Dekalog jeden a Dekalog osiem - dwie wizje człowieka w „świecie, który nie ma na siebie pomysłu” (Kamila Czaja)

Data: 2011-03-25 11:47:57 Autor: KamaYen
udostępnij Tweet

 

 

Chciałem pokazać, że życie jest skomplikowane. Nic więcej. Krzysztof Kieślowski

Kiedy pod koniec lat osiemdziesiątych Kieślowski nakręcił dziesięć odcinków Dekalogu, w kraju przyjęto ten cykl filmowy dość chłodno. Jeżeli już pojawiały się omówienia prasowe, to dotyczyły głównie refleksji na temat obecności lub nieobecności Boga w opowiedzianych historiach. Po filmach pod takim tytułem spodziewano się bowiem religijnego drogowskazu. Tymczasem Kieślowski nie miał zamiaru nikogo nawracać. Tak wyjaśniał genezę cyklu opartego na dziesięciu przykazaniach: „Powód, dla którego Dekalog zrobiliśmy. Pewnie dlatego, że było nam przykro. Pewnie dlatego, że dostaliśmy w kość. Pewnie dlatego, że w ogóle mieliśmy poczucie bezsensu tego wszystkiego, co się dzieje dookoła i tego wszystkiego, co się dzieje w nas w środku. I pewnie dlatego Piesiewicz pomyślał, że trzeba wrócić do takich najbardziej prostych pytań czy zdań". Twórcom chodziło więc nie tyle o Boga (którego obecność jednak siłą rzeczy jest w filmach wyczuwalna), co o człowieka. To właśnie ludzka egzystencja w wielu swych aspektach stanowi treść wszystkich dziesięciu opowieści. Jak ujął to Kieślowski: „W Dekalogu nie stawiałem pytań o wiarę, tylko pytania ludzkie".

Koncepcja życia w każdej części Dekalogu (mimo sporej liczby wspólnych elementów, służących artystycznemu wyrażeniu jedności cyklu) przedstawiona jest nieco inaczej. Najbardziej odmienne wizje można dostrzec w odcinkach opartych na pierwszym i ósmym przykazaniu. Trzeba jednak zauważyć także pewne podobieństwa.

CO ŁĄCZY...

Obie historie dotyczą tego samego osiedla, które Kieślowski wybrał na scenerię całego Dekalogu. Reżyser chciał zajrzeć w okna blokowiska, gdyż wierzył, że „życie każdego człowieka jest warte zbadania, że zawiera swoje własne dramaty i tajemnice". Bohaterowie zarówno pierwszej, jaki i ósmej części zmagają się więc ze swoimi problemami na tej samej przestrzeni, są tak samo przytłoczeni, tak samo uwikłani w życie na betonowej pustyni.

Uderzający wydaje się także prawie zupełny brak polityki w Dekalogu, zwłaszcza w obliczu czasu powstania filmu, epoki przełomów i napięcia. Kieślowski jednak celowo wykluczył ten aspekt życia ze swojego cyklu. Po nakręceniu kilku filmów z szerokim kontekstem politycznym odkrył, że „na pytania: Co jest właściwie sensem życia? Po co żyjesz? Po co rano wstajesz? - polityka nie daje odpowiedzi".

Lista tego, co w Dekalogu wspólne, nie jest jeszcze wyczerpana, a jednak może warto zamknąć szeroko omówiony już w literaturze temat podobieństw. Bardziej interesujące wydaje się to, co części cyklu różni.

... A CO DZIELI...

- FABUŁA

Różnice widać już na poziomie fabuły. W Dekalogu jeden ojciec, który wierzy w nieomylność komputera, na podstawie obliczeń i próby empirycznej zezwala swojemu synowi na jazdę na łyżwach po lekko zamarzniętym osiedlowym jeziorku. Lód nie wytrzymuje i chłopiec topi się. Filmowa opowieść jest dramatyczna, pełna napięcia wynikającego najpierw z bezładnych poszukiwań syna, a potem z rozpaczy po odkryciu losu chłopca.  Dekalog osiem to historia starszej kobiety, profesora etyki, która w czasie wojny nie udzieliła pomocy żydowskiej dziewczynce, uzasadniając to (fałszywie) tym, że nie może łamać boskiego przykazania o kłamstwie. Po latach spotyka kobietę, której kiedyś nie pomogła. Widz ma do czynienia z opowieścią kameralną, a to, co najważniejsze, rozgrywa się w czterech ścianach, podczas cichych rozmów.

