Miłość to najbardziej skomplikowane uczucie. Wywiad z Danutą Awolusi
Data: 2021-03-10 15:40:40– Myślę, że cierpienie to bardzo naturalna emocja, całkowicie inna od stresu i mniej zagrażająca. Pozwala nam przetrawić krzywdę, ale daje też sygnał, że coś złego coś nam się stało i trzeba się zastanowić, co dalej. Miłość to zdecydowanie najbardziej skomplikowane uczucie, które niesie ze sobą ogrom przeżyć: tych pięknych i tych trudnych – zdradza Danuta Awolusi, autorka powieści Nie mówiąc nikomu.
Mam wrażenie, że Nie mówiąc nikomu to opowieść o ludziach, którzy się pogubili.
Zgadzam się z panem. To na pewno opowieść o osobach, którzy mają problem z poczuciem własnej wartości i właśnie przez to popełniają w życiu wiele błędów i się gubią. Nie dostali w domu wystarczającego zaplecza, by walczyć o siebie.
Czy zatem każdy z nas ciągnie za sobą mniejszy lub większy bagaż doświadczeń?
Samo życie jest już jakimś bagażem, ale nie w sensie negatywnym. Po prostu: żyjemy, a więc doświadczamy. Czasem dobra, czasem bólu i cierpienia. Trudność zaczyna się wówczas, gdy tych niełatwych, bolesnych emocji zaczyna być za dużo. Wówczas trzeba zastanowić się, z czego to wynika.
Czasem niektóre nasze problemy zżerają nas od środka, sprawiają, że stajemy się ludźmi, którymi nie chcemy być. Może więc rozwiązaniem jest podzielenie się tymi problemami z innymi?
Ja zawsze, od wielu lat, rekomenduję, aby skorzystać z pomocy terapeuty. Mnie samej bardzo to pomogło i pozwoliło poradzić sobie z wieloma problemami. W Polsce wciąż za mało się o pomocy terapeutycznej mówi, a szkoda. To naprawdę zmienia życie na lepsze.
Na pierwszy plan w Pani książce wysuwają się relacje międzyludzkie. Pomiędzy partnerami, rodzicami a dziećmi, outsiderami a społeczeństwem… Jesteśmy uzależnieni od innych nawet wtedy, gdy czujemy się całkiem sami?
Myślę, że ludzi, którzy mogą i potrafią żyć w całkowitym odosobnieniu, jest bardzo niewielu. Jesteśmy społeczeństwem, potrzebujemy bliskości, uwagi, akceptacji. Jednak gorsze od samotności jest życie z kimś, kto tej akceptacji drugiej osobie nie daje. To rodzi wiele cierpienia, takie relacje nigdy nie będą spełnione czy szczęśliwe.
Uważam jednak, że zależymy od samych siebie, bo to my musimy zadbać o swoje życie wewnętrzne. Nikt tego za nas nie zrobi.
Ale co, jeśli czujemy, że tkwimy w patowej sytuacji? Jak wyrwać się z toksycznych relacji?
Zacząć od siebie. Pierwszym krokiem są pytania: dlaczego dzieje mi się krzywda? Dlaczego nie wyznaczam granic, daję się wikłać, dlaczego zamiast dbać o swoje dobro, zajmuję się innymi? Jeżeli odpowiedzi nie przynoszą rezultatu, warto iść do specjalisty. Zresztą, zawsze warto. Mój bohater Maks korzysta z pomocy terapeuty i daje mu to duże wsparcie. Sam jest tak zapętlony, że nie da rady pokonać trudności. Nie jest jednak sam na tym świecie.
Sytuacja pomiędzy główną bohaterką Pani powieści, Laurą, a jej dziećmi, ale także pomiędzy Maksem a jego ojcem, jest niezwykle napięta. Rodzice powinni być bardziej uważni wobec swoich dzieci?
To mało powiedziane. Rodzice powinni być świadomi, dojrzali, emocjonalnie inteligentni. Oczywiście, jesteśmy tylko ludźmi, więc popełniamy masę błędów. I to jest ok, pod warunkiem, że dajemy dziecku pełną akceptację, wsparcie, bezwarunkową miłość. Nie istnieje rodzic doskonały, za to istnieje rodzic, który nie dyskredytuje, nie odrzuca i nie wtłacza poczucia niskiej wartości.
Laura przez lata boi się zrealizować własne marzenia. Dlaczego tak często nie wierzymy w siebie?
To bardzo otwarte pytanie, a ja mogę mówić z własnego doświadczenia. Superważne jest, aby dostać dużą dozę wsparcia, akceptacji i motywacji w domu rodzinnym. Gdy tego zabraknie, w dorosłym życiu naprawdę ciężko jest samodzielnie się tego nauczyć. Oczywiście, znam ludzi, którzy to potrafią, ale to jednostki, wyjątki, które potwierdzają regułę. Nie wierzymy we własne marzenia, bo ktoś nam kiedyś powiedział, że nie jesteśmy ich warci.
Laura postanawia zaryzykować – a impulsem do tego jest spotkanie z przyjaciółką sprzed lat. Czasem, by zmienić swoje życie, potrzebujemy zewnętrznego bodźca?
Myślę, że to nie rzadkość, ale pod warunkiem, że jesteśmy otwarci. Laura czuje się coraz gorzej w układzie, w jakim żyje. Wie, że powinna się wyrwać, zadecydować o sobie, ale to wydaje jej się szalenie trudne. Mimo to, samo myślenie o tym sprawia, że kolejne wydarzenia w jej życiu prowadzą ją do zmian. Zmian, które przeprowadza na swój dziwaczny sposób. Wybiera sekrety i kłamstwa, co musi się na niej zemścić, prędzej czy później.
W swojej książce opowiada Pani o naprawdę silnych kobietach, które życie mocno doświadczyło. Kobiety tak naprawdę często są silniejsze od mężczyzn?
To pytanie-rzeka. Uważam, że kobiety są na pewno silne, bo od wieków żyją w kulturze patriarchatu, a więc muszą to jakoś przetrwać. Kobiety wciąż są ignorowane w przestrzeni publicznej: nie zaprasza się ekspertek do mediów, rzadko prowadzą one ważne programy publicystyczne, nieczęsto zostają patronkami w szkołach, mniej jest ich na Wikipedii, mało na stanowiskach kierowniczych. Z jednej strony, mężczyźni z pozycją czasem nas ignorują, ale zdarza się, że i kobiety same siebie deprecjonują. To bardzo skomplikowany schemat i potrzeba kolejnych pokoleń młodych kobiet, aby to zmienić. Nie sądzę, aby stało się to za mojego życia.
Natomiast moje bohaterki na pewno są silne, choć czasem wydaje się, że życie daje im popalić.
Myślę tu zwłaszcza o Uce, która zostaje odtrącona przez lokalną społeczność. Trafia na margines, nikt nie zadaje sobie jednak pytania, dlaczego. Brakuje nam dziś empatii?
Nie, myślę, że Uka sama się wyrzuciła poza margines, bo wolała nie czuć bólu i nie znalazła w sobie siły, by zmierzyć się ze swoim cierpieniem. Oczywiście, społeczność ją ignoruje i z niej szydzi, ale z drugiej strony ona nigdy nie prosi o pomoc. A czasem trzeba dać sygnał, że potrzebujemy wsparcia.
Zarówno Laurę, jak i Ukę jednak wiele łączy. Przede wszystkim to, że ich życie mocno zmieniło się pod wpływem miłości. Miłość nigdy nie wygląda jak z bajki, zawsze wiąże się z cierpieniem?
Myślę, że cierpienie to bardzo naturalna emocja, całkowicie inna od stresu i mniej zagrażająca. Pozwala nam przetrawić krzywdę, ale daje też sygnał, że coś złego coś nam się stało i trzeba się zastanowić, co dalej. Miłość to zdecydowanie najbardziej skomplikowane uczucie, które niesie ogrom przeżyć: tych pięknych i tych trudnych. Trzeba się z tym pogodzić, ale tylko pod warunkiem, że miłość nie jest toksyczna, wypaczona, pełna strachu i stresu.
Jeden z bohaterów przeżywa kryzys tożsamości, co prowadzi do sporej frustracji. Boi się swojej odmienności. To duży problem zwłaszcza w dzisiejszej Polsce?
Bycie odmiennym w naszym kraju to zawsze duży stres, bo społeczeństwo jest skrajnie konserwatywne. Osoby LGBT+, matki, które chcą robić karierę niedługo po urodzeniu dziecka, kobiety, które mówią, że lubią seks, mężczyźni, którzy chcą zająć się domem, a nie karierą – każda inność, każda nieszablonowa decyzja jest brana pod lupę i oceniana, często na forum. Potrzeba niewiarygodnej siły, by stawić temu czoła i nie stracić zdrowia. Podstawą jest miłość do siebie samego i umiejętność zaopiekowania się sobą. Maks właśnie tego nie potrafi, stąd ta frustracja, złość, bezsilność.
Skoro więc miłość wiąże się z licznymi kłopotami, czy warto w ogóle w nią inwestować?
W miłość do samego siebie nie tylko warto, ale trzeba inwestować. To podstawa do tego, by żyć w poczuciu sensu i spełnienia. Kochając siebie samego, kochanie innych będzie łatwiejsze i przyjemniejsze. Polecam!
Książkę Nie mówiąc nikomu kupić można w księgarniach internetowych: