Rzeka zimna to thriller, którego autorka po raz kolejny pokazuje, jak straszne mogą być małe miasteczka. Odizolowane społeczności tworzą własne reguły, więzi między mieszkańcami mocno się zacieśniają. Próba wdarcia się w takie środowisko kogoś obcego, kto dodatkowo próbuje walczyć o sprawiedliwość, nie wróży najlepiej...
Grzmoty są zapomnianą gminą, której atrakcją turystyczną mogłyby stać się dwa pałace, ale brakuje pieniędzy na ich odrestaurowanie. Włodarze traktują miasteczko jak swoją własność, którą wykorzystują dla własnych korzyści. To nie podoba się Małgorzacie - znanej pisarce, która przeprowadza się tu z Poznania. Jest samotną kobietą, która prócz mieszkającej w Paryżu córki nie ma właściwie nikogo. Jej jedyną przyjaciółką jest agentka, która zawiadamia Tamarę, córkę Małgorzaty, o zniknięciu pisarki. Jest mroźny styczeń. Tamara porzuca męża, pracę, życie w Paryżu i jedzie do Polski, by odszukać matkę, z którą nie była w najlepszych stosunkach. Małgorzata przez całe jej życie zajęta była tylko jednym – pisaniem książek. Zaniedbywała córkę, która wiedzie teraz własne życie. Ale fakt pozostaje faktem – znana pisarka zaginęła, a wkrótce ma ukazać się jej kolejna powieść. Nie zabrała samochodu, komputera, pieniędzy, nie zadbała o kota. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Tamara rozpoczyna swego rodzaju śledztwo, poznając kolejnych znajomych matki, a także lepiej poznając ją samą. Okazuje się bowiem, że obraz rodzicielki, jaki przez lata nosiła w sercu, znacznie różni się od tego, co sądzą o niej inni ludzie. Małgorzata wplątała się w co najmniej dwie lokalne afery, co sprawiło, że zyskała w Grzmotach nie tylko przyjaciół, ale przede wszystkim wrogów, którym jej zniknięcie jest całkiem na rękę.
Każdy jest tu podejrzany, wątki plączą się i pojawiają nowe fakty. Powieść napisana jest bardzo sprawnie, ale na szczególną uwagę zasługuje coś innego – pogoda, która odgrywa w powieści niebagatelną rolę. Autorce udało się świetnie oddać... uczucie chłodu. Zima nie jest tylko tłem wydarzeń, ale równoprawną bohaterką powieści. Mróz, śnieg, zaspy, konieczność odśnieżania, wreszcie – ogrzewania są tu tak samo ważne, jak kolejne tajemnice ujawniane przez córkę pisarki. A trzeba przyznać, że one także (nomen omen) mrożą krew w żyłach. Rzeka zimna to jak najbardziej adekwatny tytuł w przypadku tej bardzo udanej powieści.
Czwarty, po książkach "Pora westchnień, pora burz", "Powrót z piekła" i "Nowy początek", tom "Lwowskiej odysei".Jest rok 1947. Tęsknota za Lwowem nie opuszcza...
Od kiedy tak naprawdę zaczyna się dojrzałość? Czy wtedy, gdy dumni odbieramy dowód osobisty? A może wtedy, gdy wreszcie zyskujemy pewność, że nasze wybory...