Są wydarzenia, które na stałe wpisują się w podświadomość i towarzyszą człowiekowi przez całe życie. Mogą to być zdarzenia pozytywne, ale zdecydowanie częściej pamiętamy o traumatycznych wypadkach i dramatach, które rozegrały się na naszych oczach. Taki punkt wyjścia obiera Katarzyna Kielecka w mocno poruszającej i bardzo przejmującej dwutomowej serii Księżyc nad Vajont, którą otwiera powieść Fala.
Karolina Cichońska wiedzie w miarę ustabilizowane, rodzinne życie we współczesnej Łodzi. Jej synowie uczęszczają do szkoły, mąż jest wziętym i cenionym ginekologiem, a ona spełnia się w roli dziennikarki. Cieniem na szczęściu rodziny Cichońskich kładzie się osobowość matki Karoliny. Kobieta jest stanowcza, wręcz despotyczna, a od czasu, gdy Cichońscy wyprowadzili się od niej na drugą stronę Łodzi, starsza pani wymaga, by córka odwiedzała ją niemal codziennie. Kobieta często wyolbrzymia problemy, zrzuca odpowiedzialność za pilne leczenie jej kota na córkę, oczekuje, że Karolina będzie na każde jej zawołanie. I tak też się dzieje. Karolina rozdarta jest między mężem i synami a matką, co mocno odbija się na relacjach w domu. Matka za to nie okazuje wdzięczności, często ma pretensje, że córka nie dojechała do niej tak szybko, jak tego oczekiwała. Karolina podejrzewa, że za postawą matki stoi silny lęk, trauma, jaką przeżyła jeszcze będąc dzieckiem. Kobieta nie chce jednak podzielić się swoją tajemnicą. Do czasu...
Równolegle do współczesnego wątku rozgrywającego się w Łodzi czytelnik śledzi wydarzenia mające miejsce w dolinie Vajont w 1963 roku. To tam powstała najwyższa na świecie jak na tamte czasy tama. To tam myśl inżynierska zdawała się niemal równać boskiej mocy. To tam dumni pracownicy SADE cieszyli się, że mogą pracować na tamie i przynosić swoim rodzinom dobry dochód, zapewnić im godne życie. To również tam rozegrała się jedna z większych tragedii drugiej połowy XX wieku, w wyniku której zginęły tysiące ludzi i zrównanych zostało z ziemią kilka miasteczek oraz wiosek w dolinie Vajont.
Co łączy te pozornie mocno odległe w czasie i miejscu wątki powieści? Jakie tajemnice i lęki skrywa matka Karoliny? I czy Karolinie uda się na nowo ułożyć życie rodzinne? Na te i na tysiące innych cisnących się do głowy pytań odpowie Katarzyna Kielecka w powieści Księżyc nad Vajont. Fala.
Powieść Katarzyny Kieleckiej zachwyca rozmachem fabularnym. Widać, że autorka dołożyła wielu starań, by jak najbardziej precyzyjnie ukazać dramat, jaki rozegrał się nocą 9 października 1963 roku w dolinie Vajont. Autorka nie posługuje się suchymi faktami. Liczby, które przerażają, miliony ton skał i miliardy metrów sześciennych wody, ujmuje w dramatyczny obraz czystego przerażenia, jaki maluje się w sercach totalnie zaskoczonych, często wyrwanych ze snu mieszkańców doliny.
Katarzyna Kielecka znakomicie portretuje również swoich bohaterów. Zarówno tych współczesnych, jak i tych, których młodość przypadła na lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Autorka świetnie oddaje emocje postaci, pokazuje, jak wiodło się ludziom w dolinie Vajont i jakie oczekiwania mieli oni od życia. Zestawia to ze współczesnością. Uświadamia, jak bardzo za wszystkim gonimy, w jak wielkim napięciu i stresie żyjemy. Udowadnia jednak również, że niezależnie od czasów, w jakich przyszło nam żyć, zawsze może wydarzyć się tragedia. Mniej lub bardziej spektakularna, ale mocną blizną znacząca nasze serce.
Fala to pierwsza część dwutomowego cyklu. W kolejnym, zatytułowanym Echo, autorka z pewnością odpowie na wszystkie nurtujące dotąd (a może i nowe?) czytelnika pytania. Wszak tom pierwszy zakończył się w momencie, w którym zupełnie nie myślimy o tym, by odłożyć lekturę.
Trzykrotki, czyli Kamilla, Aleksandra i Katarzyna, cieszą się na kolejne wspólne wakacje. Ich plany krzyżują rodzinne komplikacje oraz scheda po średniowiecznej...
Tytułowe Trzykrotki, czyli Kamilla, Aleksandra i Katarzyna, przyjaźnią się od czasów liceum i wspólnie marzą o wielkiej podróży. Wciąż czują się młode...