Projekt Królowa

Ocena: 4.78 (9 głosów)

Osiem osób. Tajemniczy ogród zimowy. I eksperyment, którego nigdy nie zapomną...

 

Godzina 17.00. Emily budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego. Poznaje siedem osób, których nigdy wcześniej nie spotkała. Nikt nie pamięta poprzedniej nocy. Telefony oraz komputery zostały zablokowane. Z każdą godziną sytuacja zaczyna się pogarszać. Pojawiają się kolejne niewiadome i dzieją się rzeczy, których nie da się logicznie wyjaśnić. Ktoś zmusza bohaterów do gry na śmierć i życie...

 

Prawda? Złudzenie? Żart? Efekt choroby psychicznej jednego z bohaterów? A może wszystkich?

 

Jedno jest pewne. Uczestnicy eksperymentu muszą poddać się regułom gry, żeby znaleźć wyjście z obiektu. Zwłaszcza, gdy wychodzi na jaw, że każda z uwięzionych osób kłamie.

 

Wraz z bohaterami pozwól się wciągnąć w mroczne miejsce pełne sekretów, plątaniny wizji oraz niedoskonałej pamięci. Obserwuj, jak budzą się demony przeszłości, rodzi się miłość, przyjaźń, nienawiść oraz strach. I przede wszystkim odpowiedz na najważniejsze z pytań: Gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna iluzja? 

Informacje dodatkowe o Projekt Królowa:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2017-03-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788365676764
Liczba stron: 564

więcej

Kup książkę Projekt Królowa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Projekt Królowa - opinie o książce

Godzina 17.00. Emily budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego zupełnie nie pamiętając jak i dlaczego się tutaj znalazła. Jedyną wskazówką, która może ją naprowadzić na jakikolwiek trop jest wiadomość od doktora Stone’a, informująca dziewczynę o udziale w tajemniczym eksperymencie. Przerażona natychmiast postanawia wydostać się z tego miejsca, jednak szybko odkrywa, że jest to niemożliwe. 

„Każdy dom ma swoje tajemnice. Ściany przesiąknięte wstydem, brudem, przerażeniem. Teraz rozumiem, dlaczego niektórzy nie chcą otworzyć swych drzwi.”

Niezwykle rzadko zdarza mi się czytać książki polskich autorów. Zawsze mi w nich czegoś brakuje i już po kilku/kilkunastu stronach się nudzę. Oczywiście są od tego wyjątki, aczkolwiek bardzo nieliczne. Dominika Rosik i jej „Projekt Królowa” to zdecydowanie jeden z takich wyjątków. Wciągająca i nieustanie trzymająca w napięciu fabuła sprawia, że człowiek nie może i nie chce oderwać się od lektury nawet na chwilę. Na dodatek świetnie wykreowani bohaterowie, którzy budzą w czytelniku wiele różnych, często sprzecznych emocji tylko potęgują to uczcie. 

Bardzo spodobał mi się sposób w jaki Dominika Rosik postanowiła poprowadzić narrację. Możliwość poznania historii z trzech różnych punktów widzenia była naprawdę dobrym pomysłem. Dzięki temu otrzymujemy pełniejszy obraz wydarzeń oraz uczuć targających bohaterami, a także mamy możliwość obserwowania z różnej perspektywy zachowań poszczególnych postaci. To bardzo ważne w książkach z motywem psychologicznym, który w przypadku „Projektu Królowa” odkrywa bardzo znaczącą rolę. 

Warto również wspomnieć o pojawiającym się wątku miłośnym, który okazał się być bardzo dobrym dopełnieniem całej historii. Nie zajmuję on dominującego miejsca w fabule, lecz rozgrywa się gdzieś tam w tle, jednak z powodu tajemnic skrywanych przez bohaterów staję się on równie intrygujący co śmiertelnie niebezpieczna gra w szachy.

„Nauczyłeś mnie oddychać i kochać. Każdy zniszczony kawałek mojej duszy wypełniłeś esencją życia. I to wszystko było jedynie złudzeniem?”

Na koniec powiem tylko, że debiut literacki Dominiki Rosik okazał się być jednym z lepszych debiutów jakie miałam przyjemność czytać w ostatnim czasie. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że niczego tutaj nie brakuje. „Projekt Królowa” jest po prostu idealny. Nie może zabraknąć go w waszej biblioteczce.

Aleksandra

*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Projekt Królowa” autorstwa Dominiki Rosik.

--------------------------------------------------

Link do opinii

Emily wybudza się z dość długiego snu, ale nawet lekko oszołomiona resztkami sennego świata zalegającymi pod powiekami dostrzega, że coś jest nie tak. Zaniepokojona sterylnymi warunkami panującymi w pokoju, postanawia dowiedzieć się, co jest grane. Tym samym opuszcza przypuszczalne schronienie przed niebezpieczeństwami, co skutkuje spotkaniem na swej drodze siódemki osób, z którymi nigdy wcześniej nie miała do czynienia. Pełna nadziei próbuje wyciągnąć od nich niezbędne informacje. Ze strzępek wspomnień udaje jej się dowiedzieć, że aktualnie znajdują się w podziemiach szpitala psychiatrycznego. Niestety świadomość całkowitego zamknięcia oraz zablokowania możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym psują tymczasową idyllę oraz wywołują atak paniki. Przerażeni swym położeniem jednak jeszcze nie wiedzieli, co dla nich przygotowano...

Emily wraz z nowo poznanymi ludźmi musi stanąć na wysokości zadania i wziąć udział w grze, w której logiczne myślenie oraz dobrze zaplanowana strategia uchronią ich przed niepożądanymi skutkami. Staną do rywalizacji z niewidocznym wrogiem na śmierć i życie, gdzie ten nie zawsze będzie walczył uczciwie. Rzeczywistość zacznie mieszać się z jawą, a prawda stanie ramię w ramię z kłamstwem. Przed nimi długa droga ku upragnionej wolności.

Czy staną na wysokości zadania i udowodnią swojemu wrogowi, że są od niego sprytniejsi? A może to on, z pomocą ukrytych asów w rękawie, pozbawi ich złudzeń i pokaże, że ich waleczność nie jest warta świeczki? I co, jeśli ludzie zaczną popadać w obłęd i przestaną sobie ufać? Jak zakończą się znajomości, które powoli kiełkowały w coś znacznie więcej, a wszędobylskie tajemnice zaczęły napierać na rodzące się silne więzi?

