- Więcej pasji, na litość boską, zaraz pana zetnę! - Jakob starał się coraz bardziej napastliwy.
- Ludzie! - Steven starał się trzymać fason do końca. - Tak nie można, przecież ja jestem za młody, dajcie mi szansę, nie róbcie tego, przysięgam na wszystko, na Boga, że już nigdy nic nikomu nie zrobię.
Czym jest ludzka wina, gdy w grę wchodzi sensacja, chora, patologiczna ciekawość, podglądanie, czym jest zbrodnia, jak każe się przestępcę, kto jest panem ludzkiego strachu? Dlaczego zakazano publicznych egzekucji, które karmiły ludzkie pragnienie uczestniczenia w zbrodniczym misterium? Czy zabijanie człowieka w imię prawa może być uniesione do rangi sztuki?
Młody dziennikarz, amerykański ciekawy świata żurnalista, szuka materiału życia. Rusza do Paryża, gdzie pragnie przeprowadzić wywiad z ostatnim żyjącym miejskim katem. Chce sensacji, pragnie zachwycić, zaszokować i przerazić swoich czytelników. Szuka TEMATU, który wstrząśnie ludźmi, a jego wyniesie na szczyty. Dość ma już nudnych reportaży i miałkich wywiadów. Rozmowa z prawdziwym siewcą śmierci, mistrzem i wirtuozem w swoim fachu – to jest to, czego pragnie Steven Mulford.
Dystyngowany Jakob Thierry, paryski kat, zapewni mu rozmowę, jakiej Mulford nigdy nie zapomni. Ukaże mu sztukę, o której nikt już dzisiaj nie pamięta. Zaprosi na spektakl, którego nie da się przeżyć. Bo przecież prawdziwa sztuka musi poruszać widza, musi nim wstrząsnąć, wypchnąć ze strefy komfortu, zmusić do myślenia. O tak, spektakl Jakoba to nie zabawianie idioty, to prawdziwe przeżycie. O ile uda się przeżyć!
Tomasz Kowalski zaryzykował zabawę z konwencją. Włożył w usta swoich bohaterów wiele pytań, których ludzie jako społeczeństwo nie mają odwagi sobie zadać. W czasach strywializowania życia i śmierci uderzył w czułe struny, pytając, jak daleko ma prawo się posunąć władza sprawowana przez wybrańców narodu, aby zachować zasady sprawiedliwości społecznej. Bo Mędrzec kaźni to także pytanie o słuszność kary śmierci, wymierzanej w imieniu przywódców ludzi, którzy taką karę akceptują. Czy wizerunek wiecznie pijanego kata, z trudem trafiającego toporem w szyję ofiary, jest odzwierciedleniem naszych lęków, że zadawanie śmierci w imię prawa też może być bezprawiem?
- Rozmawiamy o zawodzie kata, a nie o sztuce i artystach. - W głosie dziennikarza dawała się wyczuć odrobina irytacji (…).
- Wbrew pozorom mówimy o tym samym (…). To pan i inni, drodzy moi obywatele, stworzyliście potwora, który robi za was coś, czego tak bardzo się brzydzicie. Nie przeszkadza wam to później wytykać mnie na ulicach i straszyć mną dzieci.
Jakob Thierry to mistrz w swoim fachu, to arystokrata machiny śmierci, to myśliciel i władca gilotyny. Nie zgadza się na krwawe gody, szuka w swojej profesji sensu. Ale czy udaje mu się go znaleźć?
Pięknie wydana powieść Tomasza Kowalskiego jest dramatem, który rozgrywa się przed oczami czytelników. Wiecznie aktualne pytanie o prawo władzy społeczeństwa nad jednostką, o wyższość prawa ludzkiego nad naturalnym, o przenikanie się sacrum i profanum nadaje tej powieści inny wymiar. To swoisty moralitet o prawie do życia i do wyboru momentu jego zakończenia. I o ludzkiej hipokryzji, która każe nam zaglądać za kotarę, aby zobaczyć kulisy krwawego spektaklu.
Liczę na to, że dobry reżyser przeniesie Mędrca kaźni na sceniczne deski. Z przyjemnością zasiądę w pierwszym rzędzie, aby popatrzeć na zmagania życia i śmierci w najlepszym, filozoficznym wymiarze.
Czy można w sposób zabawny mówić o śmierci, religii, sztuce, i patriotyzmie? A o samobójstwie, alkoholizmie, literaturze i wampiryzmie? Otóż można. Wystarczy...
Świat się zmienił. Zmieniły się również problemy ludzi na nim żyjących. Zmienił się też nasz język. Stał się mniej wyrafinowany, trochę bardziej...