Pierwszy tom porywającej sagi historycznej porównywanej do Stulecia winnych.
Powieść o zwykłych ludziach, którzy w przededniu Powstania Wielkopolskiego, żyli, cierpieli, kochali i budowali podwaliny rodzącej się Drugiej Rzeczpospolitej.
Luty 1916 roku. Dwudziestoletnia Irena Kałuża wyjeżdża na zawsze z rodzinnego Pleschen do Westfalii, za chlebem. Zostawia córkę, trzyletnią Helenę, która jest owocem zakazanego związku z pruskim oficerem. Dziewczynkę wychowuje babcia oraz cała kamienica, którą zamieszkująosoby stanowiące przekrój ówczesnego społeczeństwa wielkopolskiego - bogaci właściciele kamienicy, zubożała ziemianka, rodzina żydowska, aspirujący aplikant radcowski i szewc z rodziną.
Na świecie toczy się krwawa wojna, a w kamienicy na Gnieźnieńskiej 10 normalne życie, w której walka o byt, sprzeciw wobec germanizacji, dramaty rozstań i choroby przeplatają się z małym codziennym szczęściem, miłością, przyjaźniami i ludzką życzliwością.
Wydawnictwo: Słowne
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 300
Język oryginału: polski
„Każda wielka historia splata się z tą małą - zwykłą, ludzką,
a każdy mały człowiek ma swoją wielką historię.”
Kamienica to budynek, w którym spotykają się różne światy tworząc razem historię danego miejsca. Każdy z jej mieszkańców wnosi w jej mury jakąś cząstkę siebie pozostawiając po sobie ślad i pamięć. Często używamy zwrotu: „Gdyby te mury potrafiły mówić, z pewnością usłyszelibyśmy wiele ciekawych historii”. Jedną z nich opowiada saga pt.: „Dziewczyna z kamienicy”, zaczynająca się tomem pt.: „Czas nadziei", który zabiera nas do Pleszewa roku 1916, gdy wówczas funkcjonowała niemiecka nazwa tego miasteczka, a mianowicie Pleschen w Provinz Posen.
W 1912 roku na świat przyszła Helenka Kałuża, która w ten sposób weszła w społeczeństwo kamienicy przy ul. Gnieźnieńskiej 10 w Pleschen. Cztery lata później, jej mama Irena postanawia wyjechać do Westfalii w poszukiwaniu lepszego życia. Niespełna czteroletnia Helenka pozostaje pod opieką babci Adeli, która była znaną prasowaczką bielizny. Nie tylko Irena nie związała swego życia z Pleszewem, ale też jej starsza siostra, Jadwiga wyjechała do Posen z mężem Mieczysławem Zielińskim, a brat Romek, został powołany do wojska wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej. Na szczęście pani Adela ma wokół siebie życzliwych sąsiadów, więc może zawsze liczyć na ich pomoc, zwłaszcza na Stefanię Niemyjską, która wprowadziła się na Gnieźnieńską 10, gdy miała 21 lat w 1910 roku. Przemierzamy z bohaterami tego pierwszego tomu kilkanaście lat, towarzysząc im w niespokojnym czasie naszych dziejów aż do chwili, gdy do Poznania przyjeżdża Ignacy Paderewski.
Wydarzenia związane z aspektem politycznym i zrywami patriotycznymi stanowią tło dla losów mieszkańców pleszewskiej kamienicy, które są przedstawiane z różnych punktów widzenia w narracji trzecioosobowej. Mamy, więc możliwość poznania poszczególnych epizodów z perspektywy osób dorosłych, ale też dziecka, czyli Helenki Kałuży. Autorka używa odpowiednich słów podkreślając charakterystyczne cechy danej osoby, czym daje nam odczuć jej emocje i nastroje, ale też styl mówienia oraz sposób myślenia. Jej język pisarski opiera się w dużej części na gwarze poznańskiej, zwłaszcza, gdy dotyczy dana kwestia rodowitych pleszewian. Nakreśla to bardzo plastycznie, sugestywnie, barwnie, więc od razu po sposobie mówienia można odróżnić osoby miejscowe od przyjezdnych.
