To bohaterowie sprawiają, że ludzkość wciąż istnieje. Wywiad z Basią Wiśniowską
Data: 2021-05-05 12:47:51– Paradoksalnie pandemia koronawirusa może odmienić jeszcze świat na lepsze. Może nauczymy się kochać bliskich, bo tak szybko odchodzą? O sensie życia, pandemii i o tym, co najważniejsze rozmawiamy z Basią Wiśniowską, autorką powieści Epidemia. Kiedy musisz tworzyć świat od nowa. Powieść kupicie w księgarni internetowej Wydawnictwa eSPe.
Czy pandemia zmieniła Pani życie?
Bardzo. Nie tylko dlatego, że dzięki pracy zdalnej zyskaliśmy czas na spacery po lesie, filmy, czytanie i gry planszowe zamiast marnować go na dojazdy. Świadomość zagrożenia życia sprawiła, że chce się żyć pełniej, głębiej, lepiej. To właśnie podczas pandemii zabrałam dzieci ze szkoły na edukację domową. Opanowały podstawę programową w siedem miesięcy i teraz mają czas dla siebie, rodziny i przyjaciół. Więcej rozmawiamy i więcej się bawimy. Planujemy podróże. Odważyłam się marzyć i spełniać swoje marzenia, także te o pisaniu książek.
Epidemie i zarazy nawiedzały ludzkość od zawsze. Czy kiedykolwiek byliśmy na nie przygotowani?
Rzeczywistość pokazała, że nie, ale czy można być przygotowanym na coś tak dramatycznego? Myślę, że dziś prawie żaden kraj nie może się pochwalić, że świetnie sobie poradził. Być może złe byłyby wszystkie rozwiązania. Złe było zamknięcie gospodarki, ale udawanie, że nic się nie dzieje mogłoby być jeszcze gorsze.
Świat, który stworzyła Pani w powieści Epidemia, kiedy musisz tworzyć świat od nowa jest przerażający. Prawie nie ma w nim dorosłych. Dlaczego?
Na początku pandemii usłyszeliśmy, że koronawirus szczególnie zagraża osobom starszym, dorosłym, ale nie dzieciom. Wyobraźnia podsunęła katastroficzną wizję. Zaczęłam się zastanawiać, jak poradziłyby sobie nastolatki zdane same na siebie.
Czy dzieci mogą żyć bez dorosłych? Przypomina mi się Król Maciuś Pierwszy i Władca much. Tam także dzieci tworzyły świat na nowo, ale Pani wybrała inny kierunek...
Zastanówmy się lepiej, jak bardzo dorośli są obecni w życiu dzieci teraz, ci nieobecni ojcowie i nadopiekuńcze matki... Pani z przedszkola zwierzyła mi się, że niektórzy rodzice pytają, czy nie mogliby zostawiać dzieci na wieczory i soboty. Małe dzieci potrzebują dorosłych, ale nie tylko w roli kelnerów. Każdy potrzebuje miłości i uwagi, a młodzież – przygotowania do prawdziwego życia. A czy nie częstszym jest model wychowania pod hasłem: „nauczy się wszystkiego, jak wyjdzie za mąż”? To prawda, nauczy się, jeśli zdąży przed rozwodem. Relacji z ludźmi nie uczymy się w jeden dzień. Gotowania i sprzątania też nie.
A nastolatki?
Piętnastolatki – takie jak moja bohaterka – mają swój rozum. Nie są jeszcze doświadczonymi dorosłymi, ale nie są już dziećmi. Jestem pewna, że w każdym drzemie ogromny potencjał i pragnienie dobra, ale czują się przygniecione wymaganiami i nadmiarem lekcji, a brak im czasu na pasje i nie daje się im szans na naukę prawdziwego życia. Gdyby pozwolić im na trochę samodzielności, obdarzyć je zaufaniem, będą umiały zrobić pranie, ugotować obiad, posiać rzodkiewkę w ogródku, zająć się młodszym rodzeństwem, a nawet pójść do pracy. Szkoda, że wielu rodziców nie ma o tym pojęcia. Czują się zadowoleni, gdy ich dwumetrowe dziecko wkuwa na pamięć nazwy wszystkich stolic świata i jakieś niepotrzebne daty, a nie pozwolą mu zagotować wody na herbatę, żeby się nie poparzyło. Najbardziej cieszą się, gdy ono wpatruje się w ekran, bo przecież jest grzeczne, nie ryzykuje siniaka ani ciąży. Zapominają o rozmowie i o prawdziwym życiu. Wielu dorosłych tak bardzo skupia się na zarabianiu, że w ogóle zapominają o dzieciach, zostawiają im tylko prezenty i kanapki na drugie śniadanie, a nie poświęcają czasu i uwagi.
Myślę, że wielu rodziców dostrzega, że ich dzieci są zaradne.
Pewnie połowa. Moja córka od drugiej klasy pakuje się sama na obozy harcerskie. Ja nie czułam się tytanem zaradności nawet na studiach, ale gdy zostałam wychowawczynią na kolonii, łatwo weszłam w tę rolę, w kilka sekund nauczyłam się zarządzać, głośno mówić i planować czas. Myślę, że wszystkie dzieci będą zaradne, jeśli wzmacnia się w nich tę cechę.
Zuzu, główna bohaterka, jest nastolatką, która musi poukładać swoje życie. Ale dziewczynka podejmuje się jeszcze innego zadania. Jest wyjątkowa?
Każdy człowiek jest zarazem zwyczajny i wyjątkowy. O każdym można by napisać książkę albo scenariusz filmu. Nawet ten przyklejony do ekranu komputera wyjątkowo mocno przeżywa ból istnienia i po głowie krąży mu mnóstwo myśli. Zuzu jest zwyczajną dziewczynką, ale pod wpływem tragedii błyskawicznie dorasta. Przestaje płakać, zaczyna działać i uczyć się tego, co w danej chwili potrzebne. Nie każdy tak potrafi, płakać i czekać jest łatwiej. Jej entuzjazm i pragnienie ratowania świata zarażają innych.
Dzieci żyją w mieście, na zamkniętym, skażonym zarazą obszarze. Ale nie cały świat uległ zarażeniu? Czy miasta są naszym wrogiem?
Mieszkałam już i w stolicy, i na odludziu. Wszystko ma swoje plusy i minusy. W małej mieścinie tęskni się za kinem i teatrem, a w metropolii – za czystym powietrzem i pięknym widokiem z okna. Do miast ludzie zjeżdżają w poszukiwaniu pracy i rozrywki. W większości przypadków to nie jest prawda, że mieszkańcy dużych miast mają lepiej, bo blisko do pracy. I tak stoją godzinami w korkach, by dotrzeć do sąsiedniej dzielnicy. W końcu kino i teatr zaczynają odstraszać swoimi cenami, a gdy pandemia każe zamknąć wszystkie walory miasta, ludzie marzą wtedy o domku na wsi, kawałku ogródka i lesie, po którym można by spacerować.
Jako ludzkość mamy szansę w starciu z wirusami?
Nie da się przewidzieć, jakie jeszcze wirusy i kataklizmy nawiedzą świat. Za to wiadomo, że kiedyś nasze życie się zakończy z takiego czy innego powodu. Może zamiast trząść się ze strachu, zacznijmy robić coś dobrego? Wybór jest ogromny. Możemy zrobić coś dla siebie, spełnić marzenie, sprawiać przyjemności innym, dbać o planetę albo robić te wszystkie rzeczy naraz. Gdy zaczniemy działać, w chwili śmierci nie będziemy żałować zmarnowanego życia. Nieważne, jak długo będziemy żyli. Zawsze mamy do dyspozycji tylko tę chwilę, która jest teraz, ją możemy dobrze przeżyć.
A może pandemia rzeczywiście jest okazją do zbudowania świata od nowa, w lepszej wersji?
Paradoksalnie pandemia koronawirusa może odmienić jeszcze świat na lepsze. Może nauczymy się kochać bliskich, bo tak szybko odchodzą?
Może skończy się wreszcie zmuszanie pracowników do pracowania z katarem, kaszlem i gorączką? Może większość ludzi będzie pracować zdalnie i będzie mogła mieszkać, gdzie zechce? Pracodawcy już zorientowali się, że siedzenie osiem godzin w dusznym, ciemnym biurze wcale nie musi oznaczać ogromnej produktywności, to samo można zrobić w domu w trzy godziny, gdy pracy nie przerywają nam kawusie, telefony i uścisk ręki prezesa.
Może gdyby ludzie potrafili się zjednoczyć w walce z zagrożeniem, mielibyśmy większe szanse?
Na pewno większe, niż gdy bojkotujemy i krytykujemy obowiązujące zarządzenia. Skoro większość ludzi jest przekonana, że lepiej by sobie poradzili z rządzeniem krajem, czemu nie startują w wyborach? Czy zamiast walczyć z koronawirusem dwa lata, nie lepiej byłoby się umówić, że cały świat zamyka się w domach, szpitalach na dwa tygodnie?
Zuzu tłumaczy sobie, że nie musi być bohaterką. Ale czy bez bohaterów, tych codziennych, świat przetrwa?
Zuzu ze skromności nie zauważyła, że jest bohaterką. Gdy inni wciąż wpatrywali się w ekrany telefonów, ona poszukiwała mądrości i zaczęła zmienianie świata od siebie. Nauczyła się rozumieć swoje uczucia i potrzeby, uczyła tego innych. Stawiała granice. Troszczyła się o siostry, przyjaciół i osierocone dzieci. Zauważyła natomiast, że nie wszystkim musi zajmować się sama. Czasami wystarczy podsunąć dobry pomysł komuś wpływowemu, mediom. Każdy z nas może być bohaterem.
To bohaterowie sprawiają, że ludzkość wciąż istnieje, że dotąd wszyscy się nie pozagryzali, że można wierzyć w dobro. Warto tropić ślady bohaterów, mówić o nich i pisać: o tych wielkich, niezwykłych i o takich zwyczajnych jak nasi rodzice, dziadkowie, lekarze, nauczyciele. Dobro i heroizm nie powinny być zapomniane. Wielkim heroizmem jest gaszenie pożarów, ale nie zapominajmy też o tym maleńkim: to może być uczciwość w pracy, umiejętność wyciągnięcia ręki na zgodę, powstrzymanie się od złośliwej uwagi. Powinniśmy się zastanawiać, jak wykorzystać bieżącą chwilę najpełniej.
Książkę Epidemia. Kiedy musisz tworzyć świat od nowa kupicie w księgarni internetowej Wydawnictwa eSPe. Powieść jest również dostępna w popularnych księgarniach internetowych: