Scoop. Gorący temat. Inteligentne poczucie humoru i błyskotliwe dialogi w filmie Woody'ego Allena

Data: 2021-09-18 21:52:42 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Inteligentne poczucie humoru, błyskotliwe dialogi i lapidarne, dowcipne sentencje z pewnością oczarują wielu widzów. Komedia sensacyjna Woody'ego Allena jest więc lekkim, kameralnym filmem rozrywkowym. Zapewne nie zachwyci sceptyków, a miłośnicy twórczości reżysera odczuwać będą niedosyt, ale to tylko zwiększy oczekiwania na kolejny film...

Scoop. Gorący temat – opis filmu

Rzeczywiście: gorący temat. Allen, któremu ciąży już ósmy krzyżyk na karku, kręci kolejne filmy w tempie niespotykanym.  A „Scoop”? Cóż, to z pewnością świetnie zrobiona, lekka komedia kryminalna, w której amerykański reżyser stara się po raz kolejny oswoić śmierć.

Czytaj także: Metropolis. Film z 1927, który wyprzedził swoją epokę

Wielkim dziełem nazwać jej nie można. Amerykańska studentka dziennikarstwa, Sondra Pransky (Scarlett Johansson w niezłej formie i wyjątkowo mało twarzowych okularach) przyjeżdża do Londynu, by przeprowadzić wywiad ze znanym reżyserem. Niestety, zamiast rozmawiać, ląduje z nim w łóżku. Mimo tego jest przekonana, że uda jej się zaimponować przyjaciołom ze studiów. Podczas występów amerykańskiego iluzjonisty – nieudacznika, Sida Watermana, który używa pseudonimu Splendini, by dodać sobie... splendoru i charyzmy (w tej roli sam Allen), ukazuje jej się duch znanego amerykańskiego dziennikarza i przedstawia się jako „scoop” – „gorący temat”.

Czytaj także: Patrol. Kevin Costner jako wybitny nurek-ratownik

Świetnie zapowiadający się młody polityk, Peter Lyman (Jackman), pochodzący z arystokratycznej rodziny, ma okazać się Tarotowym Mordercą – grasującym w Londynie seryjnym zabójcą. Sondra postanawia zbadać sprawę. Wniknięcie w arystokratyczne sfery Londynu okazuje się wyjątkowo łatwe – dziewczyna poznaje Petera na pływalni dla elit, podszywa się pod arystokratkę, zaś Sida przedstawia jako swego nieco ekscentrycznego ojca. Uroda i bezpośredniość pomagają jej podbić serce Lymana. W śledztwie pomaga jej duch zmarłego dziennikarza, który wykorzystuje wszystkie sposoby, aby uciec z płynącej przez wody Krainy Zmarłych łodzi, przypominającej nieco łódź przewoźnika dusz – Charona.

Czytaj także: Tajemnica Brokeback Mountain. Historia miłosna dwóch zakochanych kowbojów

Cóż, kiedy hormony okazują się silniejsze niż „misja” – Sondra zakochuje się w podejrzanym, choć chwilami nadal próbuje zbadać zasadność swych podejrzeń. Ale czy może być obiektywna? Również Sid wciąż się waha – chwilami najgłębiej przekonany jest o winie Lymana, by moment później odwodzić Sondrę od zamiaru ujawnienia sprawy. Czy brytyjski arystokrata rzeczywiście jest seryjnym mordercą? Jaką rolę w całej historii odegra umiejętność pływania, a jaką – sztuczki karciane?

Scoop. Gorący temat – recenzja filmu

Jedno jest pewne: Allen zafunduje widzom niejedną niespodziankę. Właściwie wydaje się, że wszystko to już znamy z innych filmów amerykańskiego reżysera. Fabuła przypomina trochę Tajemnicę morderstwa na Manhattanie, iluzjonista – magik jak w Klątwie Skorpiona, humor typowo Allenowy, wyższe sfery rodem z Wszystko gra... Nawet Johansson i Jackman występowali już w poprzednim filmie Allena.

Czytaj także: Szkoła Stewardess. Kiczowata historia o spełnianiu "amerykańskiego snu"

Sam reżyser jak zwykle „gra siebie” – neurotycznego, podstarzałego już nieco („W moim wieku podniecający jest brak zgagi po obiedzie”) drobnego cwaniaczka, zadręczającego się własnymi fobiami („Ja nigdy nie tyję. Moje lęki działają jak aerobik. Więc nie muszę ćwiczyć”). Wśród największych fobii jego bohatera jest strach przed śmiercią (tu przypominają się sentencje rodem z innych filmów Allena: „To nie jest tak, że boję się umrzeć. Po prostu nie chciałbym być w pobliżu, kiedy to się stanie” czy „Nie chcę osiągać nieśmiertelności w swoich filmach. Wolałbym to uczynić nie umierając”). Jednak Allen – jak i jego bohater – wydaje się być już z upływem czasu pogodzony. Nie próbuje raz jeszcze grać podstarzałego lowelasa, co czasami w jego filmach wypadało żałośnie.

Czytaj także: Sztandar Chwały. Za każdą legendą stoi człowiek

„Adoptowany” przez Sondrę, musi zgodzić się na rolę zdziwaczałego „tatusia”. I rola ta wydaje się go bawić. Również ostatnia scena, w której proponuje obcym ludziom udział w eksperymencie magicznym, wydaje się deklaracją: „To nic, że umrzemy. Grunt, żebyśmy wcześniej dobrze się bawili”. Wówczas nawet „po drugiej stronie” znajdzie się jakiś iluzjonista, który postara się dostarczyć nam rozrywki. Z pewnością ta argumentacja jest mocno pocieszająca.

Scoop. Gorący temat – czy warto zobaczyć?

W Scoop. Gorący temat nie ma niesmacznych dowcipów z rodzaju „fizjologicznych”. Trudno też spodziewać się, że co chwila wybuchać będziemy salwami śmiechu. Ale inteligentne poczucie humoru, błyskotliwe dialogi i lapidarne, dowcipne sentencje z pewnością oczarują wielu widzów. Nie odnajdziemy też w filmie scen pełnych przemocy. Allen woli podtrzymywać napięcie i budować nastrój innymi środkami.

Jego najnowsza komedia sensacyjna jest więc lekkim, kameralnym filmem rozrywkowym. Zapewne nie zachwyci sceptyków, a miłośnicy twórczości Allena odczuwać będą niedosyt, ale to tylko zwiększy oczekiwania na kolejny film. A tego możemy spodziewać się w ciągu najbliższego roku...

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.