BÓG

Bardzo wyraźnie widać także różnice w ujęciu Boga w obu częściach. W Dekalogu jeden Bóg jest punktem spornym w światopoglądzie bohaterów. Krzysztof (ojciec chłopca) to ateista wyznający kult nowoczesnych technologii i wiarę w samowystarczalność człowieka. Irena, jego siostra, gorąca katoliczka, próbuje przekazać swoją wiarę bratankowi. Chłopiec próbuje się odnaleźć w tych sprzecznych wizjach świata, nie ma jednak dość czasu. Po jego śmierci ojciec demoluje ołtarz budowanego właśnie osiedlowego kościoła, ale potem korzy się przed obrazem Matki Boskiej. Można w utracie syna widzieć karę od Boga, którego ukazano tu jako starotestamentowego sędziego. Pokazano w filmie głęboką wiarę Ireny, ateizm Krzysztofa i jego późniejszą skruchę. Natomiast w Dekalogu osiem wiara i wierność przykazaniom jest pozornym pretekstem do nieudzielenia pomocy, a chrzest przyjęty przez żydowskie dziecko miał być tylko kłamstwem ratującym życie. Potem Elżbieta, już dorosła, modli się i nosi łańcuszek z krzyżykiem, jakby wierząc „mimo wszystko". Z kolei pani profesor, Zofia, reprezentuje „sceptyczny humanizm zakorzeniony w spirytualnej wierze". W tym filmie Bóg nie jest bezlitosnym sędzią. Wręcz przeciwnie, w pewnym sensie to On pozwala się porozumieć odgrodzonym początkowo murem przeszłości kobietom. Stanowi dla nich, chociaż w różny sposób, punkt oparcia. Religijne poglądy bohaterek odsłania ich szczera rozmowa po tym, jak Elżbieta poznała wreszcie prawdziwy motyw postępowania Zofii:

ZOFIA: Można nie wątpić bez używania słów.  Człowiek został stworzony, żeby wybierać... Jeśli tak, może zostawić Boga poza sobą.

ELŻBIETA: I w to miejsce?

ZOFIA: Samotność - tutaj. A tam? Jeśli jest pustka, jeśli naprawdę jest pustka, to w takim razie...

W filmie Elżbieta odpowiada słowami, których nie ma w scenariuszu.

ELŻBIETA: Tak, ja to wiem.

GRZECH

Z różną wizją Boga w obu filmach łączy się odmienna koncepcja grzechu. Tu różnice wynikają między innymi z charakteru przykazań ujętych w opowieściach. Przykazanie pierwsze („Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną") to jeden z zakazów regulujących relację Bóg - człowiek. W tym filmie grzech popełniony zostaje więc przeciwko Stwórcy, a bohater jest niewdzięcznym stworzeniem bożym, które nadmiernie zaufało własnym możliwościom. Krzysztof mówi, że „człowiek jest maszyną", „duszy nie ma", a „wszystko może czerpać z samego siebie". Przykazanie ósme („Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu") reguluje już relacje z drugim człowiekiem. Istota złamania zakazu jest tu znacznie trudniejsza do oceny niż w wypadku części pierwszej. Występuje też na kilku poziomach. W filmie mamy do czynienia z kłamstwem Zofii, która podczas wojny nie zgadza się na wydanie fałszywego świadectwa chrztu, jakoby będącego w sprzeczności z przykazaniem. Równocześnie sama składa fałszywe świadectwo, podając nieprawdziwy powód swojej odmowy. Tak naprawdę myśli, że pomoc dziecku może doprowadzić do zlikwidowania podziemnej organizacji. Doniesiono jej bowiem, że ludzie, do których miała trafić dziewczynka, współpracują z Niemcami. Zofia skazuje dziecko na prawie pewną śmierć, by potem dowiedzieć się, że również oskarżenie przeciwko niedoszłym opiekunom małej było „fałszywym świadectwem". Kieślowski przy pomocy tej historii gra z widzem, pogłębiając wymowę, wydawałoby się, prostego biblijnego prawa zakazującego kłamstwa.

WYBÓR

Przyczyną grzechu, zdaje się mówić reżyser, jest możliwość wyboru, którą dostaje człowiek. Jednak taka wolność nie wydaje się czymś pomocnym w życiu. W jednym z wywiadów Kieślowski stwierdził:„Wybór mniejszego zła, taka jest treść niemal każdej naszej decyzji. Bo nie tylko kryteria się rozmywają, także samo życie traci wyrazistość ostrość", a w swojej autobiografii przyznał, że „w wyborach, które każdego dnia podejmujemy, nie możemy być uczciwi do końca". Człowiek jest zbyt zagubiony, by podjąć słuszną decyzję. Taka obserwacja pojawia się w obu częściach. Jednak mamy do czynienia z inną sytuacją, w której wybór następuje. W Dekalogu jeden Krzysztof dawno już zdecydował, jaki światopogląd będzie wyznawał. Postanowienie dotyczyło tylko jego, decydował przecież o własnym systemie wartości. Okazało się jednak, że ta decyzja rzutuje na bliskich, uniemożliwia głębokie porozumienia z siostrą, wpływa na poglądy synka, a ostatecznie sprowadza nieodwracalną karę. Zofia w Dekalogu osiem tylko udaje przed malutką Elżbietą, że jej odmowa działania wynika z osobistych przekonań. Tak naprawdę, decydując, ma świadomość, że ceną jest nie tylko jej własne życie, ale życie małego dziecka, losy wielu osób i całej organizacji. To wyraźnie wybór „mniejszego zła", podczas gdy w pierwszej części cyklu długo nie wiadomo, czy któreś rozwiązanie jest niewłaściwe. A nawet po śmierci chłopca nie ma pewności, że wybranie wiary w Boga zapobiegłoby tragedii. To pesymistyczna wizja, jak przystało na „świat, w którym relacje między dobrem i złem, między miłością i nienawiścią, wiernością i zdradą, rozumem i wiarą, premedytacją i przypadkowością, prawdą i oszustwem, są skomplikowane, nieostre i niejednoznaczne".

- WINA...

Rozważanie odmiennych ujęć grzechu prowadzi do rozpatrzenia różnic w kwestii winowajcy i ofiary. O ile z punktu widzenia nauk Kościoła Krzysztof jest grzesznikiem, to przy pominięciu wiary interpretacja będzie inna. Ojciec, który stracił syna, jawi się jako ofiara. Boga? Przypadku? Nieszczęście dotyka też Ireny, która przecież wierzy głęboko, a mimo to traci ukochanego bratanka. Chłopiec, którego życie było pełne sensu i perspektyw, topi się, jest więc kolejną niewinną ofiarą. Nieco inaczej wpływ winy jednej osoby na otoczenie pokazano w Dekalogu, osiem. Elżbieta nie uzyskała schronienia, gdyż Zofia zdecydowała (w imię, jak wtedy myślała, wyższych racji), że nie może jej pomóc. Równocześnie sama jest ofiarą cudzego kłamstwa, które zdeterminowało jej wybór. Kłamstwa, które dotknęło też ludzi mających zająć się dzieckiem. Jak opowiada Zofia, mało brakowało, by został na nich wykonany wyrok. Wina tego, kto bezpodstawnie ich oskarżył, wydaje się bezsporna. Ale na ile winić można Zofię? Ona sama przyzna po latach, że najważniejsze jest życie dziecka, uzna swoją decyzję za błąd. Równocześnie widz dowie się jednak z ust Elżbiety, że pani profesor w pewien sposób odpokutowała swój brak działania.

ELŻBIETA: Pani zachowanie już po... tej historii ze mną jest znane. Dzięki pani kilka osób z mojego świata żyje do dziś.

W filmach Kieślowskiego nie ma podziału na „czarne i białe". Widz, tak jak bohaterowie oglądanych filmów, musi samodzielnie zdecydować, namyślić się, zinterpretować problem moralny. Reżyser sam przyznał bowiem: "Ja nie szukam odpowiedzi, ja stawiam pytania".

- ... I KARA

Jeżeli w koncepcji ludzkiego życia pojawia się problem winy, to nieodłącznie jest on związany z wizją kary. W tym aspekcie również występują różnice między pierwszą a ósmą częścią cyklu. W Dekalogu jeden pojawia się jedna z najwyższych możliwych kar: śmierć najbliższej osoby. Wprawdzie nie ma pewności, czy tragedia jest egzekucją wyroku wydanego za ateizm, jednak wiele na to wskazuje (choćby znaczące wylanie się atramentu 
i dziwne „zachowanie" komputera). Tak chyba odbiera przebieg zdarzeń także sam doświadczony przez los bohater. Natomiast kara, która spada na Zofię, nie jest tak ostateczna, co wydaje się wiązać z nie do końca ewidentną winą oraz z dobrymi uczynkami, które nastąpiły później. Pani profesor przez czterdzieści lat zmaga się z wyrzutami sumienia, czuje się odpowiedzialna za, jak sądzi, śmierć żydowskiego dziecka.

ZOFIA: I pani żyje... Myślałam całe życie... Ile razy widzę kogoś, kto bawi się złotym łańcuszkiem, myślę sobie... Boże...

Jednak po spotkaniu z Elżbietą Zofia przeżywa prawdziwe „katharsis", gdy już wie, że dziecko przeżyło. Kara więc nie tylko jest mniej sroga od tej z Dekalogu jeden, ale również pokazuje pomiędzy tymi odcinkami kolejną antynomię dotyczącą ludzkiego życia: ostateczność - odwracalność. Czy można w wypadku tych opisanych filmowych kar mówić o sprawiedliwości? Kieślowski podsumował sprawę stwierdzeniem: „To jest sprawiedliwość na nasza miarę, a nasza miara jest malutka. Jesteśmy mali i niedoskonali".

- DRUGI CZŁOWIEK

Koncepcja losów bohaterów nie może być pełna bez uwzględnienia relacji z innymi ludźmi W pierwszej części ciężar komunikacji przenosi się stopniowo na komputer, a związki emocjonalne, które robiły wrażenie najtrwalszych, zostają przerwane przez śmierć. Wizja kontaktów międzyludzkich przedstawiona w części ósmej jest bardziej optymistyczna. Mimo bolesnej przeszłości Zofia i Elżbieta potrafią się porozumieć. Ich trudna rozmowa o tym, co było dawnej, to jedna z niewielu scen w Dekalogu, która ukazuje możliwość nawiązania prawdziwego dialogu. Ta nadzieja na głęboki kontakt z drugim człowiekiem wyróżnia cześć ósmą z całego cyklu, mimo że i tu pokazano przykład zerwanych więzi (Zofia i jej syn).

- SENS ISTNIENIA

Wszystkie odkryte różnice pomiędzy Dekalogiem jeden a Dekalogiem osiem składają się na odmienną wizję ludzkiego życia. W pierwszej części mamy do czynienia z brakiem nadziei, z ostatecznością. Wprawdzie i tu wśród bezsensu ludzkich zmagań dostrzec można iskierką pocieszenia, gdy Irena mówi: „Życie to dar" sygnalizując, że „życie jest prezentem, nawet, jeśli jest zbyt krótkie". Jednak cały odcinek ukazuje człowieka jako istotę, która o niczym nie decyduje. Wszystkim rządzi Bóg lub przypadek, a ludzie nie mają prawa do całkowitej wolności. W części ósmej sytuacja jest odwrotna - całość wypełnia sens  istnienia  i  nadzieja na naprawienie krzywd,  a tylko niektóre elementy  (jak  wciąż przekrzywiający się obraz na ścianie czy zamknięty w sobie od czasów wojny krawiec) sygnalizują, że harmonia może być zagrożona. Wyrażona zostaje wiara w dobro i w to, że o wszystkim decyduje świat, a więc my wszyscy (a nie tylko Boski wyrok).

ELŻBIETA: A co pani mówi swoim studentom? Jak żyć?

ZOFIA: Ja im nie mówię. Jestem z nimi po to, żeby sami zrozumieli.

ELŻBIETA: Co?

ZOFIA: Dobro. Ono jest... w każdym. Świat wyzwala dobro albo zło

... I DO CZEGO PROWADZI

Analiza  dwóch części tego samego filmowego cyklu (a raczej analiza niewielkiego ułamka spraw, które można w nich dostrzec) pokazuje, jak złożony obraz człowieka i świata wyłania się z artystycznej wizji reżysera. Według Tischnera bohaterowie Kieślowskiego to „ludzie pęknięci", ale równocześnie jego filmy „pośredniczą w drodze człowieka do samego siebie". Według Kieślowskiego „żyjemy w świecie, który nie ma na siebie pomysłu" Dekalogu osiem pojawia się też określenie „piekło etyczne". Równocześnie reżyser wyznawał wiarę w człowieka, i uważał, że w życiu nieważny jest cel. Liczy się tylko dążenie, stawianie sobie nowych wyzwań. "Ważne, żeby iść" Kolejny raz okazuje się, że Kieślowski nikogo nie próbuje na siłę umoralniać, nie daje prostych recept na życie. On tylko to życie pokazuje w różnych jego uniwersalnych aspektach, fotografuje od różnych stron. Zmusza do refleksji na każdą z poruszonych życiowych kwestii, do wyboru spośród wielu możliwych odpowiedzi. I tylko od widza zależy, czy taka analiza będzie krokiem do naprawy "pęknięcia" we wciąż popełniającym błędy człowieku. Człowieku, który, jak powiedział Conrad, "jest zdumiewający, ale arcydziełem nie jest".

Kamila Czaja</span

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje