Bycie ateistą - to grzech?
Data: 2012-01-12 11:16:08Po tych słowach Anna (26 l.) spakowała się i odeszła z rodzinnego domu. Opowiada swoją historię od momentu, kiedy - płacząc - próbowała matkę przekonać, że nie jest tak, jak ona mówi…
- Kiedy powiedziałam rodzicom, że mój narzeczony to ateista, rozpętało się piekło w domu… Tata jeszcze jakoś to zaakceptował, ale mama ponad wszystko chciała mi wyperswadować pomysł ślubu z Andrzejem. Gdy, wychodząc z domu, ciągnęłam walizkę od drzwi wejściowych do furtki, było to chyba najdłuższe dziesięć metrów w moim życiu… Matka, stojąca w progu, krzyczała do mnie, że nie po to mnie wychowywała, by oddać takiemu komuś, kto sprowadzi mnie na złą drogę i odciągnie od Boga! Pamiętam, że odgrażała się, iż nigdy błogosławieństwa na ten ślub nie da i nie zgadza się, by jej wnuki mówiły że Boga nie ma…
Anna wyprowadziła się z domu, w którym zwyczaje były mocno pielęgnowane, a tradycja chrześcijańska - mocno zakorzeniona. Mialo to miejsce ponad rok temu. Nie ma jeszcze ślubu z Andrzejem, ale jest przekonana, że jej decyzja była słuszna:
- Jestem szczęśliwa, mieszkam z osobą, którą kocham, mamy wspólne mieszkanie i w przyszłości chcemy mieć dziecko. Andrzej ma świetną pracę, a ja studiuję. Może nie wszystko jest tak, jak bym chciała, nie rozmawiałam z moją mamą prawie przez rok, ale niewiele mogę zrobić… Próbowałam dzwonić, tłumaczyć rodzicom, że ich wyobrażenia są mylne, ale nie dali się przekonać…
Nawet dziś, kiedy mija rok od momentu, gdy pożegnała się z rodziną, nie potrafi o tym mówić bez łez.
- Starałam się wytłumaczyć, że Andrzej szanuje moje poglądy, nie przeszkadza mu to, że chodzę do kościoła czy codziennie się modlę, nie próbuje mi mówić, że Boga nie ma i toleruje, że powiesiłam krzyż w sypialni… Kocham go, i nie zmieni tego fakt, iż wierzy w inne wartości, niż te, które ja wyniosłam z domu! On jest normalnym człowiekiem, żyje w naszym społeczeństwie jak każdy inny, płaci podatki i nikogo nie zabił! Uczmy się tolerancji... - prosi dziewczyna, kończąc rozmowę.
Czy ateista to dobry człowiek?
Tomasza (22 l.) spotykamy w jednej z restauracji. Chętnie opowiada nam o tym, iż ateistą jest od urodzenia.
- Nigdy nie byłem wierzący, najbliżsi przyjaciele też tak mają, w mojej rodzinie tylko babka jest chrześcijanką. Urodziłem się w Czechach i tam mieszkam. W Pradze to normalne, tam ateizm jest powszechny.
Zapytany, czy czuje się gorszy przez to, że jest niewierzący, wydaje się mocno zdziwiony:
- Dlaczego "gorszy"? Ja nie uważam, by to było złe. Szanuję światowe religie. W Czechach też nie ma z tym problemu, możesz być każdego wyznania i będą Cię traktować tak samo. Jasne, mam pewne zastrzeżenia do kultury islamskiej, uważam, że to religia wojny i bardzo źle traktuje się w niej kobiety - przynajmniej patrząc z naszego punktu widzenia. To mi się nie podoba.
W pewnym momencie nasuwa się pytanie, czy jest na świecie coś, w co wierzy ateista? Tomasz śmieje się i mówi:
- Tak, wierzę, że jest Pani dobrym człowiekiem i że nie wszyscy ludzie na świecie tak mają…
Widać, że jego przekonania są mocno ugruntowane. Gdy pytam o to, czy wierzy, że jakakolwiek pozaziemska siła ma wpływ na to, jak wygląda życie na Ziemi, chłopak całkiem poważnie odpowiada, że wojny i katastrofy naturalne prowokują sami ludzie… Że za każdą wojną zawsze stoi czyjś zysk, ktoś na niej zarabia, a ocieplenie klimatu chyba w dużym stopniu sami spowodowaliśmy, nie dbając o środowisko naturalne.
Czas na trudniejsze sprawy. Sprawy, które w Polsce wywołują zawsze burzę. Pada pytanie o aborcję i eutanazję.
- Uważam, że eutanazja to indywidualna sprawa każdego. Jeśli ktoś jest przykuty do łóżka przez większość życia, bo jest sparaliżowany, jeśli cierpi na złośliwą odmianę raka i nie jest w stanie nic zrobić samodzielnie, nie możemy go obwiniać o to, że nie chce już być na tym świecie. Każdy ma prawo do decydowania o własnym życiu. Ale aborcja nie jest dobra. To zawsze zabicie człowieka, malutkiego, ale już człowieka. Z drugiej jednak strony sprawa jest nieco skomplikowana. Jeśli dziewczyna nie skończyła jeszcze 16 roku życia, nie skończyła szkoły, nie ma pracy, to chyba jest za młoda, by sama mogła o sobie decydować - a co dopiero o dziecku! Z drugiej strony: może lepiej, żeby pozbyła się dziecka, niż jeśli miałaby mu zmarnować życie… Przede wszystkim jednak, mając mniej niż 16 lat, nie powinna się w ogóle starać o dziecko!
Tomasz opowiada również o świętach Bożego Narodzenia… Wyjaśnia, że wielu ateistów chętnie obchodzi święta, również te katolickie, bo wolny dzień w pracy to świetna okazja, by spotkać się z rodziną, by kultywować swoje tradycje, by choć na chwilę przestać gonić za pieniędzmi i spotkać się w domu rodzinnym.
- Vanoce, czeskie Boże Narodzenie, jest piękne. Uwielbiam spotykać się z rodziną, tę atmosferę i klimat. Śnieg dodaje nastroju, a same święta wydają się po prostu cudowne. Panuje taki spokój i cisza. Ubieramy drzewko świąteczne i dajemy sobie prezenty. Bardzo mi się to podoba… - uśmiecha się mój rozmówca.
Tolerancja: TAK. Gejom, Żydom i ateistom: NIE!
Z kolejnych rozmów, jakie odbywam, wyłania się bardzo wyraźny obraz Polaka. Tolerancyjni jesteśmy: możemy krzyczeć o tym na cały świat i mocno się buntujemy, kiedy ktoś próbuje nam powiedzieć, że jest inaczej. Tolerujemy przecież bicie dzieci, gwałt na żonie, pijanych kierowców na ulicach, wariatów w Sejmie... Tolerujemy galerianki i seks w gimnazjach. Ba, tolerujemy też (często) aborcję i kradzież w miejscu pracy. Prawdziwy kraj tolerancji wzajemnej! Tolerujemy innych do momentu, w którym nie zaczynają oni mocniej się od nas różnić. Co więcej: jest to postawa, która cechuje również wiele osób naprawdę młodych.
Student wychowania fizycznego(21 l.) w rozmowie wyraźnie podkreśla:
- Dla mnie ateista jest po prostu człowiekiem uważającym religię za coś niepotrzebnego i naiwnego. Myślę, że to zły człowiek i należy go sprowadzić na dobrą drogę. Należy ateistów resocjalizować! Chociaż może ateiści, podobnie jak chrześcijanie, różnią się między sobą. Niejeden chrześcijanin może być gorszym człowiekiem od ateisty.
Chłopak, zapytany, czy zna kogoś, kto nie deklaruje wiary w żadną religiję, odpowiada, że nie poznał w życiu jeszcze nikogo takiego, ale nie żałuje.
Następną osoba, którą pytam o ateizm, jest dziewczyna pracująca w sklepie z odzieżą (22 l.). Ewa bardzo się oburza, gdy zadaję jej pierwsze pytanie:
- Co ja mam powiedzieć o ateistach, jeśli nic nie wiem na ich temat!
Czy przeszkadzałoby jej, gdyby jej chłopak był ateistą?
- Wiesz, w pewien sposób na pewno by przeszkadzało. Trzeba w coś wierzyć, a ateiści chyba oszukują samych siebie, nie odnajdują pełni życia. Wbijają sobie jakąś błędną ideologię i brną w to, wierząc, że tak jest im dobrze.
Dziewczyna w miarę dyskusji jest coraz bardziej przekonana o swojej racji, czas więc na ostatnie pytanie. Czy zna jakiegoś ateistę? Odpowiedź brzmi "nie", ale moja rozmówczyni podkreśla, że takie ideały wyniosła z domu i to jej każe wierzyć, że ktoś, kto nie wierzy w jej Boga, może być człowiekiem złym.
Następna osoba wydaje się bardzi mocno stąpać po ziemi. Młoda, zadbana Kasia(22 l.) to studentka prac socjalnych. Na początku wzbrania się przed powiedzeniem czegoś konkretnego, podkreśla, że nie zna żadnego ateisty, więc trudno jej się na ten temat wypowiadać. Czy spotkałaby się z ateistą?
- Tak, chociaż nie wiem, czy coś by z tego wyszło… Jeśli wierzyłby w innego Boga, być może byłoby łatwiej, ale jeśli nie wierzy w nic... To trochę problem...
Nie chce powiedzieć, czy ateista to człowiek dobry, czy zły. Musiałaby poznać konkretnego człowieka-ateistę i dopiero wówczas mogłaby go ocenić. Również ona nie zna żadnego ateisty. Podkreśla, że swoje poglądy ukształtowała sama, choć wpływ na nie miało wychowanie w tradycyjnej, katolickiej rodzinie.
Piotrek (20 l.) nie skończył żadnych studiów, jest po zawodówce, trochę się obawia że powie coś nieodpowiedniego, coś innego niż pozostali. Jest budowlańcem. W końcu jednak odpowiada:
- Dla mnie ateista to normalny człowiek, uważam, że nie może być zły tylko dlatego, że nie wierzy w żadnego Boga. Ma pewnie swoje wartości i kieruje się nimi w życiu. A każdy ma do tego prawo.
Czy brak wiary sprawia, że jest to człowiek zły, gorszy od nas?
- Gorszy? Nie, nigdy w życiu! Gorszy jest tylko ten, kto zabija czy kto wyrządza krzywdę innym ludziom. Ateista ma prawo i według niego żyje, a to w cale nie jest złe. Nie, nie przeszkadzałoby mi, gdyby moja dziewczyna czy żona nie wierzyła w Boga. Szanowałbym jej poglądy, bo ludzi kocha się za to, jacy są, a nie za etykietkę.
Tolerancyjni jesteśmy, dopóki ludzie niczym się od nas nie różnią. Gdy pojawiają się sprzeczności z naszymi ideami, wszystkim nam włącza się czerwona lampka. Zaczynamy akceptować osoby o innym kolorze skóry, ludzi odmiennych narodowości. Może czas, by zacząć kształtować postawę tolerancji również wobec odmiennych od naszych poglądów?
fot. sxc.hu
Dodany: 2016-01-13 10:49:23
Dodany: 2015-08-18 16:31:40
Dodany: 2015-08-18 16:30:56
Dodany: 2015-06-29 14:08:31
Dodany: 2014-02-17 14:14:40
Dodany: 2013-01-04 18:29:49
Dodany: 2012-01-24 12:50:19