Jedna z najlepiej przemyślanych i precyzyjnie skonstruowanych powieści tego gatunku, jakie wydano w ostatnich miesiącach. Z jednej strony - trzymający w napięciu thriller, a z drugiej - mądra książka o macierzyństwie, dorastaniu i miłości.
Dla siedemnastoletniej Evi jedynym sposobem na przedłużenie życia jest przeszczep serca. Od lat dziewczyna gasła w oczach. Jej rodzice nie wytrzymali presji ze strony postępującej choroby i rozstali się. Dziewczyna dzieli życie pomiędzy oboje żyjących osobno rodziców. Ale nie to jest jej największym problemem. Musi zmierzyć się bowiem z najgorszym – nieuchronnie zbliżającą się śmiercią. Już dawno pożegnała się z typowym życiem nastolatki, jej świat ograniczył się do ostrożnego trwania w obrębie mieszkania. Jest Sylwester. Spędza go z matką przed telewizorem, świadoma, że może to jej ostatni pokaz fajerwerków.
Tymczasem po drugiej stronie miasta toczą się imprezy. W jednej z nich uczestniczy ojciec Evi i pewna policjantka. To ona stanie się klamrą tej niezwykłej opowieści.
Skomplikowany splot wydarzeń sprawi, że w wypadku samochodowym zginie podobna pod względem genetycznym, ale zupełnie inna pod kątem charakteru i upodobań dziewiętnastoletnia Finya. To ona „podaruje” swoje serce Evi. A wraz z nim swoje wspomnienia, uczucia, upodobania i namiętności. Serce Finyi przejmie kontrolę nad kruchym i pustym do tej pory życiem Evi. Dziewczyna diametralnie zmieni swoje zachowanie, czym - oczywiście - zaniepokoi się jej matka. Evi wpadnie w tak zwane złe towarzystwo. Otoczenie jednak będzie jej przemianę tłumaczyć dorastaniem i wypuszczeniem z klatki choroby.
Ludzie myślą, że podążanie za głosem serca to zawsze piękna przygoda, fanfary i płatki róż pod stopami, fajerwerki i wiatr w rozpostartych skrzydłach. Pomyłka. Droga, którą wskazuje na głos serca, prowadzi często przez bagna i grzęznące piaski, przez skaliste szczyty, które kaleczą stopy, wzdłuż niebezpiecznych krawędzi tuż nad przepaścią. Podążanie za głosem serca to pot, krew i łzy. I samotność, bo w rezultacie musisz przejść przez to sam. Na mecie nie ma nagrody, medali ani pucharu. (…) A co, jeśli serce, za głosem którego podążasz, nie jest twoje?
Tkanki są opowiadane wielogłosowo, z różnych punktów widzenia. Wiodący jest głos matki Evi – Chantal i, oczywiście, samej dziewczyny, która przechodzi przemianę. Ale słyszymy także opowieść jej chłopaka i brata zmarłej dawczyni. Wszystkie te opowieści zgrabnie się uzupełniają, pozwalając czytelnikowi wyciągać własne wnioski.
Dojrzewanie, które jest jednym z kluczowych tematów powieści, jawi się jako proces trudny przede wszystkim dla matki, która z dnia na dzień musi mierzyć się ze zbuntowaną, naburmuszoną, wagarującą nastolatką zamiast grzeczną, cichą dziewczynką. A nie jest to łatwe do zaakceptowania. Nawet kot odczuwa, że coś się zmieniło, że ukochana pani stała się dla niego kimś obcym.
Niezależnie od tego, czy rodzice muszą walczyć o życie dziecka, proces dorastania jest trudnym, pełnym wyzwań okresem, od którego zależy, jak ukształtuje się przyszły dorosły człowiek.
Motywem przewodnim powieści są tytułowe tkanki. Samo słowo pojawia się w książce bardzo często, uświadamiając tym samym czytelnikowi ogromne znaczenie materii dla ducha. W tkankach przechowywana jest pamięć, dane o naszych upodobaniach, cechach charakteru i wyglądzie. Gdzie przebiega granica między duchem a ciałem? Czy łącząc w jednym ciele tkanki różnych ludzi, faktycznie można dokonać transplantacji także części osobowości? Warto zadać sobie te pytania po lekturze.
Holenderska policja na tropie tajemnicy śmierci młodej matki Policjantka Marieke van Haan zawsze bała się wody i tego, co kryje się pod jej powierzchnią...
To był piękny, upalny majowy wieczór. Weronika szła ulicą, szczęśliwa i zakochana. Nie przestraszyła się, kiedy usłyszała, jak ktoś otwiera drzwi samochodu...