Czy jeśli straciłaś wszystko, masz jeszcze szansę, aby zacząć od nowa?
Julia nie ma żadnych marzeń, ponieważ jest przekonana, że nie zasługuje na ich spełnienie. Prawie cały swój świat zamknęła w czterech ścianach maleńkiego mieszkania na jedenastym piętrze wieżowca, jak w szklanej śniegowej kuli. Na zewnątrz pozostało jej poprzednie życie, to do którego nie ma już powrotu.
Jednak pewnego dnia coś się zmienia. Granice uporządkowanego świata Julii zaczynają kruszeć i pękać, gdy ze starego sekretarzyka odnalezionego na zapleczu pewnego sklepu wypada list napisany przed laty przez kilkuletniego chłopca. List zawierający niezwykłą prośbę. Julia postanawia sprawdzić, czy zapisane w nim marzenie spełniło się, ruszając jego śladami. Dzięki temu odkrywa tajemnicę, nad którą czuwa siedem wyjątkowych aniołów.
Piękna opowieść o miłości silniejszej niż czas.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 380
Język oryginału: polski
Anioły nigdy się nie mylą.
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, a trzecie z "Aniołami", poprzednio czytałam książkę "Własny kawałek nieba" i "Uśmiech Anioła", które ogromnie mi się podobały, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok wznowienia "Alei Siódmego Anioła". Styl autorki jest niezwykle przyjemny w odbiorze, a historię przez nią pisane czyta się jednym tchem. Pani Renata ma niesamowity dar do tworzenia niezwykle życiowych i wartościowych powieści, ukazując w nich losy niesamowicie realnych bohaterów - z którymi z powodzeniem możemy się utożsamić - mierzących się z trudami dnia codziennego, chcących zaznać jedynie szczęścia i miłości. Tak również było w tym przypadku! Fabuła książki została bardzo ciekawie nakreślona i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie świetnie wykreowani. Historia została przedstawiona z perspektywy głównej bohaterki - Julii, co pozwoliło mi lepiej ją poznać, dowiedzieć się co czuje, myśli, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć jej postępowanie oraz decyzję. W książce znajdziemy wiele interesujących postaci drugoplanowych, które nadają wyjątkowości tej powieści. W zasadzie wszyscy od początku zaskarbili sobie moją sympatię i byłam szalenie ciekawa jak potoczą się finalnie ich losy. Najbardziej ciekawiła mnie jednak skrzętnie skrywana przez Julię tajemnica dotycząca wydarzeń z przeszłości.. i muszę przyznać, że kiedy poznałam prawdę moje oczy zaszły wilgocią. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co musiała przechodzić główna bohaterka, jakie emocje nią targały.. Mam jednak wrażenie, że to jak Julia się zachowała, to jak bardzo zamknęła się na świat jest pewną przestrogą dla nas samych... Autorka na przykładzie głównej bohaterki pokazuje, że nawet w najgorszym momencie naszego życia nie powinniśmy odtrącać pomocy bliskich, bo w ogólnym rozrachunku wpłynie to negatywnie na obie strony i zaoszczędzi jeszcze więcej cierpienia i bezradności. Pani Renata w swojej książce porusza naprawdę wiele ważnych i ponadczasowych tematów/problemów, które wywołują w Czytelniku wiele mieszanych odczuć i i zmuszają do głębszych przemyśleń nad własnym życiem i wyborami jakich dokonujemy każdego dnia. Nie znajdziemy tutaj może niespodziewanych zwrotów akcji, ale nie szkodzi.. czasami wystarczą jedynie odpowiednie emocje, żeby książka trafiła do serc Czytających. Poraz kolejny jestem przekonana, że nam bohaterami powieści czuwały Anioły! Jestem zachwycona tą historią i czekam na kolejne powieści spod pióra autorki! Polecam! Moja ocena 9/10.
Renata Kosin podobnie jak w swoich wcześniejszych powieściach poszła tropem zagadek i tajemnic, jednak tym razem w odmiennej oprawie. Dużo uwagi poświęciła uczuciom, przemianom wewnętrznym i przemyśleniom. Na przykładzie bohaterów pokazała, że w życiu najważniejsze jest to, by mieć cel, do którego dążymy i który wytycza nam drogę. Trzeba walczyć, by do niego dotrzeć, ale już samo dążenie pozwala nam lepiej żyć.
Każdy z nas popełnia w życiu błędy, jednak nie należy przesadnie ich rozpamiętywać. Trzeba odcierpieć, odpokutować a potem zebrać się w sobie, zadośćuczynić i próbować żyć na nowo. Bo przecież możliwe, że są jeszcze ludzie, którzy nas potrzebują. A wbrew pozorom - my ich również. Wyjątkowe znaczenie w tej powieści mają anioły, które dają namiastkę pamiętnika czy też konfesjonału - każdy może zwierzyć im się ze swoich trosk, bo przecież kiedy zrzucimy je z naszych ramion, jest nam lżej...
Autorka śnieżną bielą okrywającą ulice, soplami, mroźnym powietrzem i przepychającymi się w karmnikach ptakami dopełniła swą powieść o rozsypujących się rodzinach, zaszłościach rzutujących na kolejne pokolenia i wyrzutach sumienia, które nie pozwalają wrócić do zwyczajnych poranków czy wieczorów. Najnowsza książka Kosin skłania przede wszystkim do przemyśleń o życiu, naszej przeszłości oraz przyszłości i pokazuje, że zawsze jest szansa, by osiągnąć szczęście... Trzeba tylko zrobić pierwszy krok...
Podsumowując - "Aleja Siódmego Anioła" to nostalgiczna, refleksyjna i typowo zimowa opowieść o cierpieniu, odkupieniu i wybaczeniu. To nie jest - jak wydaje się w pierwszej chwili - powieść świąteczna. Nie znajdziecie w niej śpiewania kolęd czy pieczenia pierniczków. Jest za to niezwykły list do Świętego Mikołaja, który wywołuje łzy a gardło zawiązuje w supeł. To opowieść wzruszająca i przejmująca... zimnem, bólem i tęsknotą, która przywołuje wspomnienia ale i podnosi na duchu. Udowadnia również, jak wielkie znaczenie ma dziecięce marzenie...
całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/11/renata-kosin-aleja-siodmego-anioa.html
Magiczna okładka, smutno-piękna treść, wzruszające zakończenie.
Książka, którą właśnie skończyłam czytać „Aleja Siódmego Anioła" Renaty Kosin, jest niezwykła. Pod wieloma względami niezwykła. Od magicznej, wręcz zniewalającej okładki, poprzez smutno-piękną treść, aż do wzruszającego zakończenia. Takiego, jakie powinno być.
Okładka sugeruje treść świąteczną i rzeczywiście akcja powieści zaczyna się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, a kończy rok później. Czytelnik, który sięgnie po książkę w zimowym czasie, dostanie ośnieżony park, światełka na wystawach sklepów, choinki i prezenty. I czekające na nie dzieci. Ale nie jest to typowo świąteczna książka. To rok z życia kobiety – Julii – która uciekła od przeszłości (możemy się tylko domyślać, co się wydarzyło dwa lata temu w jej życiu, że tak gwałtownie zatrzasnęła za sobą drzwi) i próbuje radzić sobie tu i teraz. Ale przeszłości nie da się zapomnieć. Można wybaczyć i zyskać wybaczenie, można zamknąć za sobą pewien rozdział, ale wspomnienia pozostają...
Julia spotyka na swojej drodze anioły, prawdziwe, wspaniałe, pomocne – chociaż tylko kamienne – które pomagają jej na drodze do wybaczenia. Spotyka także anioły ludzkie, zwykłych mężczyzn i zwyczajne kobiety, którym uczy się od nowa ufać. Oni wszyscy prowadzą Julię do miejsca... No właśnie, więcej treści nie zdradzę.
Teraz o uczuciach: nie jest to książka, którą czyta się jednym tchem, przewracając z niecierpliwością kartki, by się dowiedzieć, co też Autorka zmalowała. To książka, którą należy się delektować. Pisana pięknym, poetyckim językiem – ale bez zbytniego patosu! – pozwala powoli zanurzyć się w losy bohaterów i świąteczny czas.
To właśnie mnie zauroczyło: malowniczy, subtelny język, jakim posługuje się Autorka. Czułam, jakby słowa przepływały przeze mnie i obok mnie, takie... ładne. Pełne uroku...
I jeszcze emocje. Mimo pozornego spokoju, z każdą przeczytaną stroną narasta poczucie zagrożenia i strach o bohaterkę, którą można polubić i której chce się kibicować. Trzymamy za Julię kciuki od pierwszej do ostatniej strony, a gdy przychodzi zakończenie – takie właśnie, jak powinno być – cóż... rzadko wzruszam się przy czytaniu książek, ale teraz płakałam, i były to dobre łzy. Przyniosły spokój, ukojenie po długiej drodze, jaką musiała przebyć Julia, a wraz z nią my, Czytelnicy.
