Jestem romansiarą. Wywiad z Kingą Tatkowską

Data: 2023-07-31 11:29:37 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet

– Dla mnie tworzenie fabuły to trochę jak układanie puzzli. Mam kilka z pozoru niepasujących do siebie elementów, ale gdy każdy z nich zacznę odpowiednio przerabiać, to okaże się, że idealnie się ze sobą zgrywają – mówi Kinga Tatkowska, autorka książki Przezroczyste skrzydła.

Czytałam dwie Twoje poprzednie książki: Tylko mnie nie okłamuj i Pod ścisłą ochroną. Były pełne emocji i zwrotów akcji, ale Przezroczyste skrzydła to całkowicie nowy poziom. Petarda! Czy ta powieść znaczy dla ciebie więcej?

Nie da się ukryć, że ta książka jest dla mnie wyjątkowa. To, w jaki sposób pokiereszowała mnie emocjonalnie, jest wprost nie do opisania. Zresztą wspominam o tym w posłowiu.

Każdą swoją książkę piszę z przyjemnością – po prostu wierzę w jej fabułę, w jej bohaterów i pragnę być częścią tej historii jak najściślej się tylko da. Jednak podczas pisania Przezroczystych skrzydeł było rzeczywiście inaczej. Bardziej intensywnie. Tak bardzo weszłam w ten świat, że kiedy oni płakali, ja nie mogłam powstrzymać własnych łez; kiedy się bali, ja bałam się razem z nimi. Czasami przychodzi do mnie myśl, że już nigdy więcej nie zdołam napisać takiej powieści. Jest to z jednej strony przekleństwo, a z drugiej – pewność, że zrobiłam dosłownie wszystko, co mogłam, by ta historia była niezwykła.

Ona i on. Dwa różne światy. Tatuażystka i prawnik… Uważasz, że wybory zawodowe szufladkują nas jako ludzi? A może liczy się bardziej charakter?

Na pozór może się wydawać, że ta szufladka rzeczywiście istnieje. Kiedy na przykład widzisz prawnika, myślisz sobie: stanowczy, opanowany, wyszkolony. Kiedy patrzysz na tatuażystkę: marzycielka, utalentowana, artystyczna dusza. Tak, z pozoru dwa różne światy. Ale jesteś już po lekturze, więc wiesz, że ich prywatna historia jest bardzo podobna. To, że ich losy zawodowe są odmienne, nic nie znaczy. Liczy się to, co mają w środku.

Miłość od pierwszego wejrzenia. Łączy twoich bohaterów, choć to Przemek szybciej ulega temu uczuciu. Wierzysz w siłę takiego uczucia? Czy to bardziej chemia, czy jednak działanie podświadomości?

Po części jestem romansiarą, więc oczywiście, że wierzę (śmiech) Choć pod pojęciem „miłość od pierwszego wejrzenia” dla mnie kryje się właśnie takie podświadome przyciąganie. Ta druga osoba wydaje nam się interesująca, coś od razu między nami kliknęło, więc chcemy się o niej dowiadywać wciąż więcej i więcej, i nie jesteśmy w stanie tego powstrzymać. To jeszcze nie jest miłość, ale ten stan, który w szybki sposób może do niej doprowadzić.

Alicja dużo przeszła w życiu. Jak sama mówi: Moja przeszłość, moje blizny i traumy. Tego wszystkiego było zbyt wiele. Nie chce nikogo obarczać. Dlaczego buduje swoją wartość na podstawie przeszłości? Wstydzi się?

Najzwyczajniej w świecie się boi. Sama przyznaje, że jest „wybrakowana”, jej poziom własnej wartości jest bardzo niski. Skoro ona sama w siebie nie wierzy, to jak może sądzić, że ktoś inny ją zaakceptuje i pokocha? Alicja z biegiem wydarzeń dochodzi właśnie do wniosku, że żeby być szczęśliwą u boku drugiej osoby, musi najpierw być szczęśliwa z samą sobą.

Mam wrażenie, że Alicja próbuje brać na siebie odpowiedzialność za wszystko, co ją w życiu spotkało. Dlaczego, skoro nie zawsze miała wpływ na rozwój wydarzeń?

Kluczową sprawą jest tutaj jej brat, który odsiaduje wyrok w więzieniu. Alicja uważa, że to przez nią, więc kwestionuje wszystkie swoje decyzje, które mogły do tego doprowadzić, oraz wszystko po tym zdarzeniu. Tak naprawdę przez bardzo długi czas była właściwie sama. Jest kowalem własnego losu, więc automatycznie za każdą porażkę obwinia samą siebie. Nie ma też obok osoby, która mogłaby zmienić jej punkt widzenia, bo przecież nikomu się nie zwierza. To się zmienia, gdy poznaje Przemka.

Dwie poranione dusze spotykają się na swojej drodze. Czy to jest tak, że doświadczając w życiu czegoś bardzo trudnego, łatwiej nawiązywać relację z kimś podobnym? Czy tu działa jakieś przyciąganie?

Wydaje mi się, że coś w tym musi być. Znacznie łatwiej jest nam się otworzyć przed osobą, która, tak samo jak my, nie miała w życiu z górki. Dlaczego? Bo może będzie potrafiła nas zrozumieć. Nie oceni nas. Nie potępi. A co jest jedną z najważniejszych rzeczy, której my, jako ludzie, potrzebujemy? Akceptacja przez drugiego człowieka.

Oboje mają swoje tajemnice. Alicja jest sierotą, ale nie to jest najtrudniejsze w jej historii. Przemek z kolei skrywa inny sekret… Kiedy następuje dobry moment w związku, by odsłonić wszystkie karty i przy okazji wszystkiego nie zrujnować?

Chyba nie potrafię konkretnie odpowiedzieć na to pytanie, bo wydaje mi się, a wręcz jestem pewna, że każdy związek jest inny. Można wyłożyć wszystkie karty od razu na samym początku relacji, można to zrobić, kiedy poczujemy się przy tej drugiej osobie bezpiecznie – choć co to właściwie znaczy „bezpiecznie”? Musimy chyba sami wyczuć ten odpowiedni moment i zaryzykować.

Można powiedzieć, że Alicja i Przemek są sobie przeznaczeni. Z pozoru łączy ich przypadek, ale potem okazuje się, że nie do końca… Wierzysz w to, że jak dwie osoby mają się spotkać, to tak właśnie będzie?

Nic nie dzieje się bez powodu. Czasami przypadkowe spotkanie okazuje się czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu. Alicja i Przemek po prostu musieli się odnaleźć, bo do tej pory oboje tkwili w przeszłości. Gdyby nie ich relacja i związek, nigdy nie poszliby do przodu – gdyby się nie spotkali, to nie mieliby szansy na przyszłość.

Zrobiłaś w powieści dwa zakończenia. To bardzo ciekawy zabieg! Jak reagują czytelniczki? Które zakończenie bardziej im się podoba? Mnie to drugie, bez dwóch zdań.

Podczas pisania tej powieści, cały czas z tyłu głowy miałam pytanie: Jak to się skończy? Przyznam szczerze, że w tych moich wewnętrznych debatach skłaniałam się ku pierwszemu zakończeniu, to ono przeważnie wygrywało. Jednak kiedy byłam już przy końcówce, kiedy tak bardzo zżyłam się z Alicją i Przemkiem, wszystko we mnie aż krzyczało: Kinga! Nie możesz im tego zrobić!. No, nie mogłam. Nie potrafiłam. Gdybym nie napisała drugiego zakończenia, to tak naprawdę nigdy bym się z tymi bohaterami nie pożegnała i nie byłabym w stanie wejść w kolejną historię.

A Czytelniczki reagują na dwa zakończenia bardzo pozytywnie i oczywiście wybierają to drugie (śmiech).

Twoja powieść uderza w czułe punkty i nie pozostawia obojętnym. Jak się czułaś podczas pisania? To głęboka woda była, jak się domyślam…

To były emocje, których się nie spodziewałam. Zasiadając do pisania tej powieści, przeczuwałam, że będzie intensywnie, w końcu już na początku wiedziałam mniej-więcej, jaka będzie przeszłość Alicji. Jednak rozmyślać o tym, tworzyć w głowie fabułę to jedno, ale rzeczywiście wejść w buty bohaterów i zupełnie zatracić tę cienką granicę, która oddziela mnie od nich, oddziela to realne życie od fikcyjnego, to już całkowicie inny poziom.

Kiedy podczas pisania niektórych scen płakałam, zastanawiałam się nad tym, czy to wszystko jest w ogóle tego warte. Czy przemielenie mojego serca przez maszynkę jest konieczne?

Tak, to było w stu procentach potrzebne. Absolutnie nie żałuję, że to zrobiłam. Gdybym pewnych rzeczy nie napisała, gdybym niektóre sceny stonowała, to miałabym do siebie żal. A tak wiem, że potraktowałam moich bohaterów z szacunkiem, na jaki zasługiwali.

Cały pomysł na książkę jest naprawdę ciekawy i przemyślany. Skąd inspiracja? I czy lubisz tatuaże, tak jak Alicja? 

U mnie z inspiracją jest bardzo różnie. To właściwie zlepek kilku zdarzeń. Czasami coś zobaczę w telewizji, przeczytam coś w artykule, w jakiejś książce zainteresuje mnie dosłownie jedno zdanie, w mediach społecznościowych ktoś wrzuci ciekawy post.

Dla mnie tworzenie fabuły to trochę jak układanie puzzli. Mam kilka z pozoru niepasujących do siebie elementów, ale gdy każdy z nich zacznę odpowiednio przerabiać, to okaże się, że idealnie się ze sobą zgrywają.

W przypadku Przezroczystych skrzydeł od razu wiedziałam, że główna bohaterka będzie tatuażystką, chciałam, żeby na ciele miała namalowaną swoją historię. I tak, sama uwielbiam tatuaże. Nawet na cześć każdej swojej książki, robię sobie tatuaż z jakimś motywem przewodnim z danej powieści. Po ukończeniu Skrzydeł... zdecydowałam się na motyla (śmiech)

Co przygotowujesz obecnie dla czytelników?

Obecnie piszę książkę, która jest dla mnie niezłym wyzwaniem. Po raz pierwszy zdecydowałam się na komedię romantyczną, co może wydawać się pracą łatwą, prostą i przyjemną. Cóż… „wydawać się może” to tutaj słowa-klucze. Oczywiście, że uwielbiam tę fabułę, a główni bohaterowie są z krwi i kości (mam przynajmniej taką nadzieję), ale nie powiem… stresuję się. W końcu nie każdy ma takie samo poczucie humoru, więc jestem bardzo ciekawa, jak na losy moich bohaterów zareagują wielbicielki takich romantyczny komedii, a premiera już w październiku! 

Na przyszły rok mam już zaplanowane cztery kolejne powieści, w tym zakończenie serii, o które Czytelniczki już od dawna się domagają, więc trzymajcie za mnie kciuki, bym zdołała to wszystko napisać!

Książkę Przezroczyste skrzydła kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.