Dramat wojny widzianej oczami dziecka jest przerażający. Gdy wali się cały, bezpieczny, oswojony świat, którego gwarantami są rodzice i najbliżsi, gdy nieodwracalnie kończy się beztroskie dzieciństwo i zaczyna czas niepokoju, panicznego strachu, który osacza, odbiera oddech, nadchodzi z każdej strony, niszcząc wszystko na swojej drodze, dzieci nie mają oparcia w rozsądku, w sile dorosłych, w ich umiejętności organizowania i próbach opanowania zagrożenia. Gdy dodatkowo zabraknie bezpiecznych, chroniących przed światem ramion rodziców, nieszczęście dzieci jest nie do wyobrażenia.
Podczas II wojny światowej w wyniku zbrodniczej ideologii nazistowskiej, obejmującej między innymi plany zniemczania dzieci podbitych narodów, z terenów okupowanej Polski wywieziono przypuszczalnie 200 000 dzieci w wieku od kilku miesięcy do 14 lat. Generalny Plan Wschodni obejmował nie tylko zasiedlenie i germanizację terenów okupowanej Polski, ale także wykorzystanie ludności podbitych obszarów. Jednym ze sposobów owego wykorzystania było wywiezienie i wynarodowienie tysięcy młodych Polaków i Polek, którzy spełniali wymogi „czystości rasowej”. Odbierane przemocą, często po zamordowaniu rodziców, dzieci poddawano pseudonaukowym ekspertyzom, które określały, czy nadają się do wychowywania w niemieckich rodzinach, czy tylko do niewolniczej pracy na terenie Rzeszy.
Do tej ostatniej kategorii zaliczała się Zofia Szukała. Pochodząca z niezamożnej, wieloletniej rodziny dziewczynka została wysłana do pracy w gospodarstwie rolnym w Rzeszy. Pracowita i ambitna nastolatka szybko zyskała sympatię swoich pracodawców, stając się dla nich czymś więcej niż tylko darmową siłą roboczą. We wspomnieniach, spisanych przez Ewelinę Karpińską-Morek, poznajemy codzienność dziecka, rozdzielonego z rodzicami, wypchniętego z bezpiecznego domu w świat, który nie miał mu nic do zaoferowania. Codzienne zmagania z ciężką pracą, strach przed karą, grożącą za najmniejsze nawet wykroczenia, niechęć ze strony niemieckich dziewcząt, które w tym samym gospodarstwie odrabiały Pflichtjahr – obowiązkowy rok służby dla wszystkich niezamężnych kobiet poniżej dwudziestego piątego roku życia, coś w rodzaju praktyk, nie złamały jej charakteru. Zosia, zwana przez swoich gospodarzy Soszką, wstawała codziennie o 4 rano i pracowała do 22:30. Nastolatka usiłowała znaleźć w tym wszystkim odrobinę czasu, aby nauczyć się języka rosyjskiego, zadbać o swoją urodę i o higienę. Tęsknotę za rodzicami ukrywała, świadoma tego, że cierpienie na niewiele się zda. Przetrwała wojnę i wróciła do Polski, aby tam ułożyć sobie życie.
Rozmowa z Zofią Szukałą jest zaskakująco spokojna. Gdyby nie jej temat, nie przejmujące wspomnienia kobiety, można by pomyśleć, że to swobodna gawęda o przeszłości, która niepostrzeżenie minęła. Rozmówczyni ze szczegółami, dokładnie wspomina wydarzenia sprzed prawie osiemdziesięciu lat, przywołując historię z wszami na poduszkach niemieckich dziewcząt, opowieść o zakazanej miłości pomiędzy Polakiem i Niemką, o robakach w kiszonej kapuście w niemieckiej piwnicy. I tylko gdzieś w tle pobrzmiewa smutna refleksja o myślach samobójczych, które nie zostały zrealizowane, bo nie było możliwości przemienienia ich w czyn. Co się działo z szesnastoletnią dziewczyną, która szukała odpowiednio silnego sznura, aby móc na nim zawisnąć i zakończyć swoje cierpienie?
Ewelina Karpińska-Morek jest znana czytelnikom jak autorka opracowania Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci. W Soszce powróciła do swoich badań nad germanizacją Polaków w okresie II wojny światowej, dając im, na przykładzie opowieści pani Zofii Szukały, bardzo osobisty wyraz. To nie jest ogólna, popularnonaukowa książka o tragedii setek tysięcy dzieci, ale jeden z setek tysięcy żywych dowodów na zbrodnię, która nigdy nie powinna się wydarzyć.
Dziennikarze Deutsche Welle, Interii i Wirtualnej Polski wyruszyli tropem nieukaranych zbrodniarzy II wojny światowej. Dzięki nim możemy się dowiedzieć...
Z Polski, Węgier i Wielkiej Brytanii zostają skradzione cenne relikwie. Ten, kto kradnie, zostawia ślady. Jednocześnie na terenie przyszpitalnego parku...
Zosia będzie Zosią tylko jeszcze przez chwilę. Później wezmą ją Niemcy. Wytargają w środku nocy spod łóżka, pod którym się schowa. Potem wywiozą do opanowanego przez słynną rodzinę Kruppów Zagłębia Ruhry. Tam zrobią z niej Soszkę.
Jeśli chodzi o wyżywienie, to nigdy nie było nędzy. Nędza to się zaczęła, jak weszli Niemcy.
Więcej