Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2013-12-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 174
Dziś pragnę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami po lekturze "Cześć, mam na imię Michał" autorstwa Michała Krupy. Utwór zapewne został trochę oparty o autobiograficzne wątki. W każdym bądź razie takie odniosłam wrażenie. Sam tytuł raczej nie zachęcał mnie do sięgnięcia po lekturę. Z niczym mi się nie kojarzył. Jednak gdy ujrzałam po raz pierwszy okładkę wywołała we mnie nieopisany niepokój, który przeistoczył się w trakcie czytania w przerażenie. Tak. Ta książka obudziła we mnie lęk. Wzbudziła ogromną trwogę. Zapewne zastanawiacie się co też takiego w sobie może mieć powieść obyczajowa, że wywołała we mnie takie odczucia. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam do zapoznania się z poniższą opinią...
Główny bohater to "młody rekin finansiery". Wiedzie dostatnie życie, ma bardzo dobrze płatną pracę, żeni się z piękną kobietą. Gdy jego małżonka spodziewa się potomka, mężczyzna przez głupi zbieg okoliczności rozbudza w sobie żyłkę hazardzisty. Od tej chwili całe swoje życie podporządkowuje nowej potrzebie. Zmienia się jego stosunek do rodziny i znajomych. Tylko gdy gra czuje się szczęśliwy. Nie zauważa, że wszystko wokół traci znaczenie. Nie przyznaje się przed sobą do uzależnienia. Popada w kolejne tarapaty. Kłopoty finansowe mnożą się w zastraszającym tempie. Przyjaciele i rodzina próbują mu pomóc, jednak sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Wreszcie dochodzi do tragedii...
Cała historia przedstawiona jest z punktu widzenia opętanego manią grania Michała. Tak. Nie boję się użyć tak mocnych słów. Przyznam się szczerze, że jeszcze nigdy nie czytałam książki poruszającej tematykę uzależnienia od hazardu. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że następstwa tego nałogu mogą być tak podobne do konsekwencji alkoholizmu czy narkomanii. Może to dlatego, że o tym rodzaju uzależnienia nie mówi się tak często. Ciekawe dlaczego? Dopiero po lekturze tej książki otworzyły mi się oczy na pewne kwestie związane z tą tematyką.
Dzięki tej pozycji współodczuwałam chwile euforii i momenty depresji hazardzisty. Adrenalina, którą wytwarzał jego organizm, gdy grał - niewyobrażalnie uzależniała. Michał pragnął trwać w stanie pobudzenia i upojenia jak najdłużej. Tylko on i kasyno. Utracił ochotę na kontakty z otoczeniem. "Odbębniał" codzienne obowiązki, aby jak najszybciej znów "tam" zagościć. Wyszukiwał kolejne preteksty, aby móc ponownie "zatopić" się w swoim świecie. Nie potrafił nad tym zapanować. Zmieniły się jego priorytety, kodeks etyczny. Stawał się powoli innym człowiekiem. Z czasem był w stanie poświęcić coraz więcej i więcej.
Cały czas zastanawiałam się czy bohater wybrnie z tej całej sytuacji. Czy mu się uda wygrać z nałogiem? Czy odzyska dawne życie? Brnąc coraz głębiej w lekturze, powoli traciłam resztki nadziei. Coraz szybciej przerzucałam kolejne kartki ciekawa co się dalej wydarzy. Nowe, nieoczekiwane wydarzenia ciągle mnie zaskakiwały. Już nie mogłam się doczekać finału. Jeszcze kilka chwil i wreszcie poznam zakończenie. Podniecenie wzrastało. I w końcu przeczytałam ostatnie słowa. Byłam nimi bardzo zaskoczona, wręcz zszokowana. Nie takiego finału się spodziewałam. Przyznam się, że miałam do samego końca nadzieję na całkiem inny koniec tej historii... Polecam.
Hazard od wielu lat zbiera potężne żniwo ludzkich nieszczęść i rodzinnych tragedii. Rosnące z dnia na dzień stosy niezapłaconych rachunków oraz ciągnące się nieuchronnie za nimi ogromne długi. Liczne małe kłamstwa, przybierające stopniowo coraz tragiczniejsze oblicze oszustw i matactw. Hazard niewątpliwie buduje potężny i gruby mur, tym samym coraz trwalej odgradzając uzależnionego od kochającej i wyrozumiałej rodziny. Rodziny, która z dnia na dzień, staje się brzemieniem w jego szaleńczej grze o fortunę, będącej jedynie pierwszym gwoździem do trumny.
