W lecie, kiedy słońce, temperatura, zieleń drzew, morza szum i ptaków śpiew sprawiają, że chęć do intelektualnego wysiłku bierze urlop, do łask czytelników wracają kryminały – literatura ciesząca serce powtarzaniem znajomych schematów, a jednocześnie wciągająca dzięki temu, że czytelnik może wspólnie z bohaterami rozwiązywać kolejne tajemnice. Na wakacjach można się też przekonać, że Agatha Christie napisała jednak skończoną liczbę powieści, cynizm Chandlera staje się w dzisiejszych czasach bardziej zabawny niż mroczny, a opowiadania o Sherlocku Holmesie mocno się zestarzały. W poszukiwaniu nowych wrażeń i nowych zagadek z księgarskich półek, natrafić można na „Zbrodnię w błękicie” - debiut polskiej pisarki, Katarzyny Kwiatkowskiej.
Koniec XIX wieku, zasypany śniegiem pałacyk ziemiański w pozostających pod pruskim zaborem Tarnowicach staje się tłem morderstwa młodej, miłej, nikomu nie wchodzącej w drogę dziewczyny. Jan Morawski, nieustraszony obieżyświat, przebywający właśnie w gościnie u właściciela pałacyku, podejmuje się próby rozwikłania całej sprawy, odkrywając coraz to nowe głębie wzajemnych żalów i roszczeń, ambicji, nieoczekiwanych powiązań, konfliktów oraz spisków wśród nielicznych, ale ciekawych mieszkańców dworku. Powieść ta, jak widać, jest kolejną wariacją na temat "kryminału złotej ery" - z zamkniętym kręgiem podejrzanych, wzajemnymi oskarżeniami, dziwnymi motywami i straszliwymi tajemnicami wypełniającymi każdą stronę. Pewną odmianą jest wprowadzenie wątku historycznego – mocno akcentowana jest tu walka z pruskim zaborcą, działania narodowowyzwoleńcze i uczucia patriotyczne wśród bohaterów, co zdecydowane doprawia klasyczną potrawę.
Wprowadzanie wątków historycznych wiąże się jednak z dużym niebezpieczeństwem – zamknięty dom z ludźmi w środku będzie świetnym miejscem na morderstwo, niezależnie od tego, czy dzieje się to w wieku osiemnastym, dziewiętnastym czy dwudziestym pierwszym i dopóki nie przypominamy czytelnikowi, że w tle bryka Napoleon, spadają niemieckie bomby albo padają wieże WTC, zagadka wysunie się na pierwszy plan i niewielu będzie interesowało, czy główny bohater nosi pudrowaną perukę, czy jeansy. Mocne zaakcentowanie natomiast tła, pozwolenie czytelnikowi na mocne i wyraźnie kojarzenie tego z danym okresem historycznym, poparte musi być natomiast znakomitym odwzorowaniem zwyczajów, języka, strojów i etykiety. Niestety, przy lekturze „Zbrodni w błękicie” tego nie czuć – archaizacja języka wydaje się bardzo wymuszona i sztuczna, a na pewno - mało przekonująca. Z małymi wyjątkami bohaterowie mają też zbyt współczesną mentalność, co zauważyć można choćby przypominając sobie „Lalkę” Prusa – „Zbrodnia w błękicie” rozgrywa się około 15 lat później, a zachowanie bohaterów i relacje między nimi są diametralnie różne od tych opisanych w powieści polskiego klasyka. Nie można jednak powiedzieć, by autorka, pisząc tę powieść, poszła na historyczny żywioł – widać, że o warunkach panujących pod zaborami poczytała ze zrozumieniem tekstu i nie ograniczając się do podręczników. Z teorią jest dobrze – to z praktyką są pewne problemy.
Jeśli chodzi o sam wątek morderstwa – książka powiela schematy znane z powieści Joe Alexa i Agathy Christie, nie wnosząc nic nowego (no, oprócz motywów historycznych) ale nie sądzę, by komukolwiek to przeszkadzało. Choć faktycznie po uprzednim przeczytaniu podobnych kryminałów można łatwo zgadnąć, że zabił… no, tym razem nie ogrodnik, ale jest to problem wszystkich tego typu powieści. Zagadka jest odpowiednio zawiła, mamy tu wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji, a postaci ukrywają stosowną ilość mrocznych tajemnic dotyczących własnej przeszłości.
„Zbrodnia w błękicie” to kryminał przeciętny, który ani nie zachwyci, ani nie zniesmaczy potencjalnego czytelnika. Operujący banałami, napisany bez fajerwerków, ale jednak zajmujący uwagę choćby usytuowaniem w nietypowym miejscu i czasie, zapewni chwilę rozrywki w gorące, letnie dni na plaży.
Rok 1900. Dwór w Jeziorach pod Poznaniem. Trwają gorączkowe przygotowania do ślubu dziedziczki. Jan Morawski, przystojny, szarmancki i inteligentny...
Konstancja Radolińska, młoda Polka podróżująca po Europie, płynie do Neapolu na spotkanie ze swym prawie narzeczonym, Janem Morawskim, bohaterem Zbrodni...