"Nie damy pogrześć mowy"
Data: 2008-06-23 14:06:56Śpiewaliśmy więc naszą modlitwę poranną O Panie , Boże, Ojcze nasz…, modlitwę wieczorną Idzie noc… oraz Rotę – nasz hymn; oficjalny już od roku 1919. To przyogniskowe śpiewanie szło nam doprawdy nieźle. Nic dziwnego. Znajomość harcerskiego kanonu pieśni oraz Lata leśnych ludzi Marii Rodziewiczówny była jednym z podstawowych warunków przynależności do ZHP. Każdy z ćwików, czy wywiadowców, wyciągnięty nagle po północy z namiotu, był w stanie powiedzieć parę całkiem rzeczowych informacji o Rocie. Wiadomo przecież, że tekst czterozwrotkowego wiersza napisała, znana nam od najwcześniejszego dzieciństwa, poetka i nowelistka, Maria Konopnicka, na dwa lata przed śmiercią i zaraz opublikowała go w czasopiśmie „Przodownicy” w roku 1908. Do trzech pierwszych zwrotek napisał muzykę Feliks Nowowiejski. Z licznych przekazów dowiadujemy się, że ta porywająca pieśń wykonana została po raz pierwszy 15 lipca 1910 roku podczas uroczystości odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie w 500-lecie zwycięstwa nad Krzyżakami. Połączonymi chórami niemal z całej Polski dyrygował kompozytor.
Od samego początku upowszechnienia Rotę uznano za wyjątkowo żarliwe wyznanie uczuć patriotycznych. Za formę ślubowania i przysięgi złożonej przez rodaków umęczonej przez zaborców – zwłaszcza Prusaków – ojczyźnie. Widziano też w niej zapowiedź wyzwolenia kraju poprzez czyn orężny („Orężny wstanie hufiec nasz”) wspierany łaską Boga. Dla wielu Rota miała rangę hymnu narodowego. Ze wzruszeniem pod niebo kierowano słowa. Oto one:
Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy!
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep Piastowy.
Nie damy, by nas gnębił wróg…
- Tak nam dopomóż Bóg } bis
Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy Ducha,
Aż się rozpadnie w proch i pył
Krzyżacka zawierucha.
Twierdzą nam będzie każdy próg…
- Tak nam dopomóż Bóg! }bis
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił.
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił,
Pójdziem gdy zabrzmi złoty róg…
- Tak nam dopomóż Bóg! }bis
Łatwo zauważyć, że wedle poetki, należy bronić przed Germanami wartości materialnych: ziemi, czy domowych progów, tak jak to czynił prosty chłop Ślimak, główna postać Placówki Bolesława Prusa. W naszych dziejach wielu ludzi pióra tę kwestię podnosiło w poetyckim słowie. Jan Szczawiej wydał w roku 1981 drukiem piękną, solidnie opracowaną, antologię Piękna jesteś ziemio moja ojczysta z tekstami od Kochanowskiego, Naruszewicza, Słowackiego, Norwida – aż po Tadeusza Nowaka, Śliwiaka, czy Urszulę Kozioł. Wagę przywiązania do ziemi przodków podnosiła w Gawędzie o miłości ziemi ojczystej Wisława Szymborska. Pisała między innymi:
Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pustobrzmiące słowa.
Można nie kochać cię – i żyć,
ale nie można owocować.
Wedle słów Roty należy bronić wartości kulturowych, moralnych, narodowego honoru. Jest zapowiedź obrony Ducha. Pojawia się świadomość genezy rodowodu Polaków. Manifestuje to - bardzo mocno brzmiący - wers „Królewski szczep Piastowy”. Symbolem duchowych wartości współczesnego Konopnickiej pokolenia jest „złoty róg”, jakby tyle co przywołany z Wesela Wyspiańskiego, który, nota bene, zmarł na rok przed powstaniem tekstu poetki. Tekst kończy silny ładunek wiary w Polskę niepodległą, bez kajdanów niewoli:
Nie damy miana Polski zgnieść
Nie pójdziem żywo w trumnę.
Na Polski imię, na jej cześć
Podnosim czoła dumne.
Odzyska ziemię dziadów wnuk…
- Tak nam dopomóż Bóg }bis
Można powiedzieć, że Rota służy Polsce i narodowi polskiemu już całe stulecie. Recytowano bądź śpiewano utwór w polskich okopach pierwszej i drugiej wojny światowej; zwłaszcza w legionach Piłsudskiego. W Palestynie i w Południowej Afryce. Na zachodzie Europy; pod Monte Cassino, we Francji i w Wielkiej Brytanii. W czasie stanu wojennego niosła wiarę w zwycięstwo demokracji.
Powstaje pytanie, jaki sens ma Rota dzisiaj, kiedy nie ma już Otto von Bismarcka. To prawda. Nie ma Bismarcka, nie ma, na szczęście, Hitlera. A przecież mamy w tym patriotycznym ślubowaniu, jakim jest Rota, przyrzeczenie dotyczące obrony polskiej mowy, polskiego ducha, ojczystego zagonu nie tylko w czasach dawnych, ale zawsze, także w przyszłości. Nie tylko problemem jest germanizacja, ale i ukrainizacja, czy lituanizacja. Przed nami wyzwanie XXI wieku. Chodzi o ukształtowanie stosunków z wszystkimi sąsiadami wedle zasad wprowadzanych w nowoczesnym, zhumanizowanym świecie: nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe.
Musimy ułożyć właściwe stosunki z zachodnim sąsiadem… Joschka Fischer wyraził kiedyś w rozmowie z Adamem Michnikiem ciekawą opinię. Oto jej sens w przybliżeniu. Polacy mają parę ciemnych kart historii. To prawda. Zasadniczo jednak całą HISTORIĘ MAJĄ JASNĄ. Niemcy mają parę pięknych, jasnych kart, ale HISTORIĘ mają CIEMNĄ.
Tak było do niedawna. Zwolennicy nazizmu znikają w sposób naturalny z horyzontu życia. Ich potomkowie nie mogą odpowiadać za czyny dziadów i ojców. Muszą mieć szansę otwarcia JASNEJ HISTORII swojego kraju. To głównie od nich zależy nasz stosunek do nich. Co będzie, to będzie, ale my zawsze mamy cudowne narzędzie obrony tożsamości; choćby tylko w pierwszej strofie „ROTY”. Zachodniemu sąsiadowi trzeba sprzyjać; i jednocześnie patrzeć na palce. Warto sprawdzać na przykład, w czyich to rękach znajdują się wielkie koncerny prasowe w naszym kraju. Przecież media wpływają na kształtowanie DUCHA narodu, jego ideały, poglądy, upodobania. Warto sprawdzać, kto urabia opinie o Polsce i Polakach. Kto wypiera rodzime ogniwa gospodarcze prowadzone przez naszych rodaków? Niebezpieczeństwa nie zniknęły razem z porannymi mgłami i rosą…
W razie potrzeby – jak to przypominamy sobie z lekcji w szkole średniej – należy, niczym te gęsi kapitolińskie, „gęganiem ostrzegać” przed niebezpieczeństwem. My, ludzie pióra, współczesna humanistyczna inteligencja twórcza, staramy się codziennie tę powinność spełniać. To jest nasz imperatyw kategoryczny…
Polskiej naszej ziemi staramy się strzec bezwarunkowo. Ale musimy sobie przypomnieć inny jeszcze element naszej narodowej przysięgi. Mam na myśli troskę o polski język, który jest fundamentem naszej narodowej tożsamości. Wielu wybitnych Polaków wypowiadało się na temat znaczenia mowy ojczystej. Nie sposób wymienić większości. Stąd tylko kilka wybranych cytacji. W VII segmencie poematu Mazowsze Broniewski mówił o swoistym utopieniu się poety w ojczystej mowie, niczym w ukochanej Wiśle:
Mowo polska, Wisło rodzinna,
miłości, od innych słów prostsza
Mowo wysoka, rzeko głębinna,
mowo i rzeko Mazowsza.
Słowa głębinne rodzą się z dna
rzeki-zadumy, Wisły,
a inne słowa – serce je zna –
uniesie skrzydło rybitwy,
aby je słońce zaklęło w wiersz,
w blask i w lot zmieniło,
a jedno skrzydło wiersza – to śmierć,
a drugie skrzydło – miłość.
Mowo polska, groźniejsza niż burza
i od słowików miększa,
oba skrzydła w tobie zanurzam,
powracam do twego wnętrza,
ze mną słowo „sława”,
ze mną słowo „Warszawa”.
Mieczysław Jastrun doniosłej roli mowy ojczystej w dziejach Polski poświęcił obszerny utwór poetycki pod znaczącym tytułem Poemat o mowie polskiej. Z wielką maestrią ukazał w nim przekształcanie się naszego języka w ciągu stuleci: od średniowiecza po wiek dwudziesty. Jest w nim przypomnienie postaci Mikołaja Reja z Nagłowic. Wiadomo, mówił on: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, a swój język mają”. Co to znaczy? Znaczy to tyle, iż gęsi mają swój język – język (czyj? – gęsi). Polacy jako naród mają swój język – polski.
Ten język naszych przodków ratował Polaków przez pokolenia. Warto go wzbogacać, miłować, a nie kaleczyć i udziwniać. Żargony środowiskowa upowszechniane w języku ogólnopolskim, stanowią realne niebezpieczeństwo bo zagrażają narodowej komunikacji i zakłócają precyzję wypowiedzi. Doznaję prawdziwych boleści, kiedy znana pani radca prawny powiada, że „jest zniesmaczona” zachowaniem profesora prawa. Inna znów, pani doktor, dzwoni do mnie i powiada: „Dzień dobry, panie profesorze! Z tej strony – Grażynka!” Czasem pouczam: „Ale za to z tej strony, to jestem ja!”
A wulgaryzmy? Niektórym ludziom na budowie, na rusztowaniach, wydaje się, że można głośno stosować w każdym wykrzyczanym zdaniu przerywnik k….a. Nikt ich nie widzi z ziemi. Są bezpieczni. Ale tylko pozornie. Są bliżej bramy Piotrowej. A Święty Pieter może pogrozić… Większość ludzi – lepiej lub gorzej – po prostu mówi. Ich niewyszukany język po prostu służy codziennej komunikacji. Część po prostu „gada” bez ładu i składu. Wielu z nich po prostu „szczeka” wyrzucając z siebie – niczym karabin maszynowy pociski – setki słów na minutę. Nie patrzą na słuchacza; on nie jest ważny. Czują potrzebę wyrzucania z siebie trocin leksykalnych. Myśli żadnej. Tylko zdewiowany głos. Nie dziwię się Witkacemu, że ubolewał nad zanikiem we współczesnej cywilizacji metafizycznej refleksji.
W istocie o tym wszystkim jest mowa w omawianej tu pieśni.
Mamy w szlachetnej Koronie Rzeczypospolitej wiele „dyjamentów”. „Rota” należy do tych, które emanują najjaśniejszym, prawdziwie radosnym światłem.
WŁODZIMIERZ WÓJCIK