Na początku tego roku przyszło mi się zmierzyć z książką, gdzie tajemniczość grała pierwsze skrzypce i ciągnęła za sobą lawinę niespodziewanych zdarzeń. Wyskakujące z najciemniejszych kątów rozwiązania łamigłówek zajmujących miejsce w głowie powoli rysowały całokształt, dzięki czemu byłam w stanie – w końcu – stanąć po właściwej stronie barykady pod kątem „podobało mi się” lub „co to miało być?”. Tak, mam tutaj na myśli książkę [Żywi] od Scotta Siglera, do której pragnę porównać dzieło Dominiki Rosik, bo tak samo jak tamten autor zaskoczyła mnie ilością porozrzucanych puzzli, które miałam zebrać i ułożyć z nich odpowiedni obraz. Może książka tej autorki ([Projekt Królowa], coby nie było niedomówień) nie zaskakiwała mnie na każdym kroku, bo wiele rzeczy byłam w stanie przewidzieć oraz niektóre elementy fabuły wytrącały mnie z równowagi, jednakże spędziłam z nią kawał czasu, który nie jestem w stanie uznać za zmarnowany. Wręcz przeciwnie – bawiłam się niczym dziecko nieumyślnie zamknięte na całą noc w parku rozrywki!

Zacznę może od klimatu, jaki przez większość panoszył się na stronach powieści. Naprawdę ciężko było nie mieć gęsiej skórki, kiedy to na bohaterów zsyłano coraz to więcej nieprzyjemnych niespodzianek wywołujących zdezorientowanie. Uczucie strachu o własne życie odbierało niektórym radość, a czasami śmiech tylko mógł ratować przed popadnięciem w obłęd. Tylko co miało powodować uśmiech na twarzy? Zamknięcie w podziemiach szpitala psychiatrycznego? Z garstką obcych ludzi, o których niewiele wiemy? Świadomość, że nie znamy powodu własnej obecności w tym miejscu? Ja sama bałabym się przebywać choćby pięć minut w takim więzieniu, a co dopiero tam mieszkać. Dobrze, ich jedyną ucieczką od pozostałych był Ogród Zimowy (który tak mnie zachwycił, że chciałabym się tam przespacerować), ale nawet tam byli zamknięci niczym figurki w szklanych kulach. Niestety nie mogli się tam ukrywać przez nieskończoność czasu, bo przecież czekała ich arcyważna gra, w której musieli walczyć o własną wolność. I to właśnie ten wątek został najlepiej skonstruowany! Użycie w tym celu pewnej, starej jak świat, strategicznej gry planszowej okazało się strzałem w dziesiątkę! Ja sama nie pojmowałam jej zasad, ale autorka zadbała o to, by nawet nieobeznani w zasadach czytelnicy mogli zrozumieć każdy ruch, który równocześnie był powiązany z życiem bohaterów. Pokazywało to, jak łatwo nadszarpnąć czyjeś zaufanie i udowodnić potencjalnemu rywalowi, że danym gestem informuje go o swej nieufności. Niestety wątek miłosny już mnie tak nie nastrajał, a wręcz przeciwnie – odtrącał. Moim zdaniem stanowił on zbędny element całej fabuły, bo prawdę powiedziawszy niewiele wnosił do akcji. Tak samo niektóre wyjaśnienia wątków nie robiły na mnie wrażenia, bo już wcześniej przeanalizowałam poprzednie rozdziały i sama odnalazłam odpowiedzi. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że wiele elementów było na tyle zaskakujących, że nie umiałam usiedzieć na miejscu. Ostatnie sto stron... wtedy to już całkowicie musiałam się powstrzymać od wiecznego łażenia po pokoju w celu rozładowania targających mną emocji. Dominiko Rosik – niech się pani przyzna, że to było celowe, aby moja czaszka eksplodowała od nadmiaru wrażeń i danych!

„Przeszłość jest natrętnym prześladowcą. Zawsze cię odnajdzie”.

Jeżeli mam być szczera, to do końca nie wiem, jak to jest ze mną i z Emily. Z jednej strony cenię ją za umiejętność logicznego myślenia, chęć pomocy innym czy też twarde stąpanie po ziemi, gdy z drugiej jej pobudzający się od czasu do czasu egoizm oraz humorki doprowadzały mnie do szału. Rozumiem, że w takiej sytuacji strasznie ciężko komukolwiek zaufać, ale jak można mieć pretensje do kogoś z powodu tajemnic, kiedy sama nie do końca mówi tej osobie prawdę? Hipokrytka, aż miło. Za to doskonale wiem, że złapałabym dobry kontakt z wycofanym Alexem. Może Matthew brylował ze swym poczuciem humoru (czym mnie kupił), ale nie umiałam znieść tych jego umizgów do Emily. To było tak słodkie, że nawet producenci białej czekolady bili się o tę odmianę cukru. Natomiast Alexander zaimponował mi swoją inteligencją oraz zastosowaną grą aktorską. Dobrze, na początku mnie irytował, bo nie byłam w stanie go rozgryźć, ale kiedy ten pan nieco się odsłonił to... byłam w szoku! Przeszłość Alexa stanowiła bombę z opóźnionym zapłonem, która właśnie wtedy wybuchła i zmiotła wszelkie negatywne opinie na jego temat z powierzchni ziemi. To chyba najlepiej wykreowana postać w tej książce, bo kiedy myślę o rodzeństwie, Azjacie oraz dawnym wojskowym to nie mogę wykrzesać o nich żadnego zdania. Po prostu stanowili doskonałe luki między najistotniejszymi graczami. Nawet Katia, pomimo swego specyficznego stylu bycia, zasłużyła sobie ode mnie usłyszeć: Jesteś dzi...wną i szaloną kobietą!