Według badań przeprowadzonych po raz pierwszy w Polsce 2011 roku, aż 4% Polaków jest uzależnionych od hazardu, zaś najczęstszą przyczyną udziału w takich grach, jest po prostu chęć zasilenia podupadającego budżetu domowego, który w ten sposób, ma się rzekomo poprawić. Warto więc pochylić się nad problemem, który ograniczył i omamił wielu, pozornie zwyczajnych ludzi, nierzadko odnoszących sukcesy na arenie zawodowej, powodując ich bolesny i haniebny upadek na samo dno drabiny społecznej.
"Cześć, mam na imię Michał" to opowieść o młodym i ambitnym mężczyźnie - Michale - prawdziwym rekinie biznesu, odnoszącym znaczne sukcesy w branży finansowej. Zdawać by się mogło, że mężczyzna ma wszystko w zasięgu swojej ręki. Dobrze płatna praca, szerokie perspektywy rozwoju i awansu, ukochana żona czekająca zawsze wiernie w domu z gotowym obiadem. Prawdziwa idylla, która dla wielu ludzi stanowi największą fantazję. Jednakże Michał nie jest zwyczajnym, szarym mężczyzną, który chce tworzyć zbitą, niczym niewyróżniającą się, masę ludzi. Michał nie lubi rutyny. Mężczyzna aspiruje do życia na wysokich obrotach, gdzie w codziennym marazmie, można poczuć w żyłach nagły przypływ adrenaliny. Jeden wypad z przyjaciółmi do pobliskiego baru kładzie się tragicznym cieniem na jego dalszym życiu. Michał spontanicznie rozpoczyna grę na automacie, uruchamiając tym samym spiralę jego życiowych tragedii.
„Cześć, mam na imię Michał” to historia traktująca o zgubnym i niszczycielskim wpływie nałogów na organizm ludzki, które początkowo, działając cicho i niepozornie, niemal z ukrycia, coraz silniej zakorzeniają się w życiu uzależnionego człowieka, budując stopniowo podwaliny do jego własnej zguby. Powieść, przedstawiona w narracji pierwszoosobowej, odkrywa na światło dzienne, wszystkie myśli i uczucia osoby bezpośrednio związanej z tematyką nałogu, a mianowicie osoby uzależnionej, która w obliczu choroby, przeistacza się w postać robota, myślącego jedynie w kategoriach nałogu. Nie zważając na uczucia innych, dba tylko i wyłącznie o zaspokojenie własnych, chorobliwych potrzeb, które z dnia na dzień, wypełniają w całości jego dotychczasowy, uporządkowany rozkład dnia. Ukochana rodzina, wierni przyjaciele czy dawne pasje i zainteresowania, odchodzą na boczny, zbędny już tor, ustępując szybko miejsca nowym potrzebom – potrzebom nieustannej gry.
Powieść, poprzez rzeczywisty obraz uczuć i myśli osoby uzależnionej, umożliwia czytelnikowi poznanie od kuchni sztywnego i surowego mechanizmu działania choroby, która nieleczona, rozprzestrzenia się na każdą sferę życia, pochłaniając stopniowo wszystko co żywe i szczere, a dając w zamian ułudne i bardzo krótkie poczucie spełnienia i szczęścia. Książka jest jedyną i niepowtarzalną okazją wcielenia się w pokrętną psychikę osoby uzależnionej. Jest szansą na zrozumienie jego złych i niewłaściwych zachowań. Jak to łatwo bowiem przychodzi nam oceniać innych! Jak łatwo szufladkować ludzi według ich zachowań, wcześniej nie zadając sobie nawet trudu, na znalezienie przyczyny ich postępowań.
„Cześć, mam na imię Michał” to zlepek ludzkich historii, które przewinęły się w niejednej rodzinie, często tuż za ścianą naszego domu. Historii, które stanowią po prostu obraz zwykłego, codziennego życia, naznaczonego bolesnym piętnem uzależnień. Szczerze polecam powieść każdemu czytelnikowi, niezależnie od wieku, płci czy literackich upodobań. Jest to historia, która porusza i zmusza do mimowolnych przemyśleń, uwalniając tym samym szereg szczerych i prawdziwych emocji.
Od tej książki wszystko się zaczęło... W zasadzie nie od niej. Ta przypadkowo zakupiona przeze mnie książka okazała się ważnym drogowskazem na jednym z wielu skrzyżowań drogi prowadzącej przez moje życie. To jak wyglądało ono wcześniej, dużo wcześniej, można by przyrównać do kierowcy w godzinach szczytu pod działaniem amfetaminy. Totalny chaos, zniszczenie i brak akceptacji siebie samego.Ta jedna książka wpłynęła na mnie bardziej niż rozdziewiczenie.
„Hazard jest podstępną suką”... Tak między innymi określa go Krupa na jednej ze stronic swojej książki. Dobre i trafne określenie, szczególnie gdy wie się co jest po tych trzech kropkach. Ja jednak odważyłbym się na zastąpienie słowa hazard na uzależnienie.
"Cześć mam na imię Michał" leży sobie teraz na widocznym miejscu i stanowi pewnego rodzaju przypominajkę o tym co może się ze mną stać, do jakich czasów mogę powrócić gdy nie będę na siebie uważać.
Główny bohater książki Michał jest typowym dupkiem, który postrzega innych ludzi jako swoje szanse na awans oraz dobry zarobek. Patrzy na świat z bardzo wysoka widząc właściwie tylko pieniądze. Postać z punktu wyjścia nie wzbudzająca sympatii. Otacza się towarzystwem młodych rekinów finansowych i z nimi także lubi imprezować. Pewnego wieczoru przyjaciele pokazują mu maszyny do grania na pieniądze. Michał przegrywa pierwszą sumę. Niby jest zły na siebie, ale dochodzi do wniosku, że jest to bardzo dobra odskocznia od codziennego stresu. Oczywiście gra coraz częściej i za coraz to większe pieniądze. Po drodze żeni się, awansuje otwiera prywatną firmę finansową. Rodzi się syn. Jego życie układa się wyśmienicie, ale już z hazardem w tle. Po jakimś czasie życie musi gonić za hazardem. Powoli Michał przystosowuje pracę i rodzinę do rozwijającego się uzależnienia. Oczywiście według bohatera jego problemy nie są absolutnie spowodowane graniem. Wszystko i wszyscy dookoła są winni jego nieszczęściom. Kredyt bankowy, drugi, trzeci... pożyczki od znajomych, lichwiarzy... Dno zbliża się bardzo szybko i niestety Michał ciągnie ze sobą najbliższą rodzinę. Więzienie, terapia, praca nad sobą i odbudowa życia. Niby sielanka i historia z romantycznym zakończeniem typu „ i żyli długo i szczęśliwie”. Może, może tak się zdawać do trzeciej od końca strony.
Powieść Michała Krupy Cześć mam na imię Michał napisana jest prostym językiem i potraktowana została jako pewnego rodzaju wspomnienia. Podkreślam” pewnego rodzaju”. Książka przesiąknięta jest emocjami a wartka akcja wciąga od pierwszych stron. Czasami wręcz czułem, że stoję tam obok niego. Kogoś mogą razić wulgaryzmy i wręcz nieludzkie, chore sposoby myślenia głównego bohatera. Jednak taki mocny, twardy i bezwzględny sposób przekazu był, według mnie, jedynym właściwym. Po prostu czuć prawdziwość historii. Bardzo dobrze opisane zostały przemyślenia Michała i cały ten chory bałagan jaki hazardzista ma w głowie. Poza tym przyrównie naszego życia do ogrodu- mistrzostwo świata.
Polecam każdemu kto lubi coś więcej niż tylko kiepskie romansidła i książki ze szczęśliwym zakończeniem. Polecam także tym, którzy cenią sobie dobre i dogłębne analizy psychologiczne oraz niestandartowe zakończenia historii.
„Łosoś norwesko-chiński” to przepis na komedię. Z tak specyficznymi bohaterami, nawet kliszowy motyw szpiegowski nabiera rumieńców i...
Kolejna powieść Michała Krupy zatytułowana „Łosoś a'la Africa” to w pewnym sensie kontynuacja wcześniejszych losów głównych bohaterów, które...