Myślą przewodnią tej części jest nadzieja pod różną postacią. Pierwsze kilkanaście lat XX wieku dawało ją ludziom walczącym o niepodległość Polski i ten motyw przewija się przez całą fabułę, ale nadzieja ujęta została tu nie tylko, jako walka o wolność, ale też w mniejszej skali, jako wiara w spełnienie pragnień osób będących bohaterami powieści.
Historia zawarta w książce „Dziewczyna z kamienicy” jest fikcją literacką, ale niektóre zdarzenia i postacie mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Podstawą stały się wspomnienia babci autorki, Ireny, która jako dziecko została pozostawiona przez swoją matkę, ale też znalezione fotografie z tamtych czasów, archiwalne materiały i opowieści, które złożyły się na niezwykle barwną opowieść o ludziach, którym przyszło żyć w przełomowym czasie w historii naszego kraju. Warto też zaznaczyć, że tą sagą pani Dagmara Leszkowicz - Zaluska debiutuje na polskim rynku wydawniczym. Napisała tę powieść, by w ten sposób uchronić od zapomnienia zarówno małe, jak i duże historie, które były obecne w życiu ludzi tamtych niespokojnych czasów.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Słowne
Do debiutów podchodzę z dużą rezerwą. Sięgając po książkę pisarza rozpoczynającego literacką przygodę, nigdy nie wiem, czego mogę się spodziewać i czy zachęcający opis wydawcy okaże się dobrze spędzonym czasem z lekturą. „Dziewczyna z kamienicy” już po pierwszych przeczytanych stronach urzekła mnie swoim językiem i sposobem opisywania świata bohaterów żyjących w Pleschen w 1916 roku, czyli przed Powstaniem Wielkopolskim. Podróż w czasie do początku XX wieku, dodatkowo ułatwiają powiedzenia, jakie padają z ust postaci oraz historyczne nawiązania osadzające powieść w wojenne ramy czasowe. Pierwszy głos w tej opowieści należy do kobiet w różnym wieku, z odmiennym bagażem doświadczeń i niepewną przyszłością.
Pierwszy tom rodzinnej sagi, napisany przez Dagmarę Leszkowicz-Zaluską zawładnął moimi myślami na kilka godzin, a spotkani bohaterowie stali się bliscy. Mieszkańcy kamienicy, mimo, że borykają się ze swoimi problemami, są jak rodzina, która może na siebie liczyć w każdej sytuacji. Za murami ich małej społeczności toczy się wojna, a jej członkowie codziennie toczą walkę o przetrwanie, stawiając czoła chorobom, biedzie, samotności i życiu pod dyktando wroga.
Na kartkach „Dziewczyny z kamienicy”, śledzimy wątek Heleny – kilkuletniej dziewczynki pozostawionej pod opieką babci. Dziecku przychodzi się zmierzyć z tęsknotą za rodzicielką, a za jakiś czas do bólu rozstania dochodzi kolejny cios dla tej małej istotki spragnionej rówieśniczego towarzystwa.
Jednym z najbardziej emocjonujących momentów w tej książce było jej zakończenie, nie tylko zaskakujące, ale również zmieniające wyczekiwany i szczęśliwy bieg tej historii. Po takim finale, z niecierpliwością i ogromną ciekawością, wypatruję zapowiedzi drugiego tomu.
"Każda wielka historia splata się z tą małą - zwykłą, ludzką, a każdy mały człowiek ma swoją wielką historię."
Ostatnio przeczytałam książkę "Dziewczyna z kamienicy. Czas nadziei" Dagmary Leszkowicz-Zaluskiej. Jest to początek nowej sagi historycznej skupiającej się na historii Wielkopolski w XX wieku. Akcja I tomu rozgrywa się w czasach I wojny światowej, w latach poprzedzających powstanie wielkopolskie.
Trzon tej powieści stanowią losy Ireny Kałuży oraz jej rodziny. Irena jest młodą kobietą, która wyjeżdża za chlebem z rodzinnego Pleschen do Westfalli. Zostawia swoją 3-letnią córkę Helenkę pod opieką babci Stefani. Starsza kobieta na co dzień pracuję jako prasowaczka bielizny i
z trudem godzi wychowanie małej dziewczynki z ciężką pracą, ale na pomoc przychodzą jej sąsiedzi zamieszkujący kamienicę przy ulicy Gnieźnieńskiej 10.
Cała historia "Dziewczyny z kamienicy" składa się z różnych głosów. W tej książce mamy obraz: nie do końca odpowiedzialnej młodej matki, świat widziany oczami małej dziewczynki, mądrości życiowe starszej już kobiety, która swoje przeszła i martwi się o najbliższych. Oprócz tego pojawiają się poboczne postacie, gdzie każda z nich jest na swój sposób ważna i potrzebna tej historii. Mam na myśli mieszkańców kamienicy:
bogatych właścicieli, zubożałą ziemiankę, żydowską rodzinę, przyszłego prawnika czy szewca z rodziną. Autorka na ich przykładzie pokazuje, jak wyglądało kiedyś życie na terenach Wielkopolski, jakie problemy spotykały mieszkańców, jak podchodzili do germanizacji. Pod tym względem "Dziewczyna z kamienicy" jest dla mnie książką nie tylko historyczną ale też obyczajową.
Jak na początek sagi książka zapowiada się obiecująco. Jest przyjemna i łatwa w czytaniu. Autorce udało się stworzyć klimat dawnych lat i bardzo dobrze odwzorować nastroje społeczne i historyczne. Nie jest to powieść pretensjonalna, a solidna, realistyczna i dobrze wymyślona książka. Ciekawe było dla mnie poznanie Wielkopolski od tej historycznej strony oraz to, że pojawiają się w książce prawdziwe postacie i wydarzenia.
Jednak nie mogę się nią zachwycać tak bardzo jakbym chciała. Nie znalazłam w tej książce "tego czegoś", pewnej wybitności i po prostu obawiam się, że mogę szybko o niej zapomnieć. Główne bohaterki niestety nie wyróżniają się niczym szczególnym, to zwyczajne, normalne kobiety ale może o taką zwyczajność właśnie chodziło?
Mam nadzieję, że jeszcze wszystko się rozwinie i może w kolejnych tomach będzie więcej emocji. Z pewnością sięgnę po kontynuacje żeby to sprawdzić. Na ten moment oceniam "Dziewczynę z kamienicy" tom 1 jako książkę dobrą pod względem obyczajowym i ciekawą pod względem historycznym ale bez fajerwerków.
"Dziewczyna z kamienicy" to pierwszy tom cyklu "Czas nadziei".
Do tego jest to debiut, a te jak wiecie uwielbiam.
Luty 1916 rok.
Dwudziestoletnia Irena wyjeżdża za chlebem z rodzinnego Pleschen do Westfalii.
Zostawia swoją trzyletnia córeczkę Helenkę z babcią, która jest biedną prasowaczką bielizny.
Helenka jest nieślubnym dzieckiem że związku z pruskim oficerem.
Na świecie trwa wojna, a życie w kamienicy przy Gnieźnieńskiej 10 toczy się swoim rytmem, gdzie walka o byt, sprzeciw wobec germanizacji, dramaty, choroby przeplatają się z drobnymi radościami, miłością, ludzką życzliwością.
Spotkamy tu bogatych właścicieli kamienicy, rodzinę żydowską, zubożałą ziemiankę, szewca czy aplikanta.
Autorka przenosi nas do kamienicy, w której czujemy się jak u siebie, mamy wrażenie, że znamy tych wszystkich ludzi.
Wsiąkamy w klimat czasu, gdzie ludzie stoją u progu powstania wielkopolskiego.
Wszyscy tu mieszkający są jak rodzina, która wzajemnie sobie pomaga, wspiera się, spędza czas.
Oj gdzie ta ludzka, bezinteresowna życzliwość? Mam wrażenie, że gdzieś zniknęła bezpowrotnie.
Autorka stworzyła świetną fikcyjną historię, ale niektóre wydarzenia opiera o prawdziwe zdarzenia i prawdziwych ludzi.
Sama wspomina, że wiele sytuacji z książki się wydarzyło, a kamienica przy Gnieźnieńskiej 10 to dzisiejsza ulica Daszyńskiego.
Ta powieść wciągnęła mnie całkowicie wszystkim.
Jak tak wygląda debiut to pragnę jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów.
Pani Dagmaro odpowiadam na Pani pytanie... Tak udało się ❤️
Jakie to pytanie dowiecie się czytając książkę.
Szczerze polecam
Pierwszy tom porywającej sagi historycznej porównywanej do Stulecia winnych.
Powieść o zwykłych ludziach, którzy w przededniu Powstania Wielkopolskiego, żyli, cierpieli, kochali i budowali podwaliny rodzącej się Drugiej Rzeczypospolitej.
Historia zaczyna się w 1916 roku, gdy Irena postanawia zostawić swoją trzyletnią córkę z babcią, a sama wyjeżdżą za pracą. Jej córka Helenka była owocem zakazanego romansu z pruskim żołnierzem.
Dziewczynka zostaje ze swoją babcią Adelą w kamienicy przy Gnieźnieńskiej.
Wychowuje się w otoczeniu wszystkich mieszkańców, którzy stanowią ciekawa mieszankę ludzi, mamy tutaj m.in. ubogą ziemiankę, właścicielkę kamienicy, żydowską rodzinę, szewca i prawnika.
Tu toczy się zarówno zwyczajne życie, jak i walka o byt. Radość przeplata się ze smutkami, wydarzenia historyczne z codzienną egzystencją. Pomimo postępującej germanizacji, mieszkańcy posługują się gwarą poznańską co jest ciekawym urozmaiceniem powieści.
Moment, gdy kobiety żegnały się na stacji stanowi jedyne wspomnienie rodzicielki, które Helenka jest w stanie przywołać w pamięci.
"Helena miała tylko jedno wyraźne wspomnienie matki. Większość innych wyparowała w odmętach amnezji dziecięcej, błogiego czasu wczesnego dzieciństwa, z którego pamięta się migawki, czasem jakiś zapach i nic więcej."
Język powieści naszpikowany jest gwarą poznańską.
Jak na początek sagi książka zapowiada się naprawdę ciekawie. Jest przyjemna i łatwa w czytaniu. Autorce udało się stworzyć klimat dawnych lat i bardzo dobrze odwzorować nastroje społeczne i historyczne.
Chodź nie przepadam za książkami historycznymi to naprawdę miło spędziłam czas z tą książką.
I ci ciekawe był to debiut autorki moim zdaniem bardzo dobry ?
Autorka porywa nas do roku 1916, w którym poznajemy Irenę Kałużę. Dziewczyna nie miała szczęścia w miłości. Zaszła w ciążę, a jej ukochany, gdy się o tym dowiedział, zostawił ją. Urodziła córeczkę, której dała na imię Helenka. Opiekowała się nią i dbała o nią, ale nie potrafiła jej pokochać, ponieważ uważała, że przez nią jej Alfred ją zostawił. W domu pieniędzy brakowało na wszystko, więc Irena postanowiła opuścić swoją rodzinną miejscowość w poszukiwaniu chleba. A co się stało z malutką Heleną? Wychowuje ją babcia - Stefania, która była ubogą prasowaczką i chociaż kochała dziewczynkę, miała już dość tego, że córka nie wraca. Jak długo jeszcze nie będzie Ireny? I czy w ogóle wróci jeszcze po córkę? Przekonajcie się sami.
Akcja książki toczy się w Wielkopolsce na początku XX wieku- w kamienicy na ulicy Gnieźnieńskiej 10. Autorka skupia w tym miejscu tak różnych ludzi, pokazując w ten sposób ówczesne społeczeństwo. Od bogatych właścicieli kamienicy, biedaków, po rodzinę żydowską i szewca. Chociaż przekrój przez mieszkańców kamienicy jest tak różnorodny to wszyscy mieli jeden cel: starali się przetrwać wojnę i choroby. Ale również starają się żyć normalnie i zaznać w swoim życiu trochę szczęścia i miłości. Czy udało się im to?
Autorka świetnie przedstawia życie zwykłych ludzi, którym przyszło żyć w czasie krwawej wojny. Bohaterowie zarówno pierwszo jak i drugo planowi, zostali bardzo dobrze wykreowani dzięki czemu myślę, że Pani Dagmarze udało się przenieść nas w przeszłość i żyć obok tych barwnych postaci. Dodatkowym atutem tej książki jest wplecenie po części języka niemieckiego, a po części poznańsko-niemieckiej gwary. Czasami przez te wstawki ciężko czyta się książkę, ale dzięki temu zabiegowi autorce udało się bardzo dobrze odzwierciedlić klimat tamtych lat.
,,Dziewczyna z kamienicy" jest pierwszym tomem cyklu ,,Czas nadziei" i ja już wiem, że przeczytam kolejne części, których nie mogę doczekać się. Polecam!
Od jakiegoś czasu uwielbiam czytać wielopokoleniowe sagi, dlatego postanowiłam przeczytać "Dziewczynę z kamienicy. Czas nadziei" autorstwa Dagmary Leszkowicz-Zaluskiej. Otrzymałam całkiem dobrą historię pewnej rodziny.
Poznamy Adelę, która jest najlepszą prasowaczką w całym mieście. Mieszka w kamienicy w miasteczku Pleschen w Provinz Pozen na ulicy Gnieźnieńskiej. Niestety nie ma tam elektryczności, więc nasza bohaterka musi prasować specjalnym żelazkiem spirytusowym. To musiała być bardzo ciężka praca.
Prąd w kamienicy pojawił się dopiero w 1908 roku. Nasza bohaterka uwielbiała prasować i zawsze miała ręce pełne roboty. Jej najmłodsza córka Irena często pomagała w prasowaniu. Adela ma jeszcze dwójką starszych dzieci. Córkę Jadwigę, która już od dwóch lat jest szczęśliwą mężatką, oraz syna Romana. Roman wyprowadził się razem ze starszą siostrą. Jego szwagier załatwił mu robotę w fabryce. Czy wiedli szczęśliwe życie z dala od mamy i młodszej siostry? Cała trójka straciła ojca w 1895 roku. Jak umarł Zdzisław Kałuża, to już musicie doczytać sami.
Nasza niesforna Irenka za wszelką cenę pragnie uciec ze swojego miasteczka. Do kamienicy wprowadza się nowa sąsiadka Stefania i świat Ireny staje na głowie. Dojdzie do tego, że nasza młoda bohaterka zajdzie w ciążę. I co dalej? Jak powiedzieć o ty mamie? Co ludzie powiedzą? Wiecie w tamtych czasach panna z dzieckiem to niepożądany widok. Poczytajcie, jak została rozwiązana ta sprawa i kim jest ojciec jej nienarodzonego dziecka.
W lutym 1916 roku nasza bohaterka Irena ruszy w świat. Oczywiście jedzie za chlebem. W domu zostawi swoją mamę i trzyletnią córeczkę Helenkę. Dziewczynka pożegnanie z mamą zapamięta do końca swojego życia. Czy jeszcze kiedyś się zobaczą? Czy Adela będzie mogła w godny sposób zająć się swoją wnuczką? Czy będzie miała tyle siły i czasu? Dlaczego Irena nie zabrała ze sobą Helenki?
Oprócz tych sytuacji poznacie również wiele innych zdarzeń lepszych i gorszych. Nie brakuje tutaj wielobarwnych emocji. Czasami wzruszycie się do łez. Czasami będziecie mogli się pośmiać. Idealna obyczajówka. Autorka idealnie odwzorowała czas przed wybuchem powstania wielkopolskiego. Dzięki niej mogłam poznać ówczesny język i gwarę, którą posługiwali się tamtejsi mieszkańcy.
Ta historia to fikcja literacka, ale częściowo oparta jest na prawdziwych wydarzeniach.
Podoba mi się styl pisania tej autorki. Już nie mogę się doczekać dalszych losów naszych bohaterek.
Z czystym sercem polecam tę powieść - mommy_and_books.
Dziewczyna z kamienicy. Czas nadziei to świetna, bardzo aktualna powieść o zwykłych ludziach, którzy próbują radzić sobie w niełatwych czasach, walcząc o swoje marzenia i szczęście.
Dalsze losy bohaterów porywającej sagi i mieszkańców niewielkiej kamienicy na tle dwudziestolecia międzywojennego. Helena wkracza w dorosłe życie, podejmuje...
Jaką cenę trzeba zapłacić za miłość? Rok 1967. Dwudziestoletnia Tonia Gollab przylatuje na kilka dni z Londynu do Poznania, by jako stażystka polskiej...