Powieściowy powrót cenionej autorki po kilkunastu latach milczenia.
Krótka wymiana ognia, czyli historia miłosnego piekła. Fragmenty losów różnych bohaterów tworzą historię rodziny, która rozpada się na kawałki. Związki z żoną, kochankami, córkami tworzą wielowątkową opowieść o seksualności kobiet. Nieoczywistej, formacyjnej i ciągle na nowo odkrywanej, której symbolem jest Mokra - rzeka z dziecinnych stron. Protoplastka rodu opowiada swoje życie studni. To wojenne i to współczesne. Naznaczone wyobcowaniem, walką o mężczyznę, trudnym macierzyństwem. Jest tu i miejsce dla aktora dubbingowego, jego emocjonalnych uzależnień i porzucającej swój zawód tłumaczki, zaginionego cudownego dziecka...
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 192
Ten wiek to jakaś straszna sprawa. Dla jednych temat tabu, powód do smutku, czasami nawet strachu, dla innych powód do dumy. Dla mnie – temat neutralny. Może dlatego, że jestem jeszcze w przedziale między trójką a czwórką z przodu? Sama nie wiem. Jednak w ostatnim czasie miałam okazję silnie skonfrontować się z sześćdziesięciodziewięciolatką, spędzić z nią dwieście stron, poznać jej myśli, które – przynajmniej w pewnej części – bardziej „przystoją” młodej dziewczynie niż poważnej, statecznej… jakby nie było kobiecie w babcinym wieku. Wszystko to dzięki Romie, bohaterce książki „Krótka wymiana ognia” Zyty Rudzkiej.
Roma to starsza, niemal siedemdziesięcioletnia poetka, której życie ułożyło się tak, jak to czasami bywa – straciła kontakt z córką i rozwiodła się z mężem. Kobieta nie do końca godzi się z tym, że jej wiek oznacza już tylko trumnę (prędzej niż później). Chce żyć normalnie, pragnie uniesień, seksu i silnego męskiego ramienia. Gdy pewnego dnia na przystanku autobusowym zaczepia ją mężczyzna, ta zaczyna fantazjować, czyniąc go bohaterem pełnego namiętności związku z nią w roli partnerki. To spotkanie wywołuje wspomnienia z młodości, powoduje, że poetka w pewien sposób rozlicza się ze swoją przeszłością, zauważając, jak wiele straciła i przyznając się do swoich porażek. Trudno ocenić, jak wypada ten bilans. Nie jestem przekonana nawet, czy w ogóle jest sens to oceniać. Cała ta potyczka ze sobą i towarzyszące jej rozterki mają znaczenie samo w sobie i tchną nową jakością w literaturze.
Zyta Rudzka to pisarka, która zniknęła z „literackiej sceny” już jakiś czas temu. Kompletnie mi nieznana, na temat swojej książki wybrała bardzo nieszablonowy temat: starość i związany z nią obowiązek poddania się już tylko zmarszczkom i trzęsącym się dłoniom wspieranym na lasce. Bez prawa do szalonej miłości, namiętności i wszystkich radości z tym związanych. Z kawą pitą w samotności i obiadami, których nie chce się robić dla jednej osoby. To nie jest tak, że Rudzka odkryła coś nowego lub dotknęła czegoś wyjątkowego. Nie. Jednak zwerbalizowała to, o czym się nie mówi, co często jest pomijane, bo że starość się Panu Bogu nie udała, wiadomo od zawsze. Rudzka bardzo bezkompromisowo zmierzyła się z pragnieniami kobiecego ciała, z nienawiścią do starości i swoistego niedołęstwa. Wzbogaciła to historią mocno leciwej matki głównej bohaterki i historią jej życia, które – podobnie jak życie Romy – było pełne rozczarowań. Ta proza uderza i zaskakuje. Bije po oczach, wytęża umysł i daje satysfakcję mierzenia się z poetyckim językiem naszpikowanym metaforami i neologizmami.
Mimo swoich niewielkich gabarytów nie da się przez tę książkę przejść „po łebkach”, w dwie godziny między kęsem ciasta na deser a ostatnim łykiem jeszcze ciepłej kawy. Według mnie to dość trudna lektura, która wymaga pełnego skupienia i całkowitego oddania. Zanim zasiądziesz do czytania, rozejrzyj się wokół, bo biegające dzieci, skomlący pies, skrzecząca papuga czy gotująca się zupa zepsują wrażenia. Nie zapełnisz tą książką akurat nadarzającej się chwili czasu, nie poprawi Ci humoru, nie ucieszy i nie poda łatwej treści. Będzie trudna, bolesna i przeraźliwie dosadna. Ale jeśli się zdecydujesz, zapanujesz nad otoczeniem, oddasz się jej w całości, to podaruje Ci refleksje o kobiecie-matce, kobiecie-córce, kobiecie-żonie, kobiecie-staruszce. Być może Ci się spodoba, a być może uznasz ją za jeden wielki pseudoliteracki bełkot. Jest taka możliwość. Jest jeden sposób, żeby to sprawdzić. Przeczytać.
Nowa książka wielokrotnie nagradzanej autorki, laureatki m.in. Nagrody Literackiej Gdynia, Gryfii, Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i finalistki Nagrody...
Nowa powieść autorki głośnej i znakomicie przyjętej przez krytykę ,,Krótkiej wymiany ognia". Leczenie jak kochanie, to nie są sterylne czynności. ...
Przeczytane:2021-03-03, Ocena: 3, Przeczytałam, 2021, E-booki, 52 książki 2021, Literatura piękna,
"Krótka wymiana ognia" Zyta Rudzka
Nie jestem pewna od czego powinnam zacząć, gdyż ta książka mimo, iż należy do literatury pięknej i porusza ważne tematy po prostu nie do końca mi się podobała. Do dzisiaj nie jestem pewna co miało znaczyć "córuchno barbeluchno". Niby takie niepozorne wyrażenie, zepsuło mi całą przyjemność z czytania. Ta powieść niestety mnie męczyła. Co nie zmienia tematu, że porusza ważne tematy takie jaj smutek czy samotność.
To prawdziwa opowieść o relacjach międzyludzkich.
Kojarzyła mi się z powieściami takimi jak : "Dzikie serca", "Być jak Erica", "Gambit królowej" i "Za kogo ty się uważasz" w każdej z nich można znaleźć motyw szukania samego siebie.
W książce można znaleźć również mnóstwo nawiązań jak np. do "Dziadów".
Okładka całkowicie kontrastuje z treścią utworu. Została przedstawiona w żywych barwach kiedy treść raczej sprawia przygnębiające wrażenie. Karty powieści przepełnione sa smutkiem, żałością i niekiedy litością do bohaterki.
Jeżeli natomiast chodzi o styl pisania autorki to niestety mi nie podszedł. Jednak mam zamiar dać jej jeszcze jedną szansę w "Tkankach miękkich".
No i tak na podsumowanie wspomnę tylko, że mam mieszane uczucia i ciężko stwierdzić czy warto przeczytać tę książkę chociażby ze względu na przekaz, pomijając styl.