Każda podróż dobiega kiedyś końca. Nawet ta najdłuższa, ta, która wydawała się nieziemsko trudna, czy wręcz ponad siły podróżującego. Podróż to jednak nie tylko wędrowanie i osiągnięcie zamierzonego celu. Podczas długiej wędrówki człowiek uczy się i dowiaduje bardzo wiele o sobie, o otaczającym go świecie i zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, po co tak naprawdę wyruszył. Podobnie było z Alanem Christoffersenem, bohaterem cyklu Dzienniki pisane w drodze Richarda Paula Evansa. Także i on wreszcie dotarł do celu swojej wyprawy, a szczegóły ostatniego etapu tej wędrówki i kolejne doświadczenia jakie stały się jego udziałem, opisuje ostatni, piątym tom serii, Ścieżki nadziei.
Wydarzenia opisane na ostatnich stronach poprzedniego tomu, w książce Miejsce dla dwojga, w Ścieżkach nadziei nabierają dramatycznego wymiaru. Ojciec Alana przeżył brzemienny w skutkach atak serca i chociaż przebywa w szpitalu na oddziale intensywnej opieki medycznej, nie ma znaczącej poprawy stanu zdrowia mężczyzny. Alan bardzo martwi się o ojca. Kolejny raz przerywa podróż i wraca do rodzinnego domu, do Pasadeny, by opiekować się chorym. Przebywając w domu, Alan znajduje rękopis książki ojca, historię rodziny Christoffersenów i ich losów na przestrzeni wielu pokoleń i lat. Ta fascynująca podróż w przeszłość uświadamia i wyjaśnia Alanowi wiele spraw, których dotychczas nie rozumiał i z których nie zdawał sobie sprawy. Jednak gdy mężczyzna jest już gotowy, by porozmawiać z ojcem o wszystkim, czego się dowiedział, okazuje się, że jest już za późno. Nie mając już nikogo, kim mógłby się opiekować, nikogo, kto gwałtownie potrzebowałby jego pomocy, Alan po raz kolejny pakuje plecak i wyrusza w ostatni etap swojej drogi. Mężczyźnie pozostało już tylko osiemset kilometrów do wyznaczonego celu, Key West wydaje się już majaczyć na horyzoncie.
Dopiero gdy stracimy wszystko, co miało dla nas znaczenie, to, co kochaliśmy i z czym wiązaliśmy naszą przyszłość, okazuje się, że dalsze życie nie ma sensu. Do takiego wniosku doszedł Alan, który w jednym momencie stracił ukochaną żonę, satysfakcjonującą pracę i wymarzony dom. Niewiele brakowało, by mężczyzna targnął się na własne życie. Dopiero wsparcie przyjaciółki, która z biegiem czasu okaże się dla Alana kimś naprawdę ważnym i bezcennym – oraz głębokie przeświadczenie, że zawsze, nawet w najgłębszej otchłani rozpaczy może pojawić się promyk nadziei sprawiły, że mężczyzna spakował plecak i wyruszył w najdłuższą w swoim życiu wędrówkę. W Ścieżkach nadziei droga ta dobiega końca. Alan jest bogatszy o doświadczenie przebycia pieszo ponad pięciu tysięcy kilometrów. Wie, że zawsze można spotkać na swojej drodze ludzi życzliwych i skorych do neisienia pomocy, ale także dziwnych wędrowców czy niebezpieczne gangi. Alan wiele rozmyślał, pokonując pieszo kolejne kilometry. Wnioski, do jakich doszedł, są owocem wielu doświadczeń i spostrzeżeń, jakich dokonał podczas swojej wyprawy. Gdyby nie wędrówka, życie Alana potoczyłoby się zupełnie innym, prawdopodobnie zdecydowanie mniej optymistycznym torem.
Wędrówka Alana nie była pozbawiona tragicznych i niebezpiecznych momentów. Złożyły się na to przede wszystkim napad na bohatera Dzienników pisanych w drodze i jego pierwszy pobyt w szpitalu, diagnoza dotycząca raka mózgu i intensywna praca nad powrotem do pełni sił oraz - wreszcie - śmierć ojca, która na dobre oderwała Alana od jego przeszłości. Każdy koniec jest jednak początkiem czegoś nowego. Coś musi się zakończyć, by można było otworzyć nowy rozdział w życiu. Alan zrozumiał tę banalną prawdę i po dotarciu do celu swojej wędrówki postanowił zacząć żyć od nowa.
Ścieżki nadziei to inspirująca, ale nie pozbawiona smutnych momentów opowieść o dążeniu do celu, o przemijaniu i o tym, że tak naprawdę jesteśmy na tym świecie tylko przez chwilę. Warto zatem brać sprawy w swoje ręce i czerpać z życia garściami. Tragiczne wydarzenia, owszem, doświadczają nas i hartują ducha, ale uświadamiają nam też dramatyczny upływ czasu i skłaniają do działania, do pracy, a nie do stania z boku i przypatrywania się, jak życie przelatuje nam przez palce.
Richard Paul Evans włożył mnóstwo pracy w stworzenie Dzienników pisanych w drodze. Wraz z córką przemierzył samochodem wszerz całe Stany Zjednoczone, by jak najbardziej wiarygodnie ukazać bohatera wędrującego tymi samymi ścieżkami. Jego książki dla wielu mogą wydać się jedynie mdłymi wyciskaczami łez, banalnymi historiami o poszukiwaniu sensu życia, opowieścią jakich wiele. Dzienniki pisane w drodze to jednak coś zdecydowanie więcej niż tylko opowieść o przemianie człowieka. To przede wszystkim historia dojrzewania do życia, do przeświadczenia, że warto dać sobie drugą szansę - nawet, jeśli to, co najbardziej kochaliśmy, na zawsze już utraciliśmy.
Czy można dostać drugą szansę i rozpocząć wszystko od nowa? James Kier zginął w wypadku. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało. On sam dowiedział się...
Tuż przed Bożym Narodzeniem Richard z żoną i córeczką wprowadzają się do starej rezydencji, by opiekować się mieszkającą tam staruszką Mary. Pewnej...