Dominika Rosik całkowicie kupiła mnie swoim kunsztem pisarskim! Może fabularnie popełniała błędy, o które niekiedy się potykała, ale nie jestem w stanie jej odmówić talentu łączenia zwyczajnie brzmiących słów w zdania powodujące totalną mieszankę wybuchową, eksplodującą w umysłach czytających. Podziwiam tę autorkę za kreatywne podejście do tematu, który niektórzy mogliby już uznać za oklepany i schematyczny do bólu kości. Jak widać jeszcze można stworzyć wyśmienite danie z czegoś, co zdaniem innych należałoby wrzucić do kosza zapomnienia. Mam jednak nadzieję, że Dominika Rosik nie spocznie na laurach i wraz z drugim tomem obudzi we mnie ukryte zwierzę, które będzie warczeć dniami i nocami, że chce więcej i więcej!

Podsumowując:

Obok tej książki nie można przejść obojętnie! [Projekt Królowa] to całkiem udany debiut Dominiki Rosik, który pozwala nam, czytelnikom, uwierzyć w moc rodzimych pisarzy i pokazuje, że „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Wszędobylskie sekrety zakradające się zakamarkami podziemia, narastająca w siłę dezorientacja i wola przetrwania oraz niecodzienne znajomości, których ścieżki mogą poprowadzić w naprawdę zaskakujące miejsca – to tylko nieliczne atrakcje, jakie możecie tutaj odnaleźć. Dlatego też, jeżeli chcecie przeżyć niesamowitą przygodę, oderwać się od pędu rzeczywistego świata i sprawdzić swoje umiejętności logicznego myślenia: ta książka jest w stanie wam to zapewnić. Tylko uważajcie, bo nigdy nie wiecie, co jest prawdą, a co fikcją!

Link do opinii
Emily pewnego dnia budzi się w nieznanym miejscu, jak szybko odkrywa, jest to podziemie szpitala psychiatrycznego. Dziewczyna poznaje jeszcze siedem osób i razem z nimi musi odkryć, co jest prawdą, a co fałszem. W rozwiązaniu zagadki nie pomaga fakt, że nikt z uczestników nie pamięta poprzedniego dnia. Czy uda im się ujść z życiem z tej niebezpiecznej gry? Niedaleka przyszłość, nowoczesny ośrodek i zaskakujące efekty, które jednocześnie budzą dezorientację oraz stanowią tło dla toczących się wydarzeń. Od pierwszej strony książka intryguję tajemniczością i jest to największy atut powieści. Przyznaję, że autorka umiejętnie wodzi za nos czytelnika i nie dopuszcza do łatwego odkrycia prawdy. Kompletnie nie miałam pojęcia, co wydarzy się za moment, a to nieczęsto mi się zdarza. Szachy odgrywają tu istotą rolę, bo wszystkie rozgrywki oparte są na tej grze. Jako całkowity laik, początkowo nie miałam jakiegokolwiek pojęcia o grze. Z czasem wszystko zostaje wyjaśnione i z małymi ulepszeniami, czytelnik ogląda prawdziwą rozgrywkę na śmieć i życie. Mimo wspaniałego pomysłu, szachy nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Pani Dominika Rosik ma doskonały styl. Pisze nie tylko płynnie, ale potrafi zachwycić czytelnika. Największe wrażenie zrobiła na mnie narracja. Jest pierwszoosobowa, jednak prowadzona przez trzech bohaterów. Emily, Mathew i Alexandra. Rozmyślnie dawkują fakty i stawiają nie lada zagadkę do rozwiązania dla czytelnika, gdyż każdy z nich skrywa morze sekretów i motywów, które na pierwszy rzut oka są nieoczywiste! Żeby tego było mało, poznajemy krótkie przebłyski przeszłości bohaterów. Powoli składałam elementy i wyciągałam wnioski, często błędne, jednak możliwość uczestniczenia w rozgrywce, było bardzo przyjemne. Bohaterowie są tajemniczy, jednak to Emily polubiłam najbardziej. Wzbudziła najbardziej moje zaufanie, a do pozostałych uczestników podeszłam z rezerwą. Uczestnicy projektu są w różnym wieku, a oryginalna fabuła spodoba się szerszemu gronu czytelników. Wątek romantyczny również występuję i nieustannie wisi w powietrzu, lecz nie tłamsi fabuły. Jestem zwolenniczką romansów, które nie są najważniejsze, bo dzięki temu miałam możliwość większego skupienia się na uczestnikach i ich czynach, które nieustannie budziły moje podejrzenia! ,,Projekt Królowa" to wspaniały debiut oraz oryginalna i dopracowana książka, która spodoba się również starszym czytelnikom. Myślałam, że strach mi nie grozi, ale są również takie momenty, które potrafią przerazić bezwzględnością i realnością. Jeśli lubicie zagadkową fabułę i tajemniczych bohaterów, to ta książka jest dla Was! 7/10
Link do opinii
Wyobraźcie sobie, że budzicie się w tajemniczym, złowrogim miejscu - nic nie pamiętacie, nie macie najmniejszego pojęcia, jakim cudem znaleźliście się tam, gdzie jesteście i do czego to wszystko ma prowadzić. Zaczyna się prawdziwa gra psychologiczna oraz wojna nerwów. Od teraz stale towarzyszyć wam będzie strach i pytania, na które nikt nie udzieli wam odpowiedzi. Przerażająca perspektywa prawda? Taką właśnie podróż serwuje wam Dominika Rosik ze swoim debiutem Projekt królowa. Zdecydujecie się na podjęcie wyzwania? W takim właśnie miejscu budzi się nie tylko Emily, ale także Olaf, Britta, Katia, George, Alex, Jian i Matt. Różni ich praktycznie wszystko, a łączy jedna rzecz: nikt nie pamięta, co działo się poprzedniego dnia (ale czy możliwa jest zbiorowa amnezja?). Niestety to dopiero początek zdarzeń, które nie dość, że będzie trudno wytłumaczyć, to jeszcze ich następstwa okażą się fatalne w swoich skutkach. Czy możliwe jest by szachy z klasycznej gry planszowej stały się śmiertelną rozgrywką na śmierć i życie, której uczestnikami, a zarazem pionkami staną się uczestnicy eksperymentu? Projekt królowa, jak na debiut jest naprawdę dobrze skonstruowaną i przemyślaną książką. I nie chodzi tu tylko o samą historię, która od pierwszych stron nie tylko intryguje, ale również sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać, gdzie znajdują się granice przyzwoitości, ale także o jej aspekt psychologiczny. Autorka doskonale przedstawia złożoność ludzkiej natury i człowiecze instynkty, które budzą się tylko wtedy, gdy chodzi o przetrwanie. Mimo, że opowieść prowadzona jest z punktu widzenia trzech osób: Alexa, Matta i Emily, to całość wcale nie jest podporządkowana tylko tym postaciom. Czytelnicy są w stanie poznać całą resztę ,,wesołej gromadki" i wyrobić sobie na ich temat słuszne opinie. Podobało mi się również to, że na początku każdego rozdziału umieszczono cytat, który (w moim odczuciu) opisywał to, z czym przyjdzie zmierzyć się odbiorcy w danym miejscu. Naprawdę można trafić na perełki, więc jeśli ktoś jest entuzjastą spisywania mądrych myśli, to na pewno znajdzie w tej książce coś dla siebie. Na pochwałę zasługuje również to, że każda rozgrywa szachowa, była przedstawiona w formie graficznej, co doskonale oddawało ducha całej powieści. Nie ukrywam, że powieść nie należy do tych łatwych - niektóre rzeczy można by śmiało przyrównać do ludzkiej psychiki, która jest czymś trudnym do zrozumienia i nawet najświetniejsze umysły nie są w stanie w zupełności jej przeniknąć. Fakt ten tylko potwierdza niezwykły talent Dominiki Rosik. Jeśli miałabym komuś polecać tę pozycję (a oczywiście robię to z pełną odpowiedzialnością) to zdecydowanie starszej grupie odbiorców. Zakończenie jest powalające i to dosłownie. W życiu bym się nie spodziewała takiego spektakularnego finału i nie żałuję ani chwili spędzonej w towarzystwie Projektu królowa. Już nie mogę doczekać się drugiego tomu i chociaż nie należę do osób cierpliwych, to dla takich książek naprawdę warto troszkę pocierpieć.
Link do opinii

Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com

Zastanawialiście się kiedyś, jak byście reagowali w sytuacjach kryzysowych, przede wszystkim wtedy, kiedy zagrożone jest Wasze życie? Czy ratowalibyście siebie kosztem innym? A gdybyście byli w posiadaniu tajnej wiedzy, która może uratować życie całej grupie, ale zagrozić Twoim planom? Jak byście postąpili?
Emily budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego. Jest to miejsce, z którego nie ma wyjścia, bo jedyne drzwi są zabarykadowane. Wraz z nią w budynku przebywa również siedem innych osób, które tak samo jak ona, nie wie jak się tutaj znalazło, nie pamięta ostatnich dni. A może tylko udają, że nie pamiętają? 
Od tej pory będą musieli wejść we współpracę, by przeżyć kolejne zagrania tajemniczego doktora Stona. Czy uda im się przeżyć, by doczekać się wyjaśnienia złudzeń, jakich doznają?„Stajemy się w swojej roli tak perfekcyjni, że w końcu zapominamy, kto naprawdę pociąga za sznurki.”Polska literatura, choć nabiera tempa, to nadal jest przez wielu rodaków odrzucona czy negatywnie komentowana. Wiele osób określa całość przez pryzmat kilku autorów, którzy nie przypadli nam do gustu, zniesmaczając niekiedy swoim zachowaniem czy własnymi pracami. Musimy jednak wziąć poprawkę na to, że istnieje naprawdę wiele perełek, które moglibyśmy pokochać, gdybyśmy tylko przestali zamykać się na nie. Tak jest między innymi z książką „Projekt Królowa”, która jest debiutanckim dziełem naszej rodzimej pisarki, ale za to jakim świetnym! 
Polski debiut, który powalił mnie na kolana. Idealnie dopracowany, świetna kreacja bohaterów, ponadto portrety psychologiczne zasługujące na złoty medal. Autorka weszła do umysłu nie tylko swoim charakterom, ale również czytelnikom, szperając w nich i wprowadzając skutecznie zamieszanie. 
Kiedy sama nie wiesz co jest prawdą, a co fikcją, wtedy bezsprzecznie zaczynasz wierzyć w autorkę, która poprowadzi Cię za rękę przez fabułę. Dominika Rosik tego nie robi, wręcz przeciwnie – sprawia wrażenie, jakby takie wodzenie za nos było dla niej czystą przyjemnością. Na początku wydaje się to obojętne, ale z czasem, kiedy narasta frustracja i potrzeba wiedzy, chociażby jakiekolwiek, by móc poskładać poszczególne elementy układanki w całość, wtedy nadchodzi złość. Tak samo było w tym przypadku. Przez początek przebrnęłam bez emocji, ale w końcu moja cierpliwość została wystawiona na próbę. Urywane wspomnienia, zdania czy myśli, zmienna narracja, podczas gdy każdy coś ukrywa, wahania nastrojów i krycie się nawzajem, niezrównoważenie psychiczne –  w tym momencie powstaje emocjonujący zabieg, który oszałamia. Tak bardzo chciałam rozwiązać zagadkę, że na końcu wpadłam w szok i gniew, że większość spraw się nie wyjaśniła, a nawet lepiej, bo finisz pierwszego tomu skomplikował historię jeszcze bardziej.
W tej całej mieszance bezradności, tajemniczości i chęci poznania prawdy tak się wciągnęłam w lekturę, że migiem ją przeczytałam. A teraz z niecierpliwością będę wyczekiwała kontynuacji, by wszystko sobie poukładać. 
Musicie wiedzieć, że w tej książce każdy stwarza jakieś pozory. Pozory normalnych, zintegrowanych z grupą ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z całym przedsięwzięciem. A tymczasem, z narracji trzech głównych bohaterów dowiadujemy się, że każdy skrywa w sobie wspomnienia, których nie może ujrzeć reszta. Wszyscy mają tajemnice, a za główny cel postanawiają obnażyć pozostałych, wystawić ich sekrety, by jak najdłużej zachować własne. I tak właśnie pod przykrywką współpracy, eliminować tych najsłabszych. Kiedy życie bohaterów zaczyna przeobrażać się w prototyp pewnej gry, w której wszystko zależy od wzajemnego zaufania, wtedy akt teatralny dobiega końca, a każdy, kto zostaje Królową, pokazuje swoją prawdziwą twarz.
Najlepsze, co mnie spotkało w tej książce, to właśnie duszny klimat tej zagadki, która potęguje dziwność. Rozdziały pisane są z perspektywy trzech bohaterów: Emily, Matthew i Alexandra. Żadne z nich nie mówi prawdy i wszyscy się wzajemnie oskarżają. To właśnie ta trójka mówi nam, że istnieją w tej grze sekrety, których nawet nie potrafimy się domyślić. I konsekwentnie je ukrywają. Nawet, jeśli patrzymy na przykład na rzeczywistość poprzez oczy Alexandra, to nie jesteśmy w stanie prześledzić całego jego życia, wszystkich jego niewiadomych. Trochę pomagają nam urywki wspomnień, omamy, porywcze zachowania czy zawiłe myśli, ale są one tak inteligentnie skonstruowane, że możemy się tylko domyślać prawdy, choć autorka i tak nie odkrywa wszystkich kart. Tak samo sytuacja ma się z pozostałymi bohaterami.
Jeszcze większą enigmą owiane się inne charaktery. Nie wkradamy się do ich głów, możemy tylko obserwować za pomocą naszych głównych bohaterów. Dlatego tym pilniej przyglądamy się ich poczynaniom, analizujemy i rozbieramy na czynniki pierwsze ich zachowania, by połączyć fabułę w całość. By dojść do wniosku, że nic w tej powieści nie jest jednoznaczne. Przez chwilę miałam nawet wrażenie, że wszyscy uczestnicy, to po prostu zbiór ludzi chorych psychicznie. A jednak –  jak daleko było moje myślenie od prawdy.
Autorka posiada lekki, przyjemny styl. Skupia uwagę nie tylko dialogami czy przemyśleniami, ale i opisami. Rozbrajająco opowiada o ogrodzie zimowym, komponuje scenerię, która idealnie obrazuje nam się w wyobraźni. 
Jeśli chodzi o akcję, to raz przyspiesza, by za chwilę móc zwolnić, pozwolić się nią delektować. Niekiedy treść przyspieszała rytm mojego serca, by za chwilę je całkowicie zatrzymać. Pojawiały się momenty, kiedy na twarzy zastygał uśmiech, ale były też takie, że z przerażeniem przewracałam kolejne strony.
Jednym słowem, jest to fenomenalna książka, która skupia w sobie elementy thrilleru psychologicznego, połączonego w pewnym sensie ze science fiction. Polecam z całego serca, ale mam jedną radę: Nie ufaj nikomu. Nawet swojej wyobraźni. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - sulii
sulii
Przeczytane:2017-05-03, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książek 2017,
Mam duży kłopot z tą książką. Pomysł bardzo mnie zaintrygował. I choć nie czytało się źle, spodziewałam się czegoś lepszego. Osiem osób budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego. Nikt nie pamięta jak się tu znalazł. Nikt do końca nie pamięta kim jest. Co chwilę pojawiają się różne dziwne znaki, które wywołują strach i co raz większe pogubienie wśród grupy. Okazuje się, że zostali poddani eksperymentowi. Nikt nie wie jak to wszystko się skończy, komu można zaufać, i czy przegrana nie oznacza utraty życia. Granica między snem, a rzeczywistością zaciera się. Pomysł książki jest bardzo ciekawy i na pewno zachęcający czytelnika. Sposób napisania jest przystępny. Jednak czegoś mi w tej powieści brakowało. Pierwsze dwieście stron było przegadane. I gdyby nie fakt ze łatwo się czytało, nie wiem czy wytrwałabym do końca. Dopiero gdzieś w połowie poważnie się wciągnęłam i już chciałam znać rozwiązanie zagadki. Utwierdziłam się w przekonaniu, że autorka miała dobry pomysł, ogromną wiedzę i spryt by ogarnąć taką opowieść. Mam wrażenie, że zabrakło zwięzłości, która utrzymywałaby napięcie. Dodatkowo, sposób kształtowania relacji międzyludzkich, zwłaszcza damsko-męskich, był jak dla mnie niezbyt przekonujący. Zabrakło mi naturalności. Podsumowując, jest to książka, którą czyta się lekko. Co ciekawe, pokazuje różne oblicza natury ludzkiej w sytuacji zagrożenia. Daje do myślenia czy w momencie ryzyka,myślimy o tym by ratować siebie, czy innych. Gdzie jest granica ingerencji lekarzy, naukowców w życie pacjentów, celem ratowania ich zdrowia. Czytelnicy szukający dobrego, nowego pomysłu w powieściach, powinni sięgnąć po tę pozycję. Jednak Ci mający trochę większe wymagania, mogą się rozczarować. Ale niech każdy przekona się na własnej skórze. W końcu o gustach się nie dyskutuje. Więcej recenzji na fifraku.blogspot.com Zapraszam !
Link do opinii

"Czasami musimy zostać zamknięci w czterech ścianach, żeby dostrzec pewne rzeczy z właściwej perspektywy."

"Projekt Królowa" jest nietypową historią, opowiadającą o ósemce osób, które zostały zamknięte w zakładzie psychiatrycznym. Rozbieżność charakterów między bohaterami jest widoczna na pierwszy rzut oka. Każdy z nich skrywa w sobie jakąś tajemnicę i wyróżnia się szczególną cechą charakteru. Między nimi panuje napięta atmosfera oraz nieufność, od momentu gdy tylko siebie zobaczyli. Nikt z nich nie wie, dlaczego znalazł się w zakładzie psychiatrycznym. Jednak każdego dnia zaczyna wracać im powoli pamięć i jak przez mgłę przechwytują wspomnienia.
I może spędzanie czasu w zakładzie psychiatrycznym nie byłoby takie trudne do zniesienia, gdyby nie dziwne rzeczy i sytuacje, które co jakiś czas spotykają bohaterów.
Każdego dnia przybliżają się do odkrycia prawdy, tym samym grając w grę, od której zależy ich życie.

