bardziej inteligentne i miejscami mniej mówić wprost. Jednak mimo tych defektów Źródło jest poruszającym filmem o konieczności pogodzenia się z losem i intrygującym studium międzyludzkiej bliskości.
Źródło to film o pogodzeniu się ze śmiercią, więcej nawet – to opowieść o pewnej afirmacji śmierci. Tu śmierć jest jedynie bramą, chwilą prawdziwego odrodzenia. Śmierć to tylko chwila, po której następuje życie wieczne. Może i banalna to pointa, ale za to jak opowiedziana! Wielu odrzuci zapewne zbyt estetyczna forma, miejscami popadająca w kicz. Niektórych zirytują niekoniecznie potrzebne wątki historyczne czy fantastyczne. Ale takie już jest kino Aronofsky’ego – niezwykle efektowne, sugestywne i oryginalne. Tym razem opowiedziana przez niego historia brzmi przy tym zaskakująco prawdziwie – i choćby dlatego warto film obejrzeć.