Agenci to życiowi hazardziści. Wywiad z Elizą Korpalską
Data: 2022-01-10 11:19:29 | artykuł sponsorowany– Agenci specjalni to ludzie niezwykle ambitni, odważni, nie odpuszczają łatwo, przy całej niezbędnej racjonalności i opanowaniu to również życiowi hazardziści. Za osiągniecie celu są skłonni zapłacić wysoką cenę. To nie jest zawód dla każdego – mówi Eliza Korpalska, autorka cyklu Być jak Jack Reacher. Niedawno do księgarń trafiła jego najnowsza odsłona – powieść Vendetta Lukrecji.
W przypadku Pani serii kryminalnej lekturę lepiej zacząć od końca?
Po ukazaniu się Vendetty Lukrecji rzeczywiście kolejność czytania książek można zamienić, choć z każdą z nich można też zapoznać się osobno, w oderwaniu od serii.
Nie pytam przypadkiem, lecz dlatego, że trzeci tom serii o Lukrecji opowiada o… początkach tytułowej bohaterki! Odwrócona kolejność to celowy zabieg, czy może spontaniczna decyzja?
Od pewnego czasu ta myśl chodziła mi po głowie, nie była jednak sprecyzowana. Pisząc pierwszą część, postanowiłam, że nie zacznę od samego początku, a z tytułową bohaterką spotkamy się gdzieś pośrodku jej życiowej drogi. Później odniosłam wrażenie, że ta historia wymaga dopowiedzenia. Jeśli ktoś z Państwa nie poznał jeszcze Lukrecji, zapraszam do sięgnięcia po Vendettę..., w której opisane są początki jej działalności w Specjalnej Agencji Wywiadowczej i proces, jakiemu podlegała młoda, zadziorna, nieco naiwna dziewczyna, przeistaczając się w zimną, wyrachowaną i niezwykle skuteczną agentkę.
Pani książka nie przypomina jednak typowego kryminału, sporo w niej dygresji. Bawi się pani z konwencją?
Moim celem nie było napisanie klasycznego kryminału, chciałam stworzyć coś z jego pogranicza i powieści obyczajowej. Finalnie tego kryminału wyszło sporo, jednak wplotłam też inne, równie ważne wątki, które – mam nadzieję – będą dla czytelnika interesujące i wniosą pewną wartość dodaną. Rzeczywiście, ma Pan rację, był to pewien eksperyment, choć obecnie można zaobserwować w literaturze trend związany z mieszaniem się gatunków i książki często trudno jednoznacznie sklasyfikować.
Kryminał często opiera się na schematach. Chciała Pani stworzyć jego własną wersję?
Vendetta… trochę się tym schematom – choć sądzę, że nie do końca – wymyka. Gdy piszę książkę, zawsze mam pokusę, aby je trochę przełamać, skręcić gdzieś w bok. Duże znaczenie ma dla mnie również atmosfera powieści, pozostawienie niedopowiedzeń oddających przestrzeń wyobraźni i interpretacji odbiorcy tekstu.
Chciała też Pani w swojej powieści pokazać, że nawet twarda agentka jest człowiekiem z krwi i kości?
Bardzo mi na tym zależało. Myślę, że sztywne utrzymywanie postaci w określonej konwencji odrealnia ją, a nawet sprawia, że staje się komiksowa, w skrajnych przypadkach groteskowa. Chciałam pokazać poranione i nieco skrzywione człowieczeństwo Anny Litewski, opowiedzieć o tej kobiecie coś głębszego, prawdziwszego.
„Vendetta Lukrecji" to atrakcyjna powieść na pograniczu literatury sensacyjnej, obyczajowej oraz kryminału.
- recenzja książki „Vendetta Lukrecji”
Zabierając się za lekturę Pani książki, spodziewałem się powieści sensacyjnej osadzonej w polskich realiach. Tymczasem Pani zabiera czytelników w podróż aż do Stanów Zjednoczonych. Skąd ta decyzja?
W poprzednich powieściach akcja rozgrywa się w geograficznym zawieszeniu, miejsce właściwie nie jest jednoznacznie usytuowane na mapie, pojawiają się bohaterowie z Zachodu i ze Wschodu, te Stany padają gdzieś w domyśle. W konsekwencji podobnie jest w Vendetcie…
Bohaterka Pani książki zostaje zwerbowana do Specjalnej Agencji Wywiadowczej. Dlaczego nie CIA czy FBI?
Wszystko rozgrywa się trochę w Nibylandii, to taka zabawa. Instytucja, w której pracowała Lukrecja, budzi w nas pewne skojarzenia. W książce nakreślony jest jej schemat, szczegóły możemy doprecyzować sami. SAW z własną specyfiką i pewnymi myślowymi uproszczeniami jest integralną częścią powieści.
Tworząc struktury SAW, trzymała się Pani jednak tego, jak wygląda hierarchia i praca w autentycznych służbach specjalnych? Czy może całkowicie popuściła Pani wodze wyobraźni?
To fikcyjna agencja, która powstała w mojej wyobraźni. Na jej obraz złożyły się fragmenty przeczytanych i zasłyszanych informacji, wrażenia wyniesione z filmów i książek, rozmowy ludźmi prezentującymi podejście, które pozwoliło mi spojrzeć na taką potencjalną strukturę nieco pod innym kątem.
A może SAW bliżej do MI6, zaś powieści – do cyklu książek o Jamesie Bondzie?
Trudno mi to ocenić. Według mnie instytucja realizująca cele postawione przed SAW w pewnym uproszczeniu tak właśnie mogłaby wyglądać. A mechanizmy międzyludzkie zawsze pozostają takie same. Władza, dostęp do tajemnic, szerokie możliwości manipulacji, poczucie bezkarności tworzą pokusy, którym trudno się oprzeć. To one były dla mnie ważniejsze niż realne oddanie istniejących struktur, powiązań i zależności organizacyjnych, zresztą nie mam na ten temat profesjonalnej wiedzy, to i tak musiałby być pewien rodzaj fantazji.
Czytając Pani książkę, mimowolnie porównywałem Lukrecję do cyklu powieści o przygodach Jamesa Bonda. Lukrecja nie ma chyba jednak za wiele z agenta 007?
Och, nie dysponuje takimi środkami, wykonuje inne zadania i może, przykro to mówić, ale jest zdecydowanie mniej elegancka, światowa i wyrobiona towarzysko niż bohater stworzony przez Iana Fleminga, choć nadrabia to w pozostałych tomach. I choć w naturalny sposób nasuwają się porównania, gdy mówimy o wąskim gronie osób funkcjonujących w specyficznym i hermetycznym świecie, Lukrecja jest na swój sposób odmieńcem, który nigdzie nie pasuje i jednocześnie bardzo zręcznie tą innością gra. Moją intencją nie było odwzorowanie kogokolwiek ani też podkreślanie na siłę różnic – chciałam opisać kobietę nietuzinkową, nieprzewidywalną, o mocnym charakterze, kroczącą wybraną przez siebie drogą i dokonującą wyborów na własny rachunek. Jeśli Pan nie widzi zbyt wielu podobieństw, to się cieszę.
Czytaj również: Ian Fleming - cytaty
Właśnie – Bond i Lukrecja mocno się od siebie różnią, jedno jest jednak takie samo – za wszelką cenę potrafią zrealizować zamierzony cel. To najważniejsza cecha agenta specjalnego?
Sądzę, że na tym polega sedno ich misji, po to się szkolą i zostają agentami. To ludzie niezwykle ambitni, odważni, nie odpuszczają łatwo, przy całej niezbędnej racjonalności i opanowaniu to również życiowi hazardziści. Za osiągniecie celu są skłonni zapłacić wysoką cenę. To nie jest zawód dla każdego.
Tytuł cyklu Pani książek brzmi Być jak Jack Reacher. Książki Lee Childa popchnęły panią do stworzenia własnych powieści sensacyjnych?
Moja debiutancka opowieść została w taki sposób zaklasyfikowana przez wydawnictwo, wpisała się tematycznie w publikowaną wówczas serię. Nie był to zamierzony przeze mnie efekt, po prostu tak się złożyło.
Czyli Lukrecji bliżej nie do Bonda, ale do Jacka Reachera?
Pewnie w bardzo szerokim kontekście można to ująć w taki sposób, ale będę się upierać, że Lukrecja to Lukrecja – nietuzinkowa kobieta która wyznacza własne standardy.
Czytaj również: Lee Child - cytaty
Przeciwnicy Lukrecji często lekceważą ją ze względu na płeć. Takie traktowanie może się zemścić?
Lekceważenie przeciwnika jest lekkomyślnością i zawsze się mści. A lekceważenie zdeterminowanej kobiety zazwyczaj mści się podwójnie.
Kobiety mogą być znacznie lepszymi agentkami niż mężczyźni? Nawet lepszymi niż Jack Reacher?
Nie jestem tego pewna. Kobiety, oczywiście, dysponują pewnym arsenałem środków niedostępnych dla mężczyzn, w drugą stronę działa to jednak tak samo. W naturalny sposób to mężczyźni są bardziej agresywni, twardzi, skłonni do brawurowego działania, kobietom trudno wejść w świat tak ostrej konkurencji i bezwzględności. Jedną z przewag kobiety może być to, że mało kto się po niej podobnych zachowań spodziewa. Panie mniej wciągają się w szpiegowskie rozgrywki, mniej się nimi ekscytują, inne rzeczy uznają za naprawdę ważne. Fakt, że w świecie agentów dominują mężczyźni, chyba świadczy o tym, że to oni są lepsi, choć zawsze może zdarzyć się wyjątek.
Lukrecja wikła się także w pewien związek, przez który później musi wiele poświęcić. Miłość to zawsze słabość agenta?
Niestety, tak. Z jednej strony, tak jak wszystkim, zaburza nieco zdolność racjonalnego myślenia i działania, osłabia wolę, przekierowuje myśli na inne tory, zmienia priorytety. Z drugiej – i to jest najgorsze – w łatwy sposób wystawia na szantaż. Zakochany agent może łatwo mu ulec, a to niesie wiele niebezpieczeństw, nie tylko dla niego samego.
A czy istnieje agent idealny?
Myślę, że ideały nie istnieją. Ale bywają agenci wybitni, niedoścignieni w swojej branży. I taka właśnie jest Lukrecja, więc naprawdę na nią uważajcie!
Powieść Vendetta Lukrecji kupicie w popularnych księgarniach internetowych: