Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa. Mądry film o uniwersalnym przesłaniu

Data: 2021-11-17 21:12:22 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa okazały się może nie – wybitnym, ale na pewno – dobrym, solidnie zrealizowanym filmem dla młodych widzów. Ale jedną z największych jego zalet jest to, że skłoni wiele osób w skrajnie różnym wieku do ponownego odkrycia cudownego cyklu baśni C. S. Lewisa.

Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa – opis filmu

Historia jest prosta: podczas II Wojny Światowej czwórka rodzeństwa (Piotr – najstarszy i najbardziej władczy, urodzony przywódca; jego młodszy brat Edmund – niemal „z definicji” buntownik; Zuzanna – rozważna i odpowiedzialna oraz najmłodsza Łucja – ufna, niewinna, dziecięco naiwna) zostaje przez matkę wysłana z bombardowanego Londynu na prowincję, do domu Profesora Kirke’a.

Czytaj także: Śmiertelna gorączka. Wszystko jest lepsze od tego filmu

Nie czują się tam zbyt dobrze i wciąż marzą o powrocie do domu. Pewnego dnia podczas zabawy w chowanego Łucja trafia do starej szafy, z której przenosi się do Narnii – baśniowej krainy, w której żyją fauny i minotaury, a zwierzęta wcale nie boją się ludzi i mówią ludzkim głosem. Niestety, krainą tą włada zła czarownica – Jadis, która sprawiła, że w Narnii panuje wieczna zima, a nigdy nie nadchodzi Gwiazdka.

Czytaj także: Pan i Pani Smith. To tylko poprawne kino rozrywkowe

Biała Czarownica nienawidzi ludzi, bo wedle starej przepowiedni to dwaj Synowie Adama i dwie Córki Ewy mają zwyciężyć zło, które opanowało krainę i zostać prawowitymi monarchami Narnii. Czy fauny to stworzenia dobre, czy złe? Czy Edmund pogodzi się z Piotrem? Jaką rolę w całej historii odegra Wielki Lew – Aslan?

Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa – recenzja filmu

Obraz Andrew Adamsona to ekranizacja przede wszystkim bardzo wierna. Nieprzypadkowo jednym z producentów był Douglas Gresham – pasierb Lewisa, ostatecznie decydujący o kształcie filmu. Dodano przede wszystkim pierwszą scenę, ukazującą bombardowanie Londynu (swoją drogą, bardzo skromnie zrealizowaną) oraz pogłębiono rys psychologiczny i relacje między rodzeństwem (Edmund powraca do domu podczas bombardowania po zdjęcie zmarłego ojca, Piotrowi ma za złe przede wszystkim to, że próbuje zająć miejsce Taty).

Czytaj także: Anioł Stróż. Jak sprzedają się dobrzy aktorzy...

Zresztą, cała czwórka, kreująca role rodzeństwa Pevensie, gra zaskakująco dobrze, choć najlepsza jest tu chyba Georgie Henley jako mała Łucja. Wśród „dorosłych” aktorów zachwyca po prostu Tilda Swinton (Jadis), która stworzyła bohaterkę zupełnie odmienną od znanych nam z kina złych wiedźm czy macoch. Jasna blondynka w długich, białych szatach przypomina anioła, gdy się uśmiecha, ale w chwilę później niespodziewanie wrzeszczy, odsłaniając swe prawdziwe oblicze i rozsiewając naokoło strach. 

Czytaj także: Underworld: Evolution. Kontynuacja serii o wojnie między wampirami a wilkołakami

Trudno mi także znaleźć słowa uznania dla Jamesa McAvoya w roli fauna Tumnusa, a nawet dla Jima Broadbenta (epizod Profesora Digory Kirke’a). Cudownie prezentuje się Nowa Zelandia, ale też Czechy i Polska, choć momentami do efektów specjalnych można mieć spore zastrzeżenia (jak choćby we wspomnianej już scenie bombardowania stolicy Anglii). Narracja poprowadzona została dość sprawnie, choć momentami rytm opowieści zostaje zaburzony i pojawiają się dłużyzny. Jak już pisałem, opowieść jest bardzo wierna literackiemu pierwowzorowi, także jeśli chodzi o wartości, jakie promuje.

Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa – czy warto obejrzeć?

Autorzy filmu wprawdzie w wywiadach uciekają od odpowiedzi na pytanie o chrześcijaństwo w Opowieściach z Narnii, by nie zrażać niewierzących widzów, ale przecież i tak znakomicie wiemy, że Aslan to Chrystus, nie tylko wybaczający zdradę (grzech), ale także poświęcający się w imię miłości, która potrafi przezwyciężyć śmierć. Niemal równie ważna jest postać Edmunda – zdrajcy (jak Judasz), grzesznika i buntownika, który się nawraca i któremu grzechy zostają zapomniane.

Czytaj także: Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Kolejny film o kultowym już Adasiu Miauczyńskim

Piotr, Łucja i Zuzanna – choć zdradzeni przez brata – również mu wybaczają, kochają do tego stopnia, że nie próbują uciekać i ratować własnego życia, ale za wszelką cenę starają się pomóc bratu. Jest więc to także opowieść o tym, że nawet istoty małe słabe potrafią znaleźć w sobie siłę i przeciwstawić się złu w imię najważniejszych wartości – przyjaźni i miłości. W starej anegdocie Bóg przemawiał do polskiego artysty, zdobiącego kościół: „Styka, ty mnie nie maluj na kolanach, ty mnie maluj dobrze”. Ekipa produkcji udowodniła, że możliwe jest zrealizowanie mądrego filmu o uniwersalnym przesłaniu bez zmieniania dekoracji na współczesne. Że można „malować” dobrze, pozostając bardzo wiernym wartościom, kreowanym przez pierwowzór literacki. I to jest chyba największy sukces obrazu Adamsona.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Autor

Warto przeczytać

Reklamy