- Trzeba mieć otwarte oko i ucho. Wywiad z Antoniną Kasprzak

Data: 2017-05-15 11:54:05 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Dzieci to bardzo wymagający odbiorcy. Trudno Pani dostosowywać swoje opowieści – ich język i formę – do oczekiwań najmłodszych? „Testowała” Pani te książki na córkach?

Moje córki były pierwszymi czytelniczkami i w pewnym sensie „testerkami” moich książek. Czytałam im Nieję... na głos i bardzo uważałam na ich reakcje -  czy wszystko jest zrozumiałe, czy nie ma fragmentów, przy których się nudzą i tracą zainteresowanie.

Przez dłuższy czas prowadziła Pani – z sukcesami zresztą – blog poświęcony przede wszystkim własnym dzieciom. Nie mogę nie spytać: „Co słychać u dziewczynek?”

Marianna jest w czwartej, a Helenka w trzeciej klasie. Obie chodzą do szkoły muzycznej. Mam nadzieję, że nie jestem dla nich matką-smoczycą. Kiedy czasem wracam do dawnych zapisków na blogu, to aż się dziwię, jak dużo cech charakteru pozostaje niezmienionych. Dziewczynki nieraz mnie proszą o przeczytanie niektórych wpisów z blogu i śmieją się bardzo z samych siebie.

Pisała Pani, że zamyka blog w trosce o uszanowanie prywatności swoich dzieci. A jak jest z prywatnością w przypadku pisania książki? Każdy pisarz podobno tworzy w pewnym sensie z własnych doświadczeń, przekształcając życie w literaturę.

Na pewno pisząc, starałam się mieć „otwarte oko i ucho” przede wszystkim na to, jak dzisiejsze dzieci mówią, jak się zachowują – żeby oddać to naturalnie w książce. Z całą pewnością w książkach jest mnóstwo wątków z mojego życia, ale też każda postać i sytuacja jest mieszanką moich prawdziwych doświadczeń, przeżyć, obserwacji i wyobraźni – w rozmaitych proporcjach.

Ogromną radość sprawiły mi komentarze bliskich osób, które przeczytawszy książkę, oznajmiły, że widzą, że wzorowałam się na ich przeżyciach. Tymczasem wcale tak nie było. Mam więc nadzieję, że jak najwięcej dzieci (i może rodziców) odnajdzie kawałeczek siebie w tej książce.

Trudno nie zapytać o literackie źródła i inspiracje. Czy są jakieś lektury z zakresu literatury dziecięcej i młodzieżowej, które szczególnie mocno wpłynęły na kształt Pani książki? A może należałoby raczej wskazać książki, które szczególnie mocno wpłynęły na Panią? 

Mam nadzieję, że za dużo nie „ściągałam” od innych. Jeśli chodzi o literaturę dla dzieci, to czytam jej bardzo dużo i coraz mniej mogę udawać, że robię to wyłącznie ze względu na własne córki. Lubię

 pisarzy, którzy traktują dziecięcych odbiorców z szacunkiem, którzy nie boją się też krytykować świata dorosłych i mają dużą wyobraźnię. Dzisiaj moi najulubieńsi autorzy dla dzieci to (może mało oryginalnie) Astrid Lindgren i Roald Dahl. Jako dziecko uwielbiałam też książki Edith Nesbith i Frances H. Burnett. 

W Pani książkach bardzo mocno zwracają uwagę dopracowany język i sposób prowadzenia narracji. Przydały się tu Pani w jakiś sposób doświadczenia z pracy w charakterze tłumaczki? 

Myślę, że tak. Tłumacz literatury lub tłumacz audiowizualny (tłumaczący filmy) ma stale do czynienia z dobrymi i słabymi tekstami, z językiem, który brzmi naturalnie i takim, który brzmi sztucznie. Z dialogami i scenami, które potrafią kilkoma zdaniami wiele przekazać i mocno wzruszyć, oraz takimi, w których wiele się mówi, a i tak poruszają. To jest świetna szkoła – zwłaszcza jeśli zacznie się to świadomie analizować.

Pracuję przede wszystkim jako tłumaczka audiowizualna. Tłumaczę, ale też piszę dialogi do dubbingu. To trochę co innego – zdarza się nawet, że piszę dialogi do filmu, który powstał w nieznanym mi języku. Wtedy korzystam z cudzego tłumaczenia, ale do mnie należy ułożenie zgrabnych dialogów, które też będą miały odpowiednią długość i będą dostosowane do kształtu ust aktorów, aby ostateczny efekt był naturalny. 

Pracuję w domu. Z całą pewnością jest to praca twórcza – wymyśla się żarty, powiedzonka, wierszyki, celne uwagi. Dodatkowo jest tu duże wyzwanie, bo kreatywność tłumacza jest mocno ograniczona tekstem wyjściowym. Praca ta potrafi dawać wielką przyjemność, o ile pracuje się nad dobrym i ciekawym filmem. Wtedy nawet, jeśli są trudności – ma się sporą satysfakcję. 

A co „po godzinach” Pani czytuje - oczywiście poza książkami dla młodych odbiorców? 

Czytam sporo rozmaitych książek. Bardzo lubię rozmaite sagi, długie zawikłane opowieści rodzinne, a także reportaże - i może dlatego cenię sobie również te powieści, w których jest mocno zarysowane tło obyczajowe i historyczne. Staram się być na bieżąco z nowościami i głównie czytam współczesną literaturę polską i zagraniczną.

Dziękujemy za rozmowę!

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2018-02-28 15:32:03
0 +-

Testowanie na dzieciach książek dla dzieci to podstawa.

Avatar uĹźytkownika - MonikaP
MonikaP
Dodany: 2018-02-28 10:11:48
0 +-

Faktycznie, praca tłumacza to niezła szkoła ;)

Avatar uĹźytkownika - Joannate
Joannate
Dodany: 2018-02-28 09:17:43
0 +-

Nie znam książek tej autorki, ale chyba sięgnę po nie, bo spodobał mi się ten wywiad

Avatar uĹźytkownika - emilly26
emilly26
Dodany: 2017-06-05 12:01:55
0 +-
Owszem zgodzę się,że Pani Kasprzak jest sympatyczną miłą rozmówczynią, pisarką.
Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2017-05-16 13:07:56
0 +-
Chętnie poznałabym Irenkę i dała książkę do przeczytania znajomej Irenie.
Avatar uĹźytkownika - agatrzes
agatrzes
Dodany: 2017-05-15 12:33:57
0 +-
Interesująca rozmowa

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje