Strażacy już nie gaszą pożarów? Recenzja filmu „451° Fahrenheita"
Data: 2018-08-07 00:33:46451 stopni Fahrenheita Ray’a Bradbury’ego. Kultowa powieść. Lektura obowiązkowanie tylko dla wszystkich miłośników fantastyki. Wyjątkowy świat przyszłości, w którym dostęp do wiedzy jest bardzo restrykcyjny,a książki stanowią największe zło, które należy zniszczyć za każdą cenę. Materiał na świetny film. HBO podjęło się realizacji takiej produkcji. Czy się udało?
Strażacy już nie gaszą pożarów?
Przenosimy się do alternatywnego świata, którego historia znacznie różni się od tej, jaką znamy. W dodatku jego mieszkańcom serwowany jest mocno wypaczony obraz dziejów. Cyfrowa rzeczywistość została szybko dostosowana do wymogów rządzących, lecz walka z fizycznymi książkami, które były przed laty wszechobecne, nie jest tak łatwa. Strażacy od dawna nie zajmują się gaszeniem pożarów. Ich zadaniem jest palenie kolejnych pozycji – tak, aby prawda już nigdy nie wyszła na jaw.
Poznajemy młodego Montaga i kapitana Beatty'ego, którzy są „twarzami" tego procederu, obserwowanego przez cały świat i stanowiącego nowoczesne show dla rzeszy nieświadomych ludzi. Mątwy, czyli osoby znające działania władz i starające się ze wszystkich sił zachować dokonania wielkich pisarzy, zmagać się muszą z wszechobecnym aparatem śledzenia mieszkańców. Główny bohater zaczyna mieć wątpliwości, czy postępuje słusznie, choć jego mentor jest w tej kwestii bardzo stanowczy.
Widz wkracza w środek świata przedstawionego, od razu trafiając w centrum wydarzeń. Dość szybko pojawiają się pierwsze pytania, a fabuła nabiera tempa. Na szczęście, twórcy kierują tę produkcję do osób inteligentnych, prowadząc narrację w sposób standardowy, ale unikając banału i oczywistości.
Scenariusz a dość banalni bohaterowie
Powyższy opis fabuły obejmuje jedynie małą część rozbudowanej historii, która dotyka wielu aktualnych i nośnych tematów, problemów, a także zagrożeń, wobec których świat mógłby stanąć w przyszłości. Szerokie ujęcie problemu z pewnością zasługuje na uznanie. Oczywiście spora w tym zasługa autora literackiego pierwowzoru – Raya Bradbury’ego – jednakże twórcy filmu okazują się nad wyraz uważnymi czytelnikami.
I filmowcami, bowiem zamknięcie tak obszernego materiału w półtoragodzinnym filmie przy zachowaniu odpowiedniej dramaturgii i spójności wymagało sporych umiejętności. To z pewnością się udało, natomiast głębi zabrakło niektórym filmowym bohaterom – po prostu nie wystarczyło czasu, by w pełni zaprezentować ich historie czy motywacje.
Mrok także może być narzędziem...
Od samego początku możemy dostrzec bardzo dobre połączenie wszechogarniającej ciemności z żółtym i lekko niebieskim światłem. Niemal każda scena ma tu wyraźny charakter i wydźwięk emocjonalny. Twórcy skutecznie bawią się kolorami i ich odcieniami, co robi naprawdę duże wrażenie.
Pomimo braku budżetu na poziomie największych hitów kinowych i tak udało się wiarygodnie zaprezentować świat przyszłości, w którym rozwój technologii posłużył do masowego manipulowania milionami ludzi w Stanach Zjednoczonych. Nowoczesne rozwiązania zostały połączone ze znanymi dotychczas obiektami czy budynkami, przez co można odnieść wrażenie, że dokonał się na świecie postęp, ale nie drastyczna rewolucja.
Sukces 451° Fahrenheita w dużej mierze opiera się na interesującym świecie przedstawionym, znanym z literackiego pierwowzoru, jednakże wierność książce i sprawność realizacji filmu sprawia, że ogląda się go z przyjemnością. Zamiast stawiać na wielki budżet i oszałamiające efekty specjalne, filmowcy odwołali się do inteligencji widzów. Dobra decyzja.
Dodany: 2018-10-30 11:48:49
Może być ciekawie.
Dodany: 2018-08-07 22:19:27
"wierność książce [...] sprawia"
Z całym szacunkeim dla Recenzenta, ale albo nie widział filmu, albo nie czytał książki. Z książki wzięto tylko główny pomysł i nazwiska bohaterów. Cała reszta jest zupełnia inna. I nie chodzi mi o umieszczenie wydarzeń w innym czasie, ale o linię fabulrną.
Dodany: 2018-08-07 16:48:00
Skoro książki to takie zło w tym filmie, to nie wweim, czy chcę go obejrzeć.
Dodany: 2018-08-07 11:29:17
Książki jeszcze nie czytałam, ale film oglądałam. I z przykrością muszę stwierdzić, że nie jest to produkcja wysokich lotów... Książka na pewno jest dużo lepsza, zwłaszcza, że pomysł na jej treść jest genialny i zarazem przerażający... Książki największym złem i trzeba je spalić? Horror!
Dodany: 2018-08-07 10:58:26
Książka wciąż przede mną.