- Literatura wciąż może ubogacać. Rozmowa z Pawłem Sajewiczem
Data: 2017-09-06 09:56:29- Moja powieść mówi o próbie buntu, wywołania jakichś tektonicznych zmian – i w małej rodzinie, która się znajduje na pierwszym planie, i w stanowiącym tło społeczeństwie. To jednocześnie nie jest historia o tym, jak rzucić pracę w korporacji i wyjechać w Bieszczady, choć najbardziej uprzywilejowany bohater snuje i takie fantazje. Żeby to stężałe życie rozwalić, trzeba się raczej zradykalizować, co rodzi oczywiście konflikt i moralny, i praktyczny. Przeczytajcie nasz wywiad z Pawłem Sajewiczem - redaktorem, publicystą, autorem powieści Republika świecidełek.
Zacznijmy od pytania, które w rozmowach o książkach od wielu lat nieustannie powraca, ale i w Pańskiej książce w jakimś sensie się pojawia: literatura umiera?
W mojej bańce społecznościowej ma się nieźle.
I debiutuje Pan jako prozaik, bo wciąż wierzy Pan w jej siłę?
Ostatnio usłyszałem od koleżanki redaktorki, która pracowała z profesorem Bralczykiem, jakie kryterium profesor stosuje, gdy się zastanawia, czy po parunastu stronach czytać jakąś książkę dalej, czy dać sobie z nią spokój. No więc zadaje sobie pytanie: „Czy mnie to ubogaca?”. Strasznie mi się to spodobało. Po co jest literatura? Żeby człowieka ubogacać. I, okej, zaraz rzesze śmieszkujących rzucą się na to kryterium, twierdząc, że jest elitystyczne, ale nawet by mi się nie chciało wchodzić w polemikę. To dopiero byłby jałowy akademizm. Więc owszem, mam taką nadzieję, że literatura wciąż może ubogacać, choćby tylko pojedynczo.
W Republice świecidełek lektura pewnej książki miała zaskakujące skutki: wpłynęła i na bogatego przedsiębiorcę, inwestującego w dziedzinie nowych mediów, i na moderatora erotycznego wideoczatu. Co ważne: twórca tej książki sam w literaturę już nie wierzy, niespecjalnie wierzy też w siebie jako twórcę literatury. Ironia losu?
Zdaje się, że Aleksander Gudzowaty postawił w ogródku piramidę energetyczną , więc wpływ na pojedynczego człowieka mogą mieć najprzedziwniejsze rzeczy. Pytanie, jak to się przekłada na szerszą rzeczywistość? Nie sądzę, żeby akurat piramida pomogła Gudzowatemu prowadzić interesy Bartimpexu. Biznesmen z mojej książki w pewnym momencie też daje się ponieść pomysłom, które przeniknęły do jego banieczki, ale popełnia zasadniczy błąd: zapomina, że realia, w jakich żyje, odbiegają od realiów, w jakich żyją jego klienci. Z kolei wspomniany moderator wideoczatu traktuje literaturę poradnikowo. Potrzebuje wyjaśnień, które mu ułożą w głowie obraz świata. W obu tych przypadkach bohaterowie Republiki świecidełek szukają czegoś, co oferuje właśnie klasyczna powieść: szukają fikcji ładu i sensu. Pisarz ma z tym największy problem, ale to bardzo dobrze. Z największych wątpliwości biorą się najlepsze odpowiedzi.
Literatura współczesna jest po prostu taka jak czasy, w których żyjemy?
Literatura ma ze współczesnością problem ekonomiczny. Im więcej bodźców, im bardziej rzeczywistość jest złożona, tym więcej czasu wymaga jej opis. A czas, oczywiście, kosztuje. Brak wielkich polskich powieści współczesnych wynika również z tego, że autorów nie stać na poświęcanie kilku lat życia takiej pionierskiej syntezie. Czasy mamy natomiast arcyciekawe, kompletnie się nie zgadzam z tezą, że polskie realia nie dorosły do wielkiej powieści. Rzecz w tym, żeby nie pisać tendencyjnie.
Dodany: 2017-09-08 19:49:32
Wierzę, że literatura nie zostanie wyparta przez Social Media.
Dodany: 2017-09-06 17:42:11
Profesor Bralczyk ma dobry pomysł, który mi sie BARDZO podoba.
Dodany: 2017-09-06 10:32:23
Dodany: 2017-09-06 10:19:29