Najbardziej podoba mi się fragment o wyobraźni. Stwierdzenie, że to ona jest tym, co nas odróżnia od innych. Czyni niepowtarzalnymi.
Ale oczywiście odkrywając Tajemnicę Pani Ming, tematów godnych rozważenia i głębszej refleksji znajdziemy znacznie więcej. Jak to u Schmitta – wielkość książki nie ma nic wspólnego z ich grubością czy liczbą stron. Wręcz przeciwnie, nieznaczna ilość stron właśnie powoduje, że historia na dłużej zapisuje się w pamięci, skłaniając do samodzielnego rozbudowywania treści. Schmitt, znając wartość słów (a więc ich nie marnując), sieje w czytelnikach ziarno, jego kiełkowanie pozostawiając ich indywidualnej trosce.
Co zasiał tym razem?
Naprawdę sporo. Opowiadając o spotkaniach pani Ming, babci klozetowej w jednym z nowoczesnych hoteli oraz francuskiego biznesmana, ofiaruje dość egzotyczne dla ludzi Zachodu ziarno – ziarno zainteresowania chińską kulturą, która w ogólnych założeniach pozostaje wierna swym fundamentom sprzed ponad dwóch i pół tysiąca lat. Przy tej okazji zachęca do refleksji na temat dwóch różnych sposobów pielęgnowania dziedzictwa kulturowego: charakterystycznej dla Zachodu dbałości o zabytki, pozostałości budynków i dzieł sztuki oraz tworzenia wciąż od nowa chińskich miast, których mieszkańcy – nawet prości i niewykształceni – żyją treścią Dialogów Konfucjusza.
Historie, które pani Ming z zapałem prezentuje swemu słuchaczowi, o jej dziesięciorgu (!) dzieciach, kierują uwagę czytelników na zagadnienia związane z macierzyństwem i rodziną oraz coraz częstszej rezygnacji z rodzicielstwa – czy to przymusowej (w Chinach) czy dobrowolnej („u nas”). Charakterystyczne, wręcz przerysowane sylwetki córek i synów pani Ming uświadamiają wyjątkowość każdego człowieka, obdarowanego na swój jedyny, niepowtarzalny sposób. Tym większa strata, jeśli komukolwiek nie pozwalamy się urodzić…
Próbując wraz z narratorem odkryć tajemnicę pani Ming, wsłuchujemy się w kolejną opowieść o niewidzialnym Schmitta. I tym razem autor sięga po temat nie związany z praktyczną codziennością, a mimo to niezwykle ważny. Sieje też ziarno niepewności. Bo czy po poznaniu tej historii uznamy zasadność ubarwiania rzeczywistości marzeniami? Czy zrozumiemy potrzebę rezygnacji z życia w prawdzie?
Listy, które Eric-Emmanuel Schmitt pisze do Mozarta, to właściwie quasi-autobiografia pisarza - zapis jego młodzieńczych fascynacji oraz intelektualnych...
W czwartym tomiku z serii ,,Sowie opowieści" autor dzieli się z dziećmi kolejnąporcją życiowej mądrości. Bohaterem opowieści jest słonik Sakso, który jest...