Dopóki nie przyjdzie nam wychowywać własnego dziecka, dopóty poddawać będziemy w wątpliwość stwierdzenie, że można kochać kogoś za bardzo. O dziecko trzeba się przecież troszczyć. Trzeba zapewnić mu dobry start w dorosłe życie. Jak to zrobić? To proste! Wystarczy wysyłać je do najlepszych szkół, zapisywać na dziesiątki zajęć pozalekcyjnych, a w razie najmniejszych potknięć organizować korepetytorów. Ale czy to dobra droga? Na pytanie to stara się odpowiedzieć Ewa Bauer w swojej książce Ucieczka przed życiem.
Wanda Krzepczyństa to pewna siebie, stanowcza i – w swoim mniemaniu – doskonała kobieta. Życie jej nie rozpieszczało, w dzieciństwie i wczesnej młodości straciła najpierw matkę, a potem ojca. Wanda jednak się nie poddała. Ciężką pracą ugruntowała sobie wysokie stanowisko w banku i wiodła wraz z mężem, Marianem, godne i dostanie życie. Do szczęścia brakowało Krzepczyńskim tylko dziecka, które Wanda urodziła dopiero po czterdziestce. Przyzwyczajona do tego, że dużo od siebie wymaga, Wanda od najmłodszych lat stawiała przed swoją córeczką szereg zadań i obowiązków. Cecylia miała być grzeczna, cicha, spokojna, uprzejma, miała się dobrze uczyć, wyglądać zawsze czysto i schludnie. Kobieta postarała się nawet o guwernantkę, która uczyła dziewczynkę języka francuskiego. Krótko mówiąc: Wanda chciała stworzyć dziecko idealne.
Kiedy okazuje się, że Cecylka nie radzi sobie z wygórowanymi oczekiwaniami matki, Wanda jest rozczarowana i zagniewana. Cecylia popada w coraz głębsze puczucie winy, nie ma wsparcia w rodzicach, zamyka się w sobie. Gdy pęka fasada doskonałego dziecka i na wierzch wychodzą wady i niedoskonałości Cecylki, Wanda wmawia sobie, że przegrała, że jej misja się nie powiodła. Czy uda się nastoletniej dziewczynie przepracować lęki i traumę dzieciństwa, a w przyszłości znaleźć spokój i upragnione szczęście? Tego czytelnicy dowiedzą się z książki Ewy Bauer.
Powieść Ucieczka przed życiem dotyka ważnych, często skrywanych problemów, które obecne są w wielu rodzinach. Wydaje się, że pogoń za doskonałością nie jest niczym złym, że buduje charakter i uczy mężnego i wytrwałego dążenia do celu. Niestety, rzeczywistość wygląda inaczej. W obliczu porażek, gdy zabraknie wsparcia, dziecko uzmysławia sobie, że jest nic nie warte, że zasmuca tylko rodziców, co upośledza niszczy poczucie własnej wartości.
Autorka zwraca uwagę na to, że życie nie jest jedynie pasmem zadań, które należy wykonać. Życie to czas także na bliskość, rozmowę i wspólną zabawę. Do okresu dzieciństwa nie da się wrócić, a jeśli zabierzemy dziecku ten niepowtarzalny i wyjątkowy czas, wyrządzimy mu wielką krzywdę.
Książka napisana jest przystępnym językiem. Tematyka, rozwinięciee i zakończenie akcji nie odbiega od popularnych powieści obyczajowych ukazujących się na rynku wydawniczym. Warto byłoby tylko dopacować styl, sposób prowadzenia narracji. By zamiast potoczyzmów i języka „mówionego” pojawił się język literacki i więcej środków stylistycznych (niebanalne metafory, nieoczywiste porównania), które uszlachetnią i wygładzą opisywaną historię.
Ucieczkę przed życiem czyta się szybko, kilka zwrotów akcji czytelnika może zaskoczyć. Nie jest to, biorąc pod uwagę opisywany przez autorkę problem, lektura łatwa, ale z pewnością potrzebna. Zróbmy więc krok w tył i przyjrzyjmy się własnemu życiu z innej perspektywy, by sprawdzić, czy aby sami nie wpadamy w pułapkę doskonałości.
Czy jeden mail może uruchomić lawinę nieszczęść? Anna przeżywa szok. Postanawia się wyprowadzić i ułożyć sobie życie na nowo u boku mężczyzny, któremu...
Chciałeś się tułać po świecie, będziesz się tułał, ocierając o śmierć bliskich, aż czwarte pokolenie zmaże twoje winy Jest druga połowa XVIII wieku. Joseph...