Dziękuję Autorce, Renacie Kosin za tę smutno-piękną powieść. Za wzruszenia i delektowanie się słowem.
Czy polecam „Aleję Siódmego Anioła"?
Z ręką na sercu: TAK.
Długo zastanawiałam się, w jaki sposób poprowadzić recenzję, aby ukazała choć maleńki ułamek cudowności jaką skrywa w sobie najnowsza powieść Renaty Kosin. Najchętniej wcale nie pisałabym tej opinii gdyż wydaje mi się, iż nie mam takich umiejętności, żeby choćby odrobinkę owej magii przekazać. Tej magii, która najpierw smutno, później trochę raźniej, tańczy na kartach niniejszej książki. Jeśli sięgniecie po tę powieść, bez wątpienia od pierwszych słów zostaniecie wciągnięci wgłąb bez możliwości wyjścia przed zakończeniem lektury. Przyznam, że często zdarza mi się czytać dwie książki tak jakby równolegle. Przy "Alei..." nie było o tym mowy. Główna bohaterka tak bardzo intrygowała, że całkowicie zawłaszczyła sobie moją uwagę.
Prędko wyczułam, iż jest wyjątkowo. Julia bowiem bardzo różni się od innych pierwszoplanowych postaci takich typowych powieści świątecznych. W ogóle cała ta historia jest inna, niż te, z którymi większość z nas łączy Boże Narodzenie. Przecież wszystko, reklamy, utwory, cała ta otoczka jest radosna, napawająca optymizmem, wręcz magią. Tymczasem Renata Kosin funduje nam trochę mroczną opowieść o kobiecie, która wie, że nie zasługuje na szczęście...
Julia projektuje sklepowe witryny. Usiłuje wprowadzić w nie ciepło i adekwatną do świąt atmosferę w czasie, gdy jej serce pozostaje chłodne, przepełnione bólem, smutkiem i na pewno także tęsknotą. Gdy podejmuje zlecenie E. Hebnera, który prowadzi meblowy sklep, pomału, krok po kroku zaczyna wychodzić z zamkniętej szklanej kuli, do jakiej porównuje swoje życie. W pięknym sekretarzyku odnajduje list skreślony niewprawioną dłonią dziecka. Pragnie dowiedzieć się, czy prośba, jaką chłopiec wysłał do świętego Mikołaja, została spełniona. Gdy los pozwala na spełnienie tego marzenia, Julia jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że już niedługo ścianki pięknej kuli, w której trwa, zaczną się kruszyć a ona w końcu odnajdzie siłę do stawienia czoła przyszłości w towarzystwie nie tylko siódmego Anioła...
Jestem zauroczona tą książką. Bardzo. Jej lektura przysporzyła mi wiele wspaniałych chwil. Doskonały styl autorki, jej niezwykły zamysł, kunszt, wyczucie. Widać, że jest to powieść dopracowana w każdym szczególe. Została napisana jakby magicznym piórem, pod natchnieniem Anioła.
Nie istnieje w "Alei.." nic, do czego miałabym wątpliwości, czy było niezbędne. W książce nie odnajdziemy wielu wątków, jest jeden poprowadzony sprawnie i płynnie. To w zupełności wystarczy, aby zaczarować. Historia niejednokrotnie przyprawia o wzruszenie ale i odnajdziemy tutaj nutkę mroku, co bardzo mi odpowiadało. Renatę Kosin można śmiało nazwać Czarodziejką bo to, co stworzyła to magia.
Jeśli opinia jest taka nie do końca pełna ładu i składu, proszę o wybaczenie, gdyż po prostu kierowały mną emocje, które chyba jeszcze długo nie opadną.
Główną bohaterką ''Alei Siódmego Anioła'' jest Julia, która odcięła się od przeszłości i zamknęła ją w śnieżnej kuli. Jedynie przychodzące zdjęcia przypominają jej o tym, co utraciła.
Jak dobrze po szeregu kryminałów i thrillerów przeczytać książkę obyczajową. Czytałam wcześniej już książki Pani Renaty i spodziewałam się dobrej książki. I takową otrzymałam. Historia głównej bohaterki nie jest łatwa ani prosta. To kobieta obciążona ogromnym poczuciem winy, która nie potrafi i nie chce się z nim uporać. Dobrze, że na swojej drodze spotyka anioły, które odtają jej serce i pozwolą wrócić do rodziny, która tęskni i pragnie tylko aby wróciła do domu. Smutna historia ale z pozytywnym zakończeniem. A książkę czyta się po prostu szybko, lekko, miło i przyjemnie. Spędziłam z nią dwa sympatyczne wieczory. I dalej będę czytała książki autorki, które wpadną w moje ręce.
Niby miała być świąteczna a tej magii Świąt nie dostrzegłam, właściwie te Świeta to takie na marginesie pod koniec. Za dużo mamy tu metafor, odczuć, porównań, niepotrzebnych opisów i przemyśleń bohaterki generealnie na ten sam temat. sama bohaterka była dołująca, irytująca, nie dało się jej polubić. I wtykała nos tam gdzie nie trzeba i krytykowała innych tymczasem sama była egoistką, która wyolbrzymiała problemy, nie licząc się z uczuciami bliskich. Jakoś ta książka mnie nie przekonała i plus, bo mocno się nie ciągnęła.
Wzruszająca i poruszająca... Historia której nie brakuje ciepła i mądrości, ale zmuszająca do przemyśleń nad własnymi zachowaniami i priorytetami...
Aleja Siódmego Anioła... bardzo delikatna, spokojna powieść obyczajowa,początkowo w sumie wcale mnie nie zachwyciła... zaciekawiły mnie jednak motywy Julii-głównej bohaterki, domyślałam się że może chodzić o śmierć małego dziecka... myślałam, że córeczki... łzy zakręciły się w oczach... i pomyślałam o swojej rodzinie ;(
https://czytamdlaprzyjemnosci.blogspot.com/2019/01/2-aleja-siodmego-anioa-book-tour-z.html
(...) Pani Renata w swojej książce zawarła mnóstwo mądrych rad, które potrafią sprawić, że inaczej patrzymy na życie i relacje z drugim człowiekiem. Dobro, które ofiarujemy drugiemu człowiekowi wróci do nas zwielokrotnione, o czym przekonała się Julia pomagając pewnemu mężczyźnie, który nagabywał ludzi o drobne pieniądze na alkohol.
"Aleja Siódmego Anioła" pokazuje nam, że nigdy nie jest za późno aby naprawić swoje błędy czy pogodzić się z najbliższymi. Siłę człowiekowi daje rodzina, o czym nie wolno nam zapominać. To najbliżsi są dla nas oparciem, gdy naszym życiem targają różnorakie problemy. Uciekając od najbliższych, nie rozwiązujemy problemów, lecz dokładamy im nowych, gdyż martwią się o nas i nie wiedzą jak nam pomóc.
Delikatnie został zasygnalizowany problem depresji i wpływu jej na chorego oraz najbliższe otoczenie. Jest to podstępna choroba, z którą trudno wygrać, jeżeli chory nie chce się leczyć.
W całej książce najbardziej podobało mi się zakończenie. W nim autorka zawarła tyle emocji, że potrzebowałam chusteczek. Jednak były też momenty, gdy ogarniało mnie znużenie podczas czytania, a dotyczy to opisów. Jak dla mnie było ich za dużo, a za mało dialogów (...) Podsumowując "Aleja Siódmego Anioła" ma element świąteczny, gdyż zaczyna się i kończy wigilią Bożego Narodzenia. Jednak uważam, że wydźwięk ma poza świąteczny, gdyż większość akcji książki dzieje się w pozostałych miesiącach. Jeżeli lubicie książki, które zawierają wiele refleksji dotyczących życia i jego codziennych spraw, a tym samym nie nastawiacie się na wartką akcję,to ta książka jest dla Was. Nie jest to lektura lekka i łatwa w odbiorze, skłania ona czytelnika do refleksji nad własnym życiem oraz podjętymi decyzjami, a to nigdy nie należy do przyjemnych czynności, lecz bardzo potrzebnych, aby nam uzmysłowić co jest w życiu najważniejsze.
PODCZAS GDY WIĘKSZOŚĆ LUDZI SZUKAŁA SWOJEGO MIEJSCA NA ZIEMI, ONA MARZYŁA O WŁASNYM KAWAŁKU NIEBA. DLATEGO BEZ PRZERWY CHODZIŁA Z GŁOWĄ W CHMURACH. Amelia...
Lena mieszka w odziedziczonym po przodkach dworku na Podlasiu. Rytm jej życiu nadaje tykanie starych zegarków, pamiątek po dziadku zegarmistrzu...
każdy powinien mieć własnego anioła, takiego, wie pani, co by nad człowiekiem czuwał i w porę chwycił za chabety, jakby coś. Anioła Stróża
Więcej