Przy wciąganiu ciężkiego kamiennego bloku konieczna jest pełna koncentracja. Na placu poniżej musi panować bezwzględnie cisza, żeby budowniczowie słyszeli polecenia i instrukcje.
W handlu wszystko się ze sobą łączy. Zdążył się już tego nauczyć. Nic nie jest bezwartościowe. Nie ma chwili, która nie byłaby szansą.
O świcie budzą mnie szepty i urocza piosenka. W oszronionych gałęziach śpiewa drozd, a moi urzędnicy są przekonani, że to diabeł próbuje ich uwieść. Zatykają uszy, chroniąc je przed płynącymi gładko frazami melodii. Co za durnie!
Grzesznicy, którymi notabene są, ukradli trochę śliwkowej okowity z piwnicy hrabiego i mnie poczęstowali. Niech was Bóg błogosławi, panowie. Z trefnym i grzesznym ciepłem w brzuchu mogę się położyć na słomie jak zwierzę i mieć nadzieję, że tej mroźnej nocy zasnę.
Jemy rosół i twardy chleb. Na zewnątrz śnieg pada miarowo, a my, duchowni, milkniemy. Dwaj najemnicy, Anglik i Duńczyk, zaprzyjaźnili się i rozmawiają cicho w jakimś mieszanym pół na pół języku, który obaj zdają się rozumieć. Może to rdzenny język z jakiejś wyspy na północnych wodach między ich krajami, zamieszkanej przez potwory morskie i łuskowate bestie? Kto wie, ale niezależnie od wszystkiego brzmi jak odgłosy godowe ropuch. O dziwo, sprzyja spaniu.
Papież Grzegorz IX, cesarz Fryderyk II, król Henryk VII walczą jak koty w worku na oczach możnych, a ci obserwują i obstawiają który z nich wygra. A gdy władcy tego świata walczą między sobą, w mrocznych zakamarkach narastają niepokoje, pleni się herezja i złe rządy jak pleśń na wilgotnym i rozgrzanym sianie.
- Ciągle budują Najświętszą Marię Pannę w Paryżu.
- A kiedy zaczęli?
- Nie wiem. Sześćdziesiąt lat temu.
Znów cisza. Rettich wyciera narzędzia szmatką.
- Czyli jest dość czasu, żeby posadzić nowe drzewa na wieżę. I zaczekać, aż urosną.
- Skarbnik jeszcze nie wrócił ze swoich podróży?
Brat Alenard chichocze.
- Jeszcze nie. Ale od tego kruka nie dostaniesz ani grosza. Traktuje nas jak truciznę.
- Trucizna w małych dawkach przeczyszcza żołądek. - Achim pstryka palcami. - Wybiorę się do niego i spróbuję przyprawić go o mdłości. Może wyrzyga trochę srebra.
- Spróbuj. Tylko uważaj, żeby nie poszło z drugiej strony.
Niedokończone mury katedry są teraz przykryte warstwą obornika i słomy, która będzie je chronić przed zaborczym mrozem. Zima chce wcisnąć swoje lodowate szpony w szczeliny i zniweczyć pracę wykonaną ciepłymi palcami lata.
Tam, gdzie zazwyczaj swoje miejsce mają rejestry, księgi rachunkowe i zaśniedziałe monety, teraz rozpościera się szkic katedry w pełnej krasie, przedstawiający ją od zachodniej strony. Katedra jest w nowym stylu, o którym sporo słyszałem: majestatyczna, harmonijna i wznosi się na taką wysokość, że zdaje się rzucać wyzwanie niebiosom. Katedra, niech będzie jasne, zapiera dech w piersiach.I bez wątpienia zapierają dech w piersiach również jej koszty.
Jego Ekscelencja ma całe zastępy dłużników. Należą do nich chłopi, pasterze, hodowcy kóz, gręplarze konopi, oberżyści, właściciele posiadłości miejskich, klasztory i ziemianie, winiarze, rolnicy, potępieni i ocaleni, wszyscy muszą płacić podatki biskupowi.
Życie rolnika i pasterza w ich sielankowej krainie toczy się w cyklach sezonowych, również moje, piekielne i przeklęte, biegnie takim samym trybem.
Wszystkiemu winne przekleństwo, które ciąży na nie od urodzenia. Czasami spotykam takich jak ja. Nie dalej jak w zeszłym miesiącu miałem w biurze pasterza z Lenzenbachu, który biegle liczy. Kamieniarze i murarze, którzy nieustannie hałasują na placu budowy i są zmorą mojego życia, też umieją mierzyć dzielić, liczyć. A Żydzi, Żydzi... Pan Bóg wie, że oni potrafią liczyć jak sam szatan.
Rettich sypia teraz z innymi uczniami na siennikach w szopie, rzut kamieniem od katedry. Gdy nie może spać, a wszyscy inni chrapią, leży z otwartymi oczami, wpatruje się w ciemny słomiany sufit i wyobraża sobie, że ponad nim jest nieboskłon i gwiazdy, a jeszcze wyżej dusza jego ojca.
Przy wciąganiu ciężkiego kamiennego bloku konieczna jest pełna koncentracja. Na placu poniżej musi panować bezwzględnie cisza, żeby budowniczowie słyszeli polecenia i instrukcje.
Książka: Katedra
Tagi: budowa, koncentracja