Moje pierwsze spotkanie z twórczością Wita Szostaka mogę uznać za pełen sukces. Wróżenie z wnętrzności okazało się dokładnie tym, czego się spodziewałam - powieścią ambitną, pełną przemyśleń i sensów, które kryją się w skomplikowanej materii słowa.
Jestem głupim bratem mojego mądrego brata, on ma wszystko, a ja nic i tak jest dobrze. Tak właśnie rozpoczynają się szepty Błażeja, mężczyzny, który zrezygnował z życia na zewnątrz. Cały jego świat zamyka się we wnętrznościach, którymi, w przeciwieństwie do wielu innych osób, nie dzieli się z nikim. Chociaż brat, Mateusz, oraz jego żona, Marta, prawie go nie zauważają, Błażej doskonale widzi wszystko, co dzieje się w Poświatowie, wszystko, co dzieje się między Mateuszem i Martą - parą, która oddaliła się od dawnego życia i postanowiła zamieszkać na starym dworcu. Błażej szepcze opowieść o nich, o bogach Poświatowa, bogach urodzaju i zniszczenia, którzy muszą zbudować nowe życie po wielkim potopie.
Historia opisana przez Szostaka nie jest spektakularna, dlatego jeśli spodziewacie się akcji, odradzam Wam lekturę tej książki. Właściwie odradzam ją także tym, którzy bez dialogów nie wyobrażają sobie dobrej powieści. Tak, zgadliście - we Wróżeniu z wnętrzności próżno szukać dialogów, powieść Szostaka jest wyłącznie zapisem obserwacji Błażeja, jego wspomnień i przemyśleń. I to zapisem, nie da się ukryć, dość specyficznym, gdyż autor nie ucieka od dygresyjności, przeskakiwania w różne miejsca i czasy, powoli odkrywając przed czytelnikiem historię życia bohaterów, jednocześnie eksplorując wnętrze Błażeja. Czyni to swobodnie i naturalnie, jakby pozwalając myślom rozpierzchać się w różnych kierunkach. A jednak stykają się one ze sobą w kluczowym momencie.
Wróżenie z wnętrzności, choć jest powieścią o stosunkowo niewielkich gabarytach, to niesie ogrom treści, które skrywają się gdzieś w zakamarkach słów szeptanych przez Błażeja. To wielowątkowa opowieść o wielkich ucieczkach od rozczarowań tego świata, od rozbieżności pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem, między wyobrażeniem a rzeczywistością. I tak Błażej ucieka w głąb siebie, zamieszkuje we własnych wnętrznościach i powoli znika ze świata, gdyż nie jest już częścią żadnej opowieści. Mateusz również ucieka, choć w sposób inny, dużo bardziej destrukcyjny. Zalewa swoje życie, przyjaciół i przyzwyczajenia hektolitrami wody, odcinając się od tego co było, budując wszystko na nowo, jakby tylko on i Marta przeżyli wielki potop. Jest to jednak ucieczka niepełna, niesatysfakcjonująca, która czeka na inne zakończenie tej historii.
Jednak historia nie toczy się tylko wokół dwóch braci bliźniaków, którzy kiedyś byli dla siebie lustrem, by później na zawsze przestać się w sobie odbijać. To także opowieść o Marcie, bogini Poświatowa, kobiecie żyjącej w dwóch światach, próbującej utrzymać więź pomiędzy dawnym, miejskim życiem, a tym, co nowe, wyrosłe po potopie dzięki mocy ziemi i przyzwyczajeń, których Marta ma setki, Mateusz zaś - żadnego. Mówiąc o Marcie, a także o jej przyjaciółce Sarze, Szostak wprowadza do opowieści subtelny erotyzm, który nierozerwalnie związany jest z siłą świadomej kobiecości, potrafiącej okiełznać chaos i niszczące konsekwencje ucieczki.
Powieść Wita Szostaka jest zaskakującą podróżą do wnętrza, opowieścią o stracie i bolesnym zanurzeniu się we wnętrznościach, które potrafią skrywać dużo więcej, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. To także śmiały głos, mówiący wyraźnie, iż ucieczka doskonała nie istnieje.