„mnie obchodziła muzyka i mój ból, moja tęsknota i tajemnice”. Rzecz o „Cudzoziemce" Marii Kuncewiczowej
Data: 2023-08-28 12:03:55 | artykuł sponsorowanyOd momentu premiery Cudzoziemki w 1936 roku powieść Marii Kuncewiczowej poddana została szerokiej analizie zarówno ze strony krytyki literackiej, jak i – znaczenie później – historyków literatury. Czesław Miłosz, pisząc o autorce w swojej Historii literatury polskiej, nazwał tę powieść studium »charakteru« jednostki, jednak dziś wiadomo, że za Cudzoziemką kryje się znacznie więcej. Mnogość odczytań powieści Kuncewiczowej sprawia, że współcześnie lektura Cudzoziemki wciąż przynosi ogromną satysfakcję. Nie dziwi więc, że książka właśnie teraz ukazuje się ponownie – tym razem nakładem Wydawnictwa Marginesy, poszerzona o posłowie Danuty Sękalskiej.
Cudzoziemka początkowo ukazywała się w odcinkach na łamach „Kuriera Porannego”. Fragmentaryczność, podział na epizody, zdaje się być szczególnie intrygujący w kontekście Cudzoziemki jako powieści składającej się tak naprawdę z wielu retrospektywnych historii. W książce Marii Kuncewiczowej historię Róży, tytułowej cudzoziemki, poznajemy poprzez pryzmat zdarzeń z przeszłości, w których zaangażowani – poza Różą – byli także jej bliscy. Mimo zachowania trzecioosobowego narratora, Kuncewiczowej udaje się uchwycić wiele różnych spojrzeń na Różę i jej życie. I tak, cudzoziemkę poznajemy poprzez jej relacje z innymi. Obserwujemy napięcie na linii Marta-Róża, a zatem między matką a córką pochodzącą z gwałtu małżeńskiego (Nie rozkosznych godzin jest ono pamiątką, o nie!), jesteśmy świadkami próby zerwania toksycznej relacji matki z synem (Róża, wygnana z kręgu miłosnego szczęścia, szukała porozumień z drugą płcią na drodze macierzyństwa: synowie mieli ją pogodzić z męskością), Władysławem, a także układu sił między bohaterką a jej mężem Adamem. Jednak dopiero finałowe rozdziały powieści pozwalają nam usłyszeć głos samej cudzoziemki.
W powieści Kuncewiczowej rysuje się więc interesujący portret rodzinny. Familia, przepełniona wewnętrzną nienawiścią, tłumioną złością, niemocą wobec dominującej w domu matki/żony, jednocześnie wykazuje swoiste uzależnienie od jej aprobaty. Bohaterowie powieści krążą po orbicie zarysowanej wokół cudzoziemki. Co jakiś czas jednak ich trajektorie zbiegają się, przez co dochodzi do zderzenia – punktu kulminacyjnego: rozliczenia Róży z bliskimi. Róża w powieści Kuncewiczowej to bohaterka, która nieustannie pozostaje w postawie konfrontacyjnej wobec świata. Krzywda z przeszłości tkwi w bohaterce niczym zadra, zatruwając życie jej samej i jej bliskim. Pancerz, którego najważniejszym pierwiastek pozostaje niegasnący ból, sprawia, że bohaterka odgradza siebie samą od bliskich. Niezrozumienie bólu Róży przez otoczenie: ciotkę, męża, dzieci, pogłębia poczucie wyalienowania bohaterki.
Więc jedzcie i odczepcie się ode mnie, dajcie mi oddychać. Oddychać mi dajcie!
Stąd też obraz Róży-cudzoziemki. Kobiety, która nigdzie nie przynależy (w tym miejscu nakładają się dwa istotne wątki: osobisty, związany z porzuceniem przez kochanka, jak i narodowościowy, związany z rozbitym mitem ojczyzny). Bohaterka żyje w stanie nieustannego zagrożenia, co sprawia, że bohaterka w końcu wypala się koniecznością nieustannego podważania zasad, kwestionowania zastanego porządku. Róża jest zmęczona, wyniszczona bólem z rany, którą przez lata jątrzyła.
Swoistym łącznikiem ze światem staje się dla Róży muzyka. Gra na skrzypcach jest dla bohaterki z jednej strony sposobem na wyładowanie wewnętrznego napięcia, z drugiej – pozostaje kolejnym symbolem niespełnionych marzeń, przypominającym kobiecie o tym, co utraciła.
— Mój Adam... — zniżyła głos — przypomnij sobie dobrze tamten wieczór, tamtą noc... Cóż to zabić pragnąłeś wtedy we mnie? za co zmaltretowałeś bezbronną? przeciw czemu spłodziłeś Martę? Przypomnij…
Milczał.
— Więc ja ci powiem: muzykę chciałeś zamordować! Przeciwko muzyce urodziłam twoją córkę! Czy miałam ją kochać — tę strzygę, nasłaną na zgubę mojej duszy? Ale mój dziad San Domingo przetrzymał i spod Somosierry w mundurze powrócił, i ja także duszy swojej, choć nie serafickiej i diabłu nieraz przychylnej, ukrzywdzić nie dałam: nie zdradziłam muzyki. I mnie za to nagrodzono! Nie wiem, kto tam — twój Bóg łaskawy czy po prostu ślepy, rozumny los — nagrodził moją stałość. Marta nie będzie rzepy sadziła dla ciebie. Marta ma głos, którym można wyśpiewać najpiękniejszą muzykę! Życie Marty będzie moje — nie twoje, Adamie.
Kama Hawryszków i Katarzyna Michałkiewicz w artykule „Cudzoziemka" Marii Kuncewiczowej: literacko-muzyczny dialog z przeszłością, który przed laty ukazał się w „Kontekstach Kultury”, zauważają, że:
muzyka miała być zadośćuczynieniem i przynieść zadowolenie z życia oraz poczucie spełnienia. Kompleks Michała i kompleks muzyczny stały się więc nadrzędnymi czynnikami, od których zależało szczęście bohaterki.
Tym samym ujawnia się zależność między muzyką a miłością i szczęściem – dwoma stanami, będącymi przedmiotem bezskutecznych dążeń Róży. Cudzoziemkę w tym kontekście odczytać można zatem jako powieść o nieustannym braku i próbie jego zapełnienia.
Warto zauważyć także, że lektura Cudzoziemki rozpoczyna się od wizyty Róży w domu córki. Już wówczas zasygnalizowany zostaje kolejny istotny wątek – bohaterka pozbywa się kolejnych warstw odzieży:
[Służąca] Zdejmowała z Róży futro, podbierała mufkę, kapelusz, czekała na rozkazy […]. Róża rozbierała się powoli, traktując Sabinę jak wieszak albo krzesło. Wreszcie, poprawiwszy włosy, obrzuciła błyskawicznym spojrzeniem odbicie swoje twarzy w lustrze i podążyła w stronę pokoju.
Następnie przywołana zostaje sytuacja w sklepie tekstylnym, gdzie przedmiotem sporu staje się sweter wybrany przez bohaterkę. To wszystko nie przypadek: ubrania w Cudzoziemce nie pełnią jedynie ochronnej funkcji, izolując ciało od chłodu. Ubrania przede wszystkim skrywają ciało – a więc to, co najintymniejsze – przed wzrokiem innych. Stroje wybierane przez Różę mają stanowić swoisty pozawerbalny manifest.
Sweter kupować poszły z córką Martą. Kiedy na ladę wyłożono całą serię trykotaży – córka natychmiast odgarnęła jaskraw sztuki i spośród dyskretnie barwionych wyłowiła najciemniejszy. […] Marta stała olśniona przed matką.
– Cudnie, cudnie ci w tym swetrze – powiedział. – Wyglądasz jak sen o ziemie albo jak Petronela w swojej najlepszej formie […].
Petronela to była stara kotka angora.
Róża poczuła wtedy coś gorszego niż śmierć. Poczuła starość swoją, już dokonaną, już nieodwołalnie zapadłą i widoczną każdemu. […]
Róża bardzo źle spojrzała na córkę; Marta umilkła raptem, zatrzepotała rzęsami i tak już pozostała do końca bytności w sklepie – ogłuszona.
To i owo jeszcze przymierzała Róża, cały czas jednak zerkając na obcisły żakiecik w purpurowe skrzydła. Wreszcie otrząsnęła się z propozycji subiektki i sięgnęła p o niego. Sprzedawczyni z pewną urazą pomogła włożyć za ciasny trykot, córka odwróciła oczy…
Pozbawiając się ubrań, Róża pozbawia się kreowanego wizerunku. Stąd też moment obnażenia – gdy lekarz przysłuchuje się biciu jej serca, przykładając swoją głowę do jej obnażonych piersi – staje się punktem zwrotnym w jej życiu.
Jaki jednak jest prawdziwy obraz Róży? Czy istnieje i czy jesteśmy w ogóle w stanie do niego dotrzeć? Z całą pewnością próbują literaturoznawcy, o czym świadczy szybka przebieżka po dostępnych w internetowych zasobach artykułach. Cudzoziemka, składająca się z kolejnych uzupełniających się wzajemnie opowieści o życiu Róży, stworzona została przez Kuncewiczową tak, jak malarz tworzy obraz, nakładając na płótno kolejne warstwy, przysłaniający wcześniejsze wersje. Za pomocą narzędzi literaturoznawczych, powoli, lecz strategicznie dokonujemy swoistego rozbrajania powieści z ukrytych pod kolejnymi warstwami sensów. Próbujemy dotrzeć do pierwszego obrazu, utajonego pod wierzchnią warstwą farby.
Książkę Cudzoziemka kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Bibliografia:
Kuncewiczowa M., Cudzoziemka, Warszawa 2023.
Hawryszków K., Michałkiewicz K., Cudzoziemka Marii Kuncewiczowej: literacko-muzyczny dialog z przeszłością, „Konteksty Kultury”, nr 7/2011.
Miłosz C., Historia literatury polskiej, Kraków 2010