Syriana. Fabuła tak zawiła, że już sam opis może zmęczyć
Data: 2021-11-03 07:58:46Syriana to wyjątkowo mało hollywoodzki thriller polityczny, w którego akcji nietrudno się zgubić, a równie łatwo – zmęczyć. Jednak tym, którzy wytrwają do końca, zaprezentowany zostanie obraz wprawdzie pesymistyczny, ale realistycznie ukazujący świat, rządzony przez ludzi, posiadających dostęp do złóż najważniejszego surowca energetycznego świata – ropy naftowej.
Syriana – opis filmu
Paradoksalnie – w bardzo zawiłej fabule twórcom udało się nie zagubić przesłania, jasnego nawet dla tych, którzy chwilami nie rozumieją, o co tu tak naprawdę chodzi... A zgubić się – jak powiedziałem – nietrudno, montaż bowiem jest bardzo gwałtowny, zaś poszczególne wątki bardzo szybko się urywają, po chwili na ekran powracają, by za kolejnych kilka chwil ponownie zniknąć... Wszystko zaczyna się od fuzji potężnej kompanii naftowej, która straciła prawo do wydobycia ropy w jednym z krajów arabskich oraz malutkiej firmy, która koncesję taką zyskała.
Czytaj także: Capote. Biografia genialnego potwora
Całej operacji przyjrzeć się ma amerykański prawnik (Jeffrey Wright). Równocześnie, młody specjalista od gospodarki (Matt Damon), komentujący w telewizji sytuację na rynku ropy naftowej, w wyniku wypadku na terenie posiadłości księcia emiratu, traci syna. Potencjalny następca emira proponuje mu jako swoiste zadośćuczynienie posadę osobistego doradcy, pragnie bowiem po objęciu władzy w swym kraju wprowadzić przynajmniej część zasad demokracji. Niestety, książę nie wie, jak wiele osób czyha na jego życie. Jedną z nich jest poczciwy, często wykorzystywany przez zwierzchników, podstarzały agent CIA (George Clooney), dla którego zamordowanie księcia jest ostatnią szansą na awans i spokojne dotrwanie do emerytury.
Syriana – recenzja filmu
To dopiero początek listy bohaterów historii „wojny o ropę”. Mamy tu także jednego z informatorów bohatera, kreowanego przez Clooney’a, jak również pakistańskiego robotnika, powoli tracącego kontakt z rzeczywistością oraz jego syna, który zafascynowany jest postacią fundamentalistycznego duchownego muzułmańskiego. I wielu, wielu innych... A jeśli dodamy, że wielu z nich raz staje po jednej stronie konfliktu, by za chwilę opowiedzieć się za jej przeciwnikami, złożoność fabuły ukaże się w całej okazałości.
Czytaj także: V jak vendetta. Przeciętny film twórców "Matrixa"
Osobom, które już teraz czują, że coś tu jest dla nich niezrozumiałe, zdecydowanie muszę więc obejrzenie Syriany odradzić. Zresztą, mnogość bohaterów oraz rozczłonkowanie fabuły miejscami może uniemożliwić zaangażowanie się w historię nawet najbardziej zatwardziałym kinomanom. Co tu dużo mówić – momentami film to bardzo męczący. Co z kolei stanowi wielką zaletę obrazu, nie jest on bynajmniej typowym thrillerem – napięcia nie buduje się tu dzięki ogromnej ilości efektów specjalnych czy liczbie wystrzałów, ale dzięki ukazaniu chaosu, rządzącego światem handlujących ropą naftową. Chaosu, w którym trudno zachować spokój i obojętność.
Syriana – czy warto obejrzeć film?
Konkluzji jest kilka. Primo: świat, w którym zasoby ropy kurczą się błyskawicznie, po prostu jest wyjątkowo brutalny, pełen chaosu i amoralny, i nie da się tego zmienić. Secundo: ropa rządzi światem i również tego zmienić nie można. Tertio: walka o wpływy musi kalać wszystkich, którzy w niej uczestniczą. W tym świecie nie da się pozostać uczciwym. I quarto – nawet my, niezajmujący się handlem ropą, a jedynie korzystający z dobrodziejstwa środków komunikacji, napędzanych benzyną, mimowolnie stajemy się stroną w konflikcie. Już nigdy więcej nie wsiądę do autobusu...