Książek o współczesnym świecie, współczesnej Polsce i współczesnych nas samych nigdy nie jest zbyt wiele. Nigdy, ponieważ takie powieści zawsze będą dla nas interesujące, ciekawe, gorąco oczekiwane i najczęściej bardzo krytycznie oceniane. Cóż, tacy już chyba jesteśmy - uwielbiamy czytać i poznawać historie o własnym życiu, naszej rzeczywistości, codzienności, radościach i kłopotach../ Problem jednak pojawia się wtedy, gdy ów obraz nie do końca nam się podoba, bo jest po prostu zbyt szczery, prawdziwy, rzeczywisty w swym przekazie. Nikt z nas bowiem tak naprawdę nie chce i nie lubi poznawać prawdy o samym sobie. Czasami taka prawda jest po prostu zbyt smutna, przygnębiająca, śmieszna i straszna... Taką właśnie książką jest powieść Nie lubię kotów. Powieść mądra, szczera, prawdziwa do bólu i dająca do myślenia...
Nie lubię kotów to historia sześciorga głównych bohaterów, których łączą więzy rodzinne, uczucia, praca, wspólni znajomi czy - wreszcie - przypadek. Każdy z nich to osobna historia, każdą poznajemy z perspektywy kolejnej postaci, zaś punktem wspólnym jest spotkanie szóstki spośród nich. Bohaterowie powieści to współcześni trzydziestolatkowie, którzy zmagają się z realiami codziennego życia, najczęściej podszytego pozorami, kłamstwami i niedopowiedzeniami. I właśnie o radzeniu sobie z tą codziennością są te historie. Historie o Wojtku, robiącym karierę za granicą i coraz bardziej oddalającym się od swojej rodziny, jego zapracowanej i samotnej żonie Malinie, jej niezamężnej koleżance Karolinie, bracie Karoliny - młodym, niezależnym i korzystającym z uroków życiu Danielu, początkującej pisarce - Dagmarze i wreszcie Konradzie, który jest pracownikiem w wydawnictwie swojego ojca, a jednocześnie prawdziwym przyjacielem pozostałej piątki. Sześć postaci, które los ze sobą połączył i które skrywają o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać.
Autorka w swojej książce kreśli portret współczesnych trzydziestolatków, którzy z jednej strony są wciąż zbyt młodzi i aktywni na to, by spędzać swoje życie w domowym zaciszu z pilotem telewizyjnym w ręku, z drugiej zaś już zbyt zaawansowani wiekowo, by nie myśleć o tym, co w życiu powinno być najważniejsze, czyli o poczuciu bezpieczeństwa, satysfakcji, spełnienia. Zyskowska-Ignaciak pisze o ludziach znajdujących się niejako na rozdrożu pomiędzy własnymi marzeniami a zdrowym rozsądkiem. I chyba jak w żadnym innym kraju o pokoleniu najbardziej zagubionym we współczesnej rzeczywistości, o pokoleniu, z którym ustrojowa transformacja obeszła się w najbardziej okrutny sposób. To właśnie na przykładzie tych sześciu postaci możemy zaobserwować pustkę, naiwność i sztuczność ich życia wraz ze sztucznością ich świata, w którym pojęcie "mieć" dawno już wygrało z "być". Dla tych ludzi kariera, władza, akceptacja przez środowisko, pozostawanie "w obiegu" oraz gruby portfel są ważniejsze niż własne szczęście, miłość, przyjaźń. A najsmutniejsze jest to, że bohaterowie powieści doskonale zdają sobie sprawę z istniejącego stanu rzeczy, nie robiąc tak naprawdę nic, by go zmienić. Nie lubię kotów to prawdziwy obraz współczesnej Polski - zwłaszcza tej wielkomiejskiej, obraz szczery do bólu.
Na uwagę zasługuje także kompozycja opowieści. Oto bowiem otrzymujemy sześć odrębnych miniopowieści, wtopionych w jedną fabularną całość, której kulminacyjnym punktem jest spotkanie wszystkich bohaterów podczas wieczoru autorskiego Dagmary. Ów zabieg literacki pozwala bardzo mocno uświadomić sobie tę prawdę, że losy każdego z tych ludzi są jedynie niewielkim elementem w wielkiej układance, jaką jest życie. Dla każdego z nich ich problemy, troski i radości są największe, najważniejsze i wymagające największego zainteresowania ze strony innych. Tymczasem dla tych "innych ludzi" kwestie te są kompletnie bez znaczenia, są nieważne, gdyż to ich własne troski i radości wydają się tymi najważniejszymi. Nie lubię kotów doskonale oddaje odwieczny układ zależności międzyludzkich, w których zawsze "ja" jest na pierwszym miejscu, zaś dopiero daleko w tyle możemy zastanawiać się nad losem i życiem innego człowieka.
Ale Nie lubię kotów to także opowieść o samotności. Zawarte w tytule zdanie mogłoby brzmieć również dobrze Nie lubię samotności właśnie. Nie od dziś samotna osoba, zwłaszcza kobieta, określana najczęściej mianem "starej panny", kojarzy się z mieszkaniem pełnym domowych zwierząt, najczęściej właśnie kociaków. Tytuł stanowić może wyraz sprzeciwu, a nawet wołanie o pomoc w walce z samotnością, która stanowi codzienność dla wszystkich sześciu bohaterów tej książki. Tak naprawdę bowiem każdy z nich jest samotny, czasami bardziej dosłownie, a czasami tylko w głębi własnej psychiki, która każe tłamsić wszystkie lęki, nie pozwalając zwrócić się o pomoc do drugiego człowieka.
Nie lubię kotów to ciekawa, inteligentna i gorzka książka, która z pewnością wyróżnia się spośród wielu innych powieści obyczajowych na polskim rynku wydawniczym. To książka z tych, jakie nieczęsto jest nam dane poznać, gdyż nieczęsto autorzy ukazują obraz współczesnej Polski i Polaków w tak szczery, bolesny i prawdziwy sposób. Warto się w tym literackim lustrze przejrzeć.
Połączyła ich miłość? Pożądanie? Przeznaczenie? A może zło, które wydarzyło się dużo wcześniej? Nina przyjeżdża na studia do Warszawy. Wierzy...
Emancypantka, emigrantka, sumienna studentka, obowiązkowa żona, matka dwóch córek, fatalna kucharka, ateistka, patriotka, namiętna kochanka...