Książka przykuła moją uwagę już jakiś czas temu, kiedy kliknęłam w zapowiedzi wydawnictwa. Z początku myślałam, że będzie to fantastyka, ale okazało się, że jest to całkowicie inna tematyka. Tak naprawdę ciężko zaklasyfikować tę książkę, do któregokolwiek gatunku.
Zdecydowanie jest to historia nietypowa, ciekawa i z pomysłem.
Dominika Rosik postanowiła oprzeć fabułę książki na grze w szachy. Całość sprowadza się właśnie do nich i to one są kluczowym elementem. Szachy w tej grze są niczym punkt alfa, dookoła którego wszystko się dzieje. Jest to pierwszy raz, kiedy ta gra zainteresowała mnie. Zawsze nudziło mnie poruszenie w literaturze tematyki szachów, ale Dominika Rosik przedstawiła całość w naprawdę ciekawy sposób.

"Każdy dom ma swoje tajemnice. Ściany przesiąknięte wstydem, brudem, przerażeniem. Teraz rozumiem, dlaczego niektórzy nie chcą otworzyć swych drzwi."

Osadzenie akcji powieści w zakładzie psychiatrycznym jest bardzo ciekawym pomysłem. Nie jest to typowy psychiatryk, ale miejsce, w którym odbywają się pewnego rodzaju igrzyska. Właściwie cała gra bohaterów przypominała mi igrzyska.
Zakład psychiatryczny jest miejscem owianym ogromną tajemnicą. Tak naprawdę z każdą stroną odkrywamy to dziwne miejsce. Najbardziej jednak intryguje zimowy ogród, który jest ogromny, a rosną w nim przeróżne rośliny, od tych znanych, po egzotyczne. Dodatkowym elementem, który ciekawi jest motyw kruka, który pojawia się co jakiś czas.
Tajemnice, którymi owiana jest cała książka wywierają ogromne wrażenie. Chęć ich poznania sprawia, że z zapartym tchem czyta się o losach bohaterów. Dodatkowo każdy bohater ma swoje ukryte "JA", które również wpływa na budowanie nieco mrocznego klimatu.

"Nauczyłeś mnie oddychać i kochać. Każdy zniszczony kawałek mojej duszy wypełniłeś esencją życia. I to wszystko było jedynie złudzeniem?"

"Okrutny ten, który odbiera innym piękne wspomnienia."

