Magdalena Witkiewicz wraca do korzeni
Po próbach (skądinąd całkiem udanych) stworzenia "polskiej odpowiedzi na Greya" - Szkole żon i Pensjonacie marzeń, po sympatycznych książeczkach dla dzieci (Lilka i spółka oraz Lilka i wielka afera), po stworzeniu powieści w stylu Jodi Picoult - Pierwszej na liście, dotykającej problemu przeszczepu, Magdalena Witkiewicz powraca do korzeni. Niejako wbrew tytułowi, Moralności pani Piontek bliżej jednak do literackiego debiutu Witkiewicz - Milaczka niż do komedii Zapolskiej. To przezabawna powieść, pełna ciepła, choć w krzywym zwierciadle przedstawiająca pewną (nie) całkiem typową polską rodzinkę.
Gertruda Poniatowska (z domu Piontek) z założenia miała chyba być współczesnym wydaniem pani Dulskiej. Twardą ręką rządzi zarówno mężem, Romualdem, jak i synem, trzydziestopięcioletnim Augustynem, który... wciąż mieszka z mamusią! Gertruda ma plan. Plan na życie swoje, męża, jak również na życie Augustyna, do którego nie dopuści przecież pierwszej lepszej kobiety. Zresztą: czy jakakolwiek kobieta byłaby godna takiego mężczyzny? Trudno się więc dziwić, że Augustyn w końcu ma tego wszystkiego dość. Wyprowadza się od mamusi (swoją drogą, wynajmując pokój od równie zaradnej, jak Gertruda kobiety), znajduje nowe mieszkanie i... próbuje ułożyć sobie życie. Ale przecież matka nie pozwoli mu odejść tak łatwo!
Dalej jest już jak w komedii romantycznej. Pokój obok Augustyna wynajmuje studentka świeżo po zawodzie miłosnym, do tego dochodzi przyjaciel nie-całkiem-głównego bohatera, podrywacz Cyryl. Mnóstwo zbiegów okoliczności, zabawnych pomyłek, poczucia humoru, a na koniec krzepiące przesłanie - wszystko to odnajdą fani Magdaleny Witkiewicz w jej najnowszej powieści.
Postaci w powieści Witkiewicz rysowane są kreską raczej grubą. Pani Poniatowska to wcielenie stereotypu upiornej mamuśki. Ogarnięta obsesją kontroli, trzymająca pod pantoflem męża, nie pozwalająca dorosnąć (a co dopiero mówić o dojrzewaniu) synowi. Nie cierpimy takich kobiet w rzeczywistości, ale uwielbiamy je w filmie czy literaturze. Dlaczego? Bo dodają barw każdej opowieści. Bo sprawiają, że nasze własne mamy, macochy i teściowe wydają się jakby mniej upiorne, łatwiejsze do zniesienia.
Na marginesie pozornie lekkiej opowieści Magdalena Witkiewicz stara się powiedzieć coś ważnego o nas samych, o naszych relacjach rodzinnych, związkach, dziwactwach, zachowaniach. Jej opowieść jednak służy przede wszystkim rozrywce, nie zaś diagnozie rzeczywistości. W warstwie komediowej Moralność pani Piontek to powieść równie udana, co dramat Zapolskiej. W warstwie społecznej już zdecydowanie mniej.
Ale czy to rzeczywiście wada? I tak, i nie. Tak - bo przecież mogła powstać naprawdę ważna powieść, w sposób atrakcyjny dla szerokiego grona czytelników obnażająca wady współczesnego polskiego mieszczaństwa, które nie jest tak odległe od tego sprzed ponad stu lat. Widać, że do stworzenia takiej historii ma Magdalena Witkiewicz wystarczający warsztat i zmysł obserwacji. Nie - bo taka historia miałaby o wiele mniejszy potencjał. Potencjał sprzedażowy, ale zarazem potencjał w zakresie zmieniania mentalności czytelników. Ostatecznie otrzymujemy więc powieść rozrywkową, której autorka nie zaspokaja jedynie oczekiwań miłośniczek lekkich, łatwych i przyjemnych historyjek, ale też stara się im coś ważnego przekazać. Kto ile z lektury wyniesie - to już zupełnie inna sprawa.
Bohaterki SZKOŁY ŻON powracają! Po lekcjach w Szkole wiedzą, że ich los zależy przede wszystkim od nich samych. Biorą sprawy w swoje ręce. Podupadły...
Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha - rozkwita. Zosia Krasnopolska otrzymuje w spadku od pani...