Jak opowiedzieć o codziennym życiu w niecodzienny sposób?
Jak przekazać z pasją i lekkością historię trudnych, pełnych sprzeczności i podziałów czasów, które są nam – paradoksalnie – zarówno tak bliskie, jak i tak bardzo odległe?
Jak wpleść opowieść o blaskach i cieniach z życia zwykłych ludzi w historię kraju? To wszystko udało się Sabinie Waszut w powieści Sztuczny miód. W swej zwyczajności-niezwyczajności to – moim zdaniem – powieść niemal idealna. Autorka potrafi przenieść czytelnika w czasie i przestrzeni, pozwalając spojrzeć na polską rzeczywistość początków lat osiemdziesiątych XX wieku oczami żyjących wówczas ludzi.
Akcja powieści rozgrywa się na Śląsku pomiędzy grudniem 1980 roku a grudniem 1981. Czytelnik, towarzysząc w codziennym życiu Basi i Marylce, jest świadkiem wydarzeń, które mają miejsce w Polsce Ludowej na progu przemian.
Basia i Marylka to matki, żony i pielęgniarki.
Basia, jak na tamte czasy, to kobieta nowoczesna, tuż po czterdziestce. Ma w miarę dobre i stabilne życie, męża-milicjanta, dorastającą córkę, przyzwoite mieszkanie i wakacje co roku. Czegoś jednak zaczyna jej brakować. Jej małżeństwo przechodzi kryzys, a praca męża przysparza problemów. Gdy otoczenie przystępuje do Solidarności, Basia musi dokonać wyboru między przekonaniami a lojalnością wobec męża. Dodatkowo na horyzoncie pojawia się przystojny rehabilitant.
Natomiast bliscy Marylki to typowa śląska rodzina, gdzie mąż pracuje jako górnik w kopalni Wujek i również przystępuje do związków zawodowych. Chęć walki o godne życie, wolność i prawo do wrażania własnych poglądów wydaje się czymś oczywistym – tyle, że za to grożą poważne represje. Marylka jest empatyczną kobietą, pełną troski i serca względem innych, z czasem jednak zmuszona jest działać za plecami ukochanego męża.
Obie rodziny mają nastoletnie dzieci, które wkraczają w dorosłość – niekoniecznie taką, jaką wymarzyli dla nich dorośli.
Córka Basi, Maja, wpatrzona w ojca, zderza się z brutalną rzeczywistością, a jej ideały zostają wystawione na próbę.
Tomek, syn Marylki, młody buntownik i sabotażysta, walczy w słusznej sprawie, lecz serce matki drży ze strachu o niego.
Bardzo interesujące w powieści jest wplecenie głosu młodych dorosłych i obraz młodzieży, która musi podejmować trudne decyzje oraz dokonywać wyborów, z którymi nawet dorośli nie zawsze sobie radzą. Jak obecni nastolatkowie poradziliby sobie w podobnych sytuacjach? Czy w czasach podziałów ludzie są w stanie dostrzec to, co ich łączy, zamiast dzielić?
Sztuczny miód to opowieść o zwyczajnym życiu, które splata się z wydarzeniami zapisanymi nie tylko na kartach podręczników historii (narodziny „Solidarności", strajki, represje i stan wojenny), ale także w pamięci dziadków i rodziców wielu współczesnych czytelników.
Miniony ustrój to czasy, które dla przedstawicieli młodego pokolenia wydają się odległe i nie zawsze są zrozumiałe. Autorka ożywia obrazki z PRL, ukryte w odmętach pamięci – nieszczęsne karpie pływające w wannie przed świętami, długie kolejki po produkty pierwszej potrzeby, kartki na mięso i słodycze, ale także drobne gesty życzliwości ze strony z pozoru zupełnie obcych ludzi.
Czy dziś znów nadchodzą podłe czasy, znów stawia się ograniczenia, choć na zupełnie innych zasadach, znów społeczeństwo się dzieli, stawiając ludzi po różnych stronach barykady? Jaką historię opowiemy naszym dzieciom i wnukom? Czy będą chciały nas słuchać, czy będą chciały nas zrozumieć?
Sztuczny miód to mądra, dojrzała i wartościowa lektura.
Warto sięgnąć po posłowie, w którym Sabina Waszut opowiada krótko o genezie powieści. Historia wciąż pokazuje nam, że nawet najszlachetniejsi ludzie robią czasem złe rzeczy, a ci z pozoru źli potrafią postąpić przyzwoicie – pisze autorka. I to jest piękne przesłanie na wczoraj, na dziś i na jutro.
Zielony byfyj, kuchenny kredens Zosi Zaleskiej, stoi teraz w nowym mieszkaniu rodziny. Wiatr przegnał już wspomnienia o zimnej izbie w ponurej...
Rok 1934. W maleńkiej wsi Dobra leżącej nieopodal Częstochowy małżeństwu Jadwidze i Michałowi Pecynom rodzi się siódma córka. Według dawnych wierzeń...