Dominika Rosik przez cały czas buduje napięcie. Od pierwszej do ostatniej strony nie opuszczały mnie emocje. Napięcie ciągle rosło i nie malało nawet na chwilę. Nigdy nie było wiadomo, co za chwilę wydarzy się. Wydarzenie zawsze zaskakiwały. Książka z całą pewnością nie jest przewidywalna. Autorka przedstawiła niebanalną historię oraz ciekawą akcję. Książka z każdą stroną pochłania coraz bardziej, a już od pierwszej strony wzbudza zainteresowanie.
Dodatkowym atutem jest wątek miłosny, który stopniowo rozkwita. Z jednej strony jest uroczy i słodki, a z drugiej mamy świadomość, że nad bohaterami wiszą tajemnice, które tylko czekają, aż wyjdą na światło dzienne i skomplikują życie.
Jedno jest pewne - "Projekt Królowa" skradnie wasze serce i nie pozwoli przez kilka dobrych godzin odłożyć się na regał. Z pewnością zapadnie wam w pamięć.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Aleksji
Aleksji
Przeczytane:2017-04-18, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Ostatnio mam pecha z początkami - tutaj również nie było inaczej. Chociaż zostałam zachęcona słowami ,,idealna dla fanów Więźnia Labiryntu", oczekiwałam czegoś innego. Co zastałam? Początek był naprawdę podobny do wspominanej wcześniej książki. Utrata pamięci, spotkania z nowopoznanymi osobami, zagadki, niebezpieczeństwo... Miałam wrażenie, że autorka za bardzo wzorowała się na Więźniu Labiryntu - którego jestem wielką fanką. Chociaż podobał mi się klimat powieści, nie miałam zamiaru wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Chciałam coś innego, ale o tym samym brzmieniu - jakkolwiek to zabrzmi. Z uporem przechodziłam od strony do strony, aż w końcu Projekt Królowa nabrała innego znaczenia. Jakiego? Zapraszam do przeczytania recenzji. Jak już na początku napomknęłam, pierwsze spotkanie z powieścią nie należało do udanych. Kręciłam nosem z każdą stroną i naprawdę czułam się rozczarowana. Nie zrozumcie mnie źle - autorka posiada dobre pióro, które idealnie wprowadza czytelnika w literacki wymiar. Widać, że debiutantka również posiada najważniejszą z cech pisarzy - wyobraźnię, bo świat przez nią przedstawiony stał się wyrazisty i realny. Niemniej jednak chyba za dużo wywąchałam tu cech wspólnych ,,Więźnia Labiryntu", przez co... Czułem zniesmaczenie. Byłam gotowa wejść do kolejnego niebezpiecznego świata i choć OGROMNIE podobało mi się to, że tym razem lądujemy w zakładzie psychiatrycznym, to i tak nie odczułam w stu procentach klimatu książki. Jak już wspomniałam, autorka ma dobre pióro - cały przedstawiony świat posiadał kolory, emocje oraz dużą dawkę tajemnic. Chociaż przebywaliśmy w szpitalu psychiatrycznym, byliśmy świadkami całego eksperymentu, fabuła nie do końca wciągnęła mnie tak, jak powinna. Byłam obserwatorem, nie uczestniczką, a to dla mnie zasadnicza kwestia, gdy pochłaniam takie książki. Czułam się jak gość, który ogląda wszystko zza weneckiego lustra. Brakowało mi przez to dostatecznej rozrywki - nie bałam się, miałam czas na analizowanie, bo wszystko zostało rozegrane na moich oczach, a nie w umyśle czy sercu. Jakbym oglądała film dokumentalny. Opisy są barwne - a przede wszystkim rozbudowane, za co daję ogromny plus. Dzięki temu czytelnik bez problemu potrafi wyobrazić sobie literacki świat autorstwa Dominiki Rosik. Mimo że autorka jest debiutantką, potrafi pisać. Dialogi są również dobrze skonstruowane - lekkie, naturalne, choć może przy dwóch przypadkach mogłabym się do czegoś przyczepić. Niemniej jednak, jeśli chodzi o kwestię pisania - autorka spisała się na medal. ,,Lecz wszystko okazało się złudzeniem.   Kłamstwem zrodzonym z ludzkiej niedoskonałości." ,,Projekt Królowa", Dominika Rosik  Byłoby świetnie, gdyby był dodany w historii ten składnik X, który powoduje, że wchodzę do powieści jako uczestniczka, nie jako obserwatorka. Przez to niekiedy się nudziłam. Czułam tę tajemnicę - za każdym razem wyostrzałam zmysły, gdy mowa była o ogrodzie zimowym, bo to miejsce mnie zaczarowało, jednak czytałam tylko dla samego czytania, nie dla emocji. Jest dużo plusów w powieści - mimo że pomysł został zaczerpnięty z Więźnia Labiryntu, późniejsze kwestie są innowacyjne, jak na przykładzie: gra w szachy. Pierwszy raz spotykam się z takim motywem przewodnim. W książce ponadto są ilustracje, które ułatwiają czytelnikom wizualizację ruchów danych pionków, dzięki czemu dla takiej blondynki jak ja, która ma zerowe pojęcie o tej grze, było to naprawdę wielkim ułatwieniem. Reasumując - książka do mnie nie trafiła, jednak nie porzucam jej w najciemniejszy kąt. Fabuła jest dobrze wykreowana, ale jako obserwator nie potrafiłam wczuć się w akcję. Zakończenie nie powaliło mnie na kolana, chociaż główny motyw pozytywnie mnie zaskoczył. Jeśli interesujecie się tą książką - sięgnijcie, bo nie jest ona zła, ale jeśli oczekujecie czegoś mocnego, to - przynajmniej w moim przypadku - należy zmniejszyć nieco swoje wymagania. Jeśli o mnie chodzi, z czystej ciekawości sięgnę po kolejne książki autorki. Ocena: 4+/6 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Link do opinii
Avatar użytkownika - Amarisa
Amarisa
Przeczytane:2017-04-10, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
Recenzja, jak zawsze, na moim blogu. Zapraszam: http://magicznyswiatksiazki.pl/projekt-krolowa-dominika-rosik/
Link do opinii
Avatar użytkownika - SadisticWriter
SadisticWriter
Przeczytane:2017-04-04, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Co byś zrobił, gdybyś pewnego dnia obudził się w nieznanym miejscu, odciętym od świata zewnętrznego i to na dodatek z obcymi ludźmi, którzy zdają się ukrywać przed tobą prawdę? A gdyby dołączyły do tego halucynacje, dziwne luki w pamięci i nutka wcale nie przyjemnej adrenaliny, spowodowanej walką na śmierć i życie? Z pewnością tylko szaleniec mógłby wymyślić tak psychodeliczną grę i... kto wie, czy tylko szaleniec nie mógłby jej przejść? Ze światem, gdzie rzeczywistość splata się z nierealnymi wizjami, musiała zmierzyć się siódemka różnych ludzi: Emily, Matthew, Alexander, Katia, George, Britta oraz Olaf. Jak się można domyślić - rozgrywka wcale nie była łatwa i nie wszystko szło po ich myśli. Czy mimo tego sobie poradzili? Z Projektem królowa miałam na początku ogromny problem. Byłam niemalże przekonana, że to będzie gatunkowy majstersztyk. Przemawiała do mnie zarówno piękna okładka, opis, jak i wewnętrzna oprawa składająca się z drobnych elementów wzorniczych, takich jak na przykład szachy. Do czytania zabrałam się z zapałem, który niestety bardzo szybko zgasł. Dlaczego? Wydaje mi się, że to przez pierwszą połowę książki, która nie wnosiła niczego konkretnego do historii. Zaryzykuję stwierdzeniem, że fabuła chwilami była nudna, a nawet w niektórych momentach irytująca z powodu niektórych bohaterów. Początkowo miałam wrażenie, że wszystkie postacie są takie same i nie posiadają żadnych charakterystycznych cech - pomijając głupiutkiego George'a i wyzywającą Katię. Nie odróżniałam Matthew od Alexandra. Nie mogłam nic powiedzieć o Olafie (akurat w jego przypadku to wrażenie utrzymało się do końca), Ian był dla mnie po prostu bezwyrazowym geniuszem, a Emily... Emily to już inna historia. Była idealnym przykładem stereotypowej bohaterki literatury młodzieżowej, która była ładna, wszystkim się podobała i oczywiście każdy facet na nią leciał. Przy okazji była inteligentna, opanowana, wyjątkowa i chwilami niestety irytująca. Na szczęście moje zdanie o bohaterach z czasem zaczęło się zmieniać. Szczególnie mocno zafascynowałam się chłodnym Alexandrem (pod koniec uznałam, że to moja ulubiona postać), wczułam się w delikatność Britty, polubiłam George'a i nareszcie każdy zaczął coś sobą przedstawiać. Mam pewien problem ze związkiem Matthew i Emily. Nie lubiłam fragmentów dotyczących ich spotkań. Ten romans wydawał mi się dziwnie sztuczny i nijaki. Myślę, że to kwestia niektórych schematycznych zdarzeń czy opisów. ,,Była piękna, chciałem dotknąć jej włosów", ,,dla mnie była najważniejsza, chciałem ją uratować, nieważne jakie konsekwencje poniosę", ,,spadł deszcz, jej łzy mieszały się z kroplami deszczu" (dlaczego deszcz pada akurat zawsze wtedy, kiedy ktoś płacze?!) - to wyglądało mniej więcej tak. Na dodatek obydwoje straszliwie komplikowali swój związek. Szczególnie mocno nie podobało mi się zachowanie Emily. Koniecznie chciała grać niedostępną i była straszliwie niezdecydowana. Miałam chwilami szczerą ochotę zatłuc ją młotkiem. Na szczęście to sadystyczne uczucie nie trwało długo. Do samego końca nie polubiłam tej dwójki, ale przynajmniej w pewnym momencie zaczęłam na nich patrzeć bardziej obojętnie, a nie ze zdenerwowaniem. Osobiście uważam, że gdyby książka była pozbawiona ich ,,dramatycznych" miłostek, o wiele lepiej przyjęłabym całą historię i oszczędziłoby mi to nerwów. Na początku Projektu królowa było o wiele więcej dramatycznego przeżywania związanego z mroczną przeszłością bohaterów, niż jakiejś konkretnej akcji i wyjaśnień. Ten wstęp wydawał mi się zbyt długi i zwyczajnie nudny. Nie mogłam się wczuć. W pewnym momencie prawie całkowicie straciłam wiarę w to, że zacznie dziać się coś konkretnego i przez historię szłam ociężale, niechętnie, co chwila przewracając oczami. Na szczęście nie było tak do końca i tu muszę przyznać, że zostałam zaskoczona. Nigdy nie czytałam jeszcze książki, która byłaby tak... nierówna, skrajna w mojej własnej opinii. Chwilami miałam problem z racjonalną oceną. Bo o ile do połowy książki mogę mówić o nudzie, braku akcji i bezwyrazowych bohaterach, tak w drugiej wszystko to, co mi się nie podobało, zostało naprawione. To tak, jakby autorka sama zapoznawała się ze swoimi bohaterami w trakcie pisania, nadając im coraz bardziej barwne cechy, jakby w trakcie miała coraz lepsze pomysły na fabułę. Może sama potrzebowała się rozkręcić, żebyśmy i my zostali rozkręceni? Jej styl wyraźnie się zmieniał. Bo o ile na początku byłam zirytowana, kiedy próbowała nam na siłę tłumaczyć rzeczy oczywiste, jak to, czym są halucynacje bądź na czym polegają szachy, tak później te tłumaczenia stały się naprawdę niezbędne, a przy okazji interesujące. Na początku niektóre zagadki były oczywiste, a bohaterowie wyciągali wnioski tak naprawdę znikąd, potem nagle wszystko stawało się oczywiste i kiwaliśmy z uznaniem głową, domyślając się wszystkiego razem z bohaterami. Często pojawiały się wzniosłe i mądre opisy przyrody, które zakańczane były niepasującym do całości mądrym cytatem wziętym z życia, potem już tego nie było. Najpierw nie odczuwało się żadnych emocji, potem obgryzało się z nerwów paznokcie. Bohaterowie mówili, jakby byli w jakimś dramacie: ,,nasz dom tonął we łzach", ,,poczucie straty mnie obezwładnia", potem te wypowiedzi przepełnione tragizmem zniknęły. Istnieje oczywiście możliwość, że przestałam dostrzegać niektóre przywary z tego powodu, że fabuła w końcu mnie zainteresowała lub po prostu się do nich przyzwyczaiłam. Wiadomą rzeczą jest, że kiedy coś nam się podoba, trudniej jest się do czegoś przyczepić i zaślepieni akcją, dostrzegamy coraz mniej błędów. Pierwsze, co spodobało mi się w książce po długim ciągu bezwiednej nudy były rozgrywki szachowe. Kto by pomyślał, że ich opisy połączone z wizualizacją obrazkową będą potrafiły zaciekawić człowieka, który nigdy do szachów nie mógł się przekonać? Co prawda motyw ludzkich szachów nie był czymś nowym - pojawiał się on m.in. w Harrym Potterze - ale to nie szkodzi, i tak jestem skłonna pokłonić się autorce za tak dobrze wykreowaną i emocjonująca grę. Drugą największą zaletą Projektu królowa jest motyw psychologiczny. Uważam, że wplecenie w fabułę chorób psychicznych i wszystkich wyjaśnień z nimi związanymi było naprawdę dobre. Dzięki nim ta otoczka stworzona z halucynacji i wspomnień zyskała niepowtarzalny klimat. Na oklaski zasługuje sam projekt o nazwie królowa. Uważam, że intrygująca postać, jaką jest doktor Stone, bardzo dobrze go poprowadziła. Samo rozwiązanie tego, co działo się z bohaterami może nie było jakoś szczególnie zaskakujące, ale uważam, że zostało to przedstawione w ciekawy sposób i wszystko skończyło się tak, że nie chciałabym niczego dodać czy poprawić. Podobały mi się również zagadki dotyczące historii postaci, które stopniowo zyskiwały rozwinięcia. Każdy miał jakąś ciekawą ,,dolegliwość" i interesujące, życiowe doświadczenia. Bardzo podobał mi się George ze swoją historią, zainteresowała mnie również Britta. Pozwolę sobie jeszcze wrócić do wyjątkowości Emily. O ile na początku wszystko skupiało się wokół jej postaci, tak z czasem zaczęto od niej powoli odchodzić i ostatecznie okazało się, że przytłumił ją geniusz innych bohaterów, dlatego z ulgą odetchnęłam. Na końcu bardziej skupiono się na Matthew i Alexandrze, których umysły, jak dla mnie, mogły zasłużyć na miano wybitnych. Poza tym Emily ostatecznie zapunktowała u mnie swoim buntem i sarkazmem. Projekt królowa to książka rozwijająca się powoli, która ostatecznie wzbija się na wyżyny gatunku, jednak uważam, że gdyby ukrócić niektóre sceny z początku, łatwiej i przyjemniej byłoby przez nią przejść. Powieść ma przede wszystkim swój własny, niepowtarzalny klimat. Jestem ewidentnie zakochana we wszystkim, co dotyczy psychiki człowieka, dlatego w pewnym momencie musiałam zacząć się zachwycać. Dużo tu filozofii dotyczącej natury i życia człowieka, na którą musiałam pokiwać głową z uznaniem. Przyznam szczerze, jestem ciekawa jak autorka przedstawi całą trylogię. Nie mam pojęcia, co może wydarzyć się w drugim tomie, ale wiedzcie, że będę czekać na niego z niecierpliwością.
Link do opinii
Inne książki autora
Czulsza niż dotyk
Dominika Rosik0
Okładka ksiązki - Czulsza niż dotyk

Ona pragnie czuć, on nienawidzi czuć. Gorące lato, Mazury. Do małego domu nad jeziorem przyjeżdża Marieta, młoda rzeźbiarka. Wypełnia zalecenie ekscentrycznego...

Czulsza niż dotyk
Dominika Rosik0
Okładka ksiązki - Czulsza niż dotyk

Ona pragnie czuć, on nienawidzi czuć. Gorące lato, Mazury. Do małego domu nad jeziorem przyjeżdża Marieta, młoda rzeźbiarka. Wypełnia zalecenie ekscentrycznego...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy