Jak pachnie bylejakość?
Beznadziejnością, niespełnionymi marzeniami, tabletkami na uspokojenie i psim moczem. Flakon z takimi perfumami, jeśli je posiadamy, chowamy najgłębiej, jak to tylko możliwe. W piwnicy za regałem wypchanym kompotami z truskawek.
Nagość proponowana przez Iwonę J.Walczak w powieści Nagie myśli daleka jest od Playboy-owych kuszących krągłości, nawilżonych oliwką, dobrze oświetlonych i wymodelowanych przez Photoshopa. Nagość w jej wydaniu jest obwisłą skórą, z celulitem, owłosieniem i barchanowymi majtkami. Bardzo staramy się jej nie zauważać.
W królestwie bylejakości na zaszczytnym miejscu stoją ramki z fotografiami dzieci i perfumy Coco Mademoiselle.
Po zakończeniu lektury powieści Nagie myśli trudno oprzeć się wrażeniu, że książka ta jest traktatem o bylejakości. Beznadziejnej bylejakości, byle jakiej beznadziejności. Obecnej w naszym życiu. Bylejakość może przecież dopaść każdego. I Ciebie, i mnie…
Nagie myśli są kwintesencją bylejakości, jej definicją, wszystkimi emocjami, jakie mogą się pojawić w kraju bylejakości, przekazaną w literacki sposób, trzymającą przy sobie czytelnika przez ponad 340 stron. Nawet najbardziej wymagającego czytelnika.
Główna bohaterka książki, Becia (to imię powstało po zetknięciu się Elżbiety z bylejakością) jest matką dwóch synów i żoną.
Tak. Boguś… Przecież to jest nadal mój mąż, z którym spędziłam wiele wieczorów. Większość w milczeniu. Jednak mimo wszystko mąż. W zasadzie nieważne jaki. Nie mnie oceniać. Jeśli na takiego tylko kiedyś było mnie stać, to i ta ocena mogłaby być nic nie warta.
Wypadałoby też potwierdzić, że Becia jest też czyjąś córką. Jest. Krysta – matka, przy której posiadanie wrednej teściowej, nawet okrutnie wrednej, jest przyjemnością. Bo czy urocza mama może tak zwracać się do opiekującej się nią córki?
Też ciebie utrzymywałam, gdy byłaś dzieckiem. Odsikane pieluchy prałam, zaharowywałam się, dupę obsmarowaną gównem wycierałam. Masz wobec mnie dług do spłacenia, a długi trzeba regulować, nie myśl, że ujdą ci na sucho.
Pewnego dnia Becia postanawia wrócić do domu rodzinnego, by zaopiekować się matką, bo przecież:
Nie mogłam Jej tak zostawić. Nieporadna była, nie potrafiła się na niczym skupić. (…) Krzywdę sobie robiła, bo nie można cierpieć tak długo. Ocknąć się należy.
I bardzo szybko okazuje się, że jest to bardzo skuteczne posunięcie.
Krysta przytomnieje błyskawicznie i przystępuje do ataku. Jak dobrze przeszkolony agent. Podkopy, psychiczna przemoc, upokorzenia i strategia "na zmęczenie przeciwnika". W końcu kogoś trzeba obarczyć odpowiedzialnością za wszystkie swoje niepowodzenia. Czemu nie mogłaby to być córka?
Krysta od Antychrysta urzęduje w swoim pokoju, zwanym przez Becię "centrum zarządzania parobkami" (lub gamoniami). Albo centrum pomiatania rodziną. Albo centrum straszenia rodziny własną śmiercią.
I tak płynie ten traktat o bylejakości. Napisany językiem dalekim od byle jakiego. Autorka wprowadza czytelników w świat Beci z lekkością, powoli pogłębiając bylejakość jej życia. Widzimy coraz więcej i coraz głębiej. Bo bylejakość jest jak wirus. Rozprzestrzenia się i osłabia wszystkich. Emocje ewoluują.
W pewnym momencie pojawia się też wątek romansu, który chyba jest tu tylko pretekstem do skontrastowania bylejakości z luksusem, światowością, miłością i możliwością rozmowy. O wszystkim.
Powieść Nagie myśli zupełnie mnie nie denerwowała (na okładce czytamy: czy opowieść może jednocześnie bawić, intrygować i denerwować?). Owszem, śledząc pierwsze sceny, ma się ochotę zamienić się z Becią miejscami, walnąć drzwiami i zostawić tę bylejakość za sobą.
Na koniec muszę napisać, co w Nagich myślach podobało mi się najbardziej. A najbardziej przypada w powieści do gustu poczucie humoru. Nie nachalne. Chwilami przerażająco tragiczne. I ciekawie zbudowana postać antybohaterki – Krysty. Prawie da się polubić jej złośliwość. Uśmiechamy się zawsze, gdy otwiera ona usta. Czasem jest to nawet głośny śmiech… Tak, jak wtedy, gdy Becia przyniosła jej prezent – obraz namalowany ze zdjęcia, na zlecenie, przedstawiający młodą Krystę i jej męża. Co dostaje w zamian? Podziękowania? Buziaki? Nie! Solidną burę.
Nie wyrażałam na to zgody! Tak trwonić pieniądze umieją, zamiast dom ogarnąć. (…) Moje zdjęcie mi brać i jakiejś hołocie dawać, żeby z nich bazgroły zrobiła!
Nagie myśli są naprawdę nagie. Polecam.
Joanna Opiat-Bojarska jest pisarką, autorką książek Blogostan oraz Kto wyłączy mój mózg?
Dwie kobiety, dwa różne światy: jedna - pragmatyczna i pełna sprzeczności, druga - delikatna, wrażliwa na los innych. A jednak... jest coś, co je połączyło...
Kasię, Dorotę i Majkę łączą wspomnienia lat spędzonych na uniwersytecie, dzieli - dorosłość. Los rzucił je w różne miejsca. Kasia osiadła w Poznaniu,...