Każda rodzina ma swoje tajemnice. Często są to sprawy zupełnie niewinne, opowiadane w formie anegdot podczas zjazdów bądź jubileuszy, ale krążące jedynie w gronie najbliższych. Są jednak w niektórych rodzinach sekrety skrzętnie skrywane, tajemnice, które uwagi na bezpieczeństwo, ryzyko ośmieszenia czy wykluczenia – powinny pozostać w ukryciu. O takich właśnie sprawach opowiada Renata Kosin w swojej najnowszej powieści - Jedwabne rękawiczki.
Laura to trzydziestosześcioletnia nauczycielka, mama bliźniaczek, żona Michała. Kobietę poznajemy w momencie, gdy wraca z wakacji, które spędziła u swoich rodziców, obecnie mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Wcześniejszy niż jej męża i dzieci powrót do kraju podyktowany był koniecznością uregulowania niejasności, wynikłych przy sprzedaży jej rodzinnego domu w Jedwabnem. Laura niechętnie wraca do tego budynku, bo wiążą się z nim bolesne wspomnienia dotyczące jej dzieciństwa. Jednak gdy podczas rozmowy i spotkania z nowym właścicielem domu okazuje się, że oprócz starych wycinków gazet i niesparowanej, brudnej, jedwabnej rękawiczki mężczyzna odkrył także zamurowany w korytarzu domu schowek, Laura zaczyna nabierać podejrzeń. Liczy, że rodzinne wątki pomoże powiązać jej ciotka, Helena, u której pomieszkuje, załatwiając sprawy w Jedwabnem. Kobietę dodatkowo niepokoi fakt, że ktoś podczas wakacji myszkował w jej mieszkaniu w Warszawie. Dowodem na to ma być zabłąkany amarantowy koralik, nawleczony na srebrną nitkę.
Jedwabne rękawiczki to powieść zaskakująca. I to nie ze względu na wątki, coraz bardziej gmatwające całą, skomplikowaną historię rodziny Laury, ale z uwagi na zaskakujące i mocno uwiarygadniające całą opowieść zakończenie. Kiedy zaczynamy wątpić w prawdziwość przedstawionej historii, jak obuchem w głowę autorka raczy czytelnika mocnym „powrotem na ziemię”.
Powieść Renaty Kosin dopracowana została, podobnie zresztą jak poprzednie książki autorki, w najdrobniejszych szczegółach. Uwagę zwracają drobiazgowe opisy przestrzeni – dużych miast czy prowincjonalnych miasteczek oraz wnętrz domów, trzeba też wspomnieć o szczegółowo przedstawionych bohaterach. Taki sposób prowadzenia narracji, choć znacznie wydłużający historię i miejscami nieco spowalniający akcję, sprawia, że czytelnik bez trudu odnajdzie się w świecie powieściowym. Na własne oczy zobaczymy remontowany, rodzinny dom Laury w Jedwabnem, ciepłe i przyjazne domostwo ciotki Heleny w Bujanach czy tajemniczy stary dom we Francji, do którego pojedzie Laura, by rozwikłać rodzinne tajemnice.
Kluczowym wątkiem, rozbudowanym wręcz do granic niemożliwości, są elementy mistyczne, ezoteryczne oraz symbolizm. Kabała miesza się w książce z tajemnicami masońskimi, do tygla tego dochodzą symbole znane z wierzeń starożytnych Egipcjan, a wszystko to doprawione jest motywami zaczerpniętymi z New Age. Autorka by stworzyć tak skomplikowaną zagadkę, przeprowadziła solidny research – swobodnie porusza się więc między kolejnymi mistycznymi pojęciami, łączy je i uzupełnia nazwiskami znanych osób, zaangażowanych w działalność w takich kręgach.
Jedwabne rękawiczki czyta się błyskawicznie, choć motorem napędowym opowieści nie są kolejne rewelacje z życia tajemniczych członków rodziny, ale... nieco hamujące akcję opisy związane z elementami mistycyzmu. Jest w powieści Renaty Kosin miejsce na uśmiech – zwłaszcza w początkowych scenach, rozgrywających się w domu ciotki Heleny, jest też miejsce na grozę – gdy obserwujemy porcelanowe lalki z twarzami wzorowanymi na obliczach ludzi żyjących. Autorka gra jednak z konwencją. Tutaj tajemnica rodzinna, choć zostaje rozwikłana, tak naprawdę nie jest kluczem do zrozumienia całej opowieści. Puenta okazuje się być zupełnie inna - o o tym naprawdę warto się przekonać.
Malowniczy dworek w podlaskich Bujanach, noc świętojańska i siła tradycji, która jest dobrym duchem, ale czasem także przekleństwem pokoleń. Piękna...
W Jemiołkach, owszem, bywa śmiesznie, ale próżno tu szukać spokoju. W tej wsi od mnogości zdarzeń nawet święty traci głowę! Od czasu wyborów